Wejście do kościoła Christ Church w Jerozolimie (fot. M. Rosik)
Mija dokładnie 175 lat od dnia konsekracji zupełnie wyjątkowego, aczkolwiek nieczęsto odwiedzanego przez pielgrzymów kościoła, który znalazł swój przyczółek tuż za bramą Jafską Starego Miasta w Jerozolimie. 21 stycznia 1849 roku bp Samuel Gobat odczytał stosowny dekret: „Na mocy naszej władzy, zwyczajnej i biskupiej, wyłączamy wspomniany kościół z użytku świeckiego i przez ten akt konsekrujemy go i przeznaczamy na wyłączną służbę Najwyższemu Bogu, nadając mu tytuł: Christ Church”.
Dlaczego miejsce to jest wyjątkowe? Kościół powstał z inicjatywy niemieckiego Żyda, rabina Michaela Solomona Alexandra, który w Anglii nauczał języka hebrajskiego. Tam pod wpływem duchownych anglikańskich przyjął chrześcijaństwo, został ordynowany i po latach zjawił się w Jerozolimie jako pierwszy biskup anglikański na całym Bliskim Wschodzie. Dziś Christ Church jest miejscem modlitw nie tylko dla anglikanów, ale także dla wyznawców innych wyznań i dla Żydów mesjańskich, których wspólnoty rosną na całym świecie.
Początki
Bp Michael Salomon Alexander nazywany jest często pierwszym żydowskim przywódcą Kościoła jerozolimskiego od czasów zakończenia powstania Bar Kochby w 135 roku po Chr. Chrześcijaństwo przyjął jako rabin pracujący w Londynie. Nic dziwnego, że spotkał się z ostracyzmem ze strony swych współwyznawców, którzy odmówili za niego modlitwę za zmarłych i zerwali wszelkie kontakty. Po nawróceniu Alexander zaczął uczyć języka i literatury hebrajskiej w Kings College. W tym czasie przełożył na hebrajski Nowy Testament.
Do Jerozolimy przybył w 1842 roku. Nie znał praktycznie nikogo. Zaczął dzielić się swoją wiarą z napotkanymi Żydami, pomagając szczególnie chorym. Założył nowoczesny jak na tamte czasy szpital, a potem – zabrał się za budowę kościoła. Pomysł wybudowania kościoła protestanckiego w Jerozolimie zrodził się w 1834 roku w środowisku London Jews Society, ale piętrzyły się trudności w realizacji projektu. Na pewnym etapie zaproponowano nawet, aby nie budować kościoła, lecz wykupić jakiś obiekt, by później przekształcić go na salę modlitw. Alexander nie dawał jednak za wygraną. Chciał postawić prawdziwy anglikański kościół w stylu gotyckim. Co więcej, zamierzał także otworzyć kolegium dla Żydów, którzy przyjęli chrześcijaństwo. Plany te pokrzyżowała jego nagła śmierć w 1845 roku. Postanowił powrócić na pewien czas do Anglii poprzez Kair i zmarł zanim dotarł do stolicy Egiptu.
Grupa nawróconych zapaleńców zdecydowała się kontynuować dzieło budowy kościoła. Duże trudności nastręczały władze osmańskie, ale udało się uregulować wszelkie formalności. Plan architektoniczny powstającego kościoła (a chodziło o prostą gotycką budowlę z cienkimi ścianami i wysokimi stropami) był na tyle wymagający, że nie udało się znaleźć specjalistów na miejscu. Kamieniarzy sprowadzono z Malty. Tym udało się ukończyć prace już w 1849 roku.
Kościół czy synagoga?
Po wejściu do wnętrza zwiedzający przez chwilę zastanawia się, czy rzeczywiście trafił do kościoła czy raczej do synagogi. Już samo usytuowanie przypomina domy modlitw wyznawców judaizmu, budynek bowiem skierowany jest ku Wzgórzu Świątynnemu. Niemal wszystkie napisy na ścianach, ołtarzu i witrażach są hebrajskie. Dopiero bardziej wnikliwe przyjrzenie się wnętrzu, odczytanie napisów i rozszyfrowanie symboli pozwala rozpoznać chrześcijańskie korzenie tego miejsca.
Na ołtarzu komunijnym stoi krzyż z drzewa oliwnego. Pojawił się tam jednak dopiero w 1948 roku, niemal sto lat po konsekracji kościoła, kiedy to armia jordańska wtargnęła do Jerozolimy. Aby przekonać jej żołnierzy, że nie jest to synagoga, ówczesny pastor, Hugh Jones, pobiegł na bazar, by zakupić ów krzyż. Na tym samym ołtarzu wypisano także słowa „To czyńcie na Moją pamiątkę” oraz imię Emmanuela. Widać tam również gwiazdę Dawida. W absydzie uwagę przykuwa menora, a także wypisane po hebrajsku słowa Dekalogu, Modlitwy Pańskiej i Składu Apostolskiego. Przed ołtarzem na krawędzi podestu umieszczono trzy płytki z napisami nawiązującymi do mało znanego cytatu: „I wsławię miejsce, gdzie stoją me nogi” (Iz 60,13). W tym miejscu stoi przewodniczący liturgii, który wypowiada słowa samego Chrystusa.
Wszystkie witraże przesycone są symboliką biblijną, a na niektórych z nich również umieszczono cytaty. Witraże autorstwa Ricka Wienecke, przedstawiające drzewo oliwne podpisane zostały słowami św. Pawła: „Bo dary łaski i wezwanie Boże są nieodwołalne” (Rz 11,29) oraz „Bóg poddał wszystkich nieposłuszeństwu, aby wszystkim okazać swe miłosierdzie” (Rz 11,32). Obydwa pochodzą z fragmentu Listu do Rzymian, zapowiadającego całkowite nawrócenie Izraela. Pod witrażem centralnym, z reprezentacją trzech wybujałych winorośli, umieszczono fragment Pierwszego Listu do Koryntian: „Kielich błogosławieństwa, który błogosławimy, czy nie jest udziałem we Krwi Chrystusa?” (1Kor 10,16). Inne szkło nawiązuje do prawdy o Trójcy Świętej. Znów na tle ornamentów florystycznych umieszczono napisy: JHWH, Emmanuel i Duch Pański.
Infrastruktura
Do kościoła Christ Church przyklejony jest budynek, który wszyscy znają pod nazwą Gobata. Pochodzi ona od nazwiska szwajcarskiego biskupa Samuela Gobata, który pełnił swoją posługę w Jerozolimie przez trzydzieści lat. Co więcej, właśnie w tym budynku umieszczono dzwon, który zabrzmiał po raz pierwszy w Wiecznym Mieście od czasów wypraw krzyżowych! Przez wiele lat mieścił się tu konsulat brytyjski, odwiedzany między innymi przez księcia Alfreda, syna królowej Wiktorii, czy malarza Williama Hunta, autora obrazu zatytułowanego „Światłość świata”, po który chętnie sięgają ewangelizatorzy w swych przemówieniach. Obraz przedstawia Chrystusa z latarnią w ręku, stukającego do obrośniętych bluszczem drzwi. Jest ilustracją Jezusowych słów zapisanych przez Jana w Apokalipsie: „Oto stoję u drzwi i kołaczę: jeśli kto posłyszy mój głos i drzwi otworzy, wejdę do niego i będę z nim wieczerzał, a on ze Mną” (Ap 3,20).
Jest także pensjonat. Choć pokoje są skromne, przyciąga wizytujących samą lokalizacją. To przecież centrum starożytnej i współczesnej Jerozolimy! Na ścianach holu i klimatycznej kawiarenki podziwiać można dziesiątki fotografii oprawionych w gustowne ramki – fotografii przedstawiających historię obiektu. Niektóre przywołują poszczególne etapy budowy kościoła, inne zatrzymały w kadrze budynek Gobata w różnych stadiach przekształceń, inne wreszcie zachęcają do zatrzymania się w pensjonacie i skosztowania domowych wypieków serwowanych w kawiarence, w której wciąż jest dostępna sieć wifi, a cichy dźwięk worshipów koi uszy klientów.
Syn Hamasu
W czasie studiów na Uniwersytecie Hebrajskim niemal co tydzień brałem udział w nabożeństwach Żydów mesjańskich w Christ Church. Śpiewałem hebrajskie pieśni, słuchałem dźwięku szofaru i delektowałem się czytaniami z Nowego Testamentu w języku hebrajskim. Wziąłem także udział w kampanii ewangelizacyjnej (tak nazywano to wydarzenie), która odbyła się w siedzibie YMCA (Katolickie Stowarzyszenie Młodzieży Męskiej) w Jerozolimie. Na ewangelizację trafił wtedy Musab Hasan Jusuf, urodzony w 1974 roku syn założyciela Hamasu, organizacji terrorystycznej. Po raz pierwszy znalazł się we więzieniu jako kilkunastoletni chłopak, gdy Izraelczycy odkryli, że nielegalnie zakupił broń. Potem powracał tam kilkanaście razy. Przekonanie, że islam nie jest religią żądną krwi, kłóciło się w nim z faktem, że jego szanowany ojciec nie miał nic przeciw zamachom, w których ginęli niewinni. Tortury nie do zniesienia, bezsenne, ale za to pełne refleksji noce w więziennej celi sprawiły, że Musab zgodził się pójść na współpracę z Bet Szin, izraelskimi tajnymi służbami.
Pewnego listopadowego dnia przechodził w Jerozolimie przez bramę Damasceńską, gdy jakiś młody człowiek zaprosił go do siedziby YMCA. Nie wiedząc, co ze sobą zrobić tego wieczora, Musab poszedł posłuchać muzyki i dostał w prezencie Biblię. Od tej pory nie rozstawał się z nią, zwłaszcza podczas kolejnych pobytów w więzieniu. Najbardziej niepokoiły go słowa: „Miłujcie waszych nieprzyjaciół”. Prawda dobrej nowiny przenikała do jego serca powoli. Gdy kilka lat później został ochrzczony, nowi przywódcy Hamasu wydali na niego wyrok śmierci. Schronił się w ambasadzie amerykańskiej. Dziś Musab Hasan Jasuf, syn założyciela Hamasu, mieszka w Stanach Zjednoczonych i opowiada innym swoją historię. Jest autorem książki „Syn Hamasu”.
Żydzi mesjańscy
Christ Church jest dziś także najważniejszym w Jerozolimie miejscem spotkań Żydów mesjańskich. Nabożeństwa odbywają się nie tylko w językach hebrajskim i angielskim, ale także rosyjskim, tureckim, kenijskim, niemieckim i arabskim. Wspólnoty mesjanistyczne od kilkudziesięciu lat mnożą się na całym świecie. Przybywa ich także w Izraelu. Kiedy Benedykt XVI jeszcze przed wyborem na stolicę Piotrową spotkał się z grupą Żydów mesjańskich, stwierdził jednoznacznie, że ich istnienie jest bez wątpienia znakiem czasów ostatecznych i przejawem potężnego działania Ducha Świętego w czasach współczesnych.
Zarówno w perspektywie teologicznej, jak i pastoralnej, faktu tego nie można ignorować, gdyż stawia on przed Kościołem katolickim poważne wyzwania i podważa głoszoną przez wieki teologię substytucji, według której lud wybrany Starego Przymierza został zastąpiony przez Kościół.
A co ciekawe, nowożytna historia ruchu mesjanistycznego rozpoczęła się na terenach Polski. W 1682 roku czterech rabinów spotkało się w Pińczowie. Podczas modlitwy zostali ogarnięci boską Szekiną i nabrali przekonania, że powinni przyjąć chrzest „w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego”. Uczynili to, jednak postanowili nie przyłączać się do żadnego z wyznań chrześcijańskich, lecz dać początek nowemu ruchowi – Żydów wierzących w Chrystusa. Nie ujawniali jednak publicznie swej tożsamości, lecz w ukryciu rozpowszechniali swoje przekonania. Ich dokumenty zachowane zostały w archiwach wspólnoty Morawian w Herrnhut w Saksonii. Tak oto pośrednio w historii Christ Church odnaleźć możemy i polski wątek.
Miejsce, które łączy
Bez wątpienia Christ Church to miejsce, które łączy ludzi. Wystarczy przejść przez niepozorną bramę kompleksu, by znaleźć oazę ciszy pośród gwarnych uliczek Starego Miasta. Obiekt założony przez nawróconego na chrześcijaństwo rabina, nota bene Niemca, powstał z kościołem anglikańskim w centrum. Przyczółek modlitewny znajdują w nim Żydzi mesjańscy i wyznawcy różnych wyznań chrześcijańskich. Nie brak wśród nich katolików, którzy zaciekawieni przychodzą na nabożeństwa. Wyznawcy Chrystusa modlą się tu w różnych językach, lecz łączy ich jedna wiara i jeden chrzest. Bo „jeden jest Bóg i Ojciec wszystkich, który jest i działa ponad wszystkimi, przez wszystkich i we wszystkich” (Ef 4,6).
„Jerozolima. Kościół czy synagoga?”, Historia Kościoła 4 (2024) 16-21.