Dlaczego symbol hańby stał się znakiem zbawienia? W wielu antycznych kulturach krzyż był narzędziem śmierci zadawanej jako kara za określone przestępstwa. Pomimo pozostawania w centrum wiary chrześcijańskiej postaci ukrzyżowanego Syna Bożego, wydaje się, że nadal nie do końca uświadamiamy sobie, jak tak naprawdę krzyżowanie się odbywało ani też jakie było jego znaczenie kulturowe. Przypatrzmy się zatem, jak powszechny był ten rodzaj kary w starożytności i dlaczego zastosowano go również w przypadku Jezusa.
Badania literackie nad Ewangeliami dowodzą, że opisy męki i śmierci Jezusa pojawiły się już w pierwotnych zapisach, które później – przepracowane – weszły w skład poszczególnych ksiąg. Nie ma w tym nic dziwnego, gdyż chodzi o najważniejsze wydarzenie w historii zbawienia.
Mrok nad ziemią
Wedle najstarszej chronologicznie Ewangelii św. Marka ukrzyżowanie Jezusa nastąpiło o trzeciej godzinie dnia, a więc około godziny dziewiątej naszego czasu. Wzmianka o tym, że mrok ogarnął ziemię od godziny szóstej (a więc w południe), sugeruje, że wystarczyło zaledwie trzy godziny na wykonanie i przytwierdzenie do krzyża inskrypcji, na ukrzyżowanie dwóch pozostałych skazańców i wyszydzenie Jezusa przez przechodzących świadków egzekucji oraz arcykapłanów i uczonych w Piśmie (zob. Mk 15,25-32). Ten niezwykle krótki w porównaniu z innymi egzekucjami czas należy uznać za założenie teologiczne św. Marka: ponieważ śmierć na krzyżu była hańbiąca (dokonywała się bowiem w miejscu publicznym), ewangelista pragnie odjąć wstydu i upokorzenia całej scenie.
Mrok, który na trzy godziny ogarnął „całą ziemię”, ma charakter nadnaturalny: pojawia się dokładnie w momencie, kiedy słońce znajduje się w najwyższym punkcie na niebie, a żar słoneczny w Palestynie doskwiera najbardziej. Bóg osłania ciemnością swojego Syna przed językami bluźnierców.
Motyw mroku, który zaczyna panować nad ziemią w chwili śmierci ludzi bliskich Bogu, znany jest w starożytnej literaturze żydowskiej, rzymskiej i greckiej. Apokryficzny „Testament Adama” zaświadcza, że od chwili, w której umarł pierwszy stworzony przez Boga człowiek, ciemności ogarnęły świat przez siedem dni. Józef Flawiusz opowiada o zaćmieniu księżyca podczas męczeńskiej śmierci Macieja, żydowskiego uczonego („Dawne dzieje Izraela” 6.4). Filon z Aleksandrii natomiast zauważa, że zaćmienie zapowiada śmierć króla („O Opatrzności” 2,50). W świetle tych wzmianek staje się jasne, że Jezus umiera na krzyżu jako nowy Adam, mędrzec i król żydowski.
Wołanie do Boga
Umęczony Jezus, kiedy nie był już w stanie znieść cierpienia, zawołał z krzyża do Boga Ojca. Treść tego zawołania: Eloi, Eloi, lema sabachthani Marek Ewangelista przytacza w języku aramejskim, dzięki czemu uwypukla podniosłość chwili i wprowadza moment tajemniczego napięcia przed tym, co ma za chwilę nastąpić. Słowa wypowiedziane przez Jezusa są zawołaniem autora Psalmu 22. Utwór ten jest jedną z indywidualnych pieśni żałobnych, w której modlący zanosi do Boga skargę z powodu swej tragicznej sytuacji: śmiertelnej choroby, fałszywych oskarżeń, zdrady przez przyjaciół, doskwierającej samotności i prześladowania. Najbardziej dotkliwe jest poczucie opuszczenia przez Boga.
Wołanie Jezusa rozległo się około godziny dziewiątej (czyli piętnastej), a więc w porze żydowskiej modlitwy popołudniowej. Jedna z prawdopodobnych interpretacji użycia przez Jezusa słów tego psalmu uwypukla fakt, że choć rozpoczyna się on lamentacją spowodowaną opuszczeniem przez Boga, to jednak stopniowo zmienia się ton tej modlitwy. Początkowa skarga z powodu braku odpowiedzi od Boga („Boże mój, wołam przez dzień, a nie odpowiadasz; wołam i nocą, a nie zaznaję spokoju”) przechodzi w wołanie o pomoc („Ty zaś, o Panie, nie stój z daleka. Pomocy moja, spiesz mi na ratunek. Ocal od miecza moje życie!”), a kończy się obwieszczeniem interwencji Boga („Bo On nie wzgardził ani się nie brzydził nędzą biedaka, ani nie ukrył przed nim swojego oblicza, i wysłuchał go, kiedy ten zawołał do Niego”). Jeśli zatem przyjąć, że Jezus wypowiedział pierwsze słowa psalmu ze świadomością całej treści w nim zawartej, modlitwa z krzyża staje się pochwałą Boga za Jego interwencję w doświadczenie śmierci.
Podobieństwo fonetyczne imienia Eliasza i rzeczownika „Bóg” z zaimkiem dzierżawczym „mój” spowodowało, że niektórzy ze świadków ukrzyżowania niewłaściwie zinterpretowali okrzyk Jezusa jako wołanie skierowane do proroka. Ta błędna interpretacja skłoniła jednego z nich do podania Mu gąbki nasączonej octem.
Prawdopodobnie i ten gest posłużył św. Markowi do nadania godności scenie śmierci Jezusa: wcześniej również podawano Mu napój (wino zaprawione mirrą), nikt jednak nie troszczył się o delikatność tego gestu przez użycie gąbki.
Syn Boży
Święty Marek ukazuje godność śmierci Jezusa także przez wybór czasownika „oddać ducha”, którego używa się w celu wyrażenia podniosłości sytuacji w uroczystych okolicznościach. Grecki rzeczownik pneuma oznacza „oddech”, „wiatr” i „ducha”. Kondensacja tych znaczeń w jednym sformułowaniu zezwala na taką właśnie interpretację: ostatnie tchnienie Jezusa spowodowało, że wiatr Ducha Bożego całkowicie rozdarł zasłonę świątyni.
Dokładnie w chwili Jego śmierci ustąpił mrok, który zalegał ziemię. Innymi słowy, oddał On ducha w ten sposób, że spowodował rozdarcie się zasłony przybytku. Fakt ten przekonał setnika o Bożym synostwie Skazańca.
Tytuł „Syn Boży” nabiera szczególnego zabarwienia, gdy bierze się pod uwagę adresatów Ewangelii św. Marka. Byli nimi poganochrześcijanie, mieszkańcy Rzymu, w którym w latach sześćdziesiątych I stulecia (przypuszczalnie wtedy czytano tam dzieło św. Marka) tylko Cezarowi Augustowi przypisywano tytuł divi filius.
W tym kontekście należałoby zastanowić się, w jakim celu św. Marek, spisując swoją Ewangelię, zadał sobie tyle trudu, żeby właśnie tak przedstawić śmierć Jezusa, który został skazany za uzurpację władzy królewskiej jako największy przestępca. Aby to dobrze zrozumieć, warto sięgnąć po wiedzę historyczną dotyczącą kary krzyżowej.
W Babilonie, Persji i Egipcie
Wydaje się, że najstarsze wzmianki o ukrzyżowaniu znajdujemy w Kodeksie Hammurabiego, króla Babilonu. Na jego pomniku nagrobnym, tzw. steli, znajduje się zapis kodeksu prawnego obowiązującego w królestwie. Została ona odnaleziona przez francuskich archeologów w ruinach starożytnej Suzy w zachodniej Persji w latach 1901-1902, a datowana jest na około 1750 rok przed Chrystusem.
W dokumencie pisanym pismem klinowym czytamy: „Jeśli żona obywatela z powodu mężczyzny innego męża swego pozwoliła zabić, kobietę tę na pal wbije się”. Przypuszczalnie prawa Hammurabiego nigdy nie były ściśle przestrzegane, nie ma więc całkowitej pewności, czy za udział w zabójstwie powodowanym niewiernością karano śmiercią.
O stosowaniu kary krzyżowej świadczą także zapisy o proweniencji perskiej zawarte w „Aweście”, zbiorze tekstów religijnych, zawierającym modlitwy i przepisy etyczno-prawne wyznawców mandaizmu. Dzieło powstało w VI wieku przed Chrystusem. Skodyfikowane słowa Zaratustry przypisywały karę ukrzyżowania do określonych przestępstw.
Ten rodzaj wymierzania sprawiedliwości bądź przynajmniej zawieszenia na drewnianym słupie znali również starożytni Egipcjanie. Józef Egipski, tłumacząc sen przełożonemu piekarzy, mówił: „Za trzy dni faraon rozkaże ściąć ci głowę i powiesić twe ciało na drzewie. Wtedy ptaki będą rozdziobywały twe ciało” (Rdz 40,19).
Na ziemi kananejskiej
Równie ostre kary stosowali Izraelici. Świadczy o tym przykład Jozuego, który został ich przywódcą po śmierci Mojżesza i wprowadził ich do ziemi Kanaan.
Kiedy powalił on w gruzy ogniem miasto Aj, jego króla „powiesił na drzewie aż do wieczora. O zachodzie słońca rozkazał zaś zdjąć jego trupa z drzewa, po czym rzucono go u wejścia do bramy miejskiej i wzniesiono nad nim wielki stos kamieni widoczny aż do dnia dzisiejszego” (Joz 8,29).
Na dalszym etapie podbojów Jozue schwytał królów pięciu miast kananejskich: Jerozolimy, Hebronu, Jarmutu, Lakisz i Eglonu. Następnie kazał ich powiesić na drzewach, gdzie ciała ich znajdowały się aż do wieczora, by dowieść Izraelitom, że Bóg rzeczywiście daje im ziemię Kanaan w posiadanie i On sam walczy po stronie swego narodu (zob. Joz 10,26-29).
W świecie helleńskim
Krzyż stosowano i w świecie grecko-helleńskim, zwłaszcza od czasów, kiedy do władzy doszedł genialny wódz Aleksander Wielki. Wówczas na określenie narzędzia zbrodni używano terminu stauros, który mógł oznaczać zarówno krzyż, jak i pal do nabijania na niego skazańca.
O stosowaniu kary ukrzyżowania wiadomo również za rządów żydowskiego króla Aleksandra Janneusza (103-76 przed Chrystusem), uwolnionego z więzienia przez Aleksandrę, wdowę po poprzednim królu, z którą się ożenił. Faryzeusze gorąco sprzeciwiali się sprawowaniu przez niego czynności religijnych, stąd też wystosowali petycję do Demetriusza III, króla Syrii, aby rozgromił wojska Janneusza pod Sychem i zmusił go do opuszczenia kraju. Po pewnym czasie lud na powrót przyjął swego króla-wygnańca, a ten bez skrupułów ukrzyżował ośmiuset spośród faryzeuszy.
Żydowski historyk piszący w I wieku po Chrystusie, Józef Flawiusz, tak relacjonuje owo wydarzenie: „Podczas gdy ucztował w gronie nałożnic wśród odsłoniętej przestrzeni, kazał ukrzyżować około ośmiuset Judejczyków, a dzieci ich i żony zarąbywano na oczach jeszcze żywych skazańców. Taką wziął pomstę za doznane od nich zło, ale pomimo wszystko była to kara nieludzka, choć trzeba przyznać, że wojny z nimi ogromnie go udręczyły, a w końcu zagroziły mu utratą nie tylko władzy królewskiej, ale też i życia” („Dawne dzieje Izraela” 14,2).
Na terenach imperium rzymskiego
Także dla starożytnych Rzymian krzyż był narzędziem śmierci, a wymierzona w ten sposób kara uchodziła za najbardziej hańbiącą, bo ciało wystawiano na widok publiczny i często pozostawiano jako pokarm dla ptactwa. W ten sposób przestrzegano przed łamaniem prawa. Rzymscy prawnicy uważali bowiem ten rodzaj kaźni za najsroższy i dlatego przy sporządzaniu katalogów kar wyznaczali ją za największe przestępstwa. Oprócz zbrodni politycznych zaliczano do nich także działanie na szkodę imperium.
Historycy, Appian, Florus, Liwiusz czy Swetoniusz, poświadczają, że w czasie wojen punickich karę ukrzyżowania upowszechnili Kartagińczycy. Od nich zaś przejęli ją Rzymianie. Dla przykładu, podczas powstania Spartakusa (73-71 rok przed Chrystusem) ukrzyżowano ponad sześć tysięcy jego uczestników, a krzyże ustawiono wzdłuż drogi z Kapui do Rzymu. Widok tak strasznego okrucieństwa miał odstraszać niewolników przed wszczynaniem buntów.
W Palestynie czasów Jezusa
Kiedy w 63 roku przed Chrystusem Rzymianie zdobyli Jerozolimę, kara śmierci przez ukrzyżowanie upowszechniła się w Palestynie. Tak ukarano uczestników zamieszek wszczętych podczas spisu ludności w 7 roku po Chrystusie („Dawne dzieje Izraela” 4,202).
Zgodnie z przepisami Starego Testamentu u Żydów stosowano niekiedy krzyżowanie pośmiertne: „Jeśli ktoś popełni zbrodnię podlegającą karze śmierci, zostanie stracony i powiesisz go na drzewie – trup nie będzie wisiał na drzewie przez noc, lecz tegoż dnia musisz go pogrzebać. Bo wiszący jest przeklęty przez Boga. Nie zanieczyścisz swej ziemi, danej ci przez Pana, Boga twego, w posiadanie” (Pwt 21,22-23). Człowiek zasługujący na karę śmierci musiał ponieść ją najczęściej przez ukamienowanie, a następnie jego ciało wieszano na drzewie jako ostrzeżenie dla ludu.
Autor znalezionego w Qumran nad Morzem Martwym „Zwoju świątynnego” oraz żydowski historyk z diaspory, Filon z Aleksandrii, odnoszą przytoczony tekst z Księgi Powtórzonego Prawa do ukrzyżowania. Podobnie czyni Flawiusz: „Ten, kto bluźni przeciw Bogu, ma być ukamienowany, a potem powieszony na cały dzień i pogrzebany bez czci i tajemnie” („Dawne dzieje Izraela” 4,202). Ów zwój to pierwsze świadectwo, które łączy żydowski zwyczaj krzyżowania pośmiertnego z rzymską praktyką krzyżowania żywych. Esseńczycy uważali, że za dwa przestępstwa, zdradę i bluźnierstwo, należy karać przez ukrzyżowanie żyjących. Skrupulatne połączenie praktyki żydowskiej i rzymskiej pozwoliło na objęcie obydwu przepisem nakazującym zdjęcie ciała przed nadejściem nocy.
Rzymianie sięgali ponadto po ukrzyżowanie w czasie wojny żydowskiej przeciw cesarstwu, która wybuchła w 66 roku po Chrystusie. Opisując wydarzenia, które nastąpiły w 70 roku po Chrystusie, wspomniany Józef Flawiusz włącza w narrację osobiste wtręty: „Zobaczyłem […] wielu jeńców rozpiętych na krzyżach, a wśród nich rozpoznałem trzech moich znajomych. Ze ściśniętym sercem i ze łzami w oczach przyszedłem z tą wiadomością do Tytusa. Ów zaś natychmiast rozkazał zdjąć ich z krzyży i otoczyć jak najstaranniejszą opieką. Dwóch z nich zmarło w czasie leczenia, trzeci zaś ostał się przy życiu” („Przeciw Apionowi” 420-421).
Sposób krzyżowania
W 1968 roku w nekropolii położonej nieco na północ od Jerozolimy znaleziono szkielet mężczyzny ukrzyżowanego za czasów rzymskich, ale przed 66 roku po Chrystusie. Zastosowanie w jego przypadku tego rodzaju kary potwierdza inskrypcja umieszczona na ścianie ossuarium, w którym zostały złożone kości. Badania dają obraz człowieka w wieku 24-28 lat. Jego ramiona nie były przybite, lecz przywiązane do poprzecznej belki krzyża, przez którą przełożono dłonie i łokcie skazańca, nogi zaś przybito na wysokości kostek. Przed główkami gwoździ umieszczono niewielkie deszczułki z oliwnego drewna, by uniemożliwić wyrwanie nóg.
W zestawieniu z przepisami prawa żydowskiego dziwi fakt złożenia kości zmarłego w rodzinnym grobowcu. Skazańcy bowiem powinni zostać pochowani bez czci i godności. Przytoczony przykład to jeden z wielu sposobów krzyżowania. Jak wyglądało to w praktyce? Możliwości było kilka.
Jeśli chodzi o przytwierdzanie rąk do patibulum (belki poprzecznej), można było uczynić to na trzy sposoby: przywiązać je mocnym sznurem, nie używając gwoździ; przybić do patibulum nadgarstki; przebić gwoźdźmi dłonie skazańca. Ta ostatnia możliwość była stosowana najrzadziej, gdyż osłabiony skazaniec mógł całkowicie stracić siły, a wtedy jego ciało opadając na ziemię, rozrywało dłonie.
Jeśli chodzi o przytwierdzanie nóg do krzyża, czyniono to na jeden z dwóch sposobów: przywiązywano je do pionowej belki, nie stosując gwoździ, lub przybijano gwoźdźmi do drzewa. Niekiedy pod stopami przymocowywano niewielką deszczułkę, aby skazaniec mógł się na niej oprzeć. Gdy to czynił, przedłużał swą mękę.
Ukrzyżowanie Jezusa
Narracje ewangeliczne wyraźnie poświadczają fakt, że Jezusa przybito do krzyża gwoźdźmi. Jest niemal pewne, że rzymscy żołnierze wbili je w nadgarstki, gdyż wbite w dłonie nie byłyby w stanie utrzymać ciała. Poza tym przebicie nadgarstków oznaczało rozerwanie naczyń krwionośnych, a to przyspieszało śmierć. Ewangeliści stwierdzają, że w przypadku Jezusa nastąpiła ona szybciej niż u pozostałych skazańców.
Racjonalne wydaje się także przyjęcie tezy, że pod stopami Jezusa znajdowała się niewielka deszczułka stanowiąca podporę dla nóg. Skąd takie przypuszczenie? Z faktu, że współukrzyżowanym żołnierze rzymscy musieli złamać golenie, co sugeruje, że wciąż przedłużali swoje życie, ponieważ mogli wspierać się na podporze stóp. Skoro oni mieli ową podpórkę przy nogach, zapewne miał ją i Jezus, chociaż zmarł wcześniej.
Co w takim razie ze stygmatami, które najczęściej pojawiają się na dłoniach, nie zaś na nadgarstkach stygmatyków? Jak to wyjaśnić? Zwyczajnie. Trzeba po prostu przyjąć tezę, że stygmaty to fakt teologiczny, nie historyczny. Gdziekolwiek by się pojawiły, są znakami odkupieńczej śmierci Chrystusa poniesionej dla naszego zbawienia. I nie ma większego znaczenia, na której części ciała stygmatyka się pojawiają.
„Tak umierał Jezus. Dlaczego symbol hańby stał się znakiem zbawienia?”, Głos Ojca Pio 149 (2024) 5, 6-9.