„Wszelako niektórzy Żydzi uważali, że wojsko Heroda zginęło z woli Boga, który zesłał nań, niewątpliwie słuszną karę za jego postępek względem Jana zwanego Chrzcicielem. Herod, bowiem kazał go zabić, choć był to mąż zacny; nawoływał Żydów, aby prowadzili cnotliwe życie, kierowali się sprawiedliwością we wzajemnych stosunkach, gorliwie Bogu cześć oddawali i dopiero tak postępując chrzest przyjmowali. Tylko wtedy głosił, chrzest będzie miły Bogu, gdy potraktują go nie jako przebłaganie za jakieś występki, lecz jako uświęcenie ciała, mając duszę już przedtem oczyszczoną dogłębnie sprawiedliwym postępowaniem.
Gdy zaś poczęły gromadzić się ogromne rzesze, w których słowa nauki Jana wzbudzały niezwykły entuzjazm Herod zląkł się, by tak wielki dar przekonywania tego męża nie popchnął ich do jakiegoś buntu. Wyglądało, bowiem na to, że na jego wezwanie gotowi są uczynić wszystko. Dlatego Herod uznał, że lepiej będzie pozbyć się go, zanim za jego przyczyną dojdzie do jakiejś rozróby niż potem wobec nieodwracalnych wydarzeń znaleźć się w trudnym położeniu i żałować błędu.
Toteż z powodu takiego podejrzenia Heroda, Jana związano i wysłano do twierdzy Macheront gdzie mu śmierć zadano. Żydzi jednak uznali, że zagłada wojska była pomstą za stracenie owego męża, gdyż Bóg chciał taką klęską dotknąć Heroda” (Józef Flawiusz, Antiquitates judaicae 18,5,2).
„Głos na pustyni” na żywo w każdą niedzielę o 6.50 w Radio „Wrocław”.
Polub stronę na Facebook