Nieco interesowna bezinteresowność (13.10.2019)

„Czyż nie dziesięciu zostało oczyszczonych? Gdzież jest dziewięciu? Żaden się nie znalazł, który by wrócił i oddał chwałę Bogu?” (Łk 17,18) – pytał Jezus swych słuchaczy na pograniczu Samarii i Galilei. Oddawanie chwały Bogu to nic innego jak modlitwa uwielbienia.

Najchętniej zapewne sięgamy po modlitwę prośby. Bóg jest naszym Ojcem i troszczy się o swoje dzieci, więc prośba to zupełnie naturalny sposób zwracania się do Niego. Innym razem ukorzeni przepraszamy za słabości i grzechy. Jednak postawę wdzięczności wyrażamy modlitwą dziękczynienia i uwielbienia. Wielu mistyków za najważniejszą formę modlitwy uważa właśnie modlitwę wielbiącą Boga. Uwielbienie tym różni się od dziękczynienia, że ma za swój przedmiot wychwalanie samego Dawcy, nie darów. O ile w modlitwie dziękczynnej osoba wierząca skupia się na darach otrzymanych od Boga i za nie wyraża swą wdzięczność, o tyle podczas uwielbienia chwali Boga dla Niego samego, zupełnie bezinteresownie. Modlitwa uwielbienia polega często na kontemplacji przymiotów Boga i Jego imion. Wielu mistyków uznawało ją za najbardziej wzniosłą formę modlitwy. Jest bowiem niczym innym jak wpadnięciem w zachwyt Bogiem!

Modlitwę wielbiącą często nazywamy najbardziej bezinteresowną formą zwracania się do Boga. Czy rzeczywiście tak jest? Odpowiedź znajdujemy w IV prefacji zwykłej: „Nasze hymny pochwalne niczego Tobie nie dodają, ale się przyczyniają do naszego zbawienia”.