Człowiek drogą Kościoła (03.06.2018)

Z krótką historią o łuskaniu przez uczniów Jezusa kłosów w dzień szabatu egzegeci mają niemało kłopotu. I wcale nie chodzi o kwestię moralną: czy zrywanie kłosów z cudzego pola nie jest przypadkiem kradzieżą? Żydowskie Prawo zezwalało na takie zachowanie. Kłopoty są innej natury. Problem stwarza już sama obecność Jezusa i uczniów wśród pól, gdzie mogli łuskać kłosy. Ponieważ nie starali się o żywność w jakiejś miejscowości, przypuszczać należy, że byli oddaleni od najbliższej osady o dystans przekraczający drogę szabatową. Jeszcze więcej wątpliwości budzi obecność w tym miejscu faryzeuszy, którzy zdają się być naocznymi świadkami sceny. Czyżby owi rygoryści w przestrzeganiu przepisów Prawa sami naruszyli dystans drogi szabatowej? Kłopotu nastręczają także słowa Jezusa: „Czy nigdy nie czytaliście, co uczynił Dawid, kiedy znalazł się w potrzebie, i był głodny on i jego towarzysze? Jak wszedł do domu Bożego za Abiatara, najwyższego kapłana, i jadł chleby pokładne, które tylko kapłanom jeść wolno; i dał również swoim towarzyszom” (Mk 2,25-26). W historii Dawida nie chodzi o Abiatara, ale o Abimeleka. Poza tym król nie udawał się wcale do domu Bożego, lecz do miejscowości Nob.

Lektura tej krótkiej sceny nastręcza biblistom niemało kłopotów i budzi wątpliwości co do stuprocentowej wiarygodności historycznej. Jedno jednak jest pewne: Jezusowe przekonanie, że to szabat ustanowiony został dla człowieka, nie odwrotnie. Bo instytucje są po to, by służyły człowiekowi.

Tę samą prawdę w nieco innych słowach wyraził w swej pierwszej encyklice Jan Paweł II. W Redemptor hominis pisał prosto: „człowiek jest pierwszą drogą, po której winien kroczyć Kościół w wypełnianiu swojego posłannictwa”.