Paweł głosił Chrystusa w Tesalonikach przez trzy szabaty, a następnie wrogo nastawieni Żydzi wznieśli tumult i tłumnie zgromadzili się w mieście, formując manifestację przeciw ewangelizatorom (Dz 17,1-9). Nie mogąc jednak prawnie o nic Pawła oskarżyć (tym bardziej, że go nie odnaleźli), musieli rozejść się do domów. Mając takie doświadczenia, Paweł kierował okazyjny (nie doktrynalny) list do mieszkańców Tesalonik, w którym w dosłownym tłumaczeniu zauważył:
„Wy bowiem naśladowcami staliście się, bracia, zgromadzeń Boga, będących w Judei w Chrystusie Jezusie, bo te same [udręki] wycierpieliście i wy od własnych współziomków, jakie i oni od Judejczyków, tych, co i Pana zabili, Jezusa, i proroków, i nas zaczęli ścigać, a Bogu się nie podobają, i wszystkim ludziom są przeciwni, którzy powstrzymują nas od głoszenia poganom, żeby dali się zbawić; [to] ku dopełnieniu się ich grzechów w każdej chwili. Dotarł zaś przeciw nim gniew ku końcowi”.
Przy dosłownym tłumaczeniu Pawłowego tekstu staje się jasne, że apostoł narodów ma na myśli niektórych, nie zaś wszystkich członków swego narodu.
Odmienną kwestię stanowi problematyka zmartwychwstania głoszonego poganom w Atenach. Mieszkańcy Grecji uważali zasadniczo, że ciało jest więzieniem dla duszy, a śmierć stanowi wyzwolenie z ciała. Trudno im było przyjąć prawdę o zmartwychwstaniu, czyli ponownym uwięzieniu duszy. Właśnie dlatego misja apostoła w Atenach nie przyniosła znaczących rezultatów.