Fenomen istnienia gór we wszystkich niemal religiach budził różne koncepcje i idee kultyczne. Według dawnych wierzeń, nie tylko greckich, góry zamieszkiwane były przez duchy. Świat górny utożsamiano z niebem, światłem, dobrem, oświeceniem. W niektórych wierzeniach rozpowszechniła się nawet idea pierwotnej góry, od której początek bierze cały świat. Szczyty gór uznawane były przez starożytnych Greków za siedzibę bóstw.

W II Niedzielę Wielkiego Postu Kościół wyprowadza nas na Górę Przemienienia. Tabor wypiętrza się na wysokość niemal sześciuset metrów w Dolnej Galilei, we wschodnim krańcu płaskiej Doliny Jezreel. Właśnie dlatego widoki ze szczytu zachwycają. Podobno w III stuleciu na górze Tabor stały trzy kościoły, na pamiątkę trzech namiotów, które chciał wybudować Piotr dla Jezusa, Mojżesza i Eliasza, a które wystawił tylko w marzeniach. Dziś na owianej niegdyś jaśniejącym światłem przemienienia górze wznosi się świątynia franciszkańska, zbudowana w 1924 roku, w stylu rzymsko-syryjskim, którego cechą są między innymi dwie wieże. Wewnątrz trzynawowej bazyliki znajdują się dwie kaplice, poświęcone Mojżeszowi i Eliaszowi. Pierwszy był prawodawcą Izraela, drugi prorokiem, który na ognistym rydwanie uleciał w niebo, aby wrócić, pojawiając się w Jezusowej wizji.

Scena przemienienia przesycona jest symboliką. Największe znaczenie w opowiadaniu zdają się mieć trzy symbole: właśnie „góra”, „biel” i „obłok”. Izraelici przejęli od ludów pogańskich zwyczaj składania ofiar bóstwom: „I składali Bogu Jahwe ofiary na wyżynach” (Jr 3,6; Ez 18,6; Oz 4,13); góry były dla Izraelitów symbolem „Bożej potęgi i chwały” (Ps 18,8; 36,7; 65,7; 104,8); były także symbolem „Jego sprawiedliwości” (Ps 36,7); na górach otrzymywano od Boga wizje (Pwt 31,1–4; Ap 1,10); z gór również rozlegały się słowa proroctw (Iz 52,7); na górze dokonane zostało przymierze pomiędzy Bogiem a narodem wybranym; góry są wreszcie symbolem mocy Boga.

Psalmista stwierdza, że: „góry topnieją jak wosk przed obliczem Pana” (Ps 97,5). Góry więc są obrazem trwałości, która symbolizuje wierność Boga. Właśnie na górze Bóg roztacza przed Jezusem i Jego uczniami wizję proroka Eliasza i Mojżesza, aby w ten sposób przekazać im swoje przesłanie.

Drugim symbolem obecnym w scenie przemienienia  jest „biel”. Ewangelista zauważa, iż odzienie Jezusa stało się lśniąco białe. W naturalny sposób biel oznacza czystość i nieskalanie (Mt 17,2; Mk 9,3; Ap 3,5; 6,11; 14,14). Odzienie z białego płótna jest odzieniem ludzi świętych (Ap 19,8). Symbolika bieli sprawiła, że kapłan w świątyni jerozolimskiej nosił szatę sporządzoną z białego lnu (Wj 28, 42). Wspólnota z Qumran przejęła do swoich zwyczajów symbolikę bieli. Członkowie tej monastycznej grupy aplikowali zasady zapisane w Księdze Kapłańskiej do całej społeczności, w której żyli. Przywdziewali więc białe szaty, które stanowiły ich codzienny ubiór. Gdy Jezus objawia się przed swoimi uczniami w bieli, która jest kolorem świętości, zapowiada tym samym chwałę zmartwychwstania.

Wreszcie trzeci z symboli żywo obecny w scenie przemienienia to „obłok”. Obłok wskazuje na starotestamentalne teofanie. Gdy Izraelici wędrowali czterdzieści lat przez pustynię po wyjściu z Egiptu, sam Bóg szedł przed nimi w obłoku. Obłok z jednej strony jest objawieniem obecności Boga, z drugiej zaś zakrywa Jego istotę. Zatem jest to symbol o podwójnym znaczeniu: przybliża do Boga, a jednocześnie okrywa Go nimbem tajemnicy. Dlatego cała scena przemienienia na górze owiana jest poświatą tajemniczości.

Tajemniczość gór nie była obca dwom wrocławiankom. Edyta Stein i Wanda Rutkiewicz. Co je łączy? Właśnie miłość do gór. Ta pierwsza całą garścią czerpała z bogactw życia studenckiego. Jednym z jego przejawów były górskie wędrówki. Późniejsza święta wprost je uwielbiała. Na jedną z nich wybrała się ze swą przyjaciółką Różą Gutmann. Zamierzały zwiedzić okolice Weimaru. Trzeciego dnia wędrówki pogoda się popsuła: deszcz stawał się coraz bardziej uciążliwy, w związku z czym i miny piechórek nieco się wydłużyły. Gdy w końcu późnym wieczorem dotarły do jakiejś wioski, okazało się, że trudno dostać nocleg. Dopiero po długich poszukiwaniach ktoś zlitował się nad nieszczęsnymi studentkami i udzielił im schronienia. Edyta wspomina: „Spytałyśmy życzliwego gospodarza, gdzie właściwie jesteśmy. Manebach – nazywała się ta dziura. Manebach – brzmiało to tak rozwlekle, jak ten nie kończący się deszcz i ta nie kończąca się droga. Miałyśmy znów dość humoru, by śmiać się z tego serdecznie”. Po latach w swej książce „Wiedza krzyża” pisała o symbolice góry. Góra jest symbolem wysiłku, jaki osoba wierząca musi włożyć, by właściwie odczytać i wypełnić wolę Bożą: „Najwyższy szczyt, osiągany własnym wysiłkiem w życiu wiary, stanowi wytrwałe dążenie, aby wolę własną poddać woli Bożej i według niej uporządkować swe postępowanie. Jest to również najwyższe wzniesienie ducha ponad naturalne warunki bytowania”.

O tym, że góry wymagają wysiłku, nie trzeba było przekonywać innej wrocławianki. Wanda Rutkiewicz, która w naszym mieście kończyła liceum i politechnikę, kobieta, która na zawsze pozostała w górach, mawiała, iż są tam takie przepaści, których jeden człowiek nie będzie w stanie pokonać. Potrzebny jest ktoś drugi, kto poda linę. Przepaścią, która oddziela człowieka i Boga jest grzech. Bóg nie tylko podaje linę, ale przerzuca pomost nad przepaścią dzielącą Go od ludzi. Jest nim oczywiście Jezusowy krzyż, który ostatecznie opromieniony został blaskiem zmartwychwstania. Zmartwychwstania zapowiedzianego na Górze Przemienienia.