„Wy jesteście solą dla ziemi” (Mt 5,13). Wiara rodzi się z przykładu

 

Uzasadniając potrzebę wprowadzenia roku wiary, Benedykt XVI pisał w liście apostolskim Porta fidei: „Nie możemy się zgodzić, aby sól zwietrzała, a światło było trzymane pod korcem (por. Mt 5, 13-16). Także współczesny człowiek, jak Samarytanka przy studni, może na nowo odczuć potrzebę pójścia, aby słuchać Jezusa, który wzywa nas do wiary w Niego i zaczerpnięcia z jego źródła, wytryskującego wodą żywą (por. J 4, 14). Musimy na nowo odkryć smak karmienia się Słowem Bożym, wiernie przekazywanym przez Kościół i Chlebem życia, danymi jako wsparcie tym, którzy są Jego uczniami (por. J 6, 51). Nauczanie Jezusa, w rzeczywistości nadal rozbrzmiewa w naszych dniach z tą samą mocą: „Troszczcie się nie o ten pokarm, który ginie, ale o ten, który trwa na wieki” (J 6, 27). Pytanie stawiane przez tych, którzy go słuchali jest również tym samym, jakie my stawiamy: „Cóż mamy czynić, abyśmy wykonywali dzieła Boże?” (J 6, 28). Znamy odpowiedź Jezusa: „Na tym polega dzieło [zamierzone przez] Boga, abyście uwierzyli w Tego, którego On posłał” (J 6, 29). Wiara w Jezusa Chrystusa jest więc drogą do osiągnięcia zbawienia w sposób ostateczny” (Porta fidei 3).

Pierwsze zdanie powyższego wywodu papieża stanie się dla nas punktem wyjścia do głębszej refleksji. Benedykt XVI sięga w nim po ewangeliczny obraz soli, który posłużył Jezusowi do zachęty skierowanej do uczniów: „Wy jesteście solą ziemi. Lecz jeśli sól utraci swój smak, czymże ją posolić? Na nic się już nie przyda, chyba na wyrzucenie i podeptanie przez ludzi” (Mt 5,13). Jezusowy logion pada w Kazaniu na Górze. Kazanie na Górze – zdaniem wielu egzegetów – to najbardziej rewolucyjna i najbardziej rewelacyjna nauka Jezusa. Rewolucyjna – bo Boski Nauczyciel odwraca porządek świata i wynosi na piedestał tych, którymi świat nieraz pogardza. Rewelacyjna – od łacińskiego revelatio, „objawienie”, bo Jezus objawia w nim drogę wiodącą ku szczęściu. Czyli ku świętości. Zechciejmy więc odnaleźć właściwe znaczenie słów Jezusa, nie pomijając kontekstu literackiego i historycznego, w jakim zostały wypowiedziane.

Być solą ziemi

Celem ukazania zadania, jakie staje przed uczniami, Jezus sięga po kilka alegorii. W bezpośrednim kontekście wypowiedzi o „soli ziemi”, mówi także o świetle i o mieście.

Trzy krótkie przypowieści ukazują misyjny charakter naśladowców Jezusa. Izraelici uważali sól za niezbędną do życia: „Rzeczy pierwszej potrzeby dla życia człowieka – to: woda, ogień, żelazo i sól, mąka pszenna, mleko i miód, krew winogron, oliwa i odzienie: wszystko to służy bogobojnym ku dobremu, grzesznikom zaś obróci się na nieszczęście” (Syr 39,26-27). W Palestynie obowiązywał podatek płacony za wydobywanie soli z wód Morza Martwego. Dokumenty historyczne wspominają o jego podwyższeniu za Seleucydów i zniesieniu za Machabeuszów. Była także sól nieodzownym składnikiem ofiar składanych w świątyni jerozolimskiej. Zwyczaj ten bazuje na nakazie Prawa: „Każdy dar należący do ofiary pokarmowej ma być posolony. Niech nie brakuje soli przymierza Boga twego przy żadnej ofierze pokarmowej. Każdy dar posypiesz solą” (Kpł 2,13). W Palestynie I wieku znany był zwyczaj składania ofiar całopalnych indywidualnie, choć Prawo tego nie wymaga. Również do nich dodawano sól. Ryt taki opisuje Flawiusz: „Jednostka ofiarująca całopalenie zabija wołu oraz roczne jagnię i roczne koźlę (wół może być starszy; ale wszystkie zwierzęta składane w takiej ofierze muszą być samcami). Gdy zwierzęta są już zabite, kapłani spryskują ich krwią okrąg ołtarza, a następnie obmywają je, rozczłonkowują, posypują solą i składają na ołtarzu, gdzie leżą już drwa i płonie ogień. Nogi i wnętrzności zwierząt składają kapłani w ofierze wraz z innymi częściami, obmywszy je przedtem starannie, a skóry zabierają do siebie” (Ant. 3,226).

Według autora Księgi Liczb, wspólne spożywanie soli oznacza zawarcie przymierza: „Wszystko, co odłożone jest z darów świętych, jakie Izraelici przynoszą Panu, daję na zawsze tobie, synom twoim i córkom. To jest należność wiekuista, przymierze soli wobec Pana dla ciebie i potomstwa twego wraz z tobą” (Lb 18,19; stąd w języku polskim powiedzenie: „zjeść z kimś beczkę soli”). Ewangelista Marek zanotował logion Jezusa pominięty przez Mateusza: „Każdy ogniem będzie posolony” (Mk 9,49). Wydaje się, że jego treść należy odczytać następująco: aby życie chrześcijanina podobało się Bogu, należy je poddać próbie, której symbolem jest ogień, jak ofiarę poddaje się działaniu soli. Możliwe, że motyw „posolenia ogniem” oznacza także ofiary i prześladowania znoszone dla Chrystusa. Jezusowe wezwanie, by być „solą ziemi”, można odczytać jeszcze inaczej: Jedna z możliwych interpretacji motywu „soli” wskazuje na naturalny nawóz składany do ziemi. Okazuje się, że jeszcze do dziś niektóre plemiona

Beduinów nazywają go „solą”. Jak więc nawóz użyźnia glebę i nadaje jej urodzaj, tak chrześcijanie winny nadawać wartość sprawom świata, czyniąc je bliższymi Bogu.

W bezpośrednim kontekście logionu o soli Jezus sięga po drugi symbol – światło:. Jezus akcentuje zadanie światła: istnieje po to, by czynić widocznym to, co oświetla, by wskazywać drogę i być punktem orientacyjnym. Psalmista modlił się: „Twoje słowo, Panie, jest pochodnią dla stóp moich i światłem na mojej ścieżce” (Ps 119,105). Jak słowo Boga wskazuje drogę, tak chrześcijanin może stać się drogowskazem dla tych, którzy postawieni są na jego drodze. Symbolika światła była żywo obecna w judaizmie czasów Jezusa. Ze Świętem Namiotów wiąże się specyficzny obrzęd wody, zwany po hebrajski Simhat Bet Ha-Szoevah, co oznacza „Radość Miejsca Czerpania Wody”. Rytuał ten był pieczołowicie pielęgnowany przez faryzeuszy, a odrzucony przez saduceuszy, ze względu na brak jednoznacznych podstaw biblijnych. Faryzeusze powoływali się na słowa zapisane przez Izajasza: „Wy zaś z weselem czerpać będziecie wodę ze zdrojów zbawienia” (Iz 12,3). Dopełniając tych słów, kapłan czerpał wodę z sadzawki Siloe, zanosił ją na wewnętrzny dziedziniec świątyni i wylewał na ołtarz całopalenia. Na dziedzińcu świątynnym zapalano wówczas trzy wielkie świeczniki i nie było w całej Jerozolimie miejsca, które nie odbijałoby światła Bet Ha-Szoevah. Widok taki przysparzał radości, więc w radosnej atmosferze, czego dowodem jest fragment Talmudu: „mężczyźni pobożni i o dobrych czynach zwykli tańczyć przed nimi z latarniami w rękach, śpiewając pieśni pochwalne. Nieprzeliczeni lewici [grali] na harfach, lirach, cymbałach i trąbach, i [innych] instrumentach muzycznych, wzdłuż piętnastu stopni, które prowadziły od dziedzińca Żydów na dziedziniec kobiet, zgodnie z liczbą piętnastu Pieśni Wstępowania w Psalmach [Pss 120-134]; ponad nimi lewici zwykli zatrzymywać się z instrumentami muzycznymi i wygrywać melodie” (Sukkah 5.4).

Wydaje się, że rozwinięciem wezwania Jezusa, by światło uczniów świeciło tak, by były widoczne ich dobre czyny, znajduje swe rozwinięcie w zachętach św. Pawła: „Odrzućmy więc uczynki ciemności, a przyobleczmy się w zbroję światła! Żyjmy przyzwoicie jak w jasny dzień: nie w hulankach i pijatykach, nie w rozpuście i wyuzdaniu, nie w kłótni i zazdrości. Ale przyobleczcie się w Pana Jezusa Chrystusa i nie troszczcie się zbytnio o ciało, dogadzając żądzom” (Rz 13,12b-14). Chodzi więc o przykład dobrych i szlachetnych czynów, które będą pociągały ku Chrystusowi!

Trzeci obraz, który przywołuje Jezus w swej wypowiedzi to miasto położone na górze. Wydaje się, że obraz ten nawiązuje do wizji Izajasza o mieście położonym na górze Syjon (Jerozolima), do którego płyną pielgrzymki ludów: „I pójdą do ciebie z pokłonem synowie twoich ciemięzców, i padną do twoich stóp wszyscy, co tobą wzgardzili. I nazwą cię „Miastem Pana”, „Syjonem Świętego Izraela”. Za to, iż byłoś opuszczone, znienawidzone i bez przechodniów, uczynię cię wieczystą chlubą, rozradowaniem wszystkich pokoleń” (Iz 60,14-15). Jak Jerozolima jest wybranym miastem Pana, tak chrześcijanin jest wybrany przez Boga; jak Jerozolima ma świecić na górze swym światłem, tak uczniowie Jezusa winni świecić przykładem dobrych czynów; jak Jerozolima przyciąga tłumy obecnością Boga, tak wierzący w Chrystus prowadzić winni innych ku Bogu; jak Jerozolima jest miastem świętym, tak chrześcijanin ma jaśnieć świętością.

Świadectwo – dawanie przykładu

Jezusowe obrazy soli ziemi, światła ustawionego na świeczniku i miasta położonego na górze mają stać się zachętą do dawania świadectwa poprzez przykład głęboko chrześcijańskiego życia. Wiara bowiem rodzi się również z przykładu. Gdy Jezus odchodził z tego świata, z Góry Oliwnej skierował do swych uczniów obietnicę: „Gdy Duch Święty zstąpi na was, otrzymacie Jego moc i będziecie moimi świadkami w Jerozolimie, Judei, w Samarii i aż po krańce ziemi” (Dz 1,8). Obietnica ta jest zarazem zachętą do składania świadectwa. Greckie słowo martys oznacza „świadka” i „męczennika” zarazem. Oznacza to, że niekiedy dawanie świadectwa o Chrystusie łączy się z prześladowaniami, które mogą prowadzić nawet do męczeńskiej śmierci. Przykładem tego jest pierwszy męczennik chrześcijański, św. Szczepan. Dawał on surowy sąd o swych współczesnych, świadcząc o Jezusie: „Twardego karku i opornych serc i uszu! Wy zawsze sprzeciwiacie się Duchowi Świętemu. Jak ojcowie wasi, tak i wy. Któregoż z proroków nie prześladowali wasi ojcowie? Pozabijali nawet tych, którzy przepowiadali przyjście Sprawiedliwego. A wyście zdradzili Go teraz i zamordowali. Wy, którzy otrzymaliście Prawo za pośrednictwem aniołów, lecz nie przestrzegaliście go” (Dz 8,51-53). Św. Łukasz, autor Dziejów Apostolskich, relacjonuje, że tak surowe słowa spotkały się z ostrym sprzeciwem, który doprowadził do ukamienowania Szczepana. Oddając życie za Chrystusa, modlił się za swych prześladowców, tym samym wzmacniając wymowę składanego świadectwa.

Składaniem świadectwa o swojej wierze rządzi pewna zasada, która nie ma wiele wspólnego z prawami ekonomii. W ekonomii, jeśli jakieś dobro przekazuje się dalej, ubywa go dawcy. Z wiarą jest odwrotnie. Jeśli ktoś dzieli się nią z innymi, wiara nie tylko rośnie w sercu słuchacza, ale także we wnętrzu tego, kto składa świadectwo. Dawanie świadectwa przynosi więc podwójny wzrost wiary: w odbiorcy i w samym świadku. Świadectwo jednak winno być składane nie tylko słowem, ale także i życiem. To drugie jest często bardziej przemawiające, gdyż są nim czyny wypływające z wiary.

Samarytanka – przykład rodzącej się wiary

W liście apostolskim zapowiadającym rok wiary Benedykt XVI sam interpretuje Jezusowy login o „soli ziemi”, idąc w dwóch kierunkach. Z jednej strony sięga po rozmowę Jezusa z samarytanką (J 4, 1-42), z drugiej odwołuje się do Mowy Eucharystycznej (J 6,22-71), w której akcentuje zarówno wartość Słowa Bożego, jak i samej Eucharystii. Powędrujmy więc za myślą papieża.

Stosunki Samarytan i Żydów nie układały się najlepiej, gdy Jezus postanowił jedną ze swych pielgrzymek do Jerozolimy odbyć przez Samarię. Sporna kwestia świątyni owocowała większymi i mniejszymi chropowatościami na linii Żydzi – Samarytanie. Podejmując ją, Jezus wyjaśnia rezolutnej rozmówczyni: „Wierz mi, kobieto, że nadchodzi godzina, kiedy ani na tej górze, ani w Jerozolimie nie będziecie czcili Ojca. Wy czcicie to, czego nie znacie, my czcimy to, co znamy, ponieważ zbawienie bierze początek od Żydów. Nadchodzi jednak godzina, owszem już jest, kiedy to prawdziwi czciciele będą oddawać cześć Ojcu w Duchu i prawdzie, a takich to czcicieli chce mieć Ojciec. Bóg jest duchem: potrzeba więc, by czciciele Jego oddawali Mu cześć w Duchu i prawdzie” (J 4, 21-24). Ta wypowiedź Jezusa ma charakter proroczy, pośrednio bowiem zapowiada ustanie kultu ofiarniczego i zburzenie świątyni jerozolimskiej. Po śmierci Chrystusa, gdy niebo zostało otwarte dla wierzących w Niego, Boża obecność nie jest „ograniczona” ani do góry Moria w Jerozolimie, ani do góry Garizim w Samarii, lecz wszechobecny Bóg mieszka w sercach wierzących przez swego Ducha. To właśnie Duch Święty jest wodą życia, o której Jezus mówi Samarytance. Jan ewangelista sam zatroszczył się o to, byśmy nie byli skazani na zgadywanie, co oznacza symbol wody żywej. Z niezwykłą prostotą wyjaśnia znaczenie symbolu wody. Gdy Jezus znalazł się w Jerozolimie – opisuje skrzętnie Jan – podczas Święta Namiotów, zawołał: „Jeśli ktoś jest spragniony, niech przyjdzie do Mnie i pije, a strumienie wody żywej popłyną z jego

wnętrza” (J 7,37), a ewangelista dodaje: „A powiedział to o Duchu, którego mieli otrzymać wierzący w Niego” (J 7,39). Chodzi więc o Ducha Świętego!

W dialogu z Samarytanką Jezus przyznaje wprost, że jest Mesjaszem. Na szczere wyznanie kobiety „Wiem, że przyjdzie Mesjasz, zwany Chrystusem. A kiedy On przyjdzie, objawi nam wszystko” (J 4,25), Jezus z rozbrajającą szczerością, nie pozostawiającą miejsca na wątpliwość, stwierdza: „Jestem nim Ja, który z tobą mówię” (J 4,26). Samarytanka przy Jakubowej studni wcale nie pyta Jezusa o szczegóły Jego mesjańskiej wizji, a On nie kwapi się, by je ujawniać. Wystarczyło, że Jezus przejrzał jej przeszłość i niczym prorok mówił o oddawaniu czci Bogu. Wystarczyło, że powiedział o jej pięciu mężach i zinterpretował symbol wody żywej. A może wystarczyło już to, że nie podporządkował się żydowskim zwyczajom i zaczął rozmowę z mieszkankę pogardzanej Samarii. Kobieta dziwiła się przecież: „Jakżeż Ty będąc Żydem, prosisz mnie, Samarytankę, bym dała Ci się napić?” (J 4,9). Nie wiadomo, który moment dialogu był dla czerpiącej wodę kobiety przełomowy. Nie wiadomo, w której chwili przekonała się w sercu, że Jezus jest prorokiem i oczekiwanym Mesjaszem. Wiadomo natomiast, że ta świadomość otworzyła przed nią nową perspektywę. Reakcja utrudzonej noszeniem wody Samarytanki jest zaskakująco prosta w swojej wymowie: „Kobieta zostawiła swój dzban i odeszła do miasta. I mówiła tam ludziom: Pójdźcie, zobaczcie człowieka, który mi powiedział wszystko, co uczyniłam. Czyż On nie jest Mesjaszem?” (J 4,28-29).

Dzban w interpretacji egzystencjalnej staje się symbolem grzechu i słabości, staje się znakiem tego, co utrudnia życie i czyni je ciężkim. Dzban jest ciężarem winy. Spotkanie z Jezusem sprawia, że można zostawić dzban u Jego stóp i zacząć głosić dobrą nowinę! Samarytanka zostawiła u stóp Jezusa swój grzech i słabość, złożyła przed Nim swą niewierność i wyruszyła, by głosić, że spotkała Mesjasza! W jej sercu dokonuje się cudowna przemiana! Na nowo zaczyna wierzyć, że życie wolne od grzechu jest możliwe. Zyskuje nadzieję na nowy początek! I tym razem gwarantem powodzenia jest nie jej własny wysiłek, ale obietnica wody żywej – Ducha Świętego. To On uczy nas sztuki zaczynania od nowa.

Słowo Boże i Eucharystia

Benedykt XVI zachęca także do słuchania słowa Bożego i karmienia się Eucharystią. To one mogą są siłą sprawczą, by stać się „solą ziemi” i nie „utracić swego smaku”. Współcześni badacze słowa Chrystusa zapisanego na kartach Ewangelii

zachęcają: Tak naprawdę to nie my mamy czytać słowo Boże, ale słowo Boże ma czytać nas, ma czytać nasze życie! Nie tyle my mamy je interpretować, ile słowo Chrystusa ma interpretować nas! Trzeba się przeglądać w Biblii jak w zwierciadle. Trzeba dostrzec w niej swój wizerunek, jak widzi się własne odbicie w czystym lustrze wód jeziora.

Dzieje się tak głównie przez słowo Boże odczytywane w kontekście Eucharystii. Formuła konsekracji chleba zawiera wezwanie „To czyńcie na moją pamiątkę!” (Łk 22,19). Greckie anamnesis, oddające hebrajski termin zikkaron, należałoby przetłumaczyć jako „uobecnienie”. „Pamiątka” odsyła do przeszłości, „uobecnienie” natomiast czyni dawne wydarzenia obecnym w teraźniejszości, a taki jest właśnie sens słów Chrystusa: Jego prawdziwe Ciało i prawdziwa Krew staja się rzeczywiście obecne pośród wspólnoty wierzących, którzy – zgodnie z intencją Jezusa – powtarzają Jego gesty i słowa wypowiedziane nad chlebem i kielichem wina.

Semicka idea pamiętania i wspominania odbiega daleko od rozumienia „pamiątki” w świecie zachodnim, ukształtowanym w oparciu o filozoficzne wzorce starożytnej Hellady i prawniczą myśl antycznego Rzymu. Gdy w Stanach, Anglii, Australii czy Szwajcarii ktoś „wspomina” dawne wydarzenia, zazwyczaj jego myśl cofa się w czasie. Ktoś taki próbuje myślami przenieść się w przeszłość. Inaczej ma się rzecz ze wspominaniem w mentalności żydowskiej. Pamiętać o jakimś wydarzeniu znaczy przenieść je myślą z przeszłości, do chwili obecnej. Znaczy sprawić, że to, co stało się dawniej, jest żywo obecne hic et nunc, tu i teraz. Właśnie dlatego Żydzi, gdy dziś spożywają wieczerzę paschalną i upamiętniają wyjście z Egiptu sprzed ponad trzech tysięcy lat, mówią w haggadzie: „Dziś Bóg naszych ojców wyprowadził nas silnym ramieniem z niewoli egipskiej”. I właśnie dlatego w liturgii paschalnej, gdy śpiewany jest Exultet, kilkukrotnie pada fraza: „jest to ta sama noc”, lub „tej właśnie nocy”. Uczestnicząc w Eucharystii pozwalamy Bogu, by przemieniał nas w „Sól ziemi”.

Konkluzja

Znane jest łacińskie powiedzenie exempla trahunt – „przykłady pociągają”. Wiara bowiem może rodzić się z przykładu, jaki dajemy w codziennym środowisku naszego życia. Świadectwo wiary poprzez przykład szlachetnego życia może pociągać innych ku Chrystusowi. Aby stawać się „solą ziemi”, która nie „traci swego smaku” – Kościół dał nam dwa środki: słowo Boże i sakramenty, na czele z Eucharystią. Kto po nie sięga, może stać się żywym przykładem, który pociągnie innych ku wierze w Chrystusa.