O nieurodzajnym figowcu

 

Uczestnicy kursów archeologii Uniwersytetu Hebrajskiego jako jedni z nielicznych mogą przeżyć fascynującą przygodę. Mogą zapuścić się w głąb tunelu, który powstał w Jerozolimie na osiem wieków przed Chr. Król Ezechiasz doprowadził do wnętrza miasta wodę specjalnie w tym celu wybudowanym kanałem. Tunel połączył źródło Gichon w Dolinie Cedronu we wschodniej części stolicy z Sadzawką Siloe w zachodniej części miasta. Odkryto go w 1880 roku, a największą sensację wzbudziła inskrypcja na ścianach tunelu, potwierdzająca dane biblijne. Brodząc po kolana w wodzie, z latarkami w ręku młodzi adepci archeologii z zaciekawieniem rozszyfrowują poszczególne litery. Inskrypcja mówi o dwóch grupach robotników, które drążyły skałę z dwóch różnych końców, by ostatecznie spotkać się wewnątrz skały, w połowie drogi. Wysokość tunelu zmienia się od kilkudziesięciu centymetrów do ponad czterech metrów, natomiast jego długość to 534 metry. Ten właśnie tunel jedną odnogą sięga niemal miejsca, w którym stała dawniej wieża. Właśnie o niej mówi Jezus, wprowadzając do przypowieści o nieurodzajnym drzewie figowym i jednocześnie wzywając do nawrócenia: „Myślicie, że owych osiemnastu, na których zwaliła się wieża w Siloe i zabiła ich było większymi winowajcami niż inni mieszkańcy Jerozolimy? Bynajmniej, powiadam wam; lecz jeśli się nie nawrócicie, wszyscy tak samo zginiecie” (Łk 13,4-5).

Prawo dwóch dróg

Przypowieścią o nieurodzajnym drzewie figowym Jezus odrzuca zasadę, która zadomowiła się na dobre w umysłowości Żydów przyjmujących poglądy faryzejskie. Zasadę tę określić można prawem dwóch dróg. Księga Powtórzonego Prawa mówi, że przed każdym człowiekiem stoją dwie drogi, droga życia zgodnego z wolą Bożą i droga grzechu: „Patrz! Kładę dziś przed tobą życie i szczęście, śmierć i nieszczęście. Ja dziś nakazuję ci miłować Pana, Boga twego, i chodzić Jego drogami, pełniąc Jego polecenia, prawa i nakazy, abyś żył i mnożył się, a Pan, Bóg twój będzie ci błogosławił w kraju, który idziesz posiąść. Ale jeśli serce swe odwrócisz, nie usłuchasz, zbłądzisz i będziesz oddawał pokłon obcym bogom, służąc im – oświadczam wam dzisiaj, że na pewno zginiecie, niedługo zabawicie na ziemi, którą idziecie posiąść, po przejściu Jordanu. Biorę dziś przeciwko wam na świadków niebo i ziemię, kładę przed wami życie i śmierć, błogosławieństwo i przekleństwo. Wybierajcie więc życie” (Pwt 30,15-17). Sens zapisanych powyżej twierdzeń wydaje się klarowny: kto zachowuje przykazania, temu Bóg błogosławi; kto grzeszy, tego spotkają cierpienia. Życie jednak często pisze inne scenariusze niż ten zaproponowany przez prawo dwóch dróg. Zdarza się, że kogoś bogobojnego spotyka nieszczęście, a grzesznicy zaznają pomyślności. Przekonał się o tym choćby biblijny Hiob.

Figa w winnicy

Jezus rozpoczyna przypowieść słowami, które w dzisiejszych czytelnikach ewangelii budzić mogą pytania o obecność figowca pośród winorośli: „Pewien człowiek miał drzewo figowe zasadzone w swojej winnicy; przyszedł i szukał na nim owoców, ale nie znalazł” (Łk 13,6). Obecność taka nie dziwiła jednak słuchaczy Jezusa. Zdawali sobie sprawę, że palestyńskie winnice przypominały sady, w których rosły różne gatunki drzew. Pnącza winorośli mogły oplatać większe drzewa. Co więcej, obecność różnych gatunków w jednym sadzie świadczyła o zamożności jego właściciela. Figa w Jezusowej przypowieści nie jest drzewem młodym. Gospodarz winnicy zwraca się do jej właściciela: „Oto już trzy lata, odkąd przychodzę i szukam owocu na tym drzewie figowym, a nie znajduję. Wytnij je: po co jeszcze ziemię wyjaławia?” (Łk 13,7). Drzewo ma już przynajmniej sześć lat, gdyż zgodnie z przepisem Prawa, przez pierwsze trzy lata po zasadzeniu nie wolno zrywać z niego owoców: „Kiedy wejdziecie do kraju i zasadzicie drzewa owocowe wszelkiego gatunku, będziecie uważać ich owoce za nieobrzezane. Trzy lata pozostaną one „nieobrzezane”, nie będziecie ich jeść. W czwartym roku wszystkie ich owoce będą poświęcone jako dar radosny dla Pana. W piątym roku będziecie jedli ich owoce, aby pomnożył się wasz dochód z nich. Ja jestem Pan, Bóg wasz!” (Kpł 19,23-25).

Gorliwy ogrodnik

Odpowiedź ogrodnika na polecenie właściciela winnicy może zaskakiwać. Nie było przecież zwyczajem pracowników sprzeciwianie się woli pracodawcy. Zatroskany gospodarz wyznaje: „Panie, jeszcze na ten rok je pozostaw; ja okopię je i obłożę nawozem; może wyda owoc. A jeśli nie, w przyszłości możesz je wyciąć” (Łk 13,8-9). Alegoryczny sens tej wypowiedzi odnosi się zapewne do całego Izraela. W Biblii drzewa owocowe są niekiedy symbolem całego narodu. Tak należy odczytywać Izajaszową pieśń o winnicy: „Przyjaciel mój miał winnicę na żyznym pagórku. Otóż okopał ją i oczyścił z kamieni i zasadził w niej szlachetną winorośl; pośrodku niej zbudował wieżę, także i tłocznię w niej wykuł. I spodziewał się, że wyda winogrona, lecz ona cierpkie wydała jagody” (Iz 5,1-2). Prorok wyjaśnia: „winnicą Pana zastępów jest dom Izraela” (Iz 5,7). Idąc tym szlakiem, za metaforę Boga Ojca należy uznać właściciela winnicy, a ogrodnikiem jest sam Mesjasz, czyli Chrystus. Los drzewa figowego pozostaje nieznany: Jezus nie konstatuje, czy po dokonanych zbiegach ogrodnika drzewo ostatecznie wydało dobre owoce, czy nie. Celem przypowieści jest bowiem wciąż aktualne wezwanie do nawrócenia.

Zasadnicze orędzie przypowieści można zawrzeć w słowach Augustyna Jankowskiego: „podobnie jak właściciel winnicy, już zdecydowany na wycięcie bezpłodnego drzewa figowego zgodził się na krótką zwłokę, powodowany wstawiennictwem swego ogrodnika, tak Bóg grozi opornemu Izraelowi nieuchronną karą odrzucenia, jeśli pozostanie głuchy na zew Mesjasza, który daje mu jeszcze krótką zwłokę, by się opamiętał”.

Drzewo figowe i płonąca świątynia

Jezusowa przypowieść i nieurodzajnym drzewie figowym stanowi wezwanie do nawrócenia dla członków narodu wybranego, do których Bóg posłał Mesjasza. Izraelitom, których mesjańskie oczekiwania oscylowały zasadniczo wokół kwestii politycznych, trudno było zgodzić się na rozumienie mesjanizmu proponowane przez Jezusa. Nie tylko nie chciał On doprowadzić do powstania przeciw Rzymianom, ale wskazywał na duchowy charakter królestwa Bożego. Więcej jeszcze, słuchacze Jezusa nie mogli zgodzić się z Jego tezą, iż Mesjasz będzie cierpiał. Taki wizerunek wybawiciela absolutnie nie przystawał do pełnych tryumfalizmu wyobrażeń. Odrzucenie Mesjasza musi jednak pociągnąć za sobą konsekwencje. Jedyny ratunek w nawróceniu. Właśnie do niego wzywał Jezus, gdy mówił o Jerozolimie: „przyjdą na ciebie dni, gdy twoi nieprzyjaciele otoczą cię wałem, oblegną cię i ścisną zewsząd. Powalą na ziemię ciebie i twoje dzieci z tobą i nie zostawią w tobie kamienia na kamieniu za to, żeś nie rozpoznało czasu twojego nawiedzenia” (Łk 19,43-44).

Proroctwo to spełniło się około czterdzieści lat później. Rzymskie wojska pod wodzą późniejszego cesarza Tytusa stanęły u bram Jerozolimy. W mieście rozpętało się piekło. Głód, wycieńczenie i zarazy dotknęły niemal wszystkich. Żydowski historyk Józef Flawiusz orzekł, że „Nie podobna wszystkie okropności szczegółowo opowiadać; żadne miasto nigdy tyle nie wycierpiało, i nie było, od początku świata, narodu tak pełnego zbrodni”.

Jezus przeklina drzewo figowe

Swoistym komentarzem do słów przypowieści może być cud dokonany przez Jezusa. Przeklęcie nieurodzajnego drzewa figowego należy do cudów Opatrzności karzącej. Jak do niego doszło? Niewielka miejscowość Betania, której nazwa tłumaczy się jako „dom biednych”, była świadkiem interesujących wydarzeń w życiu Jezusa. Tu mieszkała zaprzyjaźniona z Nim rodzina, a dokładniej dwie siostry i brat, Maria, Marta i Łazarz. Gdy Nauczyciel pielgrzymował do Jerozolimy na uroczystości świąteczne, zatrzymywał się w ich domu. Często pewnie rozmowy przeciągały się długo w noc, a cienie żywo dyskutujących postaci figlowały na białych ścianach w świetle oliwnych lampek. Jedną z takich scen skrupulatnie relacjonuje Łukasz: „W dalszej ich podróży przyszedł do jednej wsi. Tam pewna niewiasta, imieniem Marta, przyjęła Go do swego domu. Miała ona siostrę, imieniem Maria, która siadła u nóg Pana i przysłuchiwała się Jego mowie. Natomiast Marta uwijała się koło rozmaitych posług. Przystąpiła więc do Niego i rzekła: ‘Panie, czy Ci to obojętne, że moja siostra zostawiła mnie samą przy usługiwaniu? Powiedz jej, żeby mi pomogła’. A Pan jej odpowiedział: ‘Marto, Marto, troszczysz się i niepokoisz o wiele, a potrzeba tylko jednego. Maria obrała najlepszą cząstkę, której nie będzie pozbawiona’” (Łk 10,38-42).

Dobrze wychowana Marta bardzo przejęła się uwagą Jezusa. Dołączyła do Marii i tak bardzo zaaferowane były urzekającymi mowami Nauczyciela, że z czasem obie zapomniały o obowiązkach ujmujących gospodyń. Dowód? Gdy pewnego razu Jezus opuścił dom swych przyjaciół, natychmiast odczuł głód. Był ranek, słońce wstało już na dobre, a Jezus nie jadł jeszcze śniadania. Szukał owocu na przydrożnym drzewie

figowym, a że akurat nie był to czas na figi, więc nic dziwnego, że nie znalazł tam nic, prócz liści: „Nazajutrz, gdy wyszli oni z Betanii, uczuł głód. A widząc z daleka drzewo figowe, okryte liśćmi, podszedł ku niemu zobaczyć, czy nie znajdzie czegoś na nim. Lecz przyszedłszy bliżej, nie znalazł nic prócz liści, gdyż nie był to czas na figi. Wtedy rzekł do drzewa: ‘Niech nikt nigdy nie je owocu z ciebie!’ Słyszeli to Jego uczniowie” (Mk 1,12- 14). Mało ekologiczne zachowanie, przeklęcie drzewa, które uschło od korzeni, stało się w historii interpretacji biblijnej symbolem odjęcia błogosławieństwa od tych członków narodu wybranego, którzy odrzucili Jezusa i Jego nauczanie.

O nieurodzajnym figowcu”, Ziemia Święta 3 (2011) 67, 12-15.