IV Niedziela w ciągu roku B

Synagoga w Kafarnaum (fot. G. Pazdro)

Nie tylko w Chinach

„Ojcze, niech ojciec przyjdzie pomodlić się za moje dziecko! Dziewczynka jest chyba opętana!” – w środku nocy takie wołanie wraz z natarczywym stukaniem w drzwi usłyszał kiedyś mój przyjaciel. Wówczas od niedawna pracował w Chinach jako misjonarz. „Jakie opętanie? – pomyślał. – Takie rzeczy dziś się nie zdarzają. Wezmę oleje święte, może potrzebny będzie sakrament namaszczenia chorych”. Zapytał o wiek dziewczynki. Miała około siedmiu lat. Po kilku minutach dotarł wraz z zapłakaną matką dziecka do drzwi domostwa. Gdy tylko otworzył drzwi, dziewczynka spojrzała na niego rezolutnie i wypaliła: „Ty jesteś księdzem i nie wierzysz w diabła?”. Powiedziała to w najczystszym polskim. Uwierzył.

Ponoć w całej wiosce niemal wszyscy, nawet dzieci, sięgali po wróżby i szukali niewyjaśnionych zjawisk z pogranicza nadprzyrodzoności. Być może nie dość poważnie brali sobie do serca przestrogę Katechizmu Kościoła Katolickiego, zapisaną przy omawianiu pierwszego z przykazań Dekalogu: „Korzystanie z horoskopów, astrologia, chiromancja, wyjaśnianie przepowiedni i wróżb, zjawiska jasnowidztwa, posługiwanie się medium są przejawami chęci panowania nad czasem, nad historią i wreszcie nad ludźmi, a jednocześnie pragnieniem zjednania sobie ukrytych mocy. Praktyki te są sprzeczne ze czcią i szacunkiem – połączonym z miłującą bojaźnią – które należą się jedynie Bogu. Wszystkie praktyki magii lub czarów, przez które dąży się do pozyskania tajemnych sił, by posługiwać się nimi i osiągać nadnaturalną władzę nad bliźnim – nawet w celu zapewnienia mu zdrowia – są w poważnej sprzeczności z cnotą religijności”.

Mieszkańcy Kafarnaum dziwili się, gdy Jezus rozkazywał złym duchom odejść: „Cóż to jest? Nowa jakaś nauka z mocą!” (Mk 1,27). Dziś już wcale nie nowa. Za to wciąż z mocą. I wciąż aktualna.

„Milcz i wyjdź z niego!”

Uwolnienia spod wpływu złych duchów zajmują poczesne miejsce na kartach Ewangelii synoptycznych. Najwięcej tego rodzaju interwencji Jezusa zanotował Marek. Ponieważ jego dzieło powstało najwcześniej, możną przypuścić, że najpełniej odzwierciedla historyczne okoliczności działalności Jezusa. Jeśli tak, to znaczy, że egzorcyzmy stanowiły jeden z najbardziej istotnych elementów publicznych wystąpień Jezusa.

Podczas uwolnienia opętanego w Kafarnaum Jezus nie pyta demona o imię, jak to się zdarza w innych wypadkach. Dzieje się za to niemal coś odwrotnego. To demon ujawnia imię Jezusa: „Wiem, kto jesteś! Święty Boży!”. W mentalności semickiej znajomość imienia przeciwnika oznaczała swoistą formę przewagi nad nim: wiem o tobie dużo! Ta znajomość służyła zastraszaniu oponenta. Jezus jednak nie daje się zastraszyć, lecz autorytatywnym rozkazem nakazuje demonowi odejście.

Głośny krzyk opętanego i konwulsje stanowią znaki oporu demona wobec rozkazu Cudotwórcy. Reakcja świadków na ten pierwszy w Markowym dziele cud dokonany przez Jezusa stanowi jednocześnie program i zapowiedź całej Jego działalności publicznej, która będzie obejmować alternację nauczania i cudów, czyli nowej nauki i przejawów mocy (Mk 1, 27-28).

Synagoga na islamskiej wyspie

Wystarczy zaledwie trzy godziny lotu (najlepiej tanimi liniami), by znaleźć się na tunezyjskiej Djerbie. Oblana błękitnymi wodami morza, skąpana w słońcu i obsypana złotymi piaskami niewielka wyspa przeciąga turystów nie tylko przystępnymi cenami i obietnicą odpoczynku w odmiennym od codziennego klimacie. Jedną z większych atrakcji jest sefardyjska synagoga, o której tunezyjscy Żydzi twierdzą, że jest najstarsza na świecie? Czy na pewno? Być może. Historia Żydów na tych terenach liczy z górą dwa i pół tysiąca lat i sięga czasów niewoli babilońskiej. Gdy w 586 roku Nabuchodonozor stanął pod murami Jerozolimy, niektórzy mieszkańcy Judei zdecydowali się na opuszczenie kraju. Część z nich obrała kierunek zachodni i przybyła na Djerbę. Zdecydowana większość potomków ówczesnych uciekinierów należy do pokolenia kapłańskiego. Tunezyjscy Żydzi z dumą przyznają się do tej tożsamości. Jedno z hebrajskich określeń synagog brzmi: bejt ha-midrasz – „dom nauki”. Oprócz modlitwy bowiem, synagogi służyły nauczaniu i interpretacji Prawa.

Dobrze wiedział o tym Marek ewangelista, gdy zanotował: „W mieście Kafarnaum Jezus w szabat wszedł do synagogi i nauczał. Zdumiewali się Jego nauką, uczył ich bowiem jak ten, który ma władzę, a nie jak ich uczeni w Piśmie” (Mk 1,21-22). Tym razem przejawem owej władzy było uwolnienie opętanego. Bo pomiędzy nauczaniem Jezusa a Jego cudami istnieje swoiste sprzężenie zwrotne: cuda potwierdzają naukę, a nauka wyjaśnia znaczenie cudownych wydarzeń. Jezus nie jest ani sztukmistrzem z Lublina, który dokonuje cudów dla samego efektu fajerwerku, ani wykpiwanym w jednym z utworów przez Phila Collinsa kaznodziejów, którzy zachęcają: „Dotknij ekranu, a będziesz uzdrowiony! A potem wyślij czek…”.

Kim jest? Paradoksalnie odpowiedź daje zły duch, który woła przez usta opętanego: „Wiem, kto jesteś: Święty Boży!”. A świętość to przecież sposób życia, które potwierdza w całej rozciągłości głoszone prawdy. Czyli sprzężenie zwrotne pomiędzy czynami i nauczaniem.

Polub stronę na Facebook