Książka na wakacje? Koniecznie!

O książce Charlesa S. Swindolla „Odkrywanie Biblii. W poszukiwaniu przepisu na życie” z ks. Mariuszem Rosikiem dla Radia „Rodzina” rozmawia Ada Sierocińska.

Ze wstępu:

Od ponad sześćdziesięciu lat pielęgnuję moją miłość do Biblii, starając się jak najlepiej zrozumieć jej przesłanie. Właśnie taki cel przyświecał mi przy pisaniu tej książki – abyś i ty lepiej rozumiał Pismo Święte. Na początku chciałbym opowiedzieć, jak to się właściwie stało, że pokochałem Biblię. Już jako nastolatek z zainteresowaniem czytałem Słowo Boże i zachwycałem się jego mądrością. Moje zainteresowanie Biblią wynikało w dużej mierze z faktu, że wychowywali mnie rodzice, którzy wierzyli w Boga i szanowali Pismo Święte. Życie naszej rodziny opierali na wskazówkach z Biblii, którą często cytowali, gdy dorastaliśmy wraz z moim starszym rodzeństwem – Orvillem i Luci. Właśnie wtedy Biblia zaczęła zyskiwać dla mnie znaczenie.

Ponieważ prawdy biblijne były fundamentem naszej rodziny, rodzice oczekiwali od nas szacunku dla ich władzy rodzicielskiej i z miłością starali się go egzekwować. Jednocześnie dopuszczali otwartą dyskusję i pozwalali nam wyrażać własne zdanie. Nieporozumienia w naszym domu nie zaogniały się i nie doprowadzały do niekończących się kłótni. Były szybko i we właściwy sposób rozwiązywane, tak jak uczy Biblia. Nie pamiętam, aby zdarzyło się, żeby atmosfera w naszym domu była napięta. W naszej rodzinie nie było rygorystycznych zasad i surowych, bezmyślnych wymagań. Wręcz przeciwnie, choć moi rodzice z wielkim szacunkiem traktowali Biblię i pieczołowicie uczyli jej prawd, zawsze dbali też, by towarzyszyła temu radosna otoczka. Zarówno głośny śmiech, jak i dźwięki muzyki można było usłyszeć w naszym domu każdego dnia. W tej spokojnej atmosferze nigdy nie czułem się wykorzystany czy do czegokolwiek zmuszany przez apodyktycznych rodziców, którzy narzucają swoim dzieciom długą listę wymogów, popartych wyrwanymi z kontekstu wersetami biblijnymi. Było wręcz odwrotnie – w naszym domu bardzo często dawało się wyczuć działanie swobodnie płynącej łaski.

Wiele lat później poznałem doktora Howarda G. Hendricksa, który był moim wykładowcą w Seminarium Teologicznym w Dallas. W czasie moich studiów uczęszczałem na wszystkie przedmioty, które wykładał. Dzięki wspaniałym zajęciom z profesorem Hendricksem przyswoiłem sobie spójną i niezawodną metodę studiowania Pisma Świętego. Do dziś stosuję zasady, których się wtedy nauczyłem. Nie ma tygodnia, abym nie wracał do wypróbowanych wskazówek, które poznałem dziesiątki lat temu. Ani jedno moje kazanie, wykład, audycja radiowa czy nawet krótkie rozważanie nie powstało bez uprzedniego zastosowania tych zasad.

Każde spotkanie z Biblią jest dla mnie ucztą. Korzystając z metody, której nauczył mnie profesor Hendricks, karmię swoją duszę najlepszym pokarmem. Ponieważ zasady, które przyswoiłem, były niezawodne przez ponad pięćdziesiąt lat mojej służby, chcę je przekazać innym – także tobie – na stronach tej książki. Poprzez poznawanie i praktykowanie tej prostej metody również ty możesz doświadczyć spełnienia, otwierając za każdym razem Biblię bez uczucia lęku czy niepewności. (www.aetos.pl)