Alessandro Pronzato to dziś podeszły już w latach włoski kapłan i dziennikarz. Nota bene dziennikarstwo zaczął studiować za namową Pawła VI. Wielu polskim czytelnikom nie trzeba go przedstawiać. Spośród napisanych przez niego ponad stu dwudziestu książek w Polsce znany jest chyba przede wszystkim z Niewygodnych Ewangelii. Jednak napisał także książkę zatytułowaną Siewca – dobry początek. To w niej właśnie twierdzi, że Jezus, który pewnego dnia usiadł nad brzegiem jeziora, wcale nie miał zamiaru nauczać. Przynajmniej nic na to nie wskazuje: „Owego dnia Jezus wyszedł z domu i usiadł nad jeziorem. Wnet zebrały się koło Niego tłumy tak wielkie, że wszedł do łodzi i usiadł, a cały lud stał na brzegu” (Mt 13,1-2). Właśnie wtedy Jezus rozpoczął nauczanie.
Nie miał jednak przygotowanego kazania – twierdzi Pronzato. Nie rozmyślał przez kilka dni, jak dziś czyni wielu księży, jak rozpocząć homilię, by przykuć uwagę słuchaczy. Ci przecież zjawili się niespodziewanie. Wystarczyło Mu jednak jedno tylko słowo, by zogniskować myśli tłumów na tym, co najistotniejsze. W paralelnym do Mateuszowego fragmencie Ewangelii Marka brzmi ono: „Słuchajcie!” Gdy Żyd słyszał wezwanie do słuchania, skojarzenie miał tylko jedno: „Szema, Israel” – „Słuchaj, Izraelu”. Codzienna modlitwa przypominająca przykazanie miłości Boga i bliźniego należy przecież do serca całej dobrej nowiny.