ŚWIĘCI – ABY ZAWSTYDZAĆ

 

We wszystkich kulturach daje się zauważyć skłonność człowieka do otaczania czcią sławnych przodków. W kulturze zachodnio-europejskiej zakorzeniona jest ona na gruncie helleńsko-rzymskim. Kult świętych nie jest więc w pełni wytworem chrześcijaństwa, lecz specyficzną adaptacją tendencji istniejących w ludzkiej naturze. Spośród całej gamy autorytetów na piedestale stawiano najchętniej wzorce moralne. Seneka mówił: Longum est iter per praeceptum, breve et efficax per exempla („Długa jest droga przez pouczenia, przez przykłady zaś krótka i skuteczna”). Takim właśnie skutecznym przykładem ukazania wzorców moralnych jest życie ludzi, których Kościół otacza czcią jako świętych. Pierwszego dnia miesiąca listopada, w jednym święcie oddajemy cześć wszystkim, których ziemskie życie było przykładem służby człowiekowi i oddania Bogu. W tym dniu łatwiej doświadczyć głębi Chrystusowych słów: „Nie może się ukryć miasto położone na górze. Nie zapala się też światła i nie stawia pod korcem, lecz na świeczniku, aby świeciło wszystkim, którzy są w domu. Tak niech świeci wasze światło przed ludźmi, aby widzieli wasze dobre czyny i chwalili Ojca waszego, który jest w niebie” (Mt 5,14-16).

Świętość w Starym Testamencie

Na kartach Starego Testamentu świętym jest przede wszystkim Bóg. Świętość ta zasadza się na całkowitej inności, odmienności Stwórcy od stworzenia. Taki właśnie sens ma hebrajskie słowo kadosz, trzykrotnie pojawiające się w Izajaszowej wizji serafinów wołających: „Święty, Święty, Święty jest Pan Zastępów. Cała ziemia jest pełna Jego chwały” (Iz 6,3). Podobnie grecki przymiotnik hagios (święty), początkowo odnosił się jedynie do bogów lub istot godnych uwielbienia. Przełomowa w dziejach religioznawstwa praca Rudolfa Otto, „Świętość” opisuje doświadczenie obecności Boga jako budzące lęk i przyciągające zarazem (mysterium tremendum et fascinans). Naród wybrany, jako szczególnie umiłowany przez Boga, który mieszka pośród swego ludu, również określany jest jako „święty”: „Teraz, jeśli pilnie słuchać będziecie głosu mego i strzec mojego przymierza, będziecie szczególną moją własnością pośród wszystkich narodów, gdyż do Mnie należy cała ziemia. Lecz wy będziecie mi królestwem kapłanów i ludem świętym” (Wj 19,5-6). Boży dar wybrania jest jednocześnie zobowiązaniem do świętości moralnej: „Bądźcie świętymi, bo Ja jestem święty” (Kpł 11,44).

Nowotestamentalne podstawy kultu świętych

Sam Jezus, widziany oczyma ewangelistów, jest „ Świętym Boga” (J 6,69; Mk 1,24; Łk 1,35). Kościół, który w ujęciu teologicznym jest Ciałem Chrystusa, również powołany jest do świętości (Ef 1,3-4; 5,25-26). Droga do świętości realizuje się najpierw poprzez chrzest włączający w Chrystusa (1Kor 6,11; Hbr 12,10), a następnie poprzez sequela

Christi, czyli przez naśladowanie Chrystusa (Ef 4,24). Z tego powodu wierzący nazywani są „powołanymi świętymi” lub po prostu „świętymi” (Rz 1,7; 1Kor 1,2; Kol 3,12). Sam proces uświęcenia prowadzony jest przez Ducha Świętego (Rz 5,5). Nowy Testament jednak nie używa przymiotnika „święty” głównie w znaczeniu moralnym, jak czynimy to dziś. Termin ten wskazuje przede wszystkim na ścisły związek z Chrystusem (filozofia mówi o więzi ontycznej), z którego wypływa imperatyw moralny. Podobnie jak Żydzi uważani byli za świętych przez samą swą przynależność do narodu, który wybrał sobie Bóg, tak wierzący w Chrystusa mówili o sobie jako o świętych ze względu na swą obecność w Kościele, który stał się nowym Izraelem, wspólnotą poświęconą i oddaną Bogu. Termin „święci” odnosił się także do zmarłych członków wspólnoty Kościoła (Mt 27,52; Ap 16,6). Autor Listu do Hebrajczyków twierdzi, że każdy, kto przyjął wiarę w Chrystusa, „przystąpił do duchów sprawiedliwych, którzy już doszli do celu” (Hbr 12,23). Oni to w niebie wychwalają Boga i wstawiają się za nami. Św. Jan ewangelista, który ostatnie lata swego życia spędził oddany modlitwie na wyspie Patmos, opisuje swą wizję: „Ujrzałem dusze sprawiedliwych zabitych dla Słowa Bożego. I głosem donośnym tak zawołały: Dokądże, Władco święty i prawdziwy, nie będziesz sądził i wymierzał za krew naszą kary tym, co mieszkają na ziemi?” (Ap 6,10).

O terminologii świętości

Niekiedy łacińskie terminy: „sanctus”, „beatus” czy „martyr” lub „confessor”, używane były jako synonimy, wraz z upływem czasu jednak przybrały nieco odmienne znaczenia. W świecie kultury grecko-rzymskiej używano terminu „sanctus” (święty) na określenie wszystkiego, co w jakikolwiek sposób łączyło się z religią bądź poświęcone było bóstwu (świątynie, źródła, gaje). Niekiedy również łączono go ze sprawami otaczanymi troską przez władze świeckie, stąd „święte mury miasta” czy „święte bramy”. Ostatecznie zwyciężyło jednak moralne znaczenie „sanctus”, jako przymiotnika określającego stan życia podporządkowanego trudnym normom etycznym i religijnym. Określeniem „beatus” (błogosławiony) posługiwano się najpierw w tytulaturze cesarskiej. Wraz z uznaniem chrześcijaństwa za oficjalną religię imperium rzymskiego (po roku 313), termin zaczął oznaczać godności kościelne, by w końcu stać się synonimem „sanctus”. Od czasów papieża Urbana VIII używany jest na określenie osób, które dostąpiły beatyfikacji. Wyraz „martyr” (świadek) należał pierwotnie jedynie do terminologii jurydycznej i oznaczał świadka sądowego. U chrześcijan wskazywał na męczennika jako najbardziej wiarygodnego świadka wiary, który przelał za nią swą krew. Starożytność chrześcijańska terminem „confessor” (wyznawca) wskazywała osoby, które cierpiały za wiarę, jednak nie poniosły ofiary z życia (w przeciwieństwie do „martyr”).

Powtórka z historii

Pierwsze przejawy czci oddawanej świętym wiążą się ze starożytnym kultem zmarłych. Chrześcijanie przejęli go ze świata pogan. W anniversarium (rocznicę urodzin zmarłego) udawali się na groby swych bliskich, gdzie składali kwiaty i modlili się. Z czasem pojawił się inny obchód, „natale” – uroczyste obchodzenie rocznicy męczeńskiej śmierci braci w wierze. Spotkanie przy grobach zaczęto łączyć ze sprawowaniem Eucharystii i wspólnym posiłkiem. Od tego czasu datować można początek kultu świętych w chrześcijańskim świecie. Najpierw łączono go jedynie z apostołami, do ich grona szybko jednak dołączyli męczennicy. Ich ofiara przypominała ofiarę Zbawiciela, dlatego też Chrystusa szybko zaczęto określać mianem „Caput martyrum” (Głową męczenników). Data męczeńskiej śmierci ustalona została jako „dies natalis”, dzień narodzenia dla nieba; narodzenie to rozumiano jako uczestnictwo w męce i zmartwychwstaniu Chrystusa. Męczennicy „dopełniali braki udręk Chrystusa, dla dobra Jego Ciała, którym jest Kościół” (Kol 1,24). Eucharystia sprawowana przy grobach i na cmentarzach, złączona z rozważaniem życia świętych, stawała się dla wierzących źródłem mocy w duchowym życiu. W sposób naturalny zaczęły powstawać ołtarze w pobliżu grobów męczenników, a ich relikwiom oddawano szczególną cześć. Z czasem kult ten zaczęły regulować konkretne przepisy liturgiczne. Brak dziś dokumentów z tego najwcześniejszego okresu, poświadczających istnienie jakichś utartych formuł liturgicznych używanych ku czci świętych; nie znany jest również z tego czasu żaden szczególny lekcjonarz z doborem czytań na tę okoliczność. Z całą pewnością jednak znano „dies natalis”, konkretną datę wspomnienia o świętych. Wzrost ich liczby następował szybko. Synody biskupów, chcąc umocnić jedność Kościoła w poszczególnych prowincjach i państwach, rozszerzały lokalny kult świętych na teren całego kraju. Podkreślano w ten sposób katolickość, czyli powszechność Kościoła. Zaczęły powstawać legendy hagiograficzne, często ubogacane elementami fikcyjnymi. Głosy ostrzegawcze przed niebezpieczeństwami płynącymi z podobnych zjawisk pojawiają się w XV wieku. Papież Pius V przystąpił do redukcji liczby wspomnień hagiograficznych. Wiele wieków później, Pius X akcentował znaczenie niedzieli, która jest ważniejszym świętem niż wspomnienia świętych. Pius XII w 1955 roku uprościł przepisy dotyczące rangi świąt i wspomnień. W ten sposób coraz mocniej zarysowywały się tendencje, uwidocznione podczas Soboru Watykańskiego II.

Dlaczego kult świętych

Niekiedy słyszy się głosy, iż kult świętych przesłania istotę chrześcijaństwa i odwraca uwagę od bardziej istotnych tajemnic wiary. Konstytucja o Liturgii Świętej mówi: „Kościół rozmieścił w ciągu roku wspomnienia Męczenników oraz innych Świętych, którzy dzięki wielorakiej łasce Bożej doszli do doskonałości, a osiągnąwszy już wieczne zbawienie wyśpiewują Bogu w niebie doskonałą chwałę i wstawiają się za nami. W te uroczystości Kościół głosi Misterium Paschalne w świętych i przedstawia wiernym ich przykłady pociągające wszystkich przez Chrystusa do Ojca, a poprzez ich zasługi wyjednuje dobrodziejstwa Boże” (KL 104). Kult świętych jest więc ściśle złączony z istotą chrześcijaństwa, z Misterium Paschalnym Chrystusa; w ten sposób nie tylko nie przesłania, ale uwypukla to, co w chrześcijaństwie najistotniejsze. Święci należą do Kościoła uwielbionego, z którym łączymy się uczestnicząc w liturgii. Obcowanie świętych polega nie tylko na wspólnym wychwalaniu Boga, ale również na ich wstawiennictwie za nami. Ich troska wspomaga naszą słabość. Przykład ich życia stanowi wzór oddania Chrystusowi. Przypominają o zasadniczych prawdach ewangelii, wzywają do rachunku sumienia, do konfrontacji własnego życia ze słowem Chrystusa. Innymi słowy, święci – jak mówił kiedyś Ojciec Święty w Tarnowie – są „po to, aby zawstydzać”.