fot. M. Rosik
Po wychylenia z apostołami trzeciego rytualnego kielicha wina Jezus nakazuje im: „To czyńcie na Moją pamiątkę”. Pamięć w świecie żydowskim to nie chłodne, intelektualne wzmiankowanie dawnych wydarzeń; to przede wszystkim żywe zaangażowanie emocjonalne. W tej perspektywie semicką ideę pamiątki w miarę trafnie oddaje włoski czasownik „pamiętać”. Ricordare, to tyle co „powtórnie – oddać – serce” wydarzeniu, które się wspomina, czyli emocjonalnie zaangażować całe swoje jestestwo, przeżyć dokładnie to samo i z taką samą intensywnością. Kto więc uczestniczy w Eucharystii, emocjonalnie utożsamia się z apostołami, którzy słyszeli Jezusowe wyznanie: „To jest Ciało moje. Ciało za nas wydane, Krew za nas przelana”. Utożsamia się z Janem, który pod krzyżem usłyszał: „Oto Matka twoja!” (J 19,27) i setnikiem, który wyznał: „Zaprawdę ten Człowiek był Synem Bożym” (Mk 15,39). Identyfikuje się z płaczącą nad pustym grobem Marią Magdaleną i z Piotrem trzymającym w dłoniach Jezusowy całun. I oczywiście z uczniami wpatrującymi się w niebo, gdy obłok zakrywał postać Pana wstępującego na prawicę Ojca. Bo w Eucharystii uobecnia się całe paschalne misterium Chrystusa.
W bardzo obrazowy sposób można pokusić się o następujący obraz: żyjemy w doczesności, gdzie wciąż mija czas. Pełnimy swoje obowiązki, pracujemy, uczymy się, spędzamy czas z rodziną, odpoczywamy. Jednak gdy przychodzimy na Eucharystię, to na chwilę wychylamy naszą głowę do wieczności, gdzie nie ma czasu, gdzie trwa wieczne „dziś” (łac. hodie), gdzie Jezus wciąż umiera i zmartwychwstaje dla naszego zbawienia. Uczestniczymy w Jego zbawczej męce, śmierci i zmartwychwstaniu, aby w ten sposób umocnieni na nowo powrócić do doczesności, by wieść nasze chrześcijańskie życie w najbardziej prawy i szlachetny sposób, na jaki nas stać.
Wróćmy jednak do rytuału uczty paschalnej. Po wychyleniu trzeciego kielicha wina przychodzi czas na śpiew psalmów Hallelu. Są to psalmy od 113 do 118, opowiadające o wyjściu Izraelitów z Egiptu. Ewangeliści poświadczają, że Jezus odśpiewał je z apostołami.
Na zakończenie natomiast należało wypić czwarty, ostatni kielich wina, zwany kielichem chwały (hallel). Był to integralny element uczty paschalnej, znak jej zakończenia. Odpowiedni traktat Miszny stwierdza: „W wigilię paschalną około czasu ofiary przedwieczornej niechaj nikt nie je, aż się ściemni. Nawet biedny, który jest w Izraelu, niech nic nie je, aż siądzie przy stole. Nie wolno mu dać mniej niż cztery kielichy wina” (Pesachim 10,1). Rozważając te słowa zauważamy, że post eucharystyczny przed przyjęciem Komunii świętej zakotwiczony jest w tradycji żydowskiej.
Dla naszej refleksji ważne jest w tej chwili coś innego: otóż w tym miejscu Jezus przerywa ucztę. Marek ewangelista relacjonuje: „Po odśpiewaniu hymnu wyszli w stronę Góry Oliwnej” (Mk 14,26). Gdy wieczerza doszła niemal do końcowego momentu, Jezus zwierzył się uczniom: „Odtąd nie będę już pił z tego owocu winnego krzewu aż do owego dnia, kiedy pić go będę z wami nowy, w królestwie Ojca mojego” (Mt 26,29). Dlaczego?
Jezus przerwał wieczerzę paschalną, by dokończyć ją w królestwie Ojca. Ostatnia wieczerza rozpoczęła się w wieczerniku i wciąż trwa. Rozgrywa się codziennie na ołtarzach świata, a ukończona zostanie dopiero wtedy, gdy Jezus w królestwie Ojca wychyli z tymi, którzy w Niego wierzą, czwarty, kończący ucztę paschalną kielich wina. Kto już teraz karmi się Ciałem Chrystusa, może mieć nadzieję wspólnego z Jezusem ucztowania w wieczności. Eucharystia przeszywa doczesność i sięga wieczności. Jest jak most nad rwącą rzeką – łączy dwa brzegi. Zanurza w wieczność i wprowadza w niebo. Przemienia doczesność w wieczność.
Pominięcie przez Jezusa czwartego kielicha znajduje jeszcze jedno teologiczne wyjaśnienie. Jezus w Ogrodzie Oliwnym modli się: „Abba, Ojcze, dla Ciebie wszystko jest możliwe. Zabierz ten kielich ode Mnie. Lecz nie to, co Ja chcę, ale to, co Ty niech się stanie” (Mk 14,36). Kielich oznacza tu mękę i śmierć Jezusa. Oznacza trzeci kielich uczty paschalnej, ten, w którym Jezus podał apostołom swą Krew, która następnego dnia została przelana na krzyżu. Umierając na krzyżu Jezus wychyla swój trzeci kielich i czyni to wciąż, gdy gdziekolwiek na świecie sprawuje się Eucharystię, a dokończy rytuału wtedy, gdy razem ze wszystkimi zbawionymi zasiądzie do uczty mesjańskiej w królestwie niebieskim.
Po swym zmartwychwstaniu Jezus odszedł do nieba. Tam wciąż pije swój czwarty kielich Ostatniej Wieczerzy, która była ucztą paschalną. Tam dobiega końca się Jego pascha – przejście do domu Ojca. Nie wierzycie? Widział to św. Jan: „I ujrzałem między tronem […] a kręgiem Starców stojącego Baranka jakby zabitego, a miał siedem rogów i siedmioro oczu, którymi jest siedem Duchów Boga wysłanych na całą ziemię” (Ap 5,6). Słowo użyte na określenie starców to presbyteroi, „kapłani”. Sprawują ostatni moment liturgii eucharystycznej przed „jakby zabitym Barankiem”. Jakby, bo zmartwychwstały Jezus żyje jako Ten, który ma pełnię władzy (rogi) i pełnię wiedzy (oczy), i wraz z Ojcem posyła Ducha Świętego na ziemię, aby nam dopomóc przejść do miejsca, w którym On się znajduje.
Chrystus jest naszą paschą, w myśl słów św. Pawła. Nasza pascha zakończy się, gdy przyjmiemy z rąk Pana czwarty kielich wina, poprzedzony każdą Eucharystią, w której uczestniczymy. I wtedy na zawsze będziemy z Panem.
„Przebieg wieczerzy paschalnej (II)”, Nowe Życie 535 (2020) 1, 22-23.
Polub stronę na Facebook
WIELKI CZWARTEK