Ku chwale więc Najświętszej Maryi Panny
oraz ku naszej radości ogłaszamy Najświętszą Maryję Matką Kościoła,
czyli całego ludu chrześcijańskiego,
zarówno wiernych, jak pasterzy, którzy wszyscy zwą Ją swą Matką.

Paweł VI

Odwiedziny przy grobie Racheli niedaleko Betlejem są dla mnie zawsze ogromnym przeżyciem. Jako przewodnik oprowadzający pielgrzymów po Ziemi Świętej mam okazję być tam kilka razy w roku. Zazwyczaj wizyta odbywa się wieczorem, już po zapadnięciu zmroku. Cała grupa jest już w hotelu, gdy w gronie zaledwie dwóch, trzech osób wybieramy się na tę wyprawę.

Wyprawa to dobre słowo, bo najpierw taksówką dotrzeć trzeba do przejścia granicznego z Izraelem. Samo przebrnięcie przez punkt kontrolny dla pieszych może budzić grozę. Wędruje się długimi korytarzami, przechodzi przez metalowe bramy, nigdzie żywej duszy, ale wszyscy wiemy, że jesteśmy bacznie obserwowani przez kamery. Po kilkudziesięciu metrach labiryntu docieramy do punktu sprawdzania paszportów. Gdy mamy to już za sobą, przed nami kolejne zadanie: trzeba dostać się do grobu Racheli przechodząc kolejną kontrolę, z tym, że po przekroczeniu punktu granicznego nie ma możliwości poruszania się inaczej, jak samochodem. Te kilka kilometrów przebyć można tylko wtedy, gdy uda się złapać okazję i kierowca okaże się na tyle życzliwy, by podwieźć przygodnych pasażerów do synagogi, gdzie wybudowano symboliczny grób matki narodu wybranego. Zazwyczaj jestem szczęściarzem! Udaje się!

Synagoga podzielona jest na dwie części. Jedna przeznaczona dla mężczyzn, druga dla kobiet. Są osobne wejścia. Atmosfera jest niemal magiczna. Modlitwy trwają tu często do trzeciej nad ranem. Wielu Żydów po skończonych obowiązkach dnia przychodzi tu, by rzewnymi łzami oblewać losy swojego narodu. Dosłownie. Często słychać płacz dobywający się piersi. Wszyscy modlą się równocześnie, kiwając się przy tym w specyficzny dla wyznawców judaizmu sposób. Czerń i biel ubiorów tworzą podniosłą, uroczystą atmosferę. To tam kształtuje się tożsamość pobożnych Żydów. Podobnie zresztą jest po stronie kobiet z tą różnicą, że płacz jest bardziej przenikliwy i dosięgający głębi serc. Modlące się Żydówki wylewają przed Bogiem całe swoje dusze! Nawet krótka wizyta w takim miejscu pozostawia niezatarty ślad w pamięci.

***

Jak Rachela czczona jest przez Żydów jako matka ich narodu, tak Maryja nazywana jest Matką ludu Bożego Nowego Przymierza – Kościoła.

Skąd pomysł, że Maryja jest Matką Kościoła? Oczywiście z Biblii. A konkretnie? Od Jana apostoła, Łukasza ewangelisty i Pawła, apostoła narodów. I – paradoksalnie – ze Starego Testamentu! Zacznijmy właśnie od niego.

Wnikliwy czytelnik historii Józefa, któremu nadano przydomek „Egipski” bez trudu dostrzeże analogie życiorysu tej postaci z życiem Jezusa. Józef był pierworodnym synem Racheli, Jezus był pierworodnym synem Maryi. Józef był sprzedany za dwadzieścia srebrnych monet przez Judę, jednego z dwunastu braci, Jezus był sprzedany za trzydzieści srebrników przez Judasza (po hebrajsku to samo imię: Juda), jednego z dwunastu apostołów. Józef był skazany z dwoma przestępcami (piekarzem i podczaszym), z których jednemu przebaczono i ocalił swe życie (Rdz 40,1-23); Jezus był skazany z dwoma złoczyńcami, z których jednemu przebaczono i otrzymał życie wieczne.

Józef miał trzydzieści lat, gdy rozpoczął służbę u faraona, Jezus miał około trzydziestu lat, gdy rozpoczął swą publiczną działalność. Józef zasiadł po prawicy faraona, rządząc nad całym królestwem Egiptu; Jezus zasiadł po prawicy Ojca, sprawując władzę w królestwie niebieskim. Józef ocalił Izraelitów i pogan od śmierci, dając im pszenicę ze spichlerzy; Jezus ocala Izraela i pogan ze śmierci duchowej, karmiąc ich chlebem dającym życie wieczne. Józef uhonorował najmłodszego brata, Beniamina, podczas uczty, podając mu największą porcję (Rdz 43,34); Jezus uhonorował najmłodszego z uczniów, Jana, gdy podczas ostatniej wieczerzy pozwolił mu spoczywać na swej piersi. Józef objawił swą tożsamość braciom, którzy nie rozpoznali go, gdy siedział na tronie egipskim; Jezus objawił swą tożsamość zmierzającym do Emaus uczniom, którzy nie rozpoznali Go po zmartwychwstaniu.

Istnieje więc wiele analogii pomiędzy historią Józefa i życiem Jezusa. Co z tego wynika dla wizerunku postaci Maryi? Matką Józefa była Rachela. Okazuje się, że wiele łączy ją właśnie z postacią Maryi, Matki Jezusa. Jeśli zaczniemy myśleć o Maryi jako nowej Racheli, stanie się jasne, dlaczego pierwsi chrześcijanie dostrzegli w Niej Matkę Kościoła.

Rachela była żoną Józefa i matką dwóch spośród jego dwunastu synów, Józefa i Beniamina. Ponieważ była jego ukochaną żoną, więc Jakub, którego imię Bóg zmienił na Izrael, najbardziej cieszył się z narodzin pierworodnego syna Racheli, właśnie Józefa. Rachela, cierpiąc ogromne bóle, zmarła przy porodzie Beniamina. Została pochowana w Betlejem, gdzie do dziś czczona jest jako matka całego Izraela. Izraelici czcili ją jako taką, co wyraźnie widać w proroctwie Jeremiasza dotyczącym deportacji babilońskiej:

W Rama daje się słyszeć
lament i gorzki płacz.
Rachel opłakuje swoich synów,
nie daje się pocieszyć, bo już ich nie ma (Jr 31,15).

Kilkaset lat po śmierci Racheli Izraelici wciąż wierzą, że towarzyszy im ona duchowo i opłakuje los narodu wybranego, który idzie do niewoli. Izraelici uprowadzeni do Babilonii swą smutną wędrówkę do stolicy imperium rozpoczynali właśnie od grobu Racheli. To tam wyznaczono punkt zborny dla wygnańców.

W tradycji żydowskiej Rachela widziana jest jako najbardziej skuteczna wstawienniczka przed Bogiem za narodem wybranym. W tradycji rabinicznej znane jest opowiadanie o tym, że gdy Rzymianie burzyli świątynię jerozolimską w 70 roku, Abraham i Mojżesz wstawiali się do Boga za swym ludem. Bóg pozostał niewzruszony. Dopiero, gdy Rachel pojawiła się przed Jego obliczem, Bóg obiecał jej odmienić losy narodu (Lamentation Rabba 24).

W jaki sposób postać Racheli łączy się z Maryją? Zwróćmy najpierw uwagę, że już ewangeliści dostrzegają taką łączność. Gdy Mateusz opisuje rzeź niemowląt w Betlejem, wyraźnie wskazuje, że spełnia się tu cytowane powyżej proroctwo Jeremiasza (Jr 31,15). Dokonuje się to dokładnie w Betlejem i okolicach, a więc w pobliżu grobu Racheli. Mateusz sądzi, że matka narodu wybranego opłakuje rzeź niemowląt tak samo, jak opłakiwała los wygnańców do Babilonu. Staje się ona symboliczną postacią cierpiącej matki.

Spójrzmy teraz na przytaczany już fragment z Apokalipsy, do którego zresztą jeszcze wrócimy: „Potem wielki znak się ukazał na niebie: Niewiasta obleczona w słońce i księżyc pod jej stopami, a na jej głowie wieniec z gwiazd dwunastu” (Ap 12,1). Mamy tu bardzo wyraźnie aluzje do snu Józefa:

A potem miał on jeszcze inny sen i tak opowiedział go swoim braciom: «Śniło mi się jeszcze, że słońce, księżyc i jedenaście gwiazd oddają mi pokłon». A gdy to powiedział ojcu i braciom, ojciec skarcił go mówiąc: «Co miałby znaczyć ów sen? Czyż ja, matka twoja i twoi bracia mielibyśmy przyjść do ciebie i oddawać ci pokłon aż do ziemi?» (Rdz 37,9-10).

Bibliści są zgodni, że w tej wizji „słońce, księżyc i jedenaście gwiazd” symbolizują ojca, matkę i jedenastu braci Józefa. Księżyc symbolicznie nawiązuje do Racheli. W wizji Apokalipsy księżyc jest pod stopami Niewiasty, co oznacza, że Matka Mesjasza jest wywyższona nawet ponad cały Izrael, włączając w to Rachelę, matkę narodu wybranego. Co więcej, św. Jan widzi także, że smok chciał pożreć Dziecię Niewiasty. Jak Rachela ukazana została w Starym Testamencie jako matka cierpiących dzieci narodu wybranego, tak Maryja ukazana jest w Apokalipsie jako Matka nowego Izraela, prześladowanego Kościoła.

Pozostańmy jeszcze przez chwilę przy Janie apostole i nawiążmy od przytaczanej już kilkukrotnie sceny ukrzyżowania, której Maryja świadkiem. Teologicznie Jan przekazuje myśl o ustanowieniu Maryi Matką wszystkich wierzących. Interpretacja ta sięga czasów Orygenesa, który twierdził, że swym „duchowym testamentem” Jezus stworzył nową nadprzyrodzoną więź pomiędzy Maryją a Janem. Więź, która nie wyczerpuje się w relacji Matka – Syn, ale dotyczy wszystkich wierzących w Chrystusa. Jezusowe „niewiasto” (J 19,26) należy widzieć w perspektywie realizacji Protoewangelii (Rdz 3,15).

Wiemy już, że Rachela miała dwóch synów: pierworodnego Józefa i umiłowanego przez Jakuba Beniamina. Odczytując typicznie znaczenie tych postaci dochodzimy do wniosku, że Józef jest typem Jezusa, gdyż jak Józef uratował Izraelitów przed głodem fizycznym, tak Jezus ratuje wierzących w Niego przed głodem duchowym, dając im chleb życia. Idąc dalej tym tokiem rozumowania, Beniamin jest typem Jana ewangelisty. Beniamin był najmłodszym spośród dwunastu synów Jakuba; Jan jest najmłodszy spośród dwunastu apostołów. Beniamin podobnie jak Jan nazwany jest umiłowanym:

Do Beniamina powiedział: 
Umiłowany przez Pana,
bezpiecznie u Niego zamieszka,
u Niego, który zawsze będzie go bronił,
odpocznie w Jego ramionach
(Pwt 33,12).

Józef spośród swych braci najbardziej kochał Beniamina, bo obaj mieli tę samą matkę. Jezus spośród dwunastu najbardziej umiłował Jana, bo obaj mieli tę samą Matkę – pierwszy fizycznie, drugi na sposób duchowy. Beniamin narodził się przy ogromnych bólach i cierpieniu Racheli; Jan staje się synem Maryi, gdy Ta cierpi patrząc na śmierć Jezusa. Rachela, rodząc Beniamina, umarła fizycznie. Maryja, duchowo stając się Matką Jana, umiera duchowo. Skoro więc Rachela nazwana została matką narodu wybranego, Maryja analogicznie może być nazwana Matką Kościoła.

Interpretację tę wzmacnia jeszcze jeden argument. W mowie pożegnalnej Jezus oznajmia uczniom: „Jak Mnie umiłował Ojciec, tak i Ja was umiłowałem. Wytrwajcie w miłości mojej” (J 15,9). Każdy wierzący w Jezusa staje się Jego umiłowanym uczniem, podobnie jak był nim Jan ewangelista. Jan jest więc przedstawicielem i reprezentantem wszystkich uczniów Chrystusa, a więc całego Kościoła.

Sam fakt, że w narracji nie pojawia się imię ani Maryi, ani Jana (nota beneautora Ewangelii), sugeruje, że obie postacie mogą być widziane figuratywnie: Maryja staje się Matką rodzącego się Kościoła, a Jan jest jego reprezentantem. To właśnie tu, pod krzyżem, w pełni zrealizowało się proroctwo Symeona wypowiedziane przy okazji ofiarowania Jezusa w świątyni: „Oto ten przeznaczony jest na upadek i na powstanie wielu w Izraelu, i na znak, któremu sprzeciwiać się będą. A Twoją duszę miecz przeniknie, aby na jaw wyszły zamysły serc wielu” (Łk 2,34-35).

Maryja była zapewne świadkiem przebicia boku Chrystusowego, podobnie jak Jan, który zaświadcza: „jeden z żołnierzy włócznią przebił Mu bok i natychmiast wypłynęła krew i woda. Zaświadczył to ten, który widział, a świadectwo jego jest prawdziwe. On wie, że mówi prawdę, abyście i wy wierzyli” (J 19,34-35). Wypływająca krew i woda stały się symbolem sakramentalnym. Krew odsyła do Eucharystii, woda do sakramentu chrztu.

Św. Ambroży zauważa: „Jak Ewa została utworzona z boku śpiącego Adama, tak Kościół narodził się z przebitego serca Chrystusa, który umarł na krzyżu” (Expositio, 2, 85-89). Stojąca pod krzyżem Maryja jest nie tylko Tą, która zrodziła fizyczne ciało Jezusa. W przedziwny sposób rodzi także Jego Ciało mistyczne, czyli Kościół, w którym sprawuje się życiodajne sakramenty.

I tu właśnie przechodzimy do pism św. Pawła. W korespondencji z Koryntianami apostoł długi passus poświęca uzasadnieniu, że Kościół to nic innego, jak Ciało Chrystusa. A stąd już prosty wniosek, że skoro Maryja jest Matką Chrystusa, to jest także Matką Jego Ciała:

Podobnie jak jedno jest ciało, choć składa się z wielu członków, a wszystkie członki ciała, mimo iż są liczne, stanowią jedno ciało, tak też jest i z Chrystusem. Wszyscyśmy bowiem w jednym Duchu zostali ochrzczeni, [aby stanowić] jedno Ciało: czy to Żydzi, czy Grecy, czy to niewolnicy, czy wolni. Wszyscyśmy też zostali napojeni jednym Duchem(1Kor 12,12-13).

Przez Łukasza natomiast Maryja ukazywana jest jako prototyp Kościoła. Doskonale widać to przy prześledzeniu innej analogii, a mianowicie paralelnych wątków trzeciej Ewangelii i Dziejów Apostolskich. Wydaje się, że ewangelista świadomym zabiegiem redakcyjnym podkreśla analogie pomiędzy zwiastowaniem (Łk 1,26-38) a Pięćdziesiątnicą (Dz 2,1-13). Najpierw pojawiają się wyraźnie zbieżności terminologiczne.

Duch Święty zstąpił na Maryję (Łk 1,35) i na rodzący się Kościół (Dz 1,8; por. Łk 24,49). „Moc Najwyższego” i „moc z wysoka” to terminy, których zbieżność nie jest z pewnością przypadkowa. Po zstąpieniu Ducha, zarówno Maryja, jak i apostołowie „zaczynają mówić” (Łk 1,46a; Dz 2,4.6.7). Treść wypowiadana jest również analogiczna: Maryja wielbi Boga za „wielkie rzeczy” (Łk 1,46), apostołowie głoszą „wielkie dzieła Boga” (Dz 2,11). Maryja napełniona Duchem Świętym wyrusza z pośpiechem do Elżbiety, by ogłosić jej „wielkie rzeczy” (Łk 1,46.49); apostołowie po napełnieniu Duchem Świętym wychodzą z wieczernika, by publicznie głosić dzieła Boga (Dz 2,4.6.7.11).

W przypadku Maryi realizuje się proroctwo Izajasza; w przypadku apostołów spełnia się zapowiedź proroka Joela: „I wyleję potem Ducha mego na wszelkie ciało, a synowie wasi i córki wasze prorokować będą, starcy wasi będą śnili, a młodzieńcy wasi będą mieli widzenia. Nawet na niewolników i niewolnice wyleję Ducha mojego w owych dniach” (Jl 3,1-2). Zwiastowanie staje się więc zapowiedzią narodzin Kościoła, a Maryja „pełna łaski” jest jego doskonałą ikoną.

***

Św. Łukasz jest autorem Ewangelii i Dziejów Apostolskich. Św. Jan – aż pięciu pism Nowego Testamentu. Jeszcze więcej ksiąg Nowego Przymierza przypisać należy Pawłowi. Skoro wszyscy oni dają wyraźne podwaliny tego, by Maryi przypisać tytuł Matki Kościoła, z całą pewnością nie można Jej tego tytułu odmówić.