Góry Jezusa
Mit o Atlasie opowiada o walce olbrzyma z Zeusem. Atlas został po przegranej skazany na podtrzymywanie nieba na swych ramionach. Gdy zaś odmówił gościny Perseuszowi, został przemieniony w skalistą górę, nazwaną jego imieniem. Właśnie na tej górze opierać się miało sklepienie niebieskie. Fenomen istnienia gór we wszystkich niemal religiach budził różne koncepcje i idee kultyczne. Według dawnych wierzeń, nie tylko greckich, góry zamieszkiwane były przez duchy. Szczyty gór uznawane były przez starożytnych Greków za siedzibę bóstw. Pokryty śniegami szczyt Olimpu, uważany za święty, zawsze owiany był dla Greków poświatą tajemniczości. To tu właśnie sam Zeus, w towarzystwie innych bóstw, sprawować miał sądy nad światem, rozważał losy herosów i ludzi. Sami bogowie spędzali czas na ucztach, raczyli się nektarem i ambrozją, zabawiani byli śpiewem i muzyką. Hezjod mówi wprost o domach bogów na Olimpie.
A Jezus? Jezus ukochał góry, jednak z innych powodów niż starożytni Grecy. Po rozmnożeniu chleba „Jezus przynaglił uczniów, żeby wsiedli do łodzi i wyprzedzili Go na drugi brzeg, zanim odprawi tłumy. Gdy to uczynił, wyszedł sam jeden na górę, aby się modlić. Wieczór zapadł, a On sam tam przebywał” (Mt 14,22-23).
Jezusowe góry to góry modlitwy. Wystarczy przywołać górę kuszenia, gdzie słowem Bożym Jezus pokonał szatana. Wystarczy wspomnieć górę przemienienia, na której objawił chwałę przyszłego zmartwychwstania. Wystarczy pomyśleć o górze Oliwnej, gdzie poddawał swą ludzką wolę woli Ojca.
Spacer po wodzie
Cud kroczenia Jezusa po wodach jeziora należy do gatunku cudów nad naturą. Opowiadanie Mateuszowe zasadza się na linii starotestamentalnych cudów dokonywanych nad naturą; Mojżesz w cudowny sposób przeprowadził lud Izraela najpierw przez Morze Czerwone, a później przez rzekę Jordan; rozdzielenia wód Jordanu dokonali także Eliasz i Elizeusz.
Opowiadanie o kroczeniu Jezusa po wodzie kieruje uwagę na postać Piotra, który często zmagał się ze strachem. Mateusz zauważa: „Na widok silnego wiatru uląkł się i gdy zaczął tonąć krzyknął: Panie ratuj mnie”. Gdy pod Cezareą Filipową Jezus zapowiedział, że idzie do Jerozolimy i zostanie zabity, wtedy Piotr odwodził Go od tego, wiedział bowiem, że będzie musiał podzielić los swego Nauczyciela. Tak bardzo starał się odwieść Mistrza od wędrówki ku Jerozolimie, że Jezus musiał mu powiedzieć: „Zejdź Mi z oczu, szatanie! Jesteś Mi zawadą, bo nie myślisz po Bożemu, lecz po ludzku” (Mt 16,23).
W innym miejscu ewangelista zauważa, że Piotr lękał się o to, że nie będzie umiał ułożyć sobie relacji z innymi ludźmi; zapytał pewnego razu Jezusa: „Panie, ile razy mam przebaczyć jeśli mój brat zawini względem mnie? Czy aż siedem razy?” (Mt 18,21).
Kulminacja strachu
Kulminacja strachu Piotra nastąpiła w chwili procesu Jezusa, kiedy trzykrotnie zaparł się Mistrza. Najbardziej dramatyczna była trzecia zdrada: „Po chwili ci, którzy tam stali, podeszli i rzekli do Piotra: 'Na pewno i ty jesteś jednym z nich, bo nawet twoja mowa cię zdradza’. Wtedy począł się zaklinać i przysięgać: 'Nie znam tego Człowieka’” (Mt 26,73-74). Również po śmierci Jezusa, a nawet po zmartwychwstaniu, apostołowie pod przewodnictwem Piotra przebywali w Wieczerniku, którego drzwi były zamknięte z obawy przed Żydami.
W swoich zmaganiach ze strachem Piotr jednak znalazł skuteczne lekarstwo. Ewangelista Jan zanotował: „Powiedział mu Jezus po raz trzeci: 'Szymonie synu Jana, czy miłujesz Mnie?’ Odparł Mu: 'Tak, Panie, Ty wiesz, że Cię kocham’” (J 21,17). Trzykrotna zdrada Jezusa została zniwelowana przez trzykrotne wyznanie miłości Piotra do Mistrza. To właśnie miłość okazuje się najlepszym lekarstwem na strach. Jan w następujących słowach oddał tę prawdę w swoim liście:
„W miłości nie ma lęku, lecz doskonała miłość usuwa lęk, ponieważ lęk kojarzy się z karą. Ten zaś, kto się lęka, nie wydoskonalił się w miłości” (1J 4,18).
Audycja „Głos na pustyni” w Radio „Wrocław” w każdą niedzielę o 6.50
Polub stronę na Facebook