List Barnaby mógł spełniać przynajmniej dwa warunki: mógł być czytany podczas wczesnochrześcijańskich nabożeństw liturgicznych oraz mógł wyjść spod pióra któregoś z uczniów apostolskich. Nie mógł jednak zostać zaliczony do pism, których treść zgadza się z zasadniczymi prawdami wiary i nauczaniem Kościoła. Dlaczego?

Autor pisma podkreśla, że instytucje Starego Testamentu i obrzędowość judaizmu związana z obrzezaniem, ofiarami i świętowaniem szabatu miała cel duchowy. Bóg nie chciał wcale obrzezania dokonywanego na ciele, lecz obrzezania serca i uszu. Bóg nie żądał ofiar składanych w jerozolimskiej świątyni, lecz skruszonego serca. Bóg nie chciał, by literalnie wypełniać prawo pokarmowe i przepisy odpoczynku szabatowego, lecz by wysublimować je na poziom ducha. Tymczasem Żydzi dali zwieść się złemu duchowi i wypaczyli sens Prawa. Podający się za Barnabę autor przestrzega chrześcijan, by i oni nie dali się zwieść. Nie wolno dawać posłuchu chrześcijanom pochodzenia żydowskiego, którzy nakłaniają wyznawców Chrystusa do przestrzegania Prawa. To fakt, że chrześcijanie nie są zobowiązani do przestrzegania żydowskiego Prawa, jednak przesłanki, z których wychodzi Barnaba (Pseudo-Barnaba) są z gruntu fałszywe. Nie jest prawdą, iż instytucje Starego Przymierza miały jedynie sens duchowy i nie należało literalnie wprowadzać ich w życie.

Niezwykle ciekawy jest fragment mówiący o dwóch drogach. Wydaje się, że znakomicie obeznany z Pięcioksięgiem autor nawiązuje do fragmentu Księgi Powtórzonego Prawa:  „Patrz!  Kładę dziś  przed tobą życie i szczęście, śmierć i nieszczęście.  Ja  dziś nakazuję ci miłować Pana, Boga twego, i chodzić  Jego  drogami,  pełniąc Jego polecenia, prawa i nakazy, abyś  żył i mnożył się, a Pan, Bóg twój będzie ci błogosławił w kraju, który idziesz posiąść. Ale jeśli serce swe odwrócisz, nie usłuchasz, zbłądzisz i będziesz oddawał pokłon obcym bogom, służąc im – oświadczam wam  dzisiaj, że na pewno zginiecie, niedługo zabawicie na ziemi, którą idziecie posiąść, po przejściu Jordanu. Biorę dziś przeciwko wam na świadków niebo i ziemię, kładę  przed wami życie i śmierć, błogosławieństwo i przekleństwo. Wybierajcie więc życie”(Pwt 30,15-20). Podobnie jak u esseńczyków, Pseudo-Barnaba nawiązuje do walki światłości z ciemnością:

Są dwie drogi nauczania i władzy: jedna – światłości, druga – ciemności. A między nimi jest ogromna różnica. Pierwszej strzegą przynoszący światło aniołowie Boga, drugiej – aniołowie Szatana. Pierwszy przecież jest Panem na wieki wieków, drugi jest księciem czasu nieprawości. Droga światłości jest następująca. Jeśli ktoś chciałby podróżować do wyznaczonego miejsca, winien być gorliwy w swoich dziełach. Dlatego też wiedza, która jest nam dana, aby kroczyć po tej drodze, jest następująca. Powinieneś kochać Tego, który cię stworzył. Powinieneś wielbić Tego, który odkupił cię od śmierci. Powinieneś być prostego serca i bogaty duchem. Nie powinieneś dołączać do tych, którzy kroczą drogą śmierci. Będziesz nienawidził tego, co nie podoba się Bogu. Będziesz nienawidził hipokryzji. Nie będziesz przekraczał Pańskich przykazań. Nie będziesz się wywyższał, ale będziesz pokorny. Nie będziesz szukał własnej chwały. Nie będziesz źle doradzał przeciw bliźniemu. Nie będziesz zezwalał swej duszy na zuchwałość. Nie będziesz popełniał rozpusty. Nie będziesz popełniał cudzołóstwa. Nie dopuścisz się grzechu sodomii. Nie splamisz słowa Bożego wychodzącego z twych ust żadną nieprawością. Nie będziesz miał względu na osobę, gdy ganisz przestępstwo. Będziesz łagodny i wprowadzający pokój. Z drżeniem będziesz przyjmował słowa, które słyszysz. Nie będziesz nosił złości wobec brata […]. Przyjmuj jako dobro próby, które przychodzą na ciebie […]. Wyznawaj swoje grzechy. Nie chodź na modlitwę z nieczystym sumieniem. To jest droga światłości.

(List Barnaby 18-20)

Topos drogi rozpowszechniony był szeroko w dziełach pisarzy antycznych. Mieszkańcy Aleksandrii doskonale rozumieli symbolikę drogi. Starożytni Egipcjanie dostrzegali analogię pomiędzy drogą życiową człowieka a wędrówką słońca: ponieważ słońce wstaje co dzień, jest więc nadzieja, że po zgaśnięciu życia człowieka, powstaje on do nowego życia w innym wymiarze. Uczestnicząc w obrzędach śmierci i zmartwychwstania Ozyrysa, widzieli w nich także swój przyszły los. Dla Egipcjan droga stała się więc symbolem całego ludzkiego życia, które nie kończy się z chwilą obumarcia ciała.

Ciekawą koncepcję dwóch dróg, które stoją przed człowiekiem przedstawia opowieść o Herkulesie, który znajduje się na skrzyżowaniu; opowieść ta zapisana została przez sofistę Prodicusa, a powtórzona przez Ksenofonta w jego dziele Memorabilia Socratis (2,1,21-34). Autor prezentuje tezę, iż kto chciałby osiągnąć cnotę, ten musi przygotować się na wysiłek i wyrzeczenia. Siedzącemu na rozstaju dróg Herkulesowi ukazały się dwie kobiety: Cnota i Nieprawość. Każda z nich proponuje mu odmienną drogę. Walka pomiędzy nimi stanowi zasadniczą fabułę opowieści. Ostatecznie zwycięża Cnota i tą właśnie drogę obiera Herkules.

O dwóch drogach stojących przed człowiekiem mówi także Hezjod w Opera et Dies (287-293). Hezjod z Askry w Beocji był drugim po Homerze wielkim poetą archaicznym. Jako rolnik, opisywał nie tylko dzieje bogów zaklęte w mitach, ale także zwykłe ludzkie życie. Jego zainteresowanie pracami prostych ludzi i ich codziennością, nazwano „hezjodejskim aspektem starożytności”. Droga krótka w Opera et Dies – droga złych jest zaledwie wzmiankowana; droga długa – droga ludzi szlachetnych, jest szeroko opisana. Początkowo jest to droga trudna i kamienista; wciąż wiedzie pod górę. Gdy jednak wyprowadzi wędrowca na wyżyny, okazuje się szeroka i płaska. Ta właśnie droga wiedzie do cnoty, droga krótka prowadzi do zła.

Obraz dwóch dróg był zatem dobrze znany rozmiłowanym w alegorii Aleksandryjczykom. Metody alegorycznej po raz pierwszy w odniesieniu do Biblii zaczął stosować w II w. Przed Chr. niejaki Arystobul, uchodzący za pierwszego filozofa żydowskiego. Metody interpretacji utworów Homera przeniósł na Biblię Hebrajską. Znakomicie rozwinął je później jeden z najbardziej znanych mieszkańców miasta, niejaki Filon. Był współczesny Jezusowi, żył bowiem w latach od 25 przed do 50 po Chr. Pochodził z arystokratycznej rodziny kapłańskiej. Brat jego, Aleksander, był alabarchą, natomiast bratanek (syn Aleksandra) poślubił Berenikę, córkę Agryppy I. Kapłaństwo Filona było mocno zhellenizowane; język grecki uważał on za ojczysty, a judaizm poznał dzięki Septuagincie (przypuszczalnie nie znał hebrajskiego). Znajomość dzieł greckich komediopisarzy, tragików i filozofów (zwłaszcza Platona, Arystotelesa i stoików) pozwala mu świecić erudycją w pismach. Stał na czele poselstwa, które w 40 r. po Chr. udało się do Rzymu z prośbą, by Kaligula cofnął antyżydowskie dekrety. Jego twórczość zaowocowała wieloma dziełami. O Bogu wprost z całą pewnością można powiedzieć tyle, że istnieje. Ponieważ między Bogiem a światem nie ma żadnego podobieństwa, więc najbliższe prawdy o Bogu są twierdzenia negatywne: łatwiej jest orzec, jaki Bóg nie jest niż jaki jest. Znając dobrze greckie wyobrażenia bóstw, w swoim traktacie o dekalogu Filon pisał:

Wielkie rozczarowanie rozprzestrzeniło się na większą część ludzkości […] Niektórzy ubóstwili cztery elementy, ziemię, wodę, powietrze i ogień, inni słońce, księżyc, planety i stałe gwiazdy, jeszcze inni samo niebo, inni cały świat. Ale Najwyższego, […] który wszystko utrzymuje bezpiecznie, stracili ze swoich oczu.

(De decalogo 12,52-54)

W swej alegorycznej egzegezie żydowskich pism świętych, Filon niejednokrotnie sięga po zasady interpretacji ukute przez Platona i stoików. Postacie, tradycje, opowiadania i wydarzenia historii Izraela często nabierają u Filona niektórych cech genologicznych mitów greckich. Dla przykładu Mojżesz wDe vita Mosisukazany jest niemal w kategoriach greckich „bożych mężów” (theios anēr). Obraz świątyni poddaje idealizacji. Wszystkie, uważane za słuszne w świecie greckim, prawa Filon wywodzi od dekalogu. Judaizm Filona uległ wpływom greckich prądów filozoficznych, zwłaszcza stoicyzmu i neoplatonizmu. W jego oczach religia żydów, bazująca na idei monoteizmu, może pomieścić w sobie wszystkie inne wierzenia i systemy religijne. Ponadczasowe prawdy, przykazania i cnoty obecne są w świętych pismach żydowskich (za które Filon uznał Septuagintę) i reprezentowane przez historyczne postacie biblijne.

Wyjątkowość pism Filona polega na tym, że ich autor był człowiekiem niezwykle wrażliwym na konflikty dwu tradycji, do których należał, judaistycznej i hellenistycznej. Choć całym sercem przylgnął do monoteizmu, to jednak jego kultura zatopiona była w myśli filozoficznej Greków. Podjął więc próbę usystematyzowania myśli żydowskiej w kategoriach greckich. Opowiadania Starego Testamentu dalekie były od filozoficznych nurtów Grecji i ich paralel szukać należało raczej w okresie przedfilozoficznym, kiedy to znaczącą rolę w wyjaśnianiu natury wszechświata i życia ludzkiego odgrywały mity. Bazując na wypracowanych wcześniej przez Greków (choćby przez Homera) i żydowskich prekursorów diaspory aleksandryjskiej, odczytywał Filon biblijne opowieści w kluczu alegorii. Przykładem może być choćby jego interpretacja biblijnego mitu z Księgi Rodzaju, w którym Adam jest dla Filona uosobieniem rozumu, Ewa zaś personifikacją zmysłów, wąż natomiast symbolizuje pożądanie. Upadek pierwszych rodziców ukazuje siłę pożądania, która najpierw atakuje zmysły, a ostatecznie pokonuje także i rozum.

Aleksandryjczyk twierdził, że filozofowie greccy byli inspirowani przez tego samego Boga, co natchnieni autorzy Prawa, Proroków i Pism, a prawda odkrywana na drodze logicznego rozumowania została zapisana jako objawiona na kartach pism świętych. Nie podkreślając dobitnie prawdy, która stanowiła chlubę dla wyznawców judaizmu, a mianowicie przekonania o wybraniu Żydów przez Boga, z większą łatwością potrafił budować pomost pomiędzy swą religią a światem helleńskim. Zaskakującym może wydać się fakt, że w swych pismach posługiwał się wyłącznie Pięcioksięgiem, pomijając Proroków i Pisma. Samego Pentateuchu zresztą również nie cytował, lecz przepracowywał zawarty tam materiał i uzupełniał go treściowo.

Długa tradycja aleksandryjskiej szkoły alegorycznej przygotowała grunt, na którym wyrosnąć mógł List Barnaby. To właśnie pismo, List Barnaby, znalazło się w odnalezionym przez Tischendorfa tysiąc siedemset lat później Kodeksie Synajskim.