II Niedziela Adwentu roku B

Równy Ojcu

Żydzi, unikając przez szacunek wymawiania imienia Bożego, posługiwali się słowem „Pan” (Adonai). Dla Pawła, apostoła narodów, to Jezus jest Panem. Bóg przedstawił się Mojżeszowi jako „Jestem, który jestem”. Jezus mówił: „Jeśli nie uwierzycie, że Ja jestem, pomrzecie w grzechach swoich”. Izajasz wyjaśniał: „Trawa usycha, więdnie kwiat, lecz słowo Boga naszego trwa na wieki”. Jezus tłumaczył: „Niebo i ziemia przeminą, a słowa moje nie przeminą”. Żydzi gromadzili się co szabat w synagogach w imię Boga. Jezus rzekł: „Gdzie dwaj albo trzej gromadzą się w imię moje, tam Ja jestem pośród nich”. Żydowscy egzorcyści walczyli z demonami w imię Boże. Jezus obiecał: „w imię moje złe duchy będą wyrzucać”. Eliasz i Elizeusz wzywali imienia Boga nad chorymi. Piotr rzekł do paralityka: „W imię Jezusa Chrystusa Nazarejczyka, chodź!”.

W myśli autorów Biblii hebrajskiej tylko Bóg może przebaczać grzechy. Jezus uzdrawiając paralityka powiedział mu: „Synu, odpuszczają ci się twoje grzechy”. W przekonaniu Izraelitów jedynie Bóg zna ludzkie myśli. Psalmista przecież modlił się: „Choć jeszcze nie ma słowa na moim języku, Ty, Panie, już znasz je w całości”. Jezus czytając w umysłach uczonych w Piśmie wyrzucał im: „Czemu te myśli nurtują w waszych sercach?”. Bóg nakazał: „Pamiętaj o dniu szabatu, aby go uświęcić”. Jezus nazywał siebie Panem szabatu. Bóg także nakazał: „Nie wolno wam tylko jeść mięsa z krwią życia”. Jezus deklarował: „Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie”.

Właśnie dlatego Marek ewangelista, zabierając się za pisanie Ewangelii, nie ma wątpliwości, że jest to dobra nowina o „Jezusie Chrystusie, Synu Bożym” (Mk 1,1).

Roboty na drodze, czyli prostowanie dróg ku niebu

Kto odwiedzi Ziemię Świętą, często może usłyszeć powiedzenie: „Jerozolima się modli, Jafa pracuje, a Tel Awiw się bawi”. W Jerozolimie dziś pozostał po dawnej świątyni jedynie Mur Płaczu, do którego z całego świata przybywają pobożni Żydzi, by się modlić. Jafa to największy port przeładunkowy w Izraelu i miasto uniwersytecie. Tel Awiw natomiast to jedno najnowocześniejsze miasto w dzisiejszym Izraelu. To rzeczywiście miasto współczesnej kultury żydowskiej, przepełnione kinami, teatrami, salami koncertowymi, kafejkami i restauracjami. Tak jest dziś. Zaskakującym więc może wydawać się fakt, że tak nazywała się dzielnica Babilonu, w której osiedlili się Żydzi uprowadzeni w VI wieku przed Chr.

Paradoksalnie okres niewoli babilońskiej był dla Izraelitów czasem niezwykłego rozwoju religijnego i konsolidacji społeczeństwa. Wtedy zaczęły powstawać pierwsze synagogi, wtedy zredagowano Pięcioksiąg i zaczęto posługiwać się językiem aramejskim, którym mówił Jezus. Wygnanie babilońskie trwało około pół wieku.

Powrót z Babilonii zapowiadał Izajasz, gdy wzywał do przygotowania dróg Panu. Na niego właśnie powołuje się Marek ewangelista: „Jak jest napisane u proroka Izajasza: «oto Ja posyłam wysłańca mego przed Tobą; on przygotuje drogę Twoją. Głos wołającego na pustyni: Przygotujcie drogę Panu, prostujcie dla Niego ścieżki», wystąpił Jan Chrzciciel na pustyni i głosił chrzest nawrócenia na odpuszczenie grzechów” (Mk 1,2). Bo jak powrót do zachowania Prawa zapewnił Izraelitom powrót do ojczyzny, tak nasze nawrócenie otworzy nam drogę do ojczyzny niebieskiej.

Pięć mil od Jordanu

Pochodzący z Bordeaux pielgrzym do Ziemi Świętej około 333 roku zanotował: „Od Jordanu, gdzie Pan został ochrzczony, jest tu zaledwie pięć mil. Jest miejsce na brzegu Jordanu, niewielkie wzgórze, z którego Eliasz został wzięty do nieba”. Rzymskie pięć mil to około 7 km. Pielgrzym wspomina o kościele wybudowanym w tym miejscu i wyraźnie zaznacza, że ma na myśli wschodni brzeg Jordanu. Podobnym echem brzmi anonimowy tekst o św. Helenie, matce cesarza Konstantyna, o której mówi się, że „dotarła do rzeki, w której nasz Chrystus i Bóg był ochrzczony dla naszego zbawienia i kiedy przekroczyła Jordan i dotarła do groty, w której żył poprzednik Pański, zdecydowała o budowie kościoła pod imieniem Jana Chrzciciela”.

Dokładnie w tym miejscu wołał niegdyś Jan Chrzciciel: „Ja chrzciłem was wodą” (Mk 1,8). Już pierwsze zdania Biblii nierozerwalnie wiążą wodę z obecnością Boga. Autor natchniony stwierdza przecież, że Duch Boży unosił się ponad wodami. Ta konstatacja wytycza ogólną zasadę, według której symbol wody wskazuje na Boże działanie. Jest to zresztą zupełnie zrozumiałe w krajach o suchym klimacie, a takim była przecież Ziemia Obiecana. Dla mieszkańców krajów targanych suszą i upałami woda oznacza życie. A Dawcą życia jest przecież Bóg. W naturalny więc sposób łączono wodę z Bożą obecnością.

Swą publiczną działalność Jan Chrzciciel rozpoczął głoszeniem potrzeby nawrócenia i udzielaniem chrztu w wodach Jordanu. Orędzie swe motywował bliskością królestwa Bożego i rychłym nadejściem „większego od siebie”, który udzielał będzie chrztu Duchem Świętym. W ten sposób chrzest w Jordanie stał się symbolem nawrócenia i zapowiedzią chrztu chrześcijan. Woda to oczyszczenie. Woda to ocalenie. Woda to życie. Indyjscy Indianie, szukając najczystszych źródeł wody, wspinali się wciąż w górę. A gdy je znaleźli, klękali przed źródłem, by ugasić pragnienie. A na tym przecież polega nasze życie: by wspinać się wciąż wyżej i klękać przed źródłem.

Na ścianach katakumb

Wędrując kiedyś wąskimi zakamarkami rzymskich katakumb natknąłem się na niemiecką grupę, której przewodnik wyjaśniał znaczenie symbolu ryby, wyrytego rękoma pierwszych chrześcijan na ścianie. Twierdził, że ryba jest znakiem chrześcijaństwa, bo Piotr, pierwszy papież, był galilejskim rybakiem. Z tym nieco populistycznym wyjaśnieniem nie zgodziłby się zapewne św. Marek ewangelista, który dzieło swe rozpoczyna słowami: „Początek Ewangelii o Jezusie Chrystusie, Synu Bożym” (Mk 1,1).

Pierwsze litery greckiego sformułowania: „Jezus Chrystus, Boży Syn”, do których dopisano tytuł „Zbawiciel”, dają wyraz „ichtys”, który po grecku oznacza właśnie rybę. Marek tak skonstruował swe dzieło, że pierwsza jego część kończy się wyznaniem Piotra pod Cezareą Filipową „Ty jesteś Chrystus”, drugą natomiast wieńczy wyznanie setnika pod krzyżem: „Zaprawdę, ten człowiek był Synem Bożym”. Jego Ewangelia jest więc odpowiedzią na pytanie: kim jest Jezus? Odpowiedź tę podsuwa najpierw Piotr – Żyd, a później setnik – Rzymianin.

I choć niemiecki przewodnik opowiadający o katakumbach nie znał tych teologicznych zawiłości, znał je doskonale Winicjusz. Sienkiewiczowski bohater natychmiast zrozumiał znaczenie symbolu ryby, który nakreśliła przez nim zakochana bez pamięci Ligia. Zżerany zazdrością wołał, że może wybudować Chrystusowi świątynię w każdym ogrodzie Rzymu i wystawić Mu ołtarz w każdym gaju, byleby jego ukochana wyrzuciła swego Boga z serca. Ligia zachowała Chrystusa w sercu na zawsze. Ta pełna napięcia i romantyzmu zarazem jest jedynie fikcją literacką. Jednak tożsamość Jezusa objawiona w starochrześcijańskim symbolu ryby fikcją nie jest. Przynajmniej nie dla tych, którzy na wzór Piotra i setnika, wyznają w Niego wiarę.

Polub stronę na Facebook