Z ks. Mariuszem Rosikiem rozmawia red. Franciszek Kucharczak
Franciszek Kucharczak: Człowiek ukamienowany z rozkazu Boga za zbieranie drewna w szabat. To Stary Testament. W Nowym Testamencie kobieta cudzołożna zostaje ułaskawiona przez Jezusa. Skoro w swoim Synu Bóg objawił nam, że jest miłością, to po co nam, chrześcijanom, księga Starego Przymierza, która pokazuje nam Boga bardziej jako surowego prawodawcę niż kochającego Ojca?
Nie można rozpocząć inaczej odpowiedzi na to pytanie, jak cytując św. Augustyna: „Nowy Testament jest ukryty w Starym, natomiast Stary znajduje wyjaśnienie w Nowym”. Podobnych jak zacytowany paradoks jest w Biblii wiele. Bóg, który mówi „nie zabijaj!”, nakazuje złożyć Abrahamowi syna w ofierze. Bóg, który zakazuje czynić obrazów, stworzył człowieka na swój obraz. Bóg, który surowo zakazuje: „Nie wolno wam jeść mięsa z krwią życia, abyście nie pomarli” (Rdz 9,3), przez Jezusa ogłasza: „Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała (dosłownie: mięsa) Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie” (J 6,53). A wszystko dlatego, że w Biblii mamy do czynienia ze zjawiskiem, które nazywamy rozwojem objawienia. Bóg nie objawił ludzkości wszystkiego od razu. Czynił to stopniowo, w myśl swoistej Bożej pedagogii. Św. Jakub zauważa, że Bóg jest wciąż taki sam. Nie ma w nim cienia zmienności. Zawsze był i jest miłością. Jednak tę prawdę objawiał stopniowo. Aby właściwie zrozumieć pełnię objawienia przyniesioną przez Chrystusa, należy poznać całą drogę do niego prowadzącą – a więc Stary Testament.
Dodajmy, że historia Kościoła zna takie grupy, jak marcjonici, walentynianie czy kainici, którzy bądź całkowicie odrzucali Stary Testament, bądź podważali jego wartość, twierdząc, że mówi on o innym Bogu niż Bóg Jezusa. Ich nauczanie okazało się niespójne czy wręcz wewnętrznie sprzeczne i nie wytrzymało próby czasu.
Czy wszystko w ST jest ważne dla chrześcijan? Jest tam przecież cała masa elementów, które wydają się kompletnie nieprzydatne. Czy takie rzeczy, jak np. przepisy dotyczące czystości rytualnej, mogą mieć jakieś znaczenie dla duchowego rozwoju chrześcijanina?
Każde słowo Starego Testamentu jest natchnione przez Boga i w tym sensie jest ważne również dla chrześcijan. Prawdą jest natomiast, że z punktu widzenia wiary chrześcijańskiej są tam kwestie niebagatelnej wagi, jak i te mniej istotne. Dal przykładu straciły na aktualności przepisy dotyczące kultu w świątyni jerozolimskiej, która nie istnieje od 70 roku po Chr. Ale świątynia ta była zapowiedzią nowej świątyni, złożonej z żywych ludzi, jaką jest Kościół. A nas również obowiązują przepisy rytualne, których tamte były pierwowzorem.
Bardzo ważne są w Starym Testamencie teksty, które mają duży ładunek teologiczny, do czego jeszcze wrócimy. W Liturgii Godzin przez wieki modlimy się psalmami. To przecież Stary Testament! A czy w czymś straciły na aktualności pouczenia mądrościowe Księgi Mądrości, Syracha czy Przysłów? Albo opowiadania dydaktyczne typu Księga Tobiasza, Hioba czy Jonasza? Z tego wszystkiego wyrasta chrześcijaństwo.
Może stanie się to dla nas jaśniejsze, gdy uświadomimy sobie, że Chrystus nie zamierzał założyć chrześcijaństwa jako odrębnej religii. Był wyznawcą judaizmu i do swych współwyznawców kierował swoje orędzie. Gdyby Żydzi je przyjęli, nie powstałoby chrześcijaństwo jako religia odrębna od oficjalnego judaizmu, który generalnie odrzucił orędzie Jezusa i Jego samego jako oczekiwanego Mesjasza. To chrześcijanie są bezpośrednimi spadkobiercami Starego Testamentu. Muszą więc go znać, gdyż w Jezusie bowiem spełniło się to, co Stary Testament zapowiadał.
Z drugiej strony sam Jezus stosuje się do przepisów ST i nawet mówi, że nie przyszedł znieść Prawa, ale je wypełnić. Co jest tym wypełnieniem?
Jezus podkreśla wartość Prawa. Stwierdza, że ani jedna jota się w nim nie zmieni „aż się wszystko spełni” (Mt 5,19). A wypełnia je na kilka sposobów. Po pierwsze „literę” Prawa, czyli niemal mechaniczne stosowanie się do przepisów, wypełnia przykazaniem miłości. Można powiedzieć – tchnie ducha miłości w zapisy Prawa. Po drugie – wypełnia zapisane w Prawie i u Proroków zapowiedzi Jego przyjścia, działalności, męki, śmierci i zmartwychwstania. Po trzecie wreszcie, ukazuje znakomitą wyższość przykazań moralnych Prawa nad rytualnymi. Wiele z tych ostatnich „wypełnił” w ten sposób, iż ukazał, że spełniły już swoją rolę, więc nie obowiązują.
Zarazem w NT widzimy, że całe żydowskie przepisy np. w odniesieniu do pokarmów, tracą ważność. Więc po co była ta „niewola Prawa”, skoro w NT okazuje się, że Bogu jednak nie przeszkadza, że jemy wieprzowinę?
Prawo było – myśl słów św. Pawła – „wychowawcą”: „Do czasu przyjścia wiary byliśmy poddani pod straż Prawa i trzymani w zamknięciu aż do objawienia się wiary. Tym sposobem Prawo stało się dla nas wychowawcą, który miał prowadzić ku Chrystusowi, abyśmy z wiary uzyskali usprawiedliwienie. Gdy jednak wiara nadeszła, już nie jesteśmy poddani wychowawcy” (Ga 3,23-25). Poprzez wysiłki wkładane w zachowanie Prawa Izraelici mieli nauczyć się karności i posłuszeństwa Bogu, by później posłusznie przyjąć Boży plan zrealizowany przez życie, śmierć i zmartwychwstanie Jego Syna.
Które wątki ST są dla chrześcijan najważniejsze? Co one wnoszą w nasze życie?
Najważniejsze są te, które przygotowują pełnię objawienia przyniesionego przez Chrystusa i zapowiadają Jego dzieło. A jest ich naprawdę wiele, przynajmniej setki. Mało kto z chrześcijan wie, że pierwsze zdania Biblii zapowiadają prawdę o Trójcy Świętej. Na początku Bóg – Ojciec stworzył niebo i ziemię, Duch Boży unosił się nad wodami, a Bóg stwarzał przez Słowo: rzekł i stało się. Bóg, Duch i Słowo, czyli Janowy Logos. Cała Trójca. W tym samym opowiadaniu o stworzeniu Bóg mówi o sobie w liczbie mnogiej: Uczyńmy człowieka podobnego Nam. Dlaczego? Bo jest Trójcą. Autor Księgi Rodzaju dowodzi, że jeden Bóg ukazał się Abrahamowi w postaci trzech mężów. Gdy patriarcha ich ujrzał, upadł na ziemię i rzekł do nich: „O, Panie!”. Dziwne? Z perspektywy Nowego Testamentu już nie.
Inny przykład. Tzw. Chleby Oblicza (Bożego) kładzione przed Miejscem Najświętszym świątyni, gdzie mieszkał sam Bóg, są z jednej strony ofiarą składaną przez kapłanów, z drugiej (choćby w nazwie) wskazują na samego Boga. Czy zdajemy sobie sprawę, że trzy razy w ciągu roku kapłani wynosili stół chlebów Oblicza przed lud, unosili owe chleby i wołali: „Oto jest miłość Boga do was!”. Lud padał na ziemię ze słowami: „Amen!”. Stąd pochodzi praktyka adoracji Najświętszego Sakramentu, który jako zwykły chleb – ofiara składana na ołtarzu, podczas konsekracji staje się samym Bogiem. Przykłady można mnożyć.
W biblistyce w ostatnich latach coraz bardziej rozwija się nurt egzegezy zwany typologią. Wracamy do Ojców Kościoła, którzy chętnie po typologię sięgali! Wiele wydarzeń i osób w Stary Testamencie stanowi prefigurację tego, o czym mówi Nowy Testament. Paweł stwierdza o Adamie: „On to jest typem Tego, który miał przyjść” (Rz 5,14). W podobnej konwencji mówi o Abrahamie, Sarze, Hagar itp. Typami przesycony jest List do Hebrajczyków. Ewangeliści patrzą na Jezusa jako na nowego Mojżesza i nowego Eliasza. Nie sposób zrozumieć tych treści bez odniesień do religii dawnego Izraela.
ST zasadniczo nie mówi o zbawieniu wiecznym. Wszystkich czekał Szeol, stąd znakiem błogosławieństwa było długie życie doczesne. Zatem czy chrześcijanin ma dosłownie rozumieć np. obietnicę Dekalogu „abyś długo żył” dla tego, kto czci rodziców?
Owszem, mówi. Co więcej, ukazuje stopniowy rozwój rozumienia idei życia wiecznego, przygotowując ostateczne objawienie tej nauki, przyniesione przez Chrystusa. Przyjrzyjmy się temu. W pierwotnych formach religijności Izraela rzeczywiście nie mówi się o życiu wiecznym, a posłuszeństwo Bogu miało zyskać Jego przychylność w doczesności. Jednak sytuacja ta szybko się zmieniła. Zaczęto mówić o Szeolu, do którego zmierzają wszyscy umierający i który rozumiano jako stan swoistego zawieszenia funkcji życiowych, jednak była to już jakaś forma przetrwania po śmierci: „nie ma żadnej czynności ni rozumienia, ani poznania, ani mądrości w Szeolu, do którego ty zdążasz” (Koh 9,10). Na tym etapie nie widziano jeszcze różnicy w pośmiertnym losie ludzi sprawiedliwych i grzesznych. Perspektywę taką wprowadza Księga Mądrości: „A dusze sprawiedliwych są w ręku Boga i nie dosięgnie ich męka” (Mdr 3,1). Stąd wniosek, że niesprawiedliwych dosięgnie męka. Do tego dochodzi idea zmartwychwstania. Juda Machabeusz złożył ofiarę za zmarłych, poległych w czasie walk powstańczych: „Uczyniwszy zaś składkę pomiędzy ludźmi, posłał do Jerozolimy około dwu tysięcy srebrnych drachm, aby złożono ofiarę za grzech. Bardzo pięknie i szlachetnie uczynił, myślał bowiem o zmartwychwstaniu” (2Mch 12,43). I wtedy pojawia się Jezus, który potwierdza, że zmartwychwstaną wszyscy, jedni ku życiu wiecznemu, inni ku potępieniu. Nie można zrozumieć w pełni nauczania Chrystusa w tym względzie, odrywając je od myśli starotestamentowej.
Nawiązując więc do pytania o czwarte przykazanie, rzeczywiście jego rozumienie uległo zmianie, ale nie dopiero w chrześcijaństwie, lecz już za czasów Starego Testamentu. Obiecane „długie życie” zaczęto rozumieć jako życie wieczne.
Czy można sobie wyobrazić zrozumienie nauki Chrystusa bez znajomości ST?
Absolutnie nie, choćby z tego powodu, że w nauczaniu Jezusa mamy całą masę odniesień do wątków starotestamentowych. Najbardziej chrześcijańska z modlitw, „Ojcze nasz”, jest całkowicie modlitwą żydowską. Jezus był Żydem i uczył jej członków swojego narodu. Cała liturgia Słowa we Mszy świętej zasadza się na schemacie nabożeństw synagogalnych. Ostatnia wieczerza, podczas której Jezus ustanowił Eucharystię, była żydowską ucztą paschalną. W całym Starym Testamencie znajdujemy dziesiątki zapowiedzi Eucharystii, od ofiar Abla, Melchizedeka, Abrahama, ofiar świątynnych, zawarcia przymierza synajskiego, daru manny z nieba, wyprowadzenia wody ze skały, rozmnożenia chleba przez Elizeusza począwszy, a na prorockich zapowiedzią uczty mesjańskiej i nowego przymierza skończywszy. Niemożliwe jest zrozumienie istoty Eucharystii bez tego starotestamentowego tła. Tak jak niemożliwe jest zrozumienie Chrystusa, Żyda, który umiłował Biblię Hebrajską bez znajomości owej Biblii.
„Po co nam Stary Testament?”, Gość Extra 13 (2025) 3, 10-15.
Polub stronę na Facebook