Święty, który nie mówi?

fot. M. Rosik

Józef stoi u początków nowego przymierza. Oblubieniec Maryi na kartach Ewangelii jawi się jako postać ogarnięta słowem Bożym. Oczekiwał na nie tak bardzo, jak Izraelici oczekiwali każdego dnia na mannę na pustyni. Karmił się słowem Bożym tak, jak Izrael karmił się tajemniczym pokarmem: każdego dnia dzienną porcją, nie zaś jeden raz spożywając cały zapas. Tylko w ten sposób naród mógł nauczyć się nie gromadzenia zapasów, lecz zaufania Bogu każdego dnia. Jak manna spadała z niebios każdego dnia, tak niebiańskie słowa spadały w serce Józefa. Jak Izraelici potrzebowali manny w wędrówce pustynnej, tak Józef potrzebował słowa Boga w ziemskiej pielgrzymce. A słowo to spadało z niebios na żyzną glebę jego serca poprzez sen.

Milczenie słuchania

Józefowa historia zapisana na kartach Ewangelii to historia słuchania słowa Boga. Słowo spadało w serce Józefa podczas ciszy nocy, gdy ustała ludzka aktywność i otwierał się czas kontemplacji: „anioł Pański ukazał się Józefowi we śnie i rzekł: Wstań, weź Dziecię i Jego Matkę i uchodź do Egiptu; pozostań tam, aż ci powiem; bo Herod będzie szukał Dziecięcia, aby Je zgładzić” (Mt 2,13). Według tradycji mądrościowej to właśnie pod osłoną nocy słowo Boga wkracza potężnie w ludzką historię: „Gdy głęboka cisza zalegała wszystko, a noc w swoim biegu dosięgała połowy, wszechmocne Twe słowo z nieba, z królewskiej stolicy… runęło pośrodku zatraconej ziemi” (Mdr 18,14-15).

Gdy słabną siły człowieka znużonego pracą i wszelka broń, którą walczy za dnia o swą codzienność idzie na bok, Bóg zakrada się do serca poprzez marzenia senne. Starożytni wierzyli, że poprzez sny człowiek sięga świata nadprzyrodzonego. Sam Bóg wybiera taką metodę komunikacji. Tak było w przypadku Jakuba (Rdz 31,11-24), tak było w przypadku Salomona (1Krl 3,5-15) i innego Józefa (Rdz 37,5-11). Człowiek sam z siebie nie jest jednak w stanie odczytać znaczenia snów. To Bóg trudni się ich hermeneutyką (Rdz 40,8). A jeśli Bóg nie wyjawia znaczenia snu, należy pójść za radą Jeremiasza: „Nie zwracajcie uwagi na wasze sny” (Jr 29,8).

Milczenie snów

Objawienia oniryczne zapisane na kartach Biblii miały pomóc Izraelitom właściwie kształtować ich codzienność lub przyszłość. Sny udzielane były także poganom (Rdz 20,3; 41; Dn 2,4). Ich znaczenia nie wolno było jednak przeceniać, gdyż mogą okazać się fałszywe. Bóg przestrzegał przed nimi przez Jeremiasza: „Oto się zwrócę przeciw tym, którzy prorokują sny kłamliwe – wyrocznia Pana – opowiadają je i zwodzą mój lud kłamstwami i chełpliwością. Nie posłałem ich ani nie dawałem polecenia; w niczym też nie są użyteczni dla tego narodu – wyrocznia Pana” (Jr 23,32).

Sny opisane na kartach Ewangelii były tak jasne, że nie potrzebowały interpretacji (Mt 2,12; 27,19). W genealogii Jezusa zapisanej przez Mateusza ojciec Józefa ma na imię Jakub (Mt 1,16). W ten sposób ewangelista odsyła do snu Jakuba, który walczył z Bogiem, przez co dał imię całemu narodowi: Izrael – walczący z Bogiem. Także Józef z Nazaretu pozwalał zwyciężyć się Słowu. Bóg poprzez sny rozszerzał jego serce tak bardzo, że nie zawahał się on wziąć do siebie Maryi. Bo przecież „Pan we śnie darzy swych umiłowanych” (Ps 127,2).

Milczenie ufności

Poprzez milczenie Józef wyrażał swe zaufanie wobec Boga i Jego tajemniczych planów. Na kartach Ewangelii nie zanotowano ani jednego słowa wypowiedzianego przez oblubieńca Maryi. Józef nie był człowiekiem słowa. Był człowiekiem czynu. Zgodnie z przestrogą Chrystusa: „Nie każdy, który mówi Mi: Panie!, Panie!, wejdzie do królestwa Bożego, lecz ten, kto spełnia wolę Ojca mojego, który jest w niebie” (Mt 7,21). Milczenie Józefa nie było brakiem komunikacji. Nie było mutyzmem. Nie było afazją, jak w przypadku Zachariasza (Łk 1,20-22). Było przestrzenią czynioną świadomie na słuchanie słowa Bożego. Józef nie zamykał się w milczeniu, ale otwierał serce na to milczenie, które pochodziło z niebios. Trwał w ciszy na znak gotowości pełnienia woli Bożej.

W takiej samej gotowości i milczeniu trwał Jezus prowadzony na mękę. Również On „nie otworzył ust swoich” (Iz 53,7). Oblubieniec Maryi trwał w milczeniu wewnętrznym, aby wyraźniej usłyszeć Najwyższego. Trwał w milczeniu zewnętrznym, aby chronić powierzone mu perły: Jezusa i Maryję. Innymi słowy Józef w milczeniu zasłuchał się w ciszę Bożej muzyki, aby tym pełniej uczestniczyć w Bożym ojcostwie wobec Jezusa.

Milczenie sprawiedliwości

Ewangelista Mateusz nazywa Józefa sprawiedliwym, gdyż nie chciał on narazić Maryi na zniesławienie, lecz zamierzał oddalić Ją potajemnie. Co to dokładnie oznacza? Cudzołóstwo bez naocznych świadków bądź podejrzenie o zdradę małżeńską kończyło się najczęściej wręczeniem listu rozwodowego. Przypuszczalnie to właśnie zamierzał uczynić Józef. Nie rozumiał całej sprawy i postanowił potajemnie oddalić Maryję. Oboje rozeszliby się i Maryja mogłaby związać się prawnie z tym, kto był – jak myślał Józef – ojcem poczętego w Niej dziecka. Zgodnie z Prawem, powinien Jej wręczyć get– list rozwodowy.

Sprawiedliwość Józefa przejawia się w jego odpowiedzialności w podejmowaniu decyzji. Nie była to zemsta ani odwet za to, co – jak mógł sądzić – wydarzyło się w życiu Maryi. Jego decyzja o odejściu była wyrazem sprawiedliwości uformowanej przez miłosierdzie. Gdyby pozostał przy decyzji rozstania się z Maryją, mógłby – zgodnie z żydowskim prawem – liczyć na zatrzymanie wiana małżonki, a także na odzyskanie mocharu– ceny, którą zapłacił przy zaślubinach. Względy materialne nie wchodziły jednak w grę. Sprawiedliwość Józefa polegała także na tym, że zamierzał potajemnie wręczyć małżonce dokument rozwodu, a nie – jak to było w zwyczaju – na oczach świadków, najczęściej w synagodze. W ten sposób chciał ochronić Maryję od pełnych wyrzutu spojrzeń i publicznego zawstydzenia. Wnikliwa analiza tekstu greckiego wzmianki o Józefowej sprawiedliwości dopuszcza właśnie taką interpretację. Niektórzy bibliści nie wahają się przyjąć następujący przekład: „Józef, chociaż był człowiekiem sprawiedliwym, zamierzał oddalić Ją potajemnie”. Co to oznacza w praktyce? Jako człowiek sprawiedliwy bardzo skrupulatnie przestrzegał Prawa i tradycji ustnej. Sprawiedliwość domagała się, by publicznie wręczył Maryi list rozwodowy. Tym razem jednak postawił się nieco obok Prawa i chciał to uczynić bardzo dyskretnie.

Modlitwa

Choć Biblia nie wspomina ani jednego słowa, które wyszło z ust Józefa, to pierwsi chrześcijanie nie pozwolili mu całkowicie zamilknąć. Apokryficzna Legenda o świętym Józefie cieśliwkłada w usta Jezusowego opiekuna słowa pięknej modlitwy o dobrą śmierć: „Boże, Ojcze wszelkiego miłosierdzia i Boże wszelkiego istnienia! Panie mojej duszy i mojego ciała, i mojego ducha! Kiedy wypełnią się dni mojego życia, które dałeś mi na tym świecie, proszę Cię, Panie Boże, abyś mi posłał Michała Archanioła, aby był przy mnie aż do wyjścia mojej strapionej duszy z mojego ciała bez cierpienia i trwogi. Bo śmierć jest wielką bojaźnią i uciskiem dla każdego człowieka”.

Dlaczego dusza Józefa była „strapiona”? Można snuć wiele przypuszczeń co do przyczyn owego strapienia: troska o rodzinę, choroba, która według autora apokryfu dotknęła Józefa, przyszłość Maryi i Jezusa… A może strapienie duszy wynika stąd, że Józef wciąż pamięta bolesne ukłucie w sercu, gdy od dwunastoletniego Jezusa usłyszał: „Czy nie wiedzieliście, że powinienem być w domu mojego Ojca?” (Łk 2,49)? Mówiąc o Ojcu, Jezus nie mówił przecież o Józefie…

Jedno jest pewne: zaufanie Józefa wobec Boga poskutkowało tym, że musiał wyrzec się jednego z największych przywilejów żydowskich mężczyzn – fizycznego ojcostwa. Był jednak dla Jezusa ojcem w każdym innym sensie. A takiego przywileju nie dostąpił żaden z ludzi: być ziemskim ojcem Syna Bożego.

„Święty, który nie mówi”, Ziemia Święta 103 (2021) 1, 26-29.

Polub stronę na Facebook