Jan XXIII, zwany powszechnie „papieżem dobroci”, u początku swego pontyfikatu modlił się o nowe wylanie Ducha Świętego:
Odnów w naszych dniach Twoje cuda, jakby przez nową Pięćdziesiątnicę. Spraw, aby Twój Kościół, będąc jednością i trwając na modlitwie z Maryją, Matką Jezusa, idąc za przewodnictwem świętego Piotra, mógł rozwijać królowanie naszego Boskiego Zbawiciela, królowanie prawdy i sprawiedliwości, królowanie miłości i pokoju.
Była to modlitwa wypowiedziana w związku z rozpoczynającym się Soborem Watykańskim II. Na Bożą odpowiedź na to wołanie nie trzeba było długo czekać, choć w pewnym sensie przyszła niespodziewanie. Przejawy działania Ducha Świętego w postaci nadprzyrodzonych charyzmatów pojawiły się bowiem nie w Rzymie, w centrum katolickiego świata, ale na innym kontynencie.
W połowie lutego 1967 roku grupa studentów z uniwersytetu w Pittsburghu, wraz z dwoma wykładowcami i kapelanem, zorganizowała wyjazdowe rekolekcje, trwające zaledwie trzy dni. Dni te, od 17 do 19 lutego, tegoż roku przeszły do historii pod nazwą „weekend w Duquesne”. Każdego z około dwudziestu uczestników spotkania poproszono, aby przygotował się do wyjazdu poprzez rozważenie czterech pierwszych rozdziałów Dziejów Apostolskich, a także lekturę książki Davida Wilkersona, zatytułowanej Krzyż i sztylet. Książka opowiada o pracy pastora wśród nowojorskiej młodzieży. Zwalczające się gangi nastolatków w Brooklynie po raz pierwszy spotkały się z mocą dobrej nowiny, a właściwie z mocą Ducha Świętego, który potrafi całkowicie odmienić ludzkie życie. Lekturę poleciło studentom dwóch wykładowców, którzy od jakiegoś czasu codziennie odmawiali sekwencję Veni, Creator Spiritus, prosząc Boga o duchowe ożywienie.
Piękny ośrodek rekolekcyjny o nazwie Arka i Gołębica stał się miejscem, które przeszło do historii katolickiego ruchu charyzmatycznego. Zwykli studenci, zwykłe dni skupienia… a jednak niezwykłe działanie Ducha Bożego. W czasie wspólnych spotkań rozważano fragmenty Dziejów Apostolskich mówiące o wylaniu Ducha Świętego. Często odmawiano hymn Przyjdź, Duchu Święty. Na sobotni wieczór zaplanowano przyjęcie urodzinowe dla trójki uczestników (w tym kapelana). Dziwnym trafem jednak nikt niemal nie kwapił się, by pojawić się w sali, w której przygotowano przyjęcie. Większość uczestników, wcześniej czy później, pojawiła się natomiast w kaplicy. A tam czekały ich niecodzienne przeżycia. Zupełnie nieoczekiwanie Duch Boży zstępował na nich. Wielu padało na podłogę. Łzy przeplatały się ze śmiechem. Modlitwom uwielbienia nie było końca aż do chwili, gdy prowadzący około czwartej nad ranem niemal siłą zaprowadzili innych do łóżek. Najbardziej powalające (dosłownie!) było doświadczenie miłości Bożej. Jedna z uczestniczek, Patti Gallagher Mansfield, tak opisuje osobiste spotkanie z miłością Boga tamtej nocy:
Od czubka głowy do koniuszków palców ogarnęło mnie poczucie głębokiej miłości Boga do mnie… Miłości miłosiernej. Szczególnie uderzył mnie ogrom miłości. Jest ona tak całkowicie niezasłużona, tak obficie wylana. Nie ma nic takiego, co moglibyśmy zrobić, żeby sobie zasłużyć na Bożą miłość. Została ona dana za darmo, hojnie, z obfitości Jego miłosierdzia. Nasz Bóg jest Bogiem miłości.
Po powrocie do Pittsburgha świadectwo studentów zaczęło zataczać coraz szersze kręgi. Na organizowanych przez nich spotkaniach modlitewnych zbierały się tłumy. Bardzo wielu prosiło o modlitwę z nałożeniem rąk, by móc przyjąć Ducha Świętego. Bardzo często znakiem otrzymania Go stawała się modlitwa w nieznanym języku. Z czasem nurt zielonoświątkowy w Kościele katolickim rozrósł się do tego stopnia, że obecnie formalnie zatwierdzone struktury Odnowy Charyzmatycznej istnieją w około dwustu czterdziestu krajach, natomiast liczbę katolików posługujących się glosolalią szacuje się na ponad sto dwadzieścia milionów.
Warto wspomnieć także o pierwszych doświadczeniach charyzmatycznych w Polsce. Szczegółowo opisali je Małgorzata i Marek Nowiccy w książce Upili się młodym winem, wydanej w Warszawie w 2013 roku. Jednymi z pierwszych Polaków, którzy zetknęli się osobiście z Katolicką Odnową Charyzmatyczną, byli biskup Bronisław Dembowski i ksiądz Franciszek Blachnicki, założyciel Ruchu „Światło – Życie”. Biskup Dembowski wspomina ciekawe wydarzenie. Gdy studiował w Stanach Zjednoczonych, pewnego dnia w autobusie podeszła do niego murzynka, która zapytała: „Czy Jezus jest twoim Panem?” Odpowiedział, że jest księdzem. „To nie szkodzi – odparła rozmówczyni – pytałam, czy Jezus jest twoim Panem?” Żywa wiara ludzi, którzy potrafili dzielić się nią w naturalny sposób doprowadziła go do chrztu w Duchu Świętym. Również ksiądz Blachnicki zetknął się z Odnową Charyzmatyczną podczas pobytu w Stanach Zjednoczonych. Było to w 1978 roku. To ci dwaj kapłani w bardziej formalny i uporządkowany sposób przybliżali zagadnienie charyzmatów na gruncie polskim. Z czasem katolicka Odnowa Charyzmatyczna na dobre zagościła w naszym kraju.
Mija właśnie pół wieku od czasu, gdy nowe przebudzenie charyzmatyczne ogarnęło Kościół katolicki. Podczas konferencji prasowej 28 lipca 2012 roku na pytanie jednego z dziennikarzy o formy modlitwy praktykowane w Ruchu Odnowy w Duchu Świętym papież Franciszek odpowiedział:
Pytał pan o ruch Odnowy Charyzmatycznej. Powiem wam jedno. Na przełomie lat siedemdziesiątych i osiemdziesiątych nie mogłem na nich patrzeć. Kiedyś powiedziałem o nich takie zdanie: „Oni mylą celebrację liturgiczną ze szkołą samby!”. Tak powiedziałem. Później się nawróciłem, poznałem ich lepiej. Prawdą jest także, że dzięki dobremu kierownictwu ruch wszedł na dobrą drogę. A teraz uważam, że ruch ten czyni wiele dobrego dla Kościoła w ogóle. W Buenos Aires odprawiałem dla nich wszystkich Mszę Świętą w katedrze. Zawsze im sprzyjałem, odkąd się nawróciłem, odkąd dostrzegłem czynione przez nich dobro. […] Dlatego uważam, że ruch odnowy charyzmatycznej nie tylko pomaga zapobiec temu, aby niektórzy przechodzili do zielonoświątkowców. Ależ nie! Służy samemu Kościołowi! Odnawia nas. A każdy poszukuje swojego ruchu, zgodnie ze swoim charyzmatem, tam, dokąd go prowadzi Duch Święty.