BÓG W POSZUKIWANIU CZŁOWIEKA – CZŁOWIEK W POSZUKIWANIU BOGA
M. Serretti, Rozpoznawanie Boga, tłum. M. Kowalski, Verbum, Kielce 2006, ss. 181.
Nikos Kazantsakis w swej znakomitej powieści Grek Zorba zauważa: „Bóg przybiera co chwilę inną formę i chwała temu, kto potrafi Go rozpoznać pod każdą z tych postaci”. Massimo Serretti, już nie w formie powieści, lecz metodologicznej refleksji nad historią zbawienia, porusza w swej książce ten sam temat – temat wyznaczony przez tytuł: Il discernimento di Dio.
Prezentacja książki
Książkę Serretti’ego otwiera obszerny wstęp (który autor nazywa „krótkim”, s.13) natury metodologicznej (ss.5-16). Autor zatrzymuje się w nim nad problemem, któremu nadaje miano „mutacji antropologicznej”, a który dotyczy odkrywania tych wymiarów człowieczeństwa, które bez Bożego działania nie mogłyby zostać odkryte. Autor mówi także o swoistej fenomenologii apostazji, porzucenia prawdziwego Boga na rzecz współczesnych bożków. Jakie to bożki? Wymienia je jasno: „nowe objawienia, komunikacja niebiańska, anielska, spirytystyczna, która przepływa poprzez kanały rozmów, wizji, najróżniejszych stanów, poczynając od transu, a na automatycznym piśmie kończąc” (s.11). Oprócz tych „duchowych” form otwarcia na „bożki”, są także te mniej natchnione: materializm, hedonizm, relatywizm, permisywizm.
Struktura książki obejmuje dwie części, którym autor nadaje tytuły „Stary Testament” i „Jezus Chrystus”, przy czym część druga składa się również z dwóch elementów, z których pierwszy dotyczy życia i publicznej działalności Jezusa, druga zaś czasu Kościoła i rozprzestrzeniania się chrześcijaństwa. De facto więc pojawiają się w książce trzy jednostki, które podejmują temat zawarty w tytule jakby w trzech kolejnych odsłonach: rozpoznawanie Boga w Starym Testamencie, rozpoznawanie Boga w dziele Jezusa Chrystusa i rozpoznawanie Boga czasie po zmartwychwstaniu i zesłaniu Ducha Świętego. Spojrzenie autora na historię zbawienia zaproponowane już w samej strukturze dzieła nie ma jednak nic wspólnego z wizją Joachima di Fiore, który dzielił tę historię na czas Ojca, czas Syna i czas Ducha Świętego. Informacja ta jest o tyle istotna, że mylący może być tytuł w drugiej części książki: „Czas Chrystusa”.
W pierwszej części swej pracy, ukazując kolejne etapy historii zbawienia Starego Testamentu, autor konsekwentnie podejmuje temat rozpoznawania Boga kolejno w dziele stworzenia, po grzechu pierwszych rodziców, u patriarchów, w historii exodusu i po zawarciu przymierza, zwłaszcza wśród proroków. Ostatni paragraf tej części rzuca nowe światło na wszystkie poprzednie, i każe je zreinterpretować w jego świetle. Dotyczy on relacji: Bóg może być rozpoznany tylko w relacji – twierdzi Serretti. Na całą historię zbawienia należy spojrzeć jako na historię wzajemnych relacji: Bóg – naród. Rozpoznać Boga można więc nie tyle słuchając o Nim, lecz wchodząc z Nim w dialog.
Część druga pracy Serretti’ego dotyka kulminacyjnego momentu historii zbawczej: wydarzenia Jezusa Chrystusa i wszystkiego, co ono za sobą pociągnęło. Wprowadzają ją refleksje o roli Jana Chrzciciela, po których autor zatrzymuje się na publicznej działalności Jezusa z Nazaretu. Rozpoznawanie Boga zmienia się wraz ze zmartwychwstaniem Chrystusa. Zyskuje nową jakość, zupełnie nowy wymiar. Jemu właśnie poświęcone są rozważania objęte tytułem „Czas Chrystusa”.
Książkę uzupełniają dwa indeksy: imion i miejsc biblijnych.
Problematyka
Historia zbawienia jest historią, w której Bóg szuka możliwości, by dać się rozpoznać człowiekowi. Grzech zdecydowanie osłabił ludzką zdolność rozpoznawania. Warto jednak zaznaczyć, że to nie Bóg zakrył swe oblicze po złamaniu pierwszego – rajskiego przymierza, lecz że to właśnie człowiek był tym, który się skrył. Konsekwencją iluzorycznego „poznania dobra i zła” jest odkrycie nagości i lęk prowadzący do ukrycia się: „przestraszyłem się, bo jestem nagi i ukryłem się” (Rdz 3,10). To Bóg rozpoczyna poszukiwanie człowieka. Wołając, Bóg zwraca się do niego: „Adamie, gdzie jesteś?” (Rdz 3,9; LXX). Woła go więc po imieniu. Przy nowym stworzeniu, zapoczątkowanym przez zmartwychwstanie, mamy w Biblii scenę analogiczną. Stojąca przed pustym grobem Maria Magdalena nie była wstanie rozpoznać Jezusa. Tymczasem „Jezus rzekł do niej: ‘Mario!’, a ona obróciwszy się powiedziała do Niego ‘Rabbuni’, to znaczy: Nauczycielu” (J 20,16). Pierwsze zawołanie człowieka po imieniu, „Adamie!”, naznaczyło początek historii rozpoznawania Boga; drugie zawołanie, „Mario!”, stoi u początku spełnionej historii rozpoznawania. Kiedy więc kobieta zwraca się twarzą do Jezusa, pozostawia za plecami pusty grób. Znajduje się w pozycji przeciwnej do początkowej. Ta zmiana sygnalizuje nowy początek w jej życiu: śmierć jest już poza plecami, została pozostawiona z tyłu, natomiast przed nią stoi źródło życia, zmartwychwstały Jezus.
Wydarzenie zmartwychwstania i rozpoznanie w Zmartwychwstałym Jezusie samego Boga wydaje się kluczowym momentem dziejów zbawienia. Wtedy najpełniej spełniło się proroctwo psalmisty: „Pan pozwala się znaleźć tym, którzy Go szukają”. A jak wyglądało rozpoznawanie Boga przed tym kluczowym momentem? Jak wygląda po nim? Wreszcie – jak dziś rozpoznajemy Boga? Oto garść refleksji, które rodziły się przy lekturze książki Serretti’ego.
(1) Zauważyć trzeba korelację, jaka zachodzi pomiędzy rozpoznawaniem Boga przez człowieka, a poszukiwaniem człowieka przez Boga. Aby człowiek mógł Boga rozpoznać, musi rozpocząć fascynującą przygodę poszukiwania Go. Tymczasem inicjatorem tej przygody jest zawsze Bóg. To On pierwszy wychodzi na poszukiwanie człowieka. W Starym Przymierzyu wybitnie świadczy o tym przywołana przed chwilą scena z ogrodu rajskiego, z boskim wołaniem „Adamie, gdzie jesteś?”, w Nowym Przymierzu Jezus niezwykle prosto zarysował tę boską inicjatywę w obrazie ojca wybiegającego naprzeciw marnotrawnego syna. Istnieje więc wzajemność i korelacja pomiędzy poszukiwaniem Boga i poszukiwaniem człowieka. Zawarta ona została w dwóch tytułach książek Heschela, na które Serretti zresztą się powołuje: Dio alla ricerca dell’uomo i L’uomo alla ricerca di Dio.
(2) Konieczność rozpoznawania i poszukiwania Boga rodzi się z grzechu. To właśnie grzech powoduje zerwanie komunii i zaciera jasne widzenie. Oddziela on jednak człowieka nie tylko od Boga, także od innych ludzi. Sprawia, że człowiek pogrąża się w samotności. Rację ma Serretti, gdy pisze, że gdy człowiek nie znosi obecności drugiego, to znak, że upadł (s.22). Naturalnym jest bowiem szukanie obecności innych i życie w harmonii wspólnoty; ucieczka jest znakiem upadku. Rozpoznawanie Boga jest jednocześnie rozpoznawaniem oblicza człowieka. Zwłaszcza po objawieniu przyniesionym przez Chrystusa, który stał się człowiekiem i utożsamia się z każdym („Cokolwiek uczyniliście jednemu z braci moich, Mnieście uczynili”). Jak dla Mojżesza znakiem rozpoznawczym Boga był krzak gorejący, tak dziś jest nim twarz człowieka. Krzakiem gorejącym Nowego Przymierza jest drugi człowiek. Więcej jeszcze, Boga rozpoznaje się nie tylko „w” drugim, ale „z” drugim, czyli – we wspólnocie. Właśnie dlatego pytanie o rozpoznanie Jezus sformułował w liczbie mnogiej: „A wy, za kogo Mnie uważacie?”.
(3) Boga rozpoznaje się nie poprzez słyszenie o Nim, lecz poprzez nawiązanie relacji z Nim. Ta teza często powraca w książce Serretti’ego. Zasadza się ona na fakcie odmiennego stworzenia człowieka i wszystkich innych dzieł. Wszystkie stworzenia zostają powołane do istnienia poprzez mowę Boga („Niech się stanie!”), do człowieka jednak Bóg zwraca się bezpośrednio. Człowiek staje się rozmówcą Boga, Jego partnerem. W ten sposób nawiązuje się relacja Boga z człowiekiem. Właśnie w tej relacji dojść może do rozpoznania Boga. „Jeśli relacja jest obszarem, na którym dokonuje się rozpoznanie, to nie rozpoznanie, ale właśnie sama relacja jest elementem najważniejszym. Dla Izraela zasadniczą kwestią nie było nigdy rozpoznanie pomiędzy fałszywymi i prawdziwymi prorokami, prawdziwymi i fałszywymi duchami, lecz odpowiedź na podstawowe pytanie: Jak ja sam mogę trwać wewnątrz Bożego rozpoznania?” (s.81). W innym miejscu autor stwierdza, że „jedynym obszarem relacji, w którym człowiek może odzyskać swą prawdziwą twarz, jest relacja z Jego Bogiem” (s.25). Genialnym jest stwierdzenie autora, iż grzech pierworodny polegał na twierdzeniu czegoś o Bogu poza relacją z Nim (s.83; Autor ma na myśli grzech pierwszych rodziców, nie grzech pierworodny). Tak właśnie postępował szatan („Wie Bóg, że gdy z niego zjecie…”), do tego też nakłonił człowieka.
Pytania wciąż otwarte
Znane jest powiedzenie Heraklita, twórcy wariabilizmu, iż niepodobna dwukrotnie wejść do tej samej rzeki. Choć koryto rzeki będzie to samo, woda jest już inna. Ojcowie Kościoła sięgnęli po ten obraz i twierdzili, że zagłębiając się wciąż na nowo w lekturę Pisma Świętego – choćbyśmy czytali wciąż te same teksty – niepodobna czytać go tak samo; Księga jest ta sama, lecz odkrywane treści wciąż inne. Wydaje się, że tę zasadę rozciągnąć można na całą kwestię rozpoznawania Boga. Bóg daje się poznać człowiekowi za każdym razem jako Ten sam, a jednocześnie Inny. Paradoksalnie, choć poznajemy przecież tego samego Boga, za każdym razem dotknąć możemy nieskończonego i niewyczerpanego bogactwa Jego istoty, stąd za każdym razem ten sam Bóg wydawać się nam może Innym. Książka Serretti’ego w fascynujący sposób prowadzi czytelnika drogami historii zbawienia, którą odczytuje jako historię rozpoznawania Boga. Pozostawia jednak czytelnikowi kilka pytań. Nie są to pytania, na które w książce nie można znaleźć odpowiedzi, przeciwnie, autor wskazuje je bardzo wyraźnie. Pytania jednak są otwarte w tym sensie, że każdy z czytelników winien dać na nie swoją i tylko swoją odpowiedź. Wskażmy jedynie trzy:
(1) Pytanie o cel. Ewangelista – opisując cud uciszenia burzy – zauważa, że gdy Jezus nakazał jezioru milczenie, łódź natychmiast znalazła się przy drugim brzegu. Być może dzisiejsi „Chrystusowie”, współcześni mesjasze, potrafią uciszyć burzę. Mają ku temu swoje metody: techniki relaksacyjne, medytacja transcendentalna, systemy filozoficzne, łatwe odpowiedzi na trudne pytania, rodem z sekt, wirtualne podróże, miłość on-line, z ludźmi, których nigdy się nie widziało, sms-owe przyjaźnie. Oto niektóre z propagowanych dziś sposobów uciszenia burzy ludzkich pragnień. Mimo to pytanie o cel pozostaje wciąż aktualne. Współcześni mesjasze potrafią uciszyć burzę, jednak nie wiedzą, gdzie jest drugi brzeg. Nie znają celu swej wędrówki. Cel drogi zna Chrystus. Dlatego Serretti słusznie zauważa, że sprowadzanie Chrystusa do roli popiersia w panteonie możliwych autorytetów religijnych powoduje jedynie anomalie w wymiarze duchowym (s.9). Zetknięcie z Nim wymaga radykalnej decyzji – tek lub nie. Zetknięcie z Chrystusem nie znosi obojętności. Obojętność w tym wypadku jest powiedzeniem „nie”.
(2) Pytanie o motyw szukania Boga. Jaki jest motyw szukania Boga? Lęk? Wydawać się może, że tym, co skłania ludzi do poszukiwania kontaktu z Bogiem jest lęk przeżywany w różnych formach i powodowany różnymi sytuacjami. Czy taka motywacja jest wystarczająca? Autor przytacza doskonały komentarz Augustyna do dwóch biblijnych scen, w których Jezus rozpoznany jest jako Syn Boży. Pozwolę go sobie zacytować w całości, gdyż bardzo precyzyjnie oddaje myśl biskupa Hippony: „Wybaczcie! Jakież to słowa wypowiedziały demony? „Wiemy, kim jesteś: Synem Bożym”. Odpowiedzią było: „Zamilczcie!” Lecz czyż nie wypowiedziały one tych samych słów, które wypowie Piotr, kiedy Jezus badając apostołów, zapytał: „Za kogo uważają Mnie ludzie?”. Po tym, jak przytoczyli mu opinie innych, Jezus dołączył precyzyjne pytanie: „A wy, za kogo Mnie uważacie?”. Piotr odpowiedział: „Ty jesteś Mesjasz, Syn Boga żywego”. Ta sama odpowiedź u demonów i u Piotra, ta sama odpowiedź u złych duchów i u Apostoła. A jednak demonom odpowiedziano: „Zamilczcie!”, podczas gdy Piotrowi: „Błogosławiony jesteś!”. To,co stanowiło element odróżniający niech będzie nim dziś dla nas. Co popychało demony do wykrzykiwania tego, co wykrzykiwały? Strach. Co popychało Piotra? Miłość. Sami zatem wybierajcie!” (Sermo 234,3).
(3) Pytanie o rozpoznawalność mnie samego. Autor książki stawia pytanie: „Jak rozpoznać Boga?”. Wydaje się, że zakłada ono inne, niemal równie fundamentalne pytanie: „Czy ja daję się rozpoznać Bogu?”, „Czy może On rozpoznać we mnie swoje dziecko?”. Odpowiedź na nie pozostawia miejsce osobistej refleksji. To właśnie jest jedną z zasadniczych zalet książki włoskiego teologa: zachęca do myślenia, lecz nie zmusza, stawia pytania, lecz nie narzuca odpowiedzi, odczytuje powszechną historię zbawienia, lecz pozwala się toczyć własnym torem indywidualnej historii rozpoznawania Boga. Centrum tej historii jest Osoba Jezusa Chrystusa. Wydaje się więc, że znakomitym komentarzem do książki Serretti’ego mogą być słowa poety o nazwisku Lenano:
Jeżeli Chrystus jest snem,
to życie jest wędrówką przez pustynię ciemną nocą,
gdzie nie ma nikogo, kto odpowiedziałby na nasze wołanie.
Można spotkać jedynie stado dzikich zwierząt.
Idź, biedaku, szukaj pociechy w sztuce i w mądrości,
w zapachu róż i w śpiewie słowików!
One nie zrozumieją twego płaczu:
ani jeden promyk nie oświetla czarnej przepaści;
one nie rozumieją twojej bezradności.
Takie byłoby życie i śmierć,
gdyby Chrystus nie przyszedł na ziemię
i na krzyżu nie odjął życiu i śmierci
grozy i bólu.