Między sierpem a łopatą
Midrasze to żydowskie komentarze do ksiąg biblijnych. Często przybierają formę przypowieści. Jeden z nich głosi: „Wyobraź sobie, że idziesz do sąsiada, aby pożyczyć od niego sierp, a on ci go nie chce pożyczyć. Innego dnia on do ciebie przychodzi, aby pożyczyć łopatę, ale ty mu jej nie chcesz pożyczyć, bo przecież odmówił ci sierpa. To jest zemsta – mówią rabini. Może jednak się zdarzyć sytuacja całkiem podobna: idziesz pożyczyć sierp od sąsiada, a on ci go nie chce pożyczyć. Gdy innego dnia on przychodzi do ciebie, by pożyczyć łopatę, dasz mu ją mówiąc: ‘Proszę bardzo’, ale w głowie myślisz sobie: ‘Weź tę łopatę, zejdź mi z oczu i wiedz, że nie jestem takim sknerą jak ty’. To jest chowanie urazy”.
To midrasz zapisany w traktacie Sifra Keduszim, komentujący przytaczane przez Jezusa słowa Księgi Kapłańskiej: „Pierwsze jest: Słuchaj, Izraelu, Pan Bóg nasz jest jedynym Panem. Będziesz miłował Pana, Boga swego, całym swoim sercem, całą swoją duszą, całym swoim umysłem i całą swoją mocą. Drugie jest to: Będziesz miłował swego bliźniego jak siebie samego. Nie ma innego przykazania większego od tych” (Mk 12,29-31).
Miłość bliźniego polega nie tylko na rezygnacji z zemsty, ale także na porzuceniu urazy. Bo kto chowa w sercu urazę podobny jest do człowieka, który wypija truciznę z nadzieją, że zaszkodzi ona krzywdzicielowi.
Bezkresne przestrzenie miłości
Wiosną 2018 roku radiowa „Jedynka” wyemitowała reportaż Anny Sekudewicz pt. „Adopcja na wieczność”. Opowiadał o młodej pielęgniarce pracującej w hospicjum dla dzieci, która pokochała dwuipółletnią chorą na raka dziewczynkę. Małą Klaudię pozostawili w hospicjum rodzice, a pielęgniarka postanowiła ją adoptować. „Wiedziałam, że jest bardzo ciężko chora. Psychicznie byłam przygotowana na to, że może odejść. Kilkakrotnie zadawano mi pytanie, czy jestem pewna, czy podtrzymuję tę decyzję, czy chcę” – opowiadała bohaterka reportażu.
Dziewczynka mówiła jej często:„Jestem ora, wiesz? Jestem ora”. Wszyscy jednak mieli nadzieję, że jakimś cudem uda jej się wygrać z chorobą. Lekarze dawali duże szanse na wyleczenie, nie było przerzutów. Mama i córka zżyły się tak bardzo, że nie rozstawały się na krok. Wszędzie były razem. Dziewczynka sprawiała wrażenie, że przeczuwa swoje odejście, bała się zostać sama nawet na chwilę. Dziewczynka zmarła, nie pokonała choroby. Pielęgniarka była mamą przez pięć miesięcy. W reportażu mówiła, że to były najpiękniejsze miesiące w jej życiu.
Ludzie od zawsze zadawali sobie pytanie o to, co czeka ich po śmierci. Ci, którzy wierzą w Chrystusa, zdają pytanie co zrobić, aby zostać mieszkańcem Jego królestwa. Nie bez powodu Chrystus łączy dziś rozumienie przykazania miłości z istotą królestwa Bożego. Miłość do Boga i drugiego człowieka jest jedynym sposobem, aby znaleźć drogę do nieba. Gdy uczony w Piśmie rozumnie odpowiada, Jezus mówi tylko jedno zdanie: „Niedaleko jesteś od królestwa Bożego” (Mk 12,34). Miłość to jedyna rzecz, mogąca zapewnić wieczność. Nieskończoność potrzebuje bezkresów.
Teffilin
Odpowiadając na pytanie uczonego w Piśmie o największe przykazanie, Jezus wskazuje na dwa istotne aspekty religijności i życia moralnego: miłość Boga i człowieka. Obydwa motywy, zaczerpnięte z Księgi Powtórzonego Prawa: „Słuchaj, Izraelu, Pan jest naszym Bogiem – Panem jedynym. Będziesz miłował Pana, Boga twojego, z całego swego serca, z całej duszy swojej, ze wszystkich swych sił” (Pwt 6,4-5).
Znane są już w judaizmie przedchrześcijańskim. W Testamentach Dwunastu Patriarchów znajdujemy napomnienie: „Zachowujcie zatem, dzieci moje, Prawo Boże, dążcie do prostoty i postępujcie w uczciwości nie zafałszowując przykazań Pana ani czynów bliźniego, ale miłujcie Pana i bliźniego okazując miłosierdzie ubogiemu i słabemu” (5,2).
Tekst przykazania miłości zapisany był obok innych fragmentów Tory (Wj 13,1-10; 11,16 i Pwt 11,13-21) w teffilin, które Żydzi przywiązywali rzemieniami do lewego przedramienia i górnej części czoła. Medytacja przed nałożeniem filakterii na rękę winna przypominać rękę Boga, gdy wyciągał ją nad Izraelitami, by wyprowadzić ich z Egiptu. Pudełeczko umieszcza się nad sercem, by wszystkie pragnienia podporządkować woli Bożej. Teffilin umieszczane na głowie ma ujarzmiać zmysły i myśli.
Kochać jak Jezus? Czyli jak?
Jezus okazywał miłość w sposób bardzo zróżnicowany. Gdy spotykał ludzi dobrej woli, ludzi, którzy się nawracali i chcieli żyć blisko Boga, okazywał im swoją czułość i delikatność. Nawracającej się cudzołożnicy mówił: „Ja cię nie potępiam” (J 8,11), i żeby jej nie zawstydzić, nie patrzył jej w oczy, lecz pisał palcem po ziemi. Garnących się do słuchania Jego nauki mówił: „Nie bój się, mała trzódko, gdyż spodobało się Ojcu waszemu dać wam królestwo” (Łk 12,37). Brał w objęcia dzieci i błogosławił je. Uzdrawiającym dotykiem przywracał zdrowie chorym i słabym.
Gdy spotykał ludzi wahających się w zdecydowanym kroczeniu drogą Bożą, napominał ich, stawiając wymagania. Mówił im: „Kto chce iść za Mną, niech się zaprze samego siebie” (Łk 9,23). Młodemu człowiekowi, przywiązanemu do swych bogactw, nakazał: „Idź, sprzedaj wszystko, co masz, a potem przyjdź i chodź za Mną” (Mk 10,21). Innych napominał: „Kto przykłada rękę do pługa, a wstecz się ogląda, nie nadaje się do królestwa niebieskiego” (Łk 9,62).
Gdy natomiast Jezus spotykał na swej drodze ludzi złej woli, obłudników i hipokrytów, nie wahał się sięgać po bardzo ostre napomnienia: „jesteście podobni do grobów pobielanych, które z zewnątrz wyglądają pięknie, lecz wewnątrz pełne są kości trupich i wszelkiego plugastwa” (Mt 23,27) lub „Węże, plemię żmijowe, jak wy możecie ujść potępienia w piekle?” (Mt 23,33). Gdy trzeba było, Jezus okazywał swą miłość z biczem w ręku (Mt 21,12-17; Mk 11,15-19; Łk 19,45-46; J 2,13-22). Jezus bowiem nie mylił miłości z naiwnością.
Polub stronę na Facebook