„Rok pierwszy wolności Jerozolimy” – głosił napis na monecie, którą zaczęto bić w Judei w 132 r. po Chr. Historyk Dio Cassius relacjonuje, że Hadrian postanowił przemianować Jerozolimę na Aelia Capitolina, zdecydował, że na miejscu przybytku stanie świątynia ku czci Jowisza Kapitolińskiego oraz zakazał obrzezywania. Tego Żydzi znieść nie mogli. Pochodzący z hasmonejskiej rodziny uczonych w Piśmie Szymon bar Kosiba ogłoszony został przez Akibę mesjaszem i przyjął imię „Syna Gwiazdy” (Bar Kochba). To on wszczął ostatni narodowowyzwoleńczy zryw przeciw Rzymianom. Podobno zwolennicy nowego mesjasza, którzy przyłączyli się do powstania, na znak odwagi i determinacji obcinali sobie koniec małego palca u ręki. Nowa era ogłoszona przez Bar Kochbę nie trwała jednak długo. Po początkowych sukcesach i zajęciu stolicy powstańcy zaczęli tracić kolejne stanowiska. Rzymianie zdobyli około pięćdziesięciu twierdz powstańczych i zniszczyli niemal tysiąc miast i wsi. W 135 roku Jerozolima została zaorana.
Nie wszystkim mieszkańcom Palestyny uśmiechało się brać udział w przedsięwzięciu raczej z góry skazanym na niepowodzenie; a już na pewno nie było to marzeniem pogan zamieszkujących Samarię. Justyn, zwany później Męczennikiem, przyszedł na świat około setnego roku we Flavia Neapolis, dawniej zwanym Sychem. Niedługo później w mieście wybudowano świątynię ku czci Zeusa oraz amfiteatr, którego sylwetka pojawia się na mozaikowej mapie w Madabie. Justyn, z pochodzenia Grek, typowy przedstawiciel zamożnego mieszczaństwa, postanowił uniknąć skutków wojennej zawieruchy i wyruszył do Azji Mniejszej. Jego celem stał się Efez. Niezależny finansowo, nie musiał trapić swej głowy troską o utrzymanie. Wolał zająć ją filozofowaniem. Początkowo przystał do stoików, gdy jednak odstręczyła go myśl zwolenników szkoły powstałej w Stoa Poikile, przyłączył się do perypatetyków. Jednak i z propagatorami uczonych spacerów nie zawędrował zbyt daleko. Zachwyciła go filozofia Pitagorasa, który nota bene, matematyczne dywagacje snuł między innymi w Tyrze, położonym nie tak daleko od rodzinnego miasta Justyna. Pogański poszukiwacz mądrości, wywodzący się z Samarii, z miasta niegdyś żydowskiego, później rzymskiego, a przebywający w Jonii, znać musiał także najsłynniejszą postać przeszłości związaną z Efezem. Możliwe, że autor powiedzeń typu panta rhei lub „niepodobna wejść dwukrotnie do tej samej rzeki”, wikłał swą myśl w meandry wariabilizmu, wpatrując się w uchodzące do Morza Egejskiego wody Kaystros. Ostatecznie jednak ani tajniki myśli Heraklita, ani pitagorejskie tezy nie zaspokoiły głodu wiedzy młodego „przyjaciela mądrości”. Uczynił to dopiero pewien starzec, napotkany przypuszczalnie w okolicach Efezu. Dowiódł, że filozoficzne wysiłki zmierzające do uzasadnienia nieśmiertelności duszy mogą co najwyżej spełznąć na niczym w porównaniu z chrześcijańską modlitwą, która otwiera na Boga i prowadzi do Chrystusa[1]. Od tego momentu wiara stała się dla Justyna „filozofią jedynie pewną i pożyteczną” (Dialog z Żydem Tryfonem 8)[2]. A spoglądał na tę jedyną słuszną filozofię oczyma Platona, którego traktował jako sojusznika. Nie mógł Justyn powtórzyć za Arystotelesem: Amicus mihi Plato, magis amica veritas. Zarówno Prawda odkryta w Chrystusie, jak i Platon w swym sposobie dedukcji stali się wiernymi przyjaciółmi pierwszego apologety.
Gdy Justyn znalazł się w Efezie, publiczny kult Artemidy jako bogini matki trwał tu zgoła siedem stuleci. W VI w. przed Chr. Krezus nakazał wybudować świątynię ku czci Artemidy. Na kilkadziesiąt lat przed pojawieniem się w Efezie Justyna, apostoł Paweł doznał niemal linczu od rozwścieczonych wyznawców bogini matki. Efez słynął także z kultu Wielkiej Matki Kybele oraz Królowej Niebios. Czci tej ostatniej jawnie przeciwstawiał się niegdyś sam Bóg, żaląc się Jeremiaszowi: „Ty zaś nie wstawiaj się za tym narodem, nie zanoś za niego błagań ani modłów, ani też nie nalegaj na Mnie, bo cię nie wysłucham. Czy nie widzisz, co czynią w miastach Judy i na ulicach Jerozolimy? Synowie zbierają drewno, ojcowie rozpalają ogień, a kobiety ugniatają ciasto, by robić pieczywo ofiarne dla Królowej Nieba, a nadto wylewają ofiary z płynów dla obcych bogów, by Mnie obrażać. Czy Mnie obrażają – wyrocznia Pana – czy raczej siebie samych, na własną hańbę? Dlatego to mówi Pan: Oto się żar gniewu mojego rozlewa na to miejsce, na ludzi i na zwierzęta, na drzewa polne i na owoce ziemi – płonie i nie zagaśnie” (Jr 7,16-20). Niemożliwe, aby Justyn przebywając w Azji Mniejszej nie zetknął się z wyznawcami efeskich kultów. Możliwe natomiast, że czynnie uczestniczył w życiu wspólnoty chrześcijańskiej, założonej tu przez apostoła narodów, który przybywał w Efezie trzykrotnie. Najdłużej gościł w mieście przy ujściu rzeki Kaystros w latach 55 – 58. Zatrzymując się w Efezie Justyn kroczył nie tylko po śladach Pawła. Żywa była tu bowiem tradycja związana z apostołem Janem, który około trzydzieści lat wcześniej pisać miał w Efezie swą ewangelię. Jan przybył tu ponoć z Matką Chrystusa i zamieszkał na wzgórzu Coressus w domu, na którego fundamentach stoi dziś niewielki kościół.
Cała ta bogata przeszłość miasta, w której wątki pogańskie plączą się z nićmi chrześcijańskimi, nie mogła być obca Justynowi, zachwyconemu nauką wyznawców Chrystusa. Zapewne jeszcze w Samarii poznał, przynajmniej pobieżnie, Biblię Hebrajską. W Azji Mniejszej zapalił się do filozofii. Ostatecznie jednak oddał serce chrześcijaństwu. I właśnie wtedy jego droga skrzyżowała się ze ścieżką Żyda o imieniu Tryfon. Nie ma wystarczających podstaw, by wątpić, że u źródeł Dialogu z Żydem Tryfonem stoi autentyczna postać wyznawcy judaizmu, z którym Justyn wdawał się w dysputy. Owszem, dysputy te mogły być rozszerzone i uzupełnione w procesie ich zapisywania, aczkolwiek styl i kunszt literacki Justyna nie są najwyższych lotów. Ale przynajmniej się starał, co widać wyraźnie w tych miejscach jego dzieła, które odznaczają się szczerością i otwartością.
Badacze starożytnych pism chrześcijańskich zazwyczaj w Dialogu z Żydem Tryfonem wyróżniają, oprócz wprowadzenia, w którym autor opisuje swój duchowy rozwój (2 – 8), trzy części. Pierwsza (9 – 47) dotyczy judaistycznych przepisów rytualnych i ich przejściowego charakteru, druga (48 – 108) ma dowieść że cześć oddawana Chrystusowi nie jest zaprzeczeniem monoteizmu, w trzeciej (109 – 142) natomiast autor argumentuje, że również poganie mogą należeć do Kościoła. Cały dialog chrześcijanina i Żyda utrzymane są w tonie rzeczowej, naukowej dysputy. Obydwaj poważnie traktują rozmówcę, nie lekceważą, lecz starają się używać logicznych argumentów na uzasadnienie własnych twierdzeń. Co ciekawe, sam Justyn twierdzi, że dzięki tej rozmowie zapłonął większą miłością do Chrystusa: „Kiedy powiedział on te rzeczy i wiele innych, o których nie czas teraz wspominać, odszedł, proponując mi zająć się nimi i odtąd więcej go nie widziałem. Ale natychmiast płomień rozgorzał w mojej duszy i ogarnęła mnie miłość do Proroków i tych ludzi, którzy są przyjaciółmi Chrystusa; i podczas gdy rozważałem jego słowa w swym umyśle, odkryłem, że jedynie ta filozofia może być bezpieczna i pożyteczna. W taki to sposób i z tej przyczyny jestem filozofem” (8). I tak to Żyd przyczynił się do głębszego umiłowania Chrystusa przez Justyna. Tryfon zarzucał chrześcijanom – aczkolwiek w sposób taktowny – że nie zachowują Prawa Starego Przymierza:
Jest to coś, co nas zdumiewa – odpowiedział Tryfon – ale te rzeczy, o których opowiada pospólstwo, nie są godne wiary, gdyż są zbyt odrażające dla ludzkiej natury. Co więcej, jestem przekonany, że wasze przepisy zawarte w tak zwanej Ewangelii są tak wspaniałe i tak wzniosłe, że obawiam się, iż nikt nie jest w stanie ich wypełnić; bowiem z uwagą je przeczytałem. Ale sądzimy, że największą stratą jest to, że wy twierdząc, iż jesteście pobożni, że przypuszczając, iż jesteście lepsi od innych, niczym szczególnym się od nich nie różnicie i nie zmieniacie w ogóle stylu życia w porównaniu z innymi narodami, że nie obchodzicie żadnych świąt, ani Szabatów, nie praktykujecie obrzędu obrzezania; a ponadto, pokładając nadzieję w jakimś Człowieku, który został ukrzyżowany, spodziewacie się jeszcze otrzymać jakąś nagrodę od Boga, podczas gdy nie jesteście posłuszni Jego przykazaniom. Czyż nie czytaliście, że duch będzie odjęty ludziom, którzy nie zostali obrzezani ósmego dnia? A zostało to nakazane zarówno cudzoziemcom jak i niewolnikom. Ale wy, gardząc nierozważnie tym zwyczajem, odrzucacie też wynikające z niego obowiązki i próbujecie przekonywać samych siebie, że znacie Boga, podczas gdy jednak nie wypełniacie tego wszystkiego, co czynią ci, którzy Boga się boją. Jeśli więc możesz obronić się przed tymi zarzutami i uczynisz to tak, że ukażesz też drogę, dzięki której w ogóle masz nadzieję na cokolwiek, chociaż nie przestrzegasz Prawa, my bardzo chętnie cię posłuchamy i w podobny sposób oddamy się dociekaniom (10).
Dialog stał się de facto pierwszym kompendium cytatów starotestamentalnych za wiarą w Chrystusa. Więcej jeszcze, będąc niejako spadkobiercą szkoły aleksandryjskiej, Justyn pełną garścią sięgał po alegorię w interpretacji tych cytatów. Wystarczy wskazać na symbolikę krzyża, którego typów – według adwersarza Tryfona – w Starym Testamencie jest bez liku. Wzniesione w górę ręce Mojżesza podczas wojny z Amalekitami to typ krzyża Chrystusowego: „Mojżesz modlił się do Boga, wznosząc w górę obie ręce, a Hur i Aaron podpierali je przez cały dzień, aby nie opadały one kiedy ogarniało go zmęczenie. Kiedy bowiem tracił on siłę i nie ukazywał w pełni tego gestu, który był wzorem krzyża, lud ulegał w bitwie, jak jest o tym wspomniane w Pismach Mojżesza, zaś kiedy trwał on w tej pozycji, to odpowiednio Amalekici byli pokonywani, a on zwyciężając, zwyciężał przez krzyż” (90). Symbolem krzyża jest także wąż wywyższony na pustyni przez Mojżesza. Każdy ukąszony przez węża miał zginąć, ocalał jednak, gdyż śmierć tę przyjął na siebie Chrystus wywyższony na krzyżu (91). Cały Psalm 22 zapowiada wydarzenie krzyża (98 – 105). Typem Chrystusa ukrzyżowanego jest Noe, który odrodził ludzkość przez wiarę, wodę i drzewo, a więc przez krzyż: „Chrystus bowiem, będąc Pierworodnym spośród wszelkiego stworzenia, stał się Wodzem innego plemienia, odrodzonego przez Niego samego poprzez wodę, wiarę i drzewo, które to zawierają się w tajemnicy krzyża, podobnie jak Noe, który ocalony dzięki drzewu, kiedy płynął po wodach wraz z całym swoim domem” (101). Dla Justyna krzyż zapowiedziany jest także poprzez rajskie drzewo życia i przez kamienne słupy w Betel, poprzez różdżkę Aarona i laskę Mojżesza, poprzez drzewo zasadzone nad płynącą wodą i przez laskę i kij pasterski z Psalmu 23[3].
Nie są całkowicie bezpodstawne przypuszczenia, że adwersarzem Justyna mógł być niejaki Tarfon, rabbi należący do trzeciego pokolenia tannaitów. Wiadomo o nim, że działał w Jabne i w Lyddzie[4]. Pochodził z rodziny kapłańskiej, a jako rabbi trzymał się zasadniczo linii nauczania wyznaczonej przez Szammaja, choć nie we wszystkim zgadzał się z poglądami szkoły. Był tak bardzo uczciwy, że zwrócił swojemu ojcu pieniądze, które ten wydał na wykupienie go jako pierworodnego syna[5]. Podobną uczciwość okazywał w wierności zasadom judaizmu. Ponoć był tak zły na Żydów, którzy przyjęli chrześcijaństwo, że przyrzekł spalić każdą ich księgę, nawet gdyby pojawiało się w niej imię Boga[6]. Czy taką księgą mogła być Septuaginta, nie wiadomo. Wiadomo natomiast, że Justyn wiele miejsca poświęca w Dialogu dowodzeniu, że proroctwo Achaza z Iz 7,14 dotyczyło Maryi dziewicy, a Żydzi sami odeszli od swej tradycji, na przekór chrześcijanom. Justyn nie uważa za wiarygodnych rabinów, którzy termin „dziewica” zastąpili określeniem „młoda kobieta” w Izajaszowym proroctwie:
Ja natomiast jestem daleki od obdarzania zaufaniem waszych nauczycieli, którzy nie chcą się zgodzić z tym, że interpretacja dokonana przez siedemdziesięciu starszych, którzy byli z Ptolemeuszem, królem Egipcjan, jest właściwa i usiłują oni stworzyć inną. A życzę ci, abyś spostrzegł, ze usunęli oni wiele Pism z przekładu, sporządzonego przez tych siedemdziesięciu starszych, którzy byli z Ptolemeuszem, a które dowodzą, że ten właśnie Człowiek, który został ukrzyżowany, był określany jako Bóg i człowiek, i jako ukrzyżowany i jako umierający; ale skoro już zdaję sobie sprawę, że twój naród wszystkiemu temu zaprzecza, nie będę się do tych punktów odwoływał, lecz mój dyskurs będę kontynuował w oparciu o te fragmenty, które są uznawane również przez ciebie. Zgadzasz się bowiem z tymi, na które zwróciłem twoją uwagę, za wyjątkiem tego, ze zaprzeczasz określeniu: «Oto dziewica pocznie» i twierdzisz, że należy czytać: «Oto młoda kobieta pocznie» (71).
Justyn potrafi prowadzić długie (niekiedy przydługie) wywody bazujące na starotestamentalnych cytatach, które umiejętnie łączy ze swoją wiedzą historyczną. Jego argumenty jednak niekoniecznie ograniczają się racji rozumowych. Zgodnie ze starożytnym uzusem, chętnie sięga po argumenty ad hominem, które w rzeczywistości przypominają używanie baculum. Nie mogło być inaczej, skoro Żydzi bowiem nie tylko ukrzyżowali Chrystusa, jedynego Sprawiedliwego, ale także rozpuścili po całym świecie haniebne wieści o chrześcijanach – heretykach:
Inne bowiem narody nie wyrządziły nam, ani Chrystusowi tyle zła i w takim zakresie, jak uczyniliście to wy, którzy rzeczywiście jesteście sprawcami krzywdzących uprzedzeń, kierowanych przeciwko Jedynemu Sprawiedliwemu i nam, którzy przy Nim trwamy. Po tym bowiem, jak Go ukrzyżowaliście, jedynego niewinnego i prawego Człowieka – a przez te razy, ci, którzy przez Niego zbliżają się do Ojca, zyskują uzdrowienie – gdy dowiedzieliście się, że On zmartwychwstał i wstąpił do nieba, jak to prorocy o Nim zapowiedzieli, wy nie tylko, że nie żałowaliście niegodziwości, której się dopuściliście, ale jeszcze wybraliście ludzi i wysłaliście tych wybranych z Jerozolimy na wszystkie ziemie, by rozpowiadali, że pojawiła się bezbożna herezja chrześcijan, i rozgłaszali te rzeczy, których nie wysuwają przeciwko nam ci, którzy nas znają. Tak więc jesteście przyczyną nie tylko waszej własnej nieprawości, ale właściwie także wszystkich innych ludzi” (17).
Justyn zarzuca wyznawcom judaizmu nienawiść wobec chrześcijan, a tym samym usprawiedliwia fakt, iż ci ostatni oskarżają Żydów o zatwardziałość serca. Twierdzi nawet, iż Żydzi być może dlatego odrzucają Chrystusa, iż boją się prześladowań, którym poddani są chrześcijanie (39). Zarzuca im złą wolę z tego powodu, że odrzucają jego argumentację bazującą przecież na świętych pismach narodu wybranego, nie zaś na greckiej filozofii (68). Sam bieg historii dowodzi, że Żydzi nie mają racji, trwając w uporze odrzucania Ewangelii. Nie przejrzeli na oczy nawet po zburzeniu Jerozolimy i spustoszeniu ziemi palestyńskiej, co było jawną karą Bożą (108). W dyskusjach Żydzi po prostu czepiają się słówek, zamiast starać się uchwycić zasadniczą myśl adwersarza. W odwecie mogą spodziewać się tego, iż na sądzie ostatecznym Bóg postąpi z nimi tak samo – będzie czepiał się słówek: „nawet gdyby ktoś powiedział dziesięć tysięcy słów pięknie, jeśli zdarzy mu się jedno małe słowo, które was irytuje, bo było nie do końca zrozumiałe czy precyzyjne, to nie przywiązujecie wagi do tych wielu dobrych słów, ale czepiacie się tego małego słówka i jesteście niezwykle gorliwi w dopatrywaniu się w nim czegoś bezbożnego i nagannego; wobec tego, kiedy w podobny sposób będziecie sądzeni przez Boga, będziecie mieć sporo trudności z Jego wyrokiem, by zadośćuczynić swoim wielkim zuchwalstwom czy złym czynom, czy też błędnym interpretacjom, którym ulegliście, fałszując prawdę” (115). W takiej sytuacji prorockie dary, które niegdyś ujawniały się w narodzie wybranym, nie mogły nadal w nim pozostawać, lecz zostały przekazane chrześcijanom (82). Pomimo tego, że ręka Żydów wciąż jest wzniesiona przeciw chrześcijanom, których mordują i nienawidzą, wierzący w Chrystusa odpowiadają wielkoduszną modlitwą o nawrócenie, w myśl zachęty samego Pana (133). Tak wspaniałomyślna postawa może budzić jedną tylko reakcję: podziw. I właśnie dlatego Tryfon i Justyn rozstają się jak przyjaciele. Żaden nie przekonał drugiego, lecz sama rozmowa stała się dla nich przyjemnością (142). Obydwaj chętnie by ją kontynuowali, gdyby nie fakt, że statek, którym Justyn wyruszyć miał w dalszą drogę podniósł już żagle.
Choć Justyn wcześniej zerwał z perypatetykami, chętnie jednak na ich wzór wędrował. Po ukończeniu dysputy z Tryfonem, jako wędrowny nauczyciel przybył ostatecznie w swym filozoficznym płaszczu, zwanym palium, do Rzymu, gdzie założył szkołę. Tu, w pobliżu łaźni Tymotyńskiej, której lokalizacja jest dziś nieznana, gromadził uczniów. A działo się to za czasów Marka Aureliusza, stoickiego filozofa na tronie, który nota bene zmarł w 180 r. w Vindebonie nad modrym Dunajem. Aureliusz ze stoickim spokojem znosić musiał liczne klęski, które dotknęły Wieczne Miasto. Podczas dwóch dekad jego rządów wciąż toczyły się wojny (głównie z Germanami), Tybr zalał ulice i place Rzymu, w mieście zapanował głód i uliczne rozruchy, do których to nieszczęść dołączyły jeszcze pożary, epidemia dżumy i plaga szarańczy. Spokojny cesarz starał się jednak do zdarzeń tych podchodzić zgodnie z własną sentencją: „Budząc się rano, pomyśl, jaki to wspaniały skarb żyć, oddychać i móc się radować”.
Nieco mniej radowali się wyznawcy Chrystusa, których spotkało prześladowanie za czasów Aureliusza. Byli wśród nich także montaniści. Ręką rzymskiej sprawiedliwości okazał się prefekt miasta, niejaki Rustykus. Z nim właśnie dialog – odmienny od konwersacji z Żydem Tryfonem – prowadzić musiał prześladowany Justyn. Owocem tego dialog nie jest już bowiem dzieło pisane, lecz przydomek, który przylgnął do chrześcijanina rodem z Samarii: Męczennik. Oto w jaki sposób biograf relacjonuje ostatnie chwile życia Justyna:„Za czasów zbrodniczych protektorów bałwochwalstwa ogłoszono po miastach i wsiach bezbożne edykty przeciwko pobożnym chrześcijanom, skutkiem czego zmuszano ich do składania ofiar marnym bożyszczom. Pochwycono tedy świętych mężów i stawiono przed Rzymu prefektem, który się nazywał Rustykus […]. Prefekt Rustykus rzekł: ‘Przejdźmy wreszcie do tego, o co się rozchodzi i co nieuniknione. A więc przystąpcie wszyscy razem i zgodnie złóżcie bogom ofiarę’. Justyn odpowiedział: ‘Żaden człowiek, który ma zdrowy rozum nie przerzuca się z pobożności w bezbożność’. Prefekt Rustykus rzekł: ‘Jeśli nie usłuchacie, pójdziecie na męki bez litości’. Justyn odpowiedział: ‘To nasze pożądanie cierpieć męki dla Pana naszego Jezusa Chrystusa. Stąd bowiem spłynie na nas zbawienie i ufność wobec straszliwego i świat cały obejmującego trybunału Pana i Zbawiciela naszego’. Tak samo również odpowiedzieli wszyscy inni męczennicy: ‘Rób, co chcesz. Jesteśmy bowiem chrześcijanie i bożyszczom ofiar nie składamy’. Prefekt Rustykus taki wydał wyrok: ‘Ci, którzy nie chcieli ofiary złożyć bogom i usłuchać rozkazu Samowładcy, mają być ubiczowani i odprowadzeni na karę ścięcia, zgodnie z prawami’. Święci męczennicy, chwaląc Boga, szli na miejsce do tego przeznaczone, gdzie im głowy pościnano. I wyznając Zbawiciela, dokonali swego męczeństwa. Niektórzy wierni zaś zabrali ukradkiem ich zwłoki i złożyli je w miejscu stosownym z pomocą łaski Pana naszego Jezusa Chrystusa, któremu chwała na wieki wieków. Amen” (Martyrium s. Justini et sociorum)[7].
[1] B. Altaner, A. Stuiber, Patrologia. Życie, pisma i nauka Ojców Kościoła, tłum. P. Pachciarek, Warszawa 1990, 128.
[2] Cytaty z Dialogu z Żydem Tryfonem w opracowaniu J. Brylowskiego (http://www.pgsiedlce.diecezja. gda.pl/dokumenty/justyn4.htm). Od tego miejsca po cytatach podaje się już tylko odnośnik numeryczny, bez powtarzania tytułu.
[3] H. von Campenhausen, Ojcowie Kościoła, tłum. K. Wierszyłowski, Warszawa 1998, 18.
[4] Z. Borzymińska, „Tarfon”, w: Polski słownik judaistyczny. Dzieje, kultura, religia, ludzie, II, red. Z. Borzymińska, R. Żebrowski, Warszawa 2003, 696.
[5] Tosefta, Bechorot VI,16.
[6] Traktat Szabat 116a.
[7] Tłum. A. Lisiecki, Pisma Ojców Kościoła 4, XXIII-XXV
„O Żydzie, który wzniecił miłość do Chrystusa”, w: Per Crucem ad Lucem. Księga Jubileuszowa dla księdza Biskupa Stefana Cichego, red. S. Stasiak, Legnica 2013, 391-398.