„Gdy zbliżał się dzień, w którym miała odejść z tego świata, (…) zdarzyło się (…), że znajdowaliśmy się razem, wsparci o okno wychodzące na ogród domu, w którym zamieszkaliśmy. (…) Rozmawialiśmy ze sobą z ogromną serdecznością i „zapominając o tym, co przeszłe, i kierując się ku przyszłości”, zastanawialiśmy się w świetle Prawdy, którą Ty jesteś, na czym polega życie świętych (…). Gdy tak rozmawialiśmy, (…) powiedziała: „Mój synu, co do mnie, to żadna rzecz nie cieszy mnie na tym świecie. Co tu jeszcze czynię i po co jestem, nie wiem. (…) To jedno zatrzymywało mnie dotąd, że chciałam, zanim umrę, widzieć cię chrześcijaninem katolikiem. Bóg szczodrzej mnie obdarował, bo zobaczyłam, że wzgardziwszy powabami świata, stałeś się Jego sługą. Na cóż więc jestem jeszcze tutaj?”
Nie przypominam sobie dokładnie, co jej odpowiedziałem. Tymczasem po pięciu dniach, (…) leżała w gorączce. (…) Spoglądając na nas zasmuconych, powiedziała: „Tutaj pochowacie swoją matkę”. W milczeniu powstrzymywałem łzy. Mój brat powiedział parę słów wyrażając pragnienie, aby nie umarła na obczyźnie, ale wśród swoich. Usłyszawszy to, zaniepokoiła się, i karcąc wzrokiem za takie myśli powiedziała patrząc na mnie: „Posłuchaj, co mówi”. A potem do nas obydwóch: „Ciało złóżcie gdziekolwiek; z tym się nie kłopoczcie; o jedno tylko proszę, abyście wszędzie, gdzie będziecie, pamiętali o mnie przy ołtarzu Pańskim”. Wymówiwszy z trudem te słowa, zamilkła.”
Takimi słowami opisał św. Augustyn w „Wyznaniach” ostatnie dni życia swojej matki
Grób św. Moniki. Kościół św. Augustyna, Rzym
Audycja „Głos na pustyni” w Radio „Wrocław” w każdą niedzielę o 6.50
Polub stronę na Facebook