W wielowiekowej tradycji chrześcijańskiej utrwaliło się przekonanie, zgodnie z intencją samego ewangelisty Marka, iż jego dzieło jest Ewangelią o synu Bożym. Marek daje podwaliny takiego przeświadczenia już w pierwszym zdaniu opisywanych przez niego wydarzeń: „Początek Ewangelii o Jezusie Chrystusie, synu Bożym” (Mk 1,1). Jak należy rozumieć sformułowanie „syn Boży”? Czy sam Jezus miał świadomość swego synostwa Bożego? Czym różni się użycie tego określenia w odniesieniu do Jezusa i w odniesieniu do innych postaci świata starożytnego? Czy wreszcie sformułowanie to należy traktować jako tytuł chrystologiczny czy raczej jako wynik długiego procesu, który doprowadził chrześcijan do przeświadczenia, iż Jezus jest synem Bożym? Aby odpowiedzieć na tak postawione pytania, zarysowane zostaną najpierw zasadnicze linie rozumienia określenia „syn Boży” w Starym Testamencie i w literaturze greckiej („syn boży’), a następnie zostaną poddane analizie dwie kluczowe narracje Ewangelii Marka, które są niezbędne dla zrozumienia użycia tego sformułowania przez ewangelistę.

Synowie Boży w Starym Testamencie

Na kartach Starego Testamentu rzeczownik „syn” (ben) pojawia się wielokrotnie w sformułowaniu „synowie Elohim” (por. Rdz 6,2.4; Hi 1,6; 2,1; 38,7; Dn 3,25; Ps 29,1; 89,6), nigdy natomiast nie jest zestawiane z tetragramem JHWH. Sformułowanie to, wcale nie obce w starożytnych kulturach semickich, nawiązuje do przynależności do boskiej sfery i może odnosić się do bytów anielskich, do których zostali „zredukowani” w religii Izraela bóstwa panteonów ludów z nim sąsiadujących, zwłaszcza Kananejczyków. Odzwierciedleniem tej idei są słowa psalmu: „Bóg powstaje w zgromadzeniu bogów, pośrodku bogów sąd odbywa” (Ps 82,1). Jahwe ukazany jest tu jako niebiański Sędzia, którą to rolę w religii Kanaanu miał Elion. Stąd wyrażenie „synowie Boży” nie oznacza więcej, jak tylko przynależność do boskiej sfery. Trzykrotnie w Starym Przymierzu synem Bożym nazwany jest król: „Ogłoszę postanowienie Pana. Powiedział do mnie: Tyś synem moim, Ja dzisiaj ciebie zrodziłem” (Ps 2,7; por. także: 2Sam 7,14; Ps 89,26-27 oraz dyskusyjny z punktu widzenia krytyki tekstu Ps 110,3). Wszystkie te fragmenty łączą się z żydowskim sposobem widzenia monarchii Dawidowej przez pryzmat obietnic mesjańskich (np. Iz 9,1-6), nie mają jednak wiele wspólnego z powszechną bliskowschodnią ideą w starożytności o fizycznym pochodzeniu króla od bóstwa.

W Starym Testamencie także aniołowie, jako przynależący do „niebieskiego dworu”, nazywani są „synami Bożymi” (Rdz 6,2.4; Hi 1,6; 38,7; Ps 89,7). Podobnie niektórzy sędziowie (Ps 82,6). Lud Izraela przez samego Jahwe jest określony jako „syn pierworodny” (Wj 4,22). W literaturze sapiencjalnej mędrzec i sprawiedliwy uważany jest za syna Bożego (Mdr 2,13-18). Jak z powyższego zestawienia wynika, w tradycji starotestamentowej sformułowanie „syn Boży” odnosi się do istot duchowych przynależących do sfery niebieskiej, do króla Izraela, do całego narodu lub mędrców i osób sprawiedliwych, czyli skrupulatnie przestrzegających Prawa.

Idea ojcostwa Bożego była obecna w myśli teologicznej judaizmu bardziej w wymiarze wspólnotowym niż indywidualnym: Bóg był Ojcem całego narodu. Przez Jeremiasza Jahwe przypominał: „Ja zaś powiedziałem sobie: Jakże chciałbym cię zaliczyć do synów i dać ci przepiękną ziemię, najwspanialszą pośród posiadłości narodów. Myślałem: Będziesz do Mnie mówił ‘Mój Ojcze’ i nie odwrócisz się ode Mnie” (Jr 3,19). Trito-Izajasz natomiast zaświadcza w imieniu narodu: „A jednak, Panie, jesteś naszym Ojcem. My gliną, a Ty naszym Twórcą. Dziełem rąk Twoich jesteśmy my wszyscy” (Iz 64,7).

Idea synostwa bożego w literaturze greckiej

Nieco inaczej ideę synostwa Bożego rozumieli starożytni Grecy. Bogowie przedstawieni są na kartach mitologii niekiedy jako ojcowie synów, którzy zostali poczęci przez śmiertelne kobiety, nie przez boginie. Dla przykładu Dionizos i Herakles są synami Zeusa i śmiertelnych kobiet. Dionizos urodził się w dramatycznych okolicznościach. Jego matka, Semele, zapragnęła kiedyś ujrzeć w całej krasie swego boskiego kochanka. Ten spełnił jej życzenie, musiała jednak umrzeć w gradzie piorunów. Zeus wyrwał z jej łona sześciomiesięczny płód i na trzy kolejne miesiące zaszył go w swoim udzie. Herakles zaś, najsłynniejszy heros grecki, był synem Zeusa i Alkmeny, potomkini Perseusza. Gdy Hera dowiedziała się, że ma narodzić się Herakles, wymogła na Zeusie, by narodzony następnej nocy potomek Perseusza zdobył olbrzymią władzę nad ludźmi. Gdy uzyskała zgodę, sprawiła przedwczesny poród innego z potomków Perseusza, by nie dopuścić do władzy Heraklesa.

Tyle mitologia. Termin „syn boży” pojawia się jednak na kartach literatury greckiej także w odniesieniu do postaci historycznych. W czasie swej kampanii militarnej Aleksander Wielki nazywany został przez wyrocznię na Pustyni Libijskiej „synem Ammona” (odpowiednika greckiego Zeusa). Od roku 331 przed Chr. Ptolemeusze pretendowali do tytułu „synów Słońca”. Wśród stoików idea synostwa bożego zadomowiła się po przyjęciu idei jedności wszystkich ludzi. Według nich człowiek, ze względu na swój rozum, pochodzi od bóstw i nosi w sobie boskie nasienie. Idea ta szczególnie mocno podkreślana była przez Epikteta. Wszystko to poświadcza, iż idea synostwa Bożego znana była w antycznym świecie grecko-helleńskim. Tytuł „syna bożego” przypisywano zazwyczaj władcom, wodzom i mędrcom (również tym, których określano theioi andres).

Jak z powyższego wynika, w myśli greckiej termin „syn” posiada nieco inny odcień znaczeniowy niż w mentalności hebrajskiej. W świecie greckim jego występowanie odnosi się niemal wyłącznie do fizycznego pokrewieństwa, podczas gdy w języku hebrajskim znaczenie to może być rozszerzone na przynależność do tej samej grupy, tego samego zawodu, ludu czy na przynależność do Boga Jahwe. W konsekwencji również mowa o synostwie Bożym na gruncie greckim i semickim wykazuje pewne różnice.

Ewangelia Marka – dobra nowina o Jezusie Chrystusie, synu Bożym

Zazwyczaj – i słusznie – pierwsze zdanie Ewangelii Markowej traktowane jest jako tytuł zapowiadający główne idee chrystologiczne całego dzieła. Tytuł ten („Początek Ewangelii o Jezusie Chrystusie synu, Bożym”) jednak dostarcza różnych możliwości interpretacyjnych, zwłaszcza przy dokładnym rozważeniu najstarszych świadków przekazu. Trzeba także rozważyć występujące tu sformułowanie „syn Boży” na tle tradycji starotestamentowej i greckiej. Nie ulega wątpliwości, że ze względu na swoje szczególne rozmieszczenie w dziele Markowym, sformułowanie to zawiera istotny ładunek chrystologiczny w teologii ewangelisty. W niniejszej prezentacji rozważymy jego znaczenie w dwóch kluczowych momentach dzieła Marka: w opisie chrztu i śmierci Chrystusa.

Synostwo Boże Jezusa ujawnione podczas chrztu (Mk 1,9-11)

Scena chrztu Jezusa stanowi punkt kulminacyjny wstępnej części dzieła Markowego, przy jednoczesnym wskazaniu na wypełnienie się misji Jana Chrzciciela, która tu jest potwierdzona przez znaki towarzyszące: wizja Ducha Świętego zstępującego z nieba i głos Ojca, obwieszczający Boże synostwo Jezusa. Narracja Markowa łączy wydarzenie historyczne z wizją apokaliptyczną. Wydarzeniem historycznym jest sam chrzest Jezusa w rzece Jordan przyjęty z rąk poprzednika Pańskiego, Jana Chrzciciela. W toku narracji Marek wyjaśni, że Jan Chrzciciel jest oczekiwanym przez Żydów Eliaszem, którego pojawienie się miało poprzedzić nadejście Mesjasza (Mk 9,11-13). Uczniowie z pewnością odczytali w tym stwierdzeniu nawiązanie do Ml 3,23-24: „Oto Ja poślę wam proroka Eliasza przed nadejściem dnia Pańskiego, dnia wielkiego i strasznego. I skłoni serca ojców ku synom i serca synów ku ich ojcom, aby nie przyszedł i nie poraził ziemi (izraelskiej) przekleństwem”.

Widzeniu Ducha Świętego zstępującego z nieba towarzyszy głos Ojca skierowany bezpośrednio do Jezusa: „Tyś jest mój syn umiłowany, w którym mam upodobanie”. Sformułowanie „Tyś jest” należy rozumieć jako formułę predykacyjną (por. Ps 109,4, LXX), w odróżnieniu od „to jest”, która stanowi formułę identyfikacyjną. W świetle Ps 2,7b („Tyś synem moim, Ja ciebie dziś zrodziłem”), rzeczownik „syn” należy interpretować w sensie mesjańskim: Jezus jest oczekiwanym Zbawicielem, który miał przyjść przy końcu czasów.

Przymiotnik „umiłowany” w mentalności semickiej mógł znaczyć tyle, co „pierworodny” (por. Rdz 22,2.12.16; Am 8,10; Za 12,10). To właśnie pierworodny syn był zazwyczaj najbardziej „umiłowany” ze względu na swój status w rodzinie żydowskiej. Zaskakujące, że za każdym razem, kiedy w greckim Starym Testamencie (Septuaginta) przymiotnik „umiłowany” tłumaczy hebrajski termin „pierworodny”, chodzi zawsze o pierworodnego syna (lub córkę) w relacji do jego (jej) śmierci (Rdz 22,2.16; Sdz 11,34; Jr 6,26; Am 8,10; Za 12,10). Już w tym fakcie literackim (użyciu terminu „umiłowany” przy opisie chrztu Jezusa) widzieć można zapowiedź śmierci syna Bożego, zwłaszcza, jeśli wziąć pod uwagę liczne paralele pomiędzy relacją o chrzcie a narracją o śmierci Jezusa, które zostaną wyszczególnione poniżej. Taką interpretację przymiotnika „umiłowany” potwierdza również generalne zorientowanie narracji Markowej ku męce i śmierci Jezusa, wyrażone w chrystologii, według której śmierć „syna jedynego” lub „umiłowanego” (Mk 12,6) leży w Bożych planach zbawienia.

Druga część frazy, „w Tobie mam upodobanie”, może być odczytana z zabarwieniem przyczynowym: Ty jesteś Moim synem, dlatego mam w Tobie upodobanie. Daje ona czytelnikowi Marka klucz do interpretacji śmierci Jezusa: choć w przekonaniu Żydów nie był On sprawiedliwy, Bóg jednak „upodobał” sobie w Nim jako swoim synu.

Ujawnienie synostwa Bożego Jezusa podczas Jego śmierci (Mk 15,33-39)

Ukrzyżowanie Jezusa według relacji Markowej nastąpiło o trzeciej godzinie dnia, a więc około godziny 9.00. Wzmianka o tym, że mrok ogarnął ziemię od godziny szóstej (a więc w południe) sugeruje, że wystarczyło zaledwie trzy godziny na wykonanie i przytwierdzenie do krzyża inskrypcji, na ukrzyżowanie dwóch pozostałych skazańców i wyszydzenie Jezusa ze strony przechodzących świadków egzekucji oraz arcykapłanów i uczonych w Piśmie. Ten niezwykle krótki w porównaniu z innymi egzekucjami czas należy uznać za założenie teologiczne Marka: ponieważ śmierć na krzyżu była hańbiąca (dokonywała się bowiem w miejscu publicznym), ewangelista pragnie odjąć wstydu i upokorzenia całej scenie.

Poprzez wprowadzenie postaci setnika, Marek dopełnia analogii pomiędzy chrztem a śmiercią Jezusa. Podobnie, jak podczas chrztu Jezusa w Jordanie Bóg potwierdził Jego boskie synostwo (Mk 1,11), tak tuż po śmierci Jezusa setnik powtarza tamto wyznanie: „Zaprawdę ten człowiek był synem Bożym” (Mk 15,39). W potocznym rozumieniu tekstu przyjął się pogląd, że setnik stał pod krzyżem Jezusa, tymczasem uważna lektura wiersza wskazuje na to, że znajdował się on „naprzeciw” świątyni, skąd mógł dokładnie obserwować przedarcie się zasłony. To właśnie ów fakt rozdarcia, a nie śmierć Jezusa, przekonał setnika o synostwie Bożym Skazańca. Być może oba te poglądy można pogodzić umieszczając postać setnika pomiędzy świątynią a miejscem ukrzyżowania. Imiesłów czasownika „widzieć” podkreśla fakt, że dokładnie w chwili śmierci Jezusa ustąpił mrok, który zalegał ziemię. Zwrot „w ten sposób wyzionął ducha” odnosi się do rozdarcia zasłony przybytku: Jezus oddał ducha w ten sposób, że spowodował rozdarcie się zasłony przybytku. Również i w tym określeniu mieści się nawiązanie do sceny chrztu Jezusa: w Jordanie Jezus „ujrzał rozwierające się niebo i Ducha” (Mk 1,10); obecnie setnik ujrzał, „że w ten sposób oddał ducha” (Mk 15,39a).

Podsumowanie

Chrystologiczny tytuł „syn Boży”, zapowiedziany w tytule dzieła Markowego (Mk 1,1), pojawia się w narracjach opowiadających o rozpoczęciu publicznej działalności Jezusa (chrzest; Mk 1,9-11) i o jej zakończeniu (śmierć na krzyżu; Mk 15,33-39). Liczne paralelizmy pomiędzy tymi narracjami pozwalają na wysnucie tezy, że chrzest Jezusa w Jordanie był zapowiedzią i figurą Jego śmierci. Jezus rozpoczyna swą misję przyjmując chrzest z rąk Jana Chrzciciela, który występuje w roli zapowiadanego Eliasza. Potwierdzenie mesjańskiego posłannictwa dokonuje się wówczas przez rozwarcie się nieba, zstąpienie Ducha Świętego i głos Ojca skierowany do „umiłowanego syna”. Odwrócenie tej perspektywy daje się zauważyć w narracji o śmierci krzyżowej: Eliasz, którego w przekonaniu świadków sceny Jezus wzywa, jest nieobecny; Jezus oddaje ducha; zasłona przybytku, na której przedstawiono wizerunek nieba, rozdziera się; setnik wyznaje synostwo Boże Skazańca. Wydaje się więc, że świadomym zabiegiem redakcyjnym ewangelisty było ukazanie, że w chwili śmierci Jezusa, Jego misja jako syna Bożego, rozpoczęta przy chrzcie, zostaje wypełniona.

Ewangelia Markowa powstawała przesiąknięta zamysłem teologicznym autora. Nawet jeśli Sitz im Leben wyznania setnika w wydarzeniu ukrzyżowania nie wskazuje na aspekt chrystologiczny (bo setnik zapewne inaczej rozumiał ideę synostwa Bożego niż Marek), to dzieło Markowe pisane było z perspektywy popaschalnej, a więc w czasie, gdy znaczenie tytułu „syn Boży” było już ustabilizowane, a rzymscy chrześcijanie z pewnością doskonale je rozumieli. Wydaje się, że nie można zbyt łatwo odmawiać waloru chrystologicznego wyznaniu centuriona. Nawet jeśli waloru tego nie było w warstwie historycznej wydarzeń pod krzyżem, to wydaje się racjonalne przyjąć, że pojawia się on w warstwie literackiej i teologicznej narracji Markowej.

Podsumowując, zaznaczyć trzeba, że zamiarem teologicznym Marka było ukazanie, że Jezus jest synem Bożym (Mk 1,1). Podczas chrztu Jezusa rozpoczynającego publiczną działalność, synostwo to objawia sam Ojciec; Jezus bowiem nie dokonał jeszcze żadnych czynów, które pozwoliłyby świadkom przypisać Mu ten tytuł. Jednak po zakończeniu Jego misji, zwłaszcza po wydarzeniach towarzyszących śmierci krzyżowej (rozdarcie zasłony), nawet poganie (reprezentowani przez setnika), są w stanie rozpoznać w Jezusie Syna Bożego. W ten sposób stopniowe objawianie przez Marka tożsamości Jezusa osiąga punkt kulminacyjny w wydarzeniach pod krzyżem.