IV Niedziela Wielkanocna A

Pan mym Pasterzem

Beduini to koczownicze plemiona arabskie, które żyją jeszcze na pustynnych i górzystych terenach dawnej Palestyny. Zajmują się głównie wypasem owiec. Zadziwiające, że nawet kilkudziesięciu osobowa grupa Beduinów potrafi posługiwać się sobie tylko zrozumiałym językiem i pielęgnować właściwe im zwyczaje. Żyjąc z dala od miast i większych osiedli, wieczorami zasiadają przy ognisku przed swoimi namiotami, by długo rozmawiać, śpiewać, ale także trzymać straż nocną przy swych stadach. Niekiedy okazuje się to konieczne, gdyż zdarzają się przypadki kradzieży owiec. Jeszcze niedawno izraelska prasa podawała informacje o wzajemnym wykradaniu stad wśród różnych plemion beduińskich. Niejeden pasterz postradał życie w obronie swych stad. „Dobry pasterz oddaje życie swoje za owce” – mówi Jezus i zaraz dodaje „Ja jestem dobrym pasterzem”. Jezus jest dobrym pasterzem, gdyż oddał za nas swe życie.

Ta, która wie, gdzie jest brama

Gdy papież Franciszek studiował w Niemczech, podarowano mu obraz Matki Bożej Rozwiązującej Węzły. Po powrocie do Argentyny podarował dzieło wspólnocie wiernych w parafii pw. św. Józefa. Od 1999 r., gdy malowidło zostało umieszczone w ołtarzu, wierni otaczają go kultem. Niemal od początku przychodzą i dają świadectwo o łaskach, jakie otrzymali poprzez wstawiennictwo Matki Bożej. Papieski dar jest kopią obrazu Matki Bożej Niepokalanie Poczętej, pochodzącego  z XVII w., namalowanego przez Johanna Schmidtnera w Augsburgu. Główną postacią jest tu Maryja, ale – zgodnie z tym, co wyznajemy w Pozdrowieniu Anielskim, „błogosławiony owoc żywota Twojego, Jezus” – to Jezus jest tutaj w centrum.

Maryja jest w stanie błogosławionym, ukrywa Jezusa pod sercem i pod płaszczem. Jest ubrana w białą tunikę, płaszcz jest niebieski, a narzutka czerwona. Tego koloru i płaszcza używali w Niemczech królowie, to ważny szczegół, który wyszedł spod niemieckiego pędzla. Po obu stronach Matki Bożej znajdują się archaniołowie. Po prawej Gabriel, jako ten, który niesie Dobrą Nowinę. Trzyma w dłoni wstążkę z supełkami, sprawami, które ludzie poprzez niego ofiarują Matce Bożej i Jezusowi. Ta wstążka trzymana i rozwiązywana dłońmi Matki Bożej dotyka również samego Dzieciątka w łonie Maryi. Wstążka przypomina węża. Po drugiej stronie jest już Archanioł Michał, który przekazuje Dobrą Nowinę. To on trzyma w dłoniach wstęgę, która z dłoni Maryi wychodzi już wyprostowana, gładka, bez supłów, splotów i węzłów.

Symbolika obrazu jest bardzo czytelna: Jeśli poplątaną wstęgę naszego życia oddamy w ręce Maryi, Ona, zjednoczona z Bogiem najpełniej, odda nam ją  wyprostowaną i wygładzoną. „Ja jestem bramą” (J 10,9) –mówił Jezus. Jednak skoro nawet On, Bóg Wszechmocny, złożył swoje życie ziemskie w rękach Maryi, o ileż bardziej powinniśmy to czynić my, owce, które gubią drogę i nie rozpoznają głosu Pasterza.

Obfitość ponad miarę 

Włoskiej aktorce Claudii Koll sławę przyniósł film o posmaku erotycznym zatytułowany „Così fan tutte”. Dziś gwiazda ekranu żałuje, że przyjęła w nim rolę. Gdy została aktorką, skłócona z rodzicami opuściła nie tylko rodzinny dom, ale i Kościół. Zapragnęła wolności – jak mówiła. Szukając jej na wszelkie możliwe sposoby, dosięgła niemal dna depresji. Aby się ratować, sięgnęła po medytację buddyjską. Miała jej pomóc zerwać z przeszłością.

Pewnego razu medytując Claudia Koll zaczęła odczuwać wielki ból psychiczny i duchowy związany z dziwną obecnością jakiejś istoty działającej wewnątrz niej. Jej obecność była niewyobrażalnie silna. Istota ta – o której aktorka dziś wprost mówi jako o złej mocy – broniła się przed opuszczeniem jej wnętrza. Wtedy Claudia zaczęła modlić się słowami Modlitwy Pańskiej. Chwyciła także za krzyż, który mocno ścisnęła i przytuliła do siebie. Opatrznościowo krzyż dostała w prezencie od swojego przyjaciela kilka dni wcześniej. Gdy tylko przylgnęła do krzyża, doznała wielkiego pokoju w duszy i odczuła prawdziwe ukojenie.

Claudia Koll w namacalny sposób doświadczyła tego, co Jezus w metaforyczny sposób mówił o szatanie: „Złodziej przychodzi tylko po to, aby kraść, zabijać i niszczyć. Ja przyszedłem po to, aby owce miały życie i miały je w obfitości” (J 10,10). Dziś włoska aktorka jest misjonarką, a zarazem przewodniczącą założonego przez siebie stowarzyszenia „Dzieła Ojca”, zajmującego się niesieniem pomocy najuboższym dzieciom Afryki. I co najważniejsze – doświadcza życia w obfitości.

***

W audycji „Głos na pustyni” (co niedzielę w Radio „Wrocław” o godz. 6.50) zapraszam na refleksję na Niedzielę Dobrego Pasterza.

Polub stronę na Facebook