Ukrzyżowanie Jezusa według relacji Markowej nastąpiło o trzeciej godzinie dnia, a więc około godziny 9.00. Wzmianka o tym, że od południa „mrok ogarnął ziemię aż do godziny dziewiątej” (Mk 15,33) sugeruje, że wystarczyło zaledwie trzy godziny na wykonanie i przytwierdzenie do krzyża inskrypcji, na ukrzyżowanie dwóch pozostałych skazańców i wyszydzenie Jezusa ze strony przechodzących świadków egzekucji oraz arcykapłanów i uczonych w Piśmie.
Dlaczego mrok w samo południe, gdy słońce jest w zenicie? Egzegeci prześcigają się w interpretacjach. Według jednych, ponieważ śmierć na krzyżu była najbardziej hańbiąca w starożytności, gdyż dokonywała się w miejscu publicznym, Bóg pragnie odjąć wstydu i upokorzenia własnemu Synowi. Właśnie dlatego okrywa całą scenę mrokiem. Inni powołują się na apokryficzny Testament Adama. Autor dzieła zaświadcza, że od chwili, w której umarł pierwszy stworzony przez Boga człowiek, ciemności ogarnęły świat przez siedem dni. Adam dał początek ludzkości pogrążonej w grzechu. Chrystus – nowy Adam, daje początek ludzkości wyzwolonej z mocy zła – argumentują. Jeszcze inni wolą pójść za myślą żydowskiego filozofa współczesnego Jezusowi. Filon z Aleksandrii w dziele O Opatrzności daje wyraz przekonaniu, że zaćmienie słońca zapowiada śmierć króla.
Można się spierać o znaczenie mroku, który pojawił się w chwili śmierci Jezusa. Ważniejsze jednak jest to, że trzy dni później pojawiło się światło, które jest w stanie rozproszyć wszelkie mroki. Światło bijące z pustego grobu Jezusa ma moc rozświetlić najbardziej mroczne zakamarki ludzkiej duszy.
Trzeba jednak do niego pobiec. Najlepiej tak szybko, jak kobiety w poranek zmartwychwstania.