Każdy, kto choć raz jechał nocą drogą z Tel Awivu do Jerozolimy, nie zapomni nigdy otaczającego go krajobrazu. W mroku widać jedynie zarysy wzgórz. Są łagodne, piaskowego koloru. I gdy zaczyna się już wydawać, że krajobraz jest jednolity, wręcz monotonny, oto nagle zza pagórków wyłania się prawdziwa góra, wyniosła – a na nie tysiące świateł sączących się z okien domów budowanych z białego kamienia. Miasto. Jerozolima. Zapewne zauroczony takim widokiem Jezus mówił: „Nie może się ukryć miasto położone na górze. Nikt nie zapala światła i nie stawia go pod korcem, lecz na świeczniku, aby świeciło wszystkim, którzy są w domu” (Mt 5,14-15).
Zwyczaj pielgrzymowania
Jezus, podobnie jak inni Żydzi Jego czasów, pielgrzymował do Jerozolimy przypuszczalnie trzykrotnie w ciągu roku. Na Święto Paschy, Namiotów i Tygodni Żydzi udawali się do Jerozolimy najczęściej w grupach, tworząc karawany, które zapewniały bezpieczeństwo zarówno osobom, jak i pieniądzom przeznaczonym na podatki świątynne. Do uczestnictwa w tych świętach zobowiązani byli wszyscy mężczyźni. Żyjący w I stuleciu żydowski historyk Józef Flawiusz tak opowiada o tym zwyczaju: „Do miasta, w którym ustanowią świątynię, niechaj schodzą się Hebrajczycy trzy razy w roku ze wszystkich krańców zdobytej krainy, by składać Bogu dzięki za doznane dobrodziejstwa, prosić o łaskę na przyszłość i poprzez obcowanie ze sobą na wspólnych ucztach wzmagać uczucia wzajemnej miłości. Przystoi bowiem, by dobrze znali jedni drugich, skoro należą do tego samego plemienia i żyją według tych samych praw; a osiągnąć to można tylko przez takie wzajemne obcowanie, gdy patrząc na siebie i rozmawiając ze sobą, przypominają sobie o wszystkim, co ich łączy” (Antiquitates judaicae 4,203-204). Autor wspomina, że grupy pielgrzymów przybywały nie tylko z terenu Palestyny, ale także z Babilonii, a drogą lądową lub morską z Syrii, Azji Mniejszej i północnej Afryki. Żydzi z diaspory zwolnieni byli z obowiązku trzykrotnego w roku przybywania do Miasta Świętego. Wielu z nich uczestniczyło w pielgrzymce raz w życiu. Oczywistym jest jednak, że i Żydzi palestyńscy nie brali udziału zawsze we wszystkich trzech świętach. Jeśli przyjąć, że podróż z północnej Galilei trwała siedem do ośmiu dni, a ktoś chciałby uczestniczyć we wszystkich trzech świętach, rezydując w Jerozolimie, zabrałoby mu to minimum dziewięć tygodni. Był to zbyt długi czas, by pozostawić swe domostwo i pracę. Poza tym podróż była kosztowna. Kiedy jednak się na nią decydowano, mężczyznom często towarzyszyły całe rodziny. Pielgrzymowanie odbywało się w atmosferze radości. Wzmagał ją śpiew psalmów nazywanych pielgrzymimi (Ps 43, 84, 122).
Święto Paschy
Wydaje się, że najchętniej Żydzi wybierali się w pielgrzymią podróż na przypadające 15 nisan Święto Paschy, upamiętniające cudowne uwolnienie Izraelitów z Egiptu pod wodzą Mojżesza. Święto to zakorzenione jest w uroczystościach rolników, którzy składając Bogu dziękczynienie za pierwsze zbiory, ofiarowywali Mu pierwociny trzód i przaśne chleby. Rolnicze święto nabrało nowego, głębszego wymiaru po wyzwoleniu Izraelitów z Egiptu, a więc około roku 1250 przed Chr. Spory wśród uczonych, do którego wydarzenia pierwotnie odnosił się termin pesah, nie zostały jeszcze zażegnane. Wiadomo, że trzeba go łączyć z wydarzeniami związanymi z wyjściem (ucieczką) Izraelitów spod panowania faraona. Pascha bowiem w języku hebrajskim oznacza „przejście”, i odsyła bądź do „przejścia” anioła śmierci wśród Egipcjan, bądź do cudownego przejścia członków narodu wybranego przez Morze Czerwone. To decydujące wydarzenie leży u podstaw państwowości późniejszego Izraela i Judy. Niektórzy wywodzą nazwę święta od egipskiego źródłosłowu, który oscyluje wokół pojęcia „wspomnienie”.
Księga Powtórzonego Prawa (Pwt 16,1-8) zakazuje Izraelitom świętowania Paschy poza Jerozolimą. Autor apokryficznej Księgi Jubileuszów z naciskiem podkreśla, że baranek paschalny może być spożywany jedynie w Jerozolimie i tylko na obszarze świątynnym (prawdopodobnie chodzi o teren otwarty przed świątynią, zanim jeszcze została zamknięta murami). Nakaz ten podkreśla wielokrotnie, co pozwala na przypuszczenie, że nie wszyscy podzielali tę opinię. Istnieją przypuszczenia, że w czasach monarchicznych obchodzono Paschę w lokalnych sanktuariach. Praktyce tej sprzeciwił się Jozjasz, który w ramach reformy religijnej ograniczył celebrację święta do świątyni jerozolimskiej przez to, że nakazał usunąć sanktuaria lokalne. Zwyczaj spożywania ofiary paschalnej w domach prywatnych upowszechnił się przypuszczalnie między 100 r. przed Chr. a 70 r. po Chr.
Przebieg uroczystości paschalnych opierał się na zapisie Księgi Wyjścia: ofiarowywano baranka paschalnego, skrapiano jego krwią odrzwia domów używając hizopu, mięso zaś spożywano (często w postawie stojącej, z kijem podróżnym w ręku, co symbolizować miało gotowość do drogi) z przaśnym chlebem: „Tak zaś spożywać go będziecie: Biodra wasze będą przepasane, sandały na waszych nogach i laska w waszym ręku. Spożywać będziecie pośpiesznie, gdyż jest to Pascha na cześć Pana” (Wj 12,11). Baranka wybierał zazwyczaj ojciec rodziny. Zwierzę musiało być doskonałe, bez skazy, gdyż tego wymagało Prawo. Podczas wieczornej uczty paschalnej każdy z domowników miał ściśle określoną rolę. Najmłodszy z uczestników biesiady zadawał rytualne pytanie o znaczenie tak spożywanego posiłku. Praktyka ta bazuje na nakazie: „W tym dniu będziesz opowiadał synowi swojemu: Dzieje się tak ze względu na to, co uczynił Pan dla mnie w czasie wyjścia z Egiptu” (Wj 13,8). Odpowiedź ojca rodziny przybierała formę tzw. haggady, czyli opowiadania o historii święta. Aby przypomnieć gorzki los Izraelitów w Egipcie, spożywano mięso baranka z gorzkimi ziołami. Posiłkowi towarzyszył rytuał picia wina, przy czym trzeci kielich, zwany „kielichem błogosławieństwa”, miał najbardziej uroczysty charakter. Tuż po nim rozpoczynał się śpiew pieśni Hallelu (Psalmy 112-118).
Święto Namiotów
Kolejnym świętem związanym z pielgrzymowaniem do Jerozolimy jest Sukkot, czyli Święto Namiotów, przypadające w pięć dni po Dniu Pojednania. Początkowo obchodzono je jako święto „przechodnie” w tygodniu przy końcu zbiorów. Po niewoli babilońskiej ustalono stałą datę na 15 dzień miesiąca tiszri. Uroczystości trwały siedem dni. Izraelici przybywający na święto winni mieszkać w namiotach i cieszyć się zebranymi owocami ziemi, zgodnie z nakazem: „Weźcie sobie pierwszego dnia owoce pięknych drzew, liście palmowe, gałązki gęstych drzew i wierzb nadrzecznych. Będziecie się weselić przed Panem, Bogiem waszym, przez siedem dni. Przez siedem dni będziecie mieszkać w szałasach. Wszyscy tubylcy Izraela będą mieszkali w szałasach, aby pokolenia wasze wiedziały, że kazałem Izraelitom mieszkać w szałasach, kiedy wyprowadziłem ich z ziemi egipskiej” (Kpł 23,40.42-43).
W czasach Jezusa mieszkańcy Jerozolimy stawiali namioty na płaskich dachach swych domów, natomiast pielgrzymi poza murami miasta. Rabini nakazywali, by każdy dorosły Izraelita w pierwszy dzień święta wziął do ręki cztery rodzaje roślin i wykonał nimi rytuał kołysania. Wierni przynosili ze sobą bukiet zwany lulav, uczyniony z gałęzi palmowych, wierzby, mirty i cedru. Znaczenie ceremonii roślin było symboliczne: przyniesione zbiory oznaczały najpierw płodność ziemi, wskazywały na zakończenie zbiorów i były jednocześnie formą modlitwy błagalnej o pomyślny klimat w roku, który miał się zacząć.
Ze Świętem Namiotów wiąże się specyficzny obrzęd wody, zwany Radość Miejsca Czerpania Wody, pieczołowicie pielęgnowany przez faryzeuszy, a odrzucony przez saduceuszy, ze względu na brak jednoznacznych podstaw biblijnych. Faryzeusze powoływali się na dziękczynny hymn zapisany przez Izajasza, w którym padają słowa: „Wy zaś z weselem czerpać będziecie wodę ze zdrojów zbawienia” (Iz 12,3). Kapłan czerpał wodę z sadzawki Siloe, zanosił ją na wewnętrzny dziedziniec świątyni i wylewał na ołtarz całopalenia. Na dziedzińcu świątynnym zapalano trzy wielkie świeczniki. Radosna atmosfera udzielała się wszystkim. Jeden z traktatów Talmudu wspomina: „mężczyźni pobożni i o dobrych czynach zwykli tańczyć przed nimi z latarniami w rękach, śpiewając pieśni pochwalne. Nieprzeliczeni lewici [grali] na harfach, lirach, cymbałach i trąbach, i [innych] instrumentach muzycznych, wzdłuż piętnastu stopni, które prowadziły od dziedzińca Żydów na dziedziniec kobiet, zgodnie z liczbą piętnastu Pieśni Wstępowania w Psalmach; ponad nimi lewici zwykli zatrzymywać się z instrumentami muzycznymi i wygrywać melodie” (Sukkot 5,4).
Święto Tygodni
Święto Tygodni (Szawuot), o najmniejszym znaczeniu spośród trzech świąt pielgrzymich, zwane jest także Pięćdziesiątnicą. Jego datę reguluje odpowiedni przepis Tory: „I odliczycie sobie od dnia po szabacie, od dnia, w którym przyniesiecie snopy do wykonania nimi gestu kołysania, siedem tygodni pełnych, aż do dnia po siódmym szabacie odliczycie pięćdziesiąt dni i wtedy złożycie nową ofiarę pokarmową dla Pana” (Kpł 23,15-16). Uroczystości związane były z przyniesieniem do świątyni dwóch chlebów, by wykonać nimi gest kołysania, oraz przedłożeniem pierwocin i złożeniem przepisanych prawem ofiar. Z biegiem czasu treść święta powiązano ze wspomnieniem przymierza synajskiego. Przesunięcie akcentu ze święta rolniczego na celebrację otrzymania Tory nastąpiło po niewoli babilońskiej. Wspomniana wyżej Księga Jubileuszów, której fragmenty odnaleziono pośród zwojów qumrańskich, stwierdza już wyraźnie, że Pięćdziesiątnica jest świętem otrzymania Tory i odnowienia przymierza na Synaju. Według relacji Flawiusza, w 4 r. przed Chr. Święto Tygodni dało okazję do rozruchów i walk pomiędzy Żydami i Rzymianami. Prokuratorem Syrii był wówczas Sabinus, który zamierzał po śmierci Heroda wydobyć część skarbu dla Rzymu, i dla własnych korzyści. Dowiedziawszy się o niecnych zamiarach prokuratora syryjskiego, dziesiątki tysięcy Żydów zaatakowało jego oddziały, co doprowadziło do wielkich strat w ludziach po obu stronach. Historyk tak wspomina tamte wydarzenia: „A gdy nadeszła Pięćdziesiątnica (tak nazywa się jedno z naszych świąt narodowych), napływały do Jerozolimy rzesze, których nie sprowadziła tutaj sama nabożność, lecz także głębokie wzburzenie z powodu gwałtów popełnionych przez Sabinusa. Ściągnęło zaś wiele dziesiątków tysięcy ludzi z Galilei i Idumei, dalej wielkie mnóstwo mieszkańców Jerycha i kraju leżącego poza rzeką Jordan, a wreszcie dołączyła do nich wielka liczba Żydów, którzy tu podążali, pałając większą niż inni żądzą zemsty na Sabinusie” (Antiquitates judaicae 17,254).
Upadek świątyni, ale nie pielgrzymek
Kiedy w roku 70 po Chr. wojska Tytusa wkroczyły do Jerozolimy, rozegrała się jedna z największych tragedii w historii narodu wybranego. Wódz zawołał, iż godzi się, aby kapłani zginęli wraz z przybytkiem i nakazał wymordować personel świątynny, a samą świątynię spalić. Na tryumfalnym Łuku Tytusa w Rzymie do dziś podziwiać można relief przedstawiający wynoszoną ze świątyni menorę. W ten sposób postała istnieć centralna instytucja judaizmu biblijnego. Pozostał z niej jedynie zachodni mur, zwany Ścianą Płaczu. To właśnie on jest dziś celem pielgrzymowania wyznawców judaizmu rozproszonych po świecie…