W 1999 roku Reuven Kalifon, nauczyciel z kibucu Tzuba, wskazał angielskim archeologom tajemniczą jaskinię, którą odnaleźli jego uczniowie. Sprawą zainteresował się Shimon Gibson. To on właśnie postawił tezę, że chodzi o grotę, w której swą działalność prowadził Jan Chrzciciel. Jego książka The Cave of John the Baptist zawiera błyskotliwe stwierdzenie: „Składając razem najnowsze fakty archeologiczne z dostępnymi informacjami historycznymi w literaturze naukowej, wierzę, że jestem w stanie rzucić jasny snop światła na osobowość i misję Jana Chrzciciela. Kim był? Skąd pochodził? Jakie były jego przekonania? Co oznaczał jego chrzest?”
Pozabiblijne wzmianki o Janie Chrzcicielu są bardzo nieliczne. Wspomina o nim jedynie żydowski historyk Józef Flawiusz, przeważająca jednak część informacji na temat jego życia i działalności pochodzi z Ewangelii. Ruch zapoczątkowany przez Jana Chrzciciela nie zatoczył tak szerokich kręgów, jak np. nurt faryzejski. Uczniowie Jana jednak istnieli również po jego ścięciu, powołując się na chrzest przyjęty z jego rąk. Świadczą o tym wzmianki w Dziejach Apostolskich. Zainteresowanie postacią Jana Chrzciciela było żywe w I wieku nie tylko wśród chrześcijan. Wspomniany Flawiusz pisał o nim:
„Wszelako niektórzy Żydzi uważali, że wojsko Heroda zginęło z woli Boga, który zesłał nań niewątpliwie słuszną karę za jego postępek względem Jana zwanego Chrzcicielem. Herod bowiem kazał go zabić, choć był to mąż zacny” (Antiquitates judaicae 18,117).
Zainteresowanie to wcale nie spadło z biegiem czasu. Prowadziło do tworzenia się mniej lub bardziej wiarygodnych tradycji i legend związanych z postacią prekursora Jezusa, funkcjonujących w mentalności chrześcijan, a niekiedy zapisywanych w apokryfach lub pismach wyrastających z pobożności ludowej. Zainteresowanie to trwa do dziś. Dlatego wiadomość o odkryciu groty lotem błyskawicy obiegła świat. Jedno z najbardziej poczytnych pism izraelskich, „The Jerusalem Post” zatytułowało artykuł pozbawiając czytelników cienia wątpliwości: „Grota Jana Chrzciciela znaleziona w pobliżu Jerozolimy”. Mówiono o tej wiadomości w radio watykańskim.
Symbole na ścianach
Grota znajduje się w pobliżu Ain Karem, na terenie należącym do kibucu Tzuba. Od wieków te rejony łączono w tradycji chrześcijańskiej z osobą Jana Chrzciciela. Przypuszczalnie grota służyła pierwotnie jako cysterna na wodę i została wykuta na osiem wieków przed Chr. Jej rozmiary są imponujące: 24 m długości, 4 m szerokości i 4 m głębokości. Za czasów Chrystusa i później mogła służyć jako mykwa przeznaczona do rytualnych oczyszczeń.
Dlaczego Gibson nie waha się postawić tak śmiałej hipotezy, że chodzi o grotę poprzednika Chrystusa? Na ścianach jaskini odkryto symbole chrześcijańskie oraz malowidło ścienne, na którym, według archeologa, jest przedstawiony poprzednik Chrystusa. Malowidło jest dość późne w stosunku do lat życia Jana Chrzciciela, dość wczesne natomiast jeśli chodzi o sztukę chrześcijańską: pochodzi z III lub IV wieku po Chr. Dla Jamesa Tabora, profesora Uniwersytetu Północnej Karoliny, odkrycie malowideł wspiera hipotezę Gibsona: „Skoro znalazły się tutaj, to znaczy, że dla ówczesnych chrześcijan była to jaskinia ostatniego z proroków. Pamięć o Janie musiała być żywa przez pokolenia i przyciągała wyznawców Chrystusa, którzy począwszy od IV wieku zaczęli pielgrzymować do miejsc opisywanych w Biblii”. Uczony dodaje jednak, że wielka szkoda, iż nie znaleziono na ścianach żadnych inskrypcji; te stanowiłyby najlepszy argument za lub przeciw hipotezie.
Namaszczenie przy chrzcie?
W dół groty prowadzi 28 schodów. U ich nasady znajduje się nisza przypominająca kształtem ludzką stopę. W tym miejscu – sądzi odkrywca – stawał kandydat do chrztu, by przyjąć namaszczenie olejem. Gibson twierdzi, że w grocie dokonywano tak zwanego rytu namaszczenia, który miał przygotowywać do przyjęcia chrztu z rąk Jana. Wyjaśnia go następująco: „Uczeń, po wyjściu z rytualnej kąpieli, stawiał prawą stopę w zagłębieniu, gdzie była ona polewana olejkiem. Uświęcało to jego kroki na nowej drodze życia”. Jego tezę ma potwierdzać znaleziony obok wejścia do groty kamień z wydrążonym rowkiem miał odprowadzać ściekający olejek. W Grocie znaleziono także dziesiątki tysięcy fragmentów ceramiki datowanej na I stulecie po Chr. To – zdaniem Gibsona – kolejny argument, że mamy do czynienia z grotą wykorzystywaną za czasów Jana Chrzciciela.
Nie ma jednak dowodów na istnienie praktyki namaszczenia przy chrzcie Janowym. Ewangelie nic o niej nie wspominają. Namaszczenie na kartach Biblii nie wiąże się ze chrztem. Czytelnik Starego Testamentu napotka na jego stronach przynajmniej dwie zasadnicze funkcje namaszczenia: pierwsza wskazuje na praktykę medyczną, druga oznacza czynność prawno-rytualną, mającą znaczenie symboliczne i wywołującą istotne skutki w życiu społeczności Izraelitów. W tym drugim przypadku namaszczenie bywa często rozumiane jako konsekracja osoby, czyli jej upoważnienie do wykonywania określonych zadań przewidzianych przez Prawo. Stary Testament zna namaszczenie królewskie, kapłańskie i prorockie. Namaszczenie na króla stanowiło w starożytnym Izraelu część rytuału intronizacji. Podobne zwyczaje panowały wśród innych narodów starożytnego Bliskiego Wschodu. Starożytna literatura przedchrześcijańska nie zawiera jednak wzmianek o namaszczeniu przy udzielaniu chrztu.
Ostrożność nie zawadzi
Badacze z dużą ostrożnością odnoszą się dziś do rewelacji Gibbona. Claudio Bottini z franciszkańskiej szkoły archeologicznej w Jerozolimie zauważa: „Przede wszystkim musimy poczekać na dokładny opis wykopalisk. Byłoby rzeczą wspaniałą natrafienie na ślady kultu związane z Janem Chrzcicielem poprzedzające VI wiek. Dotychczasowe wypowiedzi Gibsona, oparte tylko na wielu przypuszczeniach, zmuszają do wielkiej ostrożności”.
Tezę Gibsona znacznie osłabia fakt odkrycia miejsca, które zidentyfikowano jako „Betanię po drugiej stronie Jordanu” (w obecnej Jordanii). Lokalizacja dokładnie zgadza się z przedstawioną przez ewangelistów, a szczątki bazyliki już z III w. potwierdzają, że było to miejsce kultu poprzednika Pańskiego. O autentyczności „Betanii po drugiej stronie Jordanu” świadczą starożytne zapiski, począwszy już od IV w. (Pielgrzym z Bordeaux, Teodozjusz, Pielgrzym z Piacenzy, Antoni Męczennik, Arcluf) i to właśnie miejsce z dużo większym prawdopodobieństwem jest lokum działalności Jana. Nic więc dziwnego, że Seweryn Lubecki, franciszkanin z Betlejem, z pewną rezerwą odnosi się do przedwczesnych wniosków Gibsona: „Do tej pory nikt nie ustalił daty malowidła na ścianie groty. Trudno też w jakiś sposób skojarzyć ryt namaszczenia olejem z Janem Chrzcicielem. Archeologia, jak każda inna dziedzina poważnej wiedzy, nie lubi pośpiechu. Miejmy nadzieję, że zebrany przez Gibsona materiał zostanie zbadany przez szersze grono naukowców. Tylko wtedy od sensacji przejdziemy do poważniejszych i bardziej ugruntowanych teorii”.
Natomiast Frederic J. Murphy, profesor studiów nad religiami w College of the Holy Cross w Worcester, w Stanach Zjednoczonych, podaje wyważoną opinię o odkryciach Gibsona: „Kombinacja zawartości groty, późniejszych legend związanych z tym obszarem i nieco naciągana interpretacja danych Nowego Testamentu jest fascynująca, ale niekoniecznie przekonująca. W dalszym ciągu nie posiadamy niezaprzeczalnych faktów, które pozwolą powiązać grotę z osobą Jana Chrzciciela”. I z taką opinią wypada się zgodzić przy obecnym stanie badań.
PDF artykułu znajdziesz tutaj.