W krótkim wstępie chciałbym nawiązać do tematu dzisiejszej refleksji. Był rok 1999, wraz z grupą studentów Uniwersytetu Hebrajskiego w Jerozolimie i z kilkoma wykładowcami wybraliśmy się na północ Izraela do miejscowości Banias. Wyprawa ta stanowiła część poznawania archeologii i historii starożytnego Izraela. Kiedy przybyliśmy do Banias, miejscowości, która leży u stóp masywu góry Hermon okazało się, że jest to miejsce bardzo niezwykłe pod względem archeologicznym. Tam przez wiele wieków stały pogańskie świątynie, a wśród nich świątynia ku czci boga o imieniu Pan. Bóg o imieniu Pan znany z mitologii greckiej jest przede wszystkim bogiem pasterzy, trzód i owiec. Okrąg sakralny stanowiła świątynia, krużganki, kolumny, starożytne ołtarze i nisze wydrążone w skałach, do których wstawiano posągi owego bożka. Za czasów Jezusa część z tych obiektów była już zniszczona – leżała w gruzach. Dlatego, że tam swoją fizyczną obecność przejawiali Żydzi, którzy walczyli o monoteizm i sprzeciwiali się oddawaniu czci pogańskim bożkom. Wielkie wrażenie zrobiło na mnie odkrycie faktu, że Banias to miejscowość, która znana jest z Ewangelii św. Mateusza, jako Cezarea Filipowa. W Cezarei Filipowej miało miejsce to niezwykłe zdarzenie, kiedy Jezus powiedział do Piotra: „Ty jesteś Piotr [czyli Skała], i na tej Skale zbuduję Kościół mój, a bramy piekielne go nie przemogą” (Mt 16,18). Usłyszenie tych słów w tej niezwykłej scenerii wstrząsnęło mną do głębi. Jezus zapewne wskazał na wyniosłą, masywną skałę góry Hermon i powiedział: Kościół będzie trwał, jak trwa ta skała, a bramy piekieł – pewnie pokazał na niszczejące fragmenty pogańskich świątyń – nie przemogą go. Myślę, że wielu Żydom i wielu chrześcijanom, którzy przychodzą tam dzisiaj i oglądają te zwaliska kamieni po dawnych pogańskich świątyniach przychodzi może na myśl fragment Psalmu 96, w którym czytamy: „Wszyscy bogowie pogan to ułuda”(Ps 96,5). Na trzy wieki przed Chrystusem, kiedy Żydzi w Aleksandrii dokonywali tłumaczenia tekstu hebrajskiego na język grecki, w Septuagincie pojawiło się sformułowanie: „Wszyscy bogowie pogan to Demony”(Ps 96,5). Widzimy, jak myśl judaistyczna ewoluowała. Najpierw nazywano bogów pogańskich nicością a później utożsamiano ich z demonami. Właśnie w takiej scenerii Jezus mówił do Piotra: „Ty jesteś Piotr [Skała] i na niej zbuduję mój Kościół a bramy piekieł – czyli demony – nie przemogą go”. Wówczas pomyślałem, że warto poznawać judaizm, że warto poznawać historię starożytnego Izraela bo w ten sposób głębiej i lepiej jesteśmy w stanie rozumieć Ewangelie.
„Czy warto poznawać judaizm”? to temat dzisiejszej refleksji. Mam przed sobą dokument Papieskiej Komisji Biblijnej zatytułowany „Naród żydowski i jego święte pisma w Biblii chrześcijańskiej”. We wstępie tego dokumentu, który w 2001 roku napisał kard. Joseph Ratzinger, czytamy: „Chrześcijaństwo narodziło się w łonie judaizmu I wieku i choć powoli odrywało się od niego, to jednak Kościół nigdy nie mógł zapomnieć swych żydowskich korzeni, jasno poświadczonych w Nowym Testamencie”. Ponieważ z wykształcenia i z zamiłowania jestem biblistą chciałbym w tej krótkiej refleksji przytoczyć kilka fragmentów z Nowego Testamentu i ukazać, w jaki sposób poznawanie judaizmu może nam pomóc w lepszej i głębszej interpretacji tych fragmentów. Niech to będzie mozaika składająca się z kilku kamieni, różnie wybranych z dowolnych miejsc Nowego Testamentu.
Jeszcze w naszych kościołach brzmią bożonarodzeniowe dzwony zacznijmy więc od fragmentu, który opowiada o Narodzeniu Jezusa Chrystusa. W Ewangelii św. Mateusza zawarte jest zdanie, które może niektórych z nas nieco dziwić: „Po zaślubinach Matki Jego, Maryi, z Józefem, wpierw nim zamieszkali razem, znalazła się brzemienną za sprawą Ducha Świętego” (Mt 1,18). Sam często dziwiłem się, że Maryja była już małżonką Józefa, ale jeszcze nie mieszkali razem. Sięgając do żydowskich zwyczajów tamtych czasów, okazuje się, że małżeństwo zawierane było w dwóch etapach. Najpierw dochodziło do sporządzenia i podpisania tak zwanego kontraktu ślubnego, po czym panna młoda i pan młody wracali do domu rodzinnego i przez rok mieszkali osobno. Po roku odbywały się uroczyste zaślubiny, Żydzi nazywają to przeprowadzeniem panny młodej do domu pana młodego i od tego momentu rozpoczynali wspólne życie. Właśnie na takim etapie małżeństwa byli Józef i Maryja, kiedy Maryja stała się brzemienną. Byli już małżonkami, a więc mogli korzystać z wszelkich praw małżeńskich. Dlatego chciałbym uczulić na różne dość dramatyzujące fabularne filmy, w których widzimy jak całe miasto, Nazaret, próbuje ukamienować Maryję za rzekome cudzołóstwo. Nie, to nie ma nic wspólnego z prawdą historyczną. Maryja była już małżonką Józefa i tak naprawdę to tylko on wiedział, że dziecko które się poczęło pod jej sercem nie jest jego. Natomiast miasto tego nie wiedziało. Gdybyśmy nie znali żydowskich zwyczajów zaślubin, trudniej byłoby nam zrozumieć ten fragment Ewangelii. Dlatego warto poznawać judaizm.
Pozostańmy nadal w klimacie bożonarodzeniowym. Adwent przygotowuje nas do świętowania Bożego Narodzenia. W czasie liturgii adwentowej czytamy Ewangelię św. Mateusza, w której ewangelista zamieścił tak zwany rodowód Jezusa: […] „Tak więc od Abrahama do Dawida jest w sumie czternaście pokoleń; od Dawida do przesiedlenia babilońskiego czternaście pokoleń; od przesiedlenia babilońskiego do Chrystusa czternaście pokoleń” (Mt 1,17). Mateusz kończy ten fragment stwierdzeniem, że przodkowie Jezusa to seria trzy razy po czternaście pokoleń. Dlaczego kładziono taki nacisk na ową liczbę czternaście? Okazuje się, że Żydzi czasów Jezusa bardzo chętnie sięgali po metodę interpretacji Biblii zwaną gematrią. Gematria polega na tym, że każdej literze alfabetu hebrajskiego przyporządkowano pewną cyfrę, bądź liczbę i w ten sposób Żydzi interpretowali Biblię. Imieniu Dawida w zapisie bez samogłosek d w d odpowiada w gematrii dokładnie liczba czternaście: d=4, w=6, d=4. Mateusz wskazuje, że Jezus pochodzi z pokolenia Dawida trzykrotnie tę prawdę podkreślając. Jest więc Mesjaszem, ponieważ Mesjasz pochodzić będzie z rody królewskiego. Gdybyśmy nie znali żydowskiej interpretacji Biblii, trudniej byłoby nam zrozumieć rodowód Jezusa. Dlatego warto poznawać judaizm.
Pozostańmy dalej w klimacie Ewangelii mateuszowej i przenieśmy się myślą do Rzymu. Otóż niedaleko Piacca Namone znajduje się kościół San Luigi dei Francesi. W tym kościele najbardziej przyciągają uwagę trzy malowidła, genialnego włoskiego malarza Michelangelo Merisi da Caravaggio. Najważniejsze z nich przedstawia św. Mateusza, który pisze Ewangelię. Caravaggio wyobrażał to sobie w ten oto sposób: nad św. Mateuszem unosi się Anioł i dyktuje mu tekst Ewangelii, słowo po słowie. Wiemy jednak, że artystyczna wizja Caravaggio nie zgadza się w pełni z rzeczywistością. Gdy przeglądamy Ewangelię św. Mateusza natrafić możemy aż pięciokrotnie na takie sformułowanie: „Gdy Jezus dokończył tych mów, opuścił Galileę i przeniósł się w granice Judei za Jordanem” (Mt 19,1) lub […] „oddalił się stamtąd” (Mt 13,53). Mateusz był Żydem i pisał swoją Ewangelię do chrześcijan pochodzenia żydowskiego. Zdawał sobie doskonale sprawę, jak ważny dla Izraelitów jest Pięcioksiąg czyli Tora. Pięć pierwszych ksiąg Biblii hebrajskiej, które opowiadają o historii świata, od jego stworzenia aż do śmierci Mojżesza. To Tora wyznaczała sposób życia i myślenia Żydów czasów Jezusa, którą, jak wierzą Żydzi, napisał dla nich Mojżesz. On wyzwolił Izraelitów z niewoli egipskiej i on wyprowadził ich z Egiptu. Mateusz całe nauczanie Jezusa podzielił na pięć części. W swojej Ewangelii zamieścił pięć mów Jezusa, które odpowiadają pięciu księgom Tory. W ten sposób Mateusz ideologicznie przekazuje swoją myśl: Jezus jest nowym Mojżeszem i daje nam nowy Pięcioksiąg, nową Torę; jak Mojżesz wyzwolił Izraelitów z niewoli egipskiej, tak Jezus wyzwala – tych, którzy w Niego wierzą – z niewoli grzechu i śmieci. Gdybyśmy nie znali, jak wielkie znaczenie dla Żydów ma Tora trudniej byłoby nam zrozumieć strukturę Ewangelii św. Mateusza. Dlatego warto poznawać judaizm.
W listach świętego Pawła apostoła – którego rok przeżywamy (28 czerwca 2008 – 29 czerwca 2009) – wielokrotnie natrafić możemy na takie, bądź podobne sformułowania: „Czyż nie wiecie, że jesteście świątynią Boga i że Duch Boży mieszka w was?” (1Kor 3, 16). Zatem ciała chrześcijan są świątynią Boga, jak nauczał św. Paweł. Czy Paweł faryzeusz z wykształcenia, powiedzielibyśmy Rabin, sam wpadł na taką myśl? Czy może istniała ona już w judaizmie? Dla Żydów centralną instytucją starożytnego Izraela była świątynia, która została zniszczona w 70 roku po Chr. przez wojska Tytusa. Dwa wieki wcześniej przed tą tragedią część spośród Żydów uznało, iż kult sprawowany w świątyni jerozolimskiej jest niewłaściwie albowiem przyjmuje się tam, jak twierdzili, niewłaściwy kalendarz. Kalendarz przyjmowany w świątyni jerozolimskiej był kalendarzem księżycowym. Część Żydów twierdziła, że należy posługiwać się kalendarzem słonecznym i dlatego, ci najbardziej radykalni spośród nich, oddalili się na pustynię nad Morzem Martwym. Tam, w okolicach Qumran, zbudowali swoją osadę gdzie prowadzili życie monastyczne. Została ona odkryta w 1947 roku i było to jedno z największych odkryć archeologii biblijnej XX wieku. Z pism znalezionych w qumrańskich grotach dowiadujemy się, że qumrańczycy samych siebie uważali za świątynię. Ponieważ nie wolno im było wybudować drugiej świątyni, bo Bóg ustanowił tylko jedną, tę w Jerozolimie lecz kult sprawowano tam niewłaściwie, to uznali, że jako wspólnota monastyczna, stanowić będą duchową świątynię. Czy św. Paweł słyszał o Qumran? Na pewno, tak. Czy wziął stamtąd myśl, iż wspólnota ludzi może być świątynią? Być może, tak. Gdybyśmy nie znali pism qumrańskich trudniej byłoby nam zrozumieć niektóre fragmenty dzieł św. Pawła. Dlatego warto poznawać judaizm.
Kolejny kamyczek w naszej mozaice. Chciałbym przypomnieć bardzo poruszającą nasze serca scenę, kiedy ewangeliści opisują Jezusa kroczącego po jeziorze Galilejskim. Rozszalała się burza a Jezus kroczy po wodzie do swoich uczniów, którzy zmagają się z silnym wiatrem na jeziorze. W historii Kościoła scena uciszenia burzy i kroczenie Jezusa po wodach jeziora Galilejskiego odczytywana jest bardzo często w sposób alegoryczny. Oto alegoryczna interpretacja tej sceny: łódź – to łódź Piotrowa czyli Kościół; Piotr, który przewodzi apostołom – to papież; rozszalałe fale i burza – to przeciwności z którymi w świecie zmaga się Kościół; jezioro – to cały świat gdzie statek Kościoła dryfuje i wreszcie Jezus – Bóg, który ucisza burzę i pozwala swojemu Kościołowi przetrwać. Na klika wieków przed Chr. bardzo prężnie rozwinęła się starożytna biblioteka w Aleksandrii, założona przez Ptolomeusza I, dalej rozwinięta przez Ptolomeusza II, w 48 r. przed Ch. zburzona została przez Cezara. Ośrodek aleksandryjski był bardzo silny, tworzyła go najbardziej prężna wspólnota diaspory żydowskiej. To właśnie w Aleksandrii powstała Septuaginta – greckie tłumaczenie Starego Testamentu, tam również powstał apokryf zatytułowany „Wyrocznie Sybilii”. Tam współcześnie z Jezusem działał mędrzec żydowski Filon z Aleksandrii, który był genialnie obeznany ze starożytną kulturą grecką i znał dobrze nie tylko mity greckie, ale również filozofię grecką. Dlatego swoją religię – judaizm – starał się tłumaczyć Grekom za pomocą znanych im pojęć. To on właśnie jest jednym z nestorów metody interpretacji Biblii, którą nazywamy metodą alegoryczną. Została ona później rozwinięta przez następców Filona, następnie przejęta przez chrześcijan i przez Orygenesa. Gdybyśmy nie znali żydowskiej metody interpretacji alegorycznej, wtedy trudniej byłoby nam rozumieć niektóre fragmenty Nowego Testamentu. Dlatego warto poznawać judaizm.
Przenieśmy się znów do Nazaretu. W święto szabatu Jezus wystąpił w synagodze w rodzinnym Nazarecie. Opowiada św. Łukasz, że Jezus uczestnicząc w nabożeństwie synagogalnym odczytał publicznie fragment pochodzący z Księgi proroka Izajasza: „Duch Pański spoczywa na Mnie, ponieważ Mnie namaścił i posłał Mnie, abym ubogim niósł dobrą nowinę, więźniom głosił wolność, a niewidomym przejrzenie; abym uciśnionych odsyłał wolnymi, abym obwoływał rok łaski Pana” (Łk 4,18-19). Później zgodnie ze zwyczajem żydowskim zaczął go tłumaczyć. W jaki sposób to czynił? Wiadomo, że Jezus musiał przeczytać ów fragment w języku hebrajskim, tak bowiem został napisany. Natomiast od czasu powrotu z niewoli babilońskiej Żydzi na co dzień nie posługiwali się już językiem hebrajskim lecz aramejskim. Dlatego też w synagodze wprowadzono zwyczaj, że dany fragment w języku hebrajskim należało przetłumaczyć na język aramejski, tak aby był zrozumiały dla wszystkich. To tłumaczenie nazwano targumem. Targumy to tłumaczenia albo parafrazy tekstu biblijnego z bardzo niewielkim komentarzem. Jezus właśnie dokonywał takiego targumu – tłumaczenia w synagodze w Nazarecie. Gdybyśmy nie znali przekładu żydowskiej Biblii na język aramejski wtedy trudno byłoby zrozumieć to, co wydarzyło się pewnego szabatu w synagodze w Nazarecie. Dlatego warto poznawać judaizm.
Ostatni przykład będzie bardziej ogólny. Kiedy czytamy księgi Nowego Testamentu wielokrotnie natrafiamy na cytaty z Biblii hebrajskiej czyli ze Starego Testamentu. Dla ludzi wykształconych w kulturze Zachodu niektóre cytaty, które pojawiają się w Nowym Testamencie z Biblii hebrajskiej wydają się tam nie pasować, gdyż zostały wyjęte z kontekstu w Starym Testamencie i włożone w Nowym Testamencie do zupełnie nowego kontekstu. Może to dziwić, lecz gdy sięgniemy po żydowskie metody interpretacji Biblii, zwłaszcza po te które proponował Hillel to okazuje się, że niekiedy wystarczy, że w dwóch fragmentach Biblii mamy jedno i to samo słowo, to jeden fragment może być interpretowany przez drugi. Choć kontekst może być bardzo odległy i niekiedy nie ma ze sobą nic wspólnego. Święty Paweł posługiwał się tymi żydowskimi zasadami interpretacji Biblii, gdybyśmy tego nie wiedzieli trudniej byłoby nam zrozumieć jego listy. Dlatego warto poznawać judaizm.
W 1980 roku ukazała się „Deklaracja o Stosunku Kościoła do Judaizmu”, wyrażająca stanowisko biskupów niemieckich. Jan Paweł II przejął z tej deklaracji pierwsze zdanie, które stało się hasłem pierwszych obchodów Dnia Judaizmu w Kościele katolickim w 1998 roku „Kto spotyka Jezusa Chrystusa, spotyka judaizm”. Skoro rzeczywiście tak jest, że każdy kto spotyka Jezusa Chrystusa, spotyka judaizm to nie ma wątpliwości, że warto poznawać judaizm.