Czy wolno złorzeczyć podczas modlitwy?

Gdy otwieramy Biblię mniej więcej po środku, niemal na pewno natrafimy na księgę, która stanowi integralną część tradycji modlitewnej dwóch religii, judaizmu i chrześcijaństwa. Zarówno Żydzi, jak i wyznawcy Chrystusa dawniej i dziś sięgają po psalmy. Nie tylko w liturgii, również w modlitwie osobistej. Te sto pięćdziesiąt poetyckich utworów wznosiło i wciąż wznosi dusze wierzących ku Bogu. W jaki sposób?

Soborowe dywagacje

Modlitwa psalmami towarzyszyła Kościołowi już od jego narodzin. Tak pozostało do dziś. Łukasz w Dziejach Apostolskich poświadcza, że apostołowie mieli zwyczaj udawania się do świątyni na modlitwę. Z czasem, gdy ukształtowała się liturgia chrześcijańska, psalmy stały się nieodłączną jej częścią. Chodzi najpierw o liturgię eucharystyczną, dalej o liturgię innych sakramentów, ale przede wszystkim o Liturgię Godzin, zwaną codzienną modlitwą ludu Bożego.

Dokument wprowadzający do tej modlitwy wyjaśnia: „W Liturgii Godzin Kościół modli się przeważnie owymi wspaniałymi pieśniami zawartymi w księgach Starego Testamentu, ułożonymi przez ich autorów pod natchnieniem Ducha Świętego. Ze względu na to pochodzenie unoszą one swoją mocą ducha ludzkiego ku Bogu, budzą w człowieku zbożne uczucia; w pomyślności skłaniają go do dziękczynienia, a w przeciwnościach przynoszą pociechę i dodają otuchy” (Ogólne wprowadzenie do Liturgii Godzin, 100). W chrześcijańskiej Liturgii Godzin zawarto wszystkie niemal utwory zapisane na kartach Dawidowego psałterza, z wyjątkiem tzw. psalmów złorzeczących. Komisja przygotowująca tekst Konstytucji o liturgii Soboru Watykańskiego II zachęcała do tego, by w brewiarzu znalazły się wszystkie psalmy, również te zawierające życzenie zła nieprzyjaciołom. Sądzono, że dzięki odpowiedniej formacji wierzący odczytają je właściwie. Kiedy jednak przygotowywano Liturgię Godzin do druku, Paweł VI zdecydował o pominięciu kilku fragmentów. W całości usunięto trzy psalmy (Ps 58, 83 i 109). Z innych wycięto niektóre wersety. Dlaczego?

Są one trudne w interpretacji, gdyż zawierają złorzeczenia wobec wrogów. Z tego powodu Kościół nie włączył ich do Liturgii Godzin, codziennej modlitwy kapłanów i całego ludu Bożego. Jak zatem należy je interpretować? Dlaczego znalazły się w Piśmie Świętym, skoro sprzeciwiają się miłości bliźniego? Czy w ogóle powinniśmy je czytać?

Moc słowa

W krajach Żyznego Półksiężyca, a więc również w starożytnym Izraelu, wypowiadanemu słowu przypisywano moc sprawczą. Przekonanie to znalazło swój wyraz już na pierwszej stronicy Biblii: „Rzekł Bóg… – i stało się…”. Również słowu ludzkiemu przypisywano podobne właściwości. Wierzono, że gdy ktoś został pobłogosławiony – spotka go pomyślność i dobrobyt, gdy kogoś przeklinano – przyjdzie na niego nieszczęście. Te same przekonania podziela także psalmista.

W dzielnicy Żydów ortodoksyjnych w Jerozolimie lub przy Murze Płaczu zobaczyć można czasem bardzo osobliwe sceny. Dwóch mężczyzn, wyznawców judaizmu ubranych tradycyjnie w czarne fraki i kapelusze, stoi naprzeciw siebie, żywo rozmawiając. Gestykulują przy tym teatralnie rękoma, łapią się za głowy, miotają pejsami… Ich głosy przybierają na sile. Od razu wiadomo, że toczą spór. Podchodzi do nich trzeci mężczyzna, by nieco uspokoić sytuację i nagle… pada na ziemię!

Czyżby ktoś go uderzył? Nie. Podszedł akurat wtedy, gdy oponenci obdarzali się złorzeczeniami, więc nie chciał, aby jakiekolwiek z nich dotknęło jego! Padł więc na ziemię, aby życzenie zła wypowiedziane przez jednego z uczestników kłótni dopadło jego adwersarza, a nie przypadkowego rozjemcy. Takie rodzajowe scenki wyraźnie pokazują, jak wielką wagę Żydzi nadają wypowiadanym słowom. Również tych w psalmach złorzeczących. Podajmy fragment tylko jednego z nich, w którym psalmista wypowiada się o swym nieprzyjacielu:

„Niechaj jego synowie będą sierotami,
a jego żona niech zostanie wdową!
Niech jego dzieci wciąż się tułają i żebrzą,
i niech zostaną wygnane z rumowisk!
Niechaj lichwiarz czyha na całą jego posiadłość,
a obcy niech rozdrapią owoc jego pracy!
Niech nikt nie okaże mu życzliwości,
niech nikt się nie zlituje nad jego dziećmi!
Niech jego potomstwo ulegnie zatracie;
niech w drugim pokoleniu zaginie ich imię!
Niech Pan zapamięta winę jego ojców,
niech grzech jego matki nie będzie zgładzony!” (Ps 109,9-14).

Rozbijając dzieci o skałę

Pomysłowość psalmisty co do źródeł szczęścia przewyższa o głowę scenariusze dzisiejszych horrorów. Obraz roztrzaskujących się o twarde skały dziecięcych główek jest nawet bardziej wymowny niż potępiana przez twórców demokracji praktyka pozostawiania schorowanych niemowląt na wzgórzach Tajgetos. W końcu mieszkańcy Sparty porzucali dzieci na pastwę dzikich zwierząt i niepogody, ale nie lubowali się w widoku rozbryzgującej się krwi. Tymczasem dla psalmisty taki widok jest źródłem upojnego szczęścia:

„Córka Babilonu jest niszczycielką.
Szczęśliwy ten, co ci odpłaci
za to, coś nam wyrządziła.
Szczęśliwy ten, co chwyci i roztrzaska
o skałę twoje małe dzieci” (Ps 137,8-9).

Słowa te, użyte zresztą w podniosłym klimacie modlitwy, skierowane są przeciw najeźdźcom, którzy powalili w gruzy świątynię Pańską, zburzyli miasto, a jego mieszkańców w smutnym korowodzie poprowadzili do niewoli. Gdy jeńcy przekraczali bramy Babilonu, nad ich głowami górował ozdobny posąg bogini Isztar. Niewola nie była więc tylko polityczna, lecz także duchowa. Żydzi wkraczali do miasta pogańskich bożków, które „mają usta, ale nie mówią; oczy mają, ale nie widzą. Mają uszy, ale nie słyszą; nozdrza mają, ale nie czują zapachu” (Ps 115,5-6). Życzenie zła najeźdźcy motywowane jest więc religijnie: Babilończycy zburzyli świątynię, skradli Arkę Przymierza i uwięzili jeńców w pogańskim mieście. Ta właśnie religijna motywacja posłużyła po wiekach biskupowi Hippony do ukucia zasady, według której interpretować należy wiele psalmów złorzeczących. Augustyn zachęcał, by złorzeczenia i przekleństwa odnosić nie do grzesznika, który przecież zawsze ma szansę na nawrócenie, lecz do demonów, które wciąż atakują chrześcijan.

Inaczej Orygenes. Metaforyczna interpretacja Aleksandryjczyka jest świetna: „małe dzieci” Babilonu to nieczyste myśli, a skałą przecież jest Chrystus. Chodzi więc o to, aby nieczyste myśli unicestwić przez modlitewne spotkanie z Chrystusem!

Myjąc nogi we krwi niegodziwca

Złorzeczenia i przekleństwa feruje psalmista także wobec niegodziwych przywódców, władców i rządców. To oni uciskają ubogich i wiernych Panu, to oni „zeszli na bezdroża, od urodzenia zbłądzili” (Ps 58,4). Jednak – ku uciesze prawych – kara ich jest nieunikniona: „Sprawiedliwy się cieszy, kiedy widzi karę, myje swoje nogi we krwi niegodziwca” (Ps 58,11). Kąpiel we krwi to bez wątpienia obraz dość drastyczny dla tych, którzy nie dostrzegają tu nawiązania do jesiennego tłoczenia winogron, namiętnie deptanych stopami. Do nich należał przypuszczalnie tłumacz Septuaginty, który celem złagodzenia wymowy wiersza woli mówić o rękach, nie o nogach.

Psalm 58 należy do tzw. psalmów złorzeczących. Są one modlitwą człowieka, który Bogu pozostawia pomstę, nie chce bowiem sam wymierzać sprawiedliwości. Prosi Jahwe o ukaranie niegodziwców, wyrażając tym samym własny dramat jako osoby uciskanej i doznającej niesprawiedliwości. Włoski biblista, Gianfranco Ravasi sądzi nawet, że złorzeczenia niemal emanują miłością. Jego zdaniem złorzeczenie jest wyrazem miłości ubogich do Boga i Jego ludu, ponieważ tryumf bezbożnych to nic innego jak tryumf nieprzyjaciół Boga, a temu trzeba się sprzeciwiać.

Generalnie, ferując złorzeczenia, psalmista wyraża swoje uczucia przed Bogiem. Wyraża gniew, oburzenie wobec zła, złość, bezsilność i rodzący się w nim odruch odwetu. Jednak nie wymierza zemsty, a jedynie wypowiada przed Bogiem to, co kryje się w sercu. Ewentualny odwet pozostawia sprawiedliwemu Sędziemu, który za dobro wynagradza, a za zło karze.

Błogosławiąc ustami, przeklinając sercem

Przeklętym w psalmach jest oczywiście ten, kto schodzi z drogi przymierza i odstępuje od Bożego Prawa: „Przeklęci odstępujący od Twych przykazań” (Ps 119,21). Psalmista dziwi się niegodziwcom, których akrobatyczne zdolności przyrównuje do naskakiwania na ścianę: „Dokądże będziecie napadać na człowieka i wszyscy go przewracać jak ścianę pochyloną, jak mur, co się wali? Oni tylko knują podstępy i lubią zwodzić; kłamliwymi ustami swymi błogosławią, a przeklinają w sercu” (Ps 62, 4-5).

Autor chętnie przeklina przeklinających: „Miłował złorzeczenie: niech się nań obróci; w błogosławieństwie nie miał upodobania: niech od niego odstąpi! Niech się odzieje przekleństwem jak szatą; niech ono przeniknie jak woda do jego wnętrzności i jak oliwa wejdzie w jego kości” (Ps 109,17-18). Odkrywa nawet, że jego własne imię może być użyte jako przekleństwo: „Każdego dnia znieważają mnie moi wrogowie, srożąc się na mnie przeklinają moim imieniem” (Ps 102,9).

W odniesieniu do takich sytuacji, biskup Hippony pisał: „Nie sądźcie, że źli są na tym świecie niepotrzebnie i że Bóg nic dobrego dzięki nim nie czyni. Każdy człowiek zły żyje albo dlatego, żeby się poprawił, albo dlatego, żeby człowiek dobry był przez niego doświadczany. Oby więc ci, którzy obecnie nas doświadczają, nawrócili się i byli doświadczani wraz z nami. Dopóki jednak żyją w taki sposób, że nas doświadczają, nie żywmy do nich nienawiści. Nie wiemy przecież, czy ktoś z nich do końca pozostanie w tym, co czyni go złym. Najczęściej wydaje ci się, iż nienawidzisz nieprzyjaciela, a nie wiesz, iż nienawidzisz brata” (Komentarze do Psalmów 54,4).

Konkluzja

W psalmach przeklęci są poganie i ich bożki, które w Biblii Hebrajskiej (Ps 96,5) są „ułudą” (hebr. hewel), jednak w tłumaczeniu greckim (Septuaginta) stają się już demonami (gr. daimonia). Przeklęci są najeźdźcy, którzy odważyli się wznieść swą rękę przeciw świątyni. Przeklęci są także ci, którzy przykazania Prawa mają za nic.

W historii egzegezy chrześcijańskiej psalmy złorzeczące, nie licujące przecież z przykazaniem miłości, doczekały się różnorakich interpretacji. Jedni – idąc o linii interioryzacji – postanowili złorzeczenia odnieść do grzesznika, który mieszka w każdym z nas, piętnując w ten sposób własne przywiązanie do zła. Inni mówili, że psalmy te potępiają sam grzech, nie zaś grzesznika. Zwolennicy trendów eschatologicznych widzą w nich proroctwo ostatecznego losu tych, którzy się nie nawrócą. Co bardziej uduchowieni – idąc za wspomnianą opinią św. Augustyna – twierdzą natomiast, że złorzeczenia odnieść należy do szatana i jego demonów.

Każda z zaproponowanych interpretacji psalmów złorzeczących sprawia, że chrześcijanin nie musi się wzdragać przed ich lekturą, lecz może odmawiać je z całą gorliwością.

„Czy wolno złorzeczyć podczas modlitwy?”, Galilea 20 (2023-2024) 56-59.

Polub stronę na Facebook