Redakcja „BIBLII Krok po Kroku” rozmawia z ks. prof. Mariuszem Rosikiem z Papieskiego Wydziału Teologicznego we Wrocławiu
Wiemy, że w czasach Jezusa byli faryzeusze, saduceusze i uczeni w Piśmie. A teraz dowiadujemy się jeszcze o innym ugrupowaniu religijnym, czyli esseńczykach…
W judaizmie I wieku działało wiele różnych ugrupowań religijnych. Oprócz faryzeuszy, saduceuszy, uczonych w Piśmie i wspomnianych esseńczyków byli też herodianie, zeloci, sykaryjczycy, zwolennicy Jana Chrzciciela (niektórzy nazywają ich joannitami lub baptystami). Osobną grupę Samarytanie, którzy utożsamiali się z religią Mojżeszową, uznawali Pięcioksiąg. Sami Żydzi uważali ich za inną grupę etniczną. W Egipcie działali też tak zwani terapeuci. Około 30 r. po Chrystusie pojawili się chrześcijanie, którzy po pewnym czasie zaczęli przyjmować do swojego grona także pogan. Powstaje więc kolejna grupa, która rośnie w siłę i po pewnym czasie nasuwa się pytanie, czy można ich w dalszym ciągu uznawać za Żydów, czy nie? Mamy więc całą plejadę ugrupowań, która rozszerza się też na diasporę. Bo wiele z nich funkcjonowało również poza Palestyną. Trzeba pamiętać, że Żydów poza Palestyną było o wiele więcej niż w niej samej. W sumie można się doliczyć jedenastu ugrupowań religijnych działających w tamtych czasach.
Przeciętny chrześcijanin niewiele wie o tych ugrupowaniach.
To prawda. Często łączymy w jednym zdaniu faryzeuszy, saduceuszy i uczonych w Piśmie. A różnice pomiędzy nimi były bardzo duże. Sam Jezus, jeśli chodzi o mentalność i poglądy religijne, najbliższy był faryzeuszom, choć często ich krytykował. Natomiast bardzo daleki był od saduceuszy. Trochę upraszczając, jesteśmy skłonni mówić, że Jezus przeciwstawiał się faryzeuszom, saduceuszom i uczonym w Piśmie, tymczasem różnice pomiędzy nimi były o wiele większe, niż między Jezusem a faryzeuszami. Podobnie sprawa wygląda z innymi ugrupowaniami. Można powiedzieć, że niektóre z nich większy nacisk kładły na kwestie polityczne niż religijne. Tak było przypuszczalnie w przypadku herodian, a z całą pewnością w przypadku sykaryjczyków, którzy byli skrajnym odłamem zelotów.
Wracając do esseńczyków. W Nowym Testamencie nie ma żadnej wzmianki o nich, ale w wielu pracach można znaleźć informację, że Wieczernik znajdował się na terenie dzielnicy esseńskiej, więc i ci, którzy byli jego właścicielami byli esseńczykami.
Obecna identyfikacja Wieczernika jest niemalże stuprocentowa. Budynek ten rzeczywiście usytuowany był na terenie tak zwanej dzielnicy esseńskiej w Jerozolimie, natomiast nie ma absolutnej pewności, że wszyscy zamieszkujący tę dzielnicę, utożsamiali się z tym ugrupowaniem. Nie mamy więc pewności, że św. Marek i jego rodzina, w których domu przypuszczalnie miała miejsce Ostatnia Wieczerza, byli esseńczykami, ale możemy rozważać taką hipotezę.
Czy wiemy jak liczne były w tamtych czasach ugrupowania religijne w Jerozolimie?
Wydaje się, że niektóre z tych ugrupowań były bardzo nieliczne. Saduceusze na przykład w porównaniu z faryzeuszami byli grupą nieliczną, ale mieli duży wpływ na władzę, więc przypuszczalnie dlatego jest o nich mowa w Ewangeliach. Trudno cokolwiek powiedzieć o herodianach. W Ewangelii św. Marka są zaledwie trzy wzmianki o nich. Nawet nie wiadomo, o którego Heroda chodzi, najprawdopodobniej o Heroda Antypasa – byli to więc ludzie związani z dworem królewskim. Przypuszczalnie dopatrywano się w Herodzie jakichś prerogatyw mesjańskich. Trochę więcej wiemy z Ewangelii o sykaryjczykach i zelotach. Istnieją nawet ciekawe hipotezy mówiące o tym, że niektórzy z uczniów Jezusa mogli wcześniej należeć do zelotów, bardzo gorliwie walczących o uniezależnienie polityczne od Rzymian. „Zelota” oznacza tyle co „gorliwy”. Wśród apostołów był Szymon, zwany „gorliwym”. Być może to go identyfikuje z tą grupą. Dalej mamy Jakuba i Jana, którym nadano przydomek „synowie gromu”, co świadczyć miało o ich gwałtownym charakterze. Stąd niektórzy bibliści wysnuwają wniosek, że może przed przystąpieniem do grona apostołów, byli związani z zelotami. Ciekawa jest także hipoteza dotycząca Judasza Iskarioty. Niektórzy bibliści twierdzą, że zakradł się tutaj czeski błąd, powinno być: Judasz Sikariota, czyli Judasz sykaryjczyk. A zatem człowiek, który nie zawahałby się zabić rodaków idących na współpracę z władzami rzymskimi.
A joannici, czyli uczniowie Jana Chrzciciela?
To było kolejne ważne ugrupowanie działające w judaizmie. Wiemy to choćby z Dziejów Apostolskich. Kiedy Paweł pojawia się w Efezie, czyli poza Palestyną i rozmawia z uczniami, pyta, czy przyjęli Ducha Świętego, oni odpowiadają, że przyjęli chrzest Janowy. Działalność Jana Chrzciciela była więc znana poza Palestyną.
Niektórzy bibliści mówią o podobieństwie pomiędzy pismami św. Jana Ewangelisty i św. Pawła, a rękopisami qumrańczyków. Z czego to podobieństwo mogło wynikać?
Podobieństwa te wynikają najprawdopodobniej ze wspólnych korzeni judaistycznych, ze wspólnego dziedzictwa, przede wszystkim ze Starego Testamentu, czyli Biblii Hebrajskiej. Każde z tych ugrupowań zinterpretowało te wspólne korzenie inaczej. Myślę, że trzeba po prostu przyjąć na zasadzie logiki, że zarówno Jan Chrzciciel, jak i Jezus, Paweł i Apostołowie, wiedzieli o istnieniu esseńczyków i qumrańczyków i być może nawet spotykali się z nimi, na przykład w Jerozolimie. Pewnie nie doszło do takich zdarzeń, które warto było zapisać na kartach Ewangelii i zachować w Tradycji, natomiast nie można wykluczyć kontaktów i wymiany idei.
Zwróćmy uwagę na Ewangelię św. Jana, która powstała najpóźniej, jako ostatnia ze wszystkich czterech Ewangelii, prawdopodobnie około 90 r. Minęło już sześćdziesiąt lat od śmierci Jezusa. Ewangelia ta przesycona jest długą, sześćdziesięcioletnią refleksją pełną symboliki. W pismach qumrańskich, które też są przesiąknięte symboliką, mamy do czynienia z podobnymi wątkami. Chodzi na przykład o symbol światła i ciemności. W qumrańskiej Regule Zrzeszenia jest mowa o Synach Światłości. Jezus sam siebie nazywa Światłością Świata. Symbolika światła jest w ogóle żywo obecna w Ewangelii św. Jana, choć istnieją wyraźne różnice między nią a tą, którą znajdujemy w pismach qumrańskich.
Podobnie jest w przypadku nauki o zbawieniu. Qumrańczycy uważają, że tylko Żydzi mogą być zbawieni. Natomiast nauczanie Jezusa otwiera drogę zbawienia dla pogan. Zbawienie w chrześcijaństwie ma charakter uniwersalny. Co ciekawe, qumrańczycy twierdzili, że zbawienie można osiągnąć tylko w Ziemi Świętej, ale sami przypuszczalnie opuścili tę Ziemię, kiedy w 66 r. wybuchło powstanie Żydów przeciw Rzymianom.
Czy wśród rękopisów w Qumran znaleziono jakieś fragmenty Nowego Testamentu?
Warto wspomnieć o hipotezie postawionej przez hiszpańskiego jezuitę, Johna Callaghana. Według niego wśród pism qumrańskich znaleziono niewielki fragment Ewangelii św. Marka z 6 rozdziału, wersety od 52 do 54. Mówi on o tym, że po rozmnożeniu chleba Jezus przeprawia się przez jezioro do Ziemi Genezaret. Niestety można zidentyfikować w tym fragmencie rękopisu tylko około osiemnastu, dwudziestu liter. Co więcej, można odczytać tylko jedno całe słowo: kai czyli „i”. Jeżeli rzeczywiście miałby to być fragment Ewangelii św. Marka to trzeba by przyjąć dużo założeń wstępnych: odpowiednia ilość liter w danej linii, odpowiednia ilość linii w kolumnach, a tego nie można ustalić, bo jest to naprawdę niewielki fragment.
Bibliści odchodzą raczej od tej hipotezy, chociaż w ostatnich latach powtórzono badania przy użyciu wszelkich możliwych technik komputerowych. Przebadano całą dostępną gamę starożytnych tekstów greckich pod kątem tego fragmentu i nie potwierdzono jego podobieństwa z żadnym innym tekstem. Zatem najbardziej pasowałby do Ewangelii św. Marka, choć dalej nie mamy co do tego pewności.
Wracając do różnic w poglądach chrześcijan i qumrańczyków…
Na przykład qumrańczycy, zgodnie z tradycją żydowską wynikającą z Księgi Powtórzonego Prawa, dopuszczają rozwody. Jezus natomiast zakazuje rozwodów. Inaczej też patrzy na kwestię prawa szabatowego. Qumrańczycy są bardzo rygorystyczni w przestrzeganiu przykazań Prawa, Jezus jest bardziej liberalny. Wspomnijmy naukę o tym, że jeśli osioł wpadnie do studni w dniu szabatu, to należy go wyciągnąć. W prawie qumrańskim jest to nie do pomyślenia, w żadnym razie nie wolno pomóc takiemu zwierzęciu.
A podobieństwa?
Na przykład: odrzucenie kultu świątynnego w Jerozolimie. Zarówno esseńczycy jak i chrześcijanie odrzucali ten kult, choć z zupełnie innych powodów. Esseńczycy z tego powodu, że nie uznawali arcykapłana, wybranego według nich w niewłaściwy sposób w czasach Machabeuszów. Przyjęli też inny kalendarz, czyli kalendarz słoneczny. Natomiast chrześcijanie odrzucili kult, bo twierdzili, że śmierć Jezusa na krzyżu zastąpiła wszystkie ofiary Starego Prawa. W Dziejach Apostolskich, widzimy chrześcijan w Świątyni Jerozolimskiej, ale nie składają tam ofiar. Przychodzą aby się modlić i głosić Ewangelię. Jezus jest Arcykapłanem Nowego Przymierza, Jego ofiara zastąpiła ofiary Starego Przymierza. Z tego też powodu chrześcijanie i judeochrześcijanie nie włączyli się w obronę Jerozolimy po wybuchu powstania w 66 roku. Chrześcijanie uciekli wtedy do miejscowości Pella (tak twierdzi Euzebiusz z Cezarei), na terenie dzisiejszej Jordanii, i nie brali udziału w walkach. Świątynia wydawała się im już niepotrzebna.
Są też inne podobieństwa. Jak choćby wspólnota majątkowa, która nie istniała w innych grupach wyznaniowych. W Qumran było tak, że jeżeli ktoś przychodził do wspólnoty poddawany był trzyletniemu okresowi próby i na ten czas składał swój majątek w depozyt. Kiedy po trzech latach zostawał przyjęty, jego majątek przechodził na własność wspólnoty. Gdyby nie został uznany za godnego, odchodził, a majątek mu zwracano.
Warto też zwrócić uwagę na rytualne posiłki. Mam tu na myśli chrześcijańskie agapy, a także Eucharystię. W Qumran również kładziono duży nacisk na takie posiłki. Może z tego powodu, że skoro odrzucono kult ofiarniczy w Świątyni, to inne elementy rytuału nabrały większego znaczenia.
Wydaje się, że w tamtych czasach tylko chrześcijanie i qumrańczycy praktykowali ekskomunikę. Ze wspólnoty z Qumran można było zostać wydalonym z powodu jakiegoś poważnego wykroczenia. Podobnie działo się w młodym, rodzącym się dopiero Kościele.
Bardzo ciekawy jest też pewien pogląd, który pojawił się wcześniej u esseńczyków niż u chrześcijan. Otóż, kiedy esseńczycy odrzucili kult świątynny (choć utrzymywali kontakt ze Świątynią, bo Prawo mówiło, że Świątynia może być tylko jedna i to w Jerozolimie), w pismach qumrańskich pojawiła się idea, że świątynią jest wspólnota ludzi. Ta samą myśl znajdujemy później u św. Pawła: Czyż nie wiecie, że jesteście świątynią Boga i że Duch Boży w was mieszka? (1Kor 3,16). Być może św. Paweł zaczerpnął tę myśl z pism qumrańskich. Świątynią jest nie tyle budynek, co wspólnota ludzi.
Co się stało z qumrańczykami, kiedy upadła Świątynia?
Bardzo trudno jest powiedzieć co się z nimi stało, bo nie mamy na ten temat praktycznie żadnych źródeł pisanych. Powstanie Żydów przeciwko Rzymianom wybucha w 66 r. Przez pewien czas trwają walki na północy, w Galilei, ale wojska rzymskie szybko zbliżają się do Jerozolimy. Następuje oblężenie, które w 70 r. doprowadza do zburzenia Świątyni. Esseńczycy mieszkający w Jerozolimie, na przykład na terenach, gdzie leży Wieczernik, dziś w tak zwanym Chrześcijańskim Syjonie, pewnie tak jak pobożni, patriotyczni Żydzi, bronili Świątyni. Esseńczycy uważali, że Świątynia jest ważna i czekali na moment, kiedy właściwy kult zostanie wznowiony. Jestem przekonany, że musieli w jakiś sposób włączyć się w obronę. Natomiast esseńczycy, którzy prowadzili życie monastyczne w Qumran, zdecydowali o tym, że całe bogactwo zwojów ukryją w grotach. Gdy to uczynili, rozpierzchli się. Nie wiemy co się z nimi stało. Istnieją przypuszczenia, że niektórzy uciekli do Syrii i zamierzali wrócić po zakończeniu działań wojennych. Niektórzy bibliści twierdzą, że część z nich ukryła się w twierdzy Masada, która upadła dopiero w 73 r. Jeżeli tak, to prawdopodobnie wzięli udział w zbiorowym samobójstwie jej obrońców.
Czy życie qumrańczyków mogło być inspiracją dla życia monastycznego późniejszych chrześcijan?
Analogie są duże. Wspólnota z Qumran była wspólnotą tylko męską. Niektórzy przypuszczają, że gdzieś w pobliżu istniała też wspólnota żeńska. Wcześniej sądzono, że esseńczycy byli od początku celibatariuszami, dzisiaj wiemy, że najprawdopodobniej nie, że byli to w dużej części wdowcy. Ale oczywiście nie wszyscy. W miejscowości oddalonej kilka kilometrów od Qumran znaleziono nekropolię, w której pochowano jedynie kobiety i dzieci. Przypuszcza się, że mogły to być żony tych, którzy później wstąpili do wspólnoty qumrańskiej.
Trzeba też wspomnieć o bardzo podobnym ugrupowaniu, które było ugrupowaniem żydowskim, ale mieszkującym w diasporze, niedaleko Aleksandrii w Egipcie. Byli to tak zwani terapeuci, o których wspomina Filon z Aleksandrii w swoich pismach. Ta wspólnota też miała charakter monastyczny. Kobiety i mężczyźni mieszkali osobno. Ten model życia monastycznego znany był już od II wieku przed Chrystusem. Myślę, że można widzieć pewne analogie pomiędzy początkiem życia monastycznego we wczesnych chrześcijaństwie a wspólnotą esseńską i terapeutami.
W pismach qumrańskich pojawia się postać tzw. Mistrza Sprawiedliwości. Czy może ona stanowić zapowiedź Mesjasza, który ma przyjść?
Mistrz Sprawiedliwości był przełożonym wspólnoty. Qumrańczycy, w tym również Mistrz Sprawiedliwości, oczekiwali dwóch Mesjaszy – jednego z pokolenia kapłańskiego, drugiego z pokolenia królewskiego. Jeden miał być przywódcą religijnym, drugi – politycznym. Chociaż wśród badaczy spotyka się pogląd, że w samym Mistrzu Sprawiedliwości można widzieć pewne prerogatywy Mesjasza, to jednak on sam siebie nie uważał za Mesjasza, ale za syna Sadoka, czyli sprawiedliwego (hebrajskie słowo cadik to właśnie oznacza). Również dzisiaj judaizm rabiniczny, który jest spadkobiercą judaizmu faryzejskiego przykłada dużą wagę do zachowywania przykazań Tory, których jest 613. W czasach Jezusa było podobnie. Tego, kto bardzo skrupulatnie przestrzegał przykazań, nazywano „sprawiedliwym”. A ponieważ w Qumran kładziono nacisk na rygorystyczne zachowanie Prawa, więc pewnie stąd nazwa: Mistrz Sprawiedliwości.
Intryguje nas odkrycie przez Józefa Milika domniemanych szczątków Jana Chrzciciela.
To jest bardzo ciekawy wątek. Fakty są następujące: Józef Milik rzeczywiście odkrył szkielet człowieka pozbawiony głowy. I co ważne, odkrył go na pustyni, a szkielet znajdował się w drewnianej trumnie. Jest to o tyle dziwne, że w tamtym czasie zazwyczaj nie chowano zmarłych w drewnianych trumnach. Skoro taką trumnę przygotowano, to prawdopodobnie konieczne było przeniesione ciała z dalszej odległości. Znaleziska dokonano kilka kilometrów od twierdzy Macheront. Qumran od Macheront dzieli odległość zaledwie piętnastu kilometrów. Milik przypuszczał, że właśnie z twierdzy Macheront uczniowie Jana Chrzciciela (jak zapisano w Mk 6 i Mt 14) zabrali ciało Jana, aby je gdzieś pochować. Szczątki te, zdaniem Milika, datować należy na pierwszą połowę I wieku, czyli dokładnie na czas, kiedy działał Jan Chrzciciel. Co więcej, pochowany mężczyzna mógł być w wieku trzydziestu, trzydziestu paru lat, co odpowiadałoby wiekowi Jana Chrzciciela. To są fakty dotyczące odkrycia dokonanego przez Milika.
Myślę, że było to tak bardzo rewolucyjne odkrycie, że aż nieprawdopodobne. I może z lęku przed narażeniem się na śmieszność, inni bibliści i archeolodzy zignorowali to znalezisko. Być może właśnie taka postawa badaczy, odrzucenie i brak zainteresowania, spowodowały, że ostatecznie Milik wycofał się zarówno z życia kapłańskiego, jak i bardzo aktywnego życia naukowego. Przez ostatnie lata badał manuskrypty sam. Był przekonany, że odkrył szczątki Jana Chrzciciela, ale ponieważ nikt się tym nie zajął, do dzisiaj nie mamy pewności czy był to Jan Chrzciciel, czy nie. Gdyby się kiedyś okazało, że Milik miał rację, byłoby to rzeczywiście jedno z największych odkryć archeologicznych w historii chrześcijaństwa.