Tęsknota za tymi, którzy odeszli już na drugi brzeg wieczności, jest czymś zupełnie naturalnym. Naturalnym jest także pragnienie, by jakoś się z nimi skontaktować. Przed tym jednak Kościół wyraźnie przestrzega, ucząc w Katechizmie, aby nie szukać kontaktu ze zmarłymi. Duchowe zagrożenia w takich poszukiwaniach są zupełnie realne: „Należy odrzucić wszelkie formy wróżbiarstwa”, w tym – „przywoływanie zmarłych” (KKK 2116).
Jako argument za tym, by nie sięgać po praktyki związane z przywoływaniem umarłych, wielu chrześcijan błędnie podaje zdanie z Jezusowej przypowieści o bogaczu i Łazarzu: „między nami a wami zionie ogromna przepaść, tak że nikt, choćby chciał, stąd do was przejść nie może ani stamtąd do nas się przedostać” (Łk 16,26). Błędnie, bo w wypowiedzi Abrahama do potępionego bogacza chodzi o niebo i otchłań piekielną. To między niebem a piekłem zionie ogromna przepaść, nie między niebem a ziemią. W przypowieści jednak rzeczywiście jest przesłanka do powstrzymania się od szukania kontaktu ze zmarłymi. Abraham bowiem nie zgadza się na to, by zmarły Łazarz wrócił na ziemię, by przestrzec grzeszników.
Co więc pozostaje? Odpowiedź zawiera się w dwu słowach: świętych obcowanie. Wraz ze zmarłymi, którzy przyjęli chrzest, tworzymy jeden Kościół, który jest Ciałem Chrystusa. To dzięki świętych obcowaniu możemy modlić się do Boga przez wstawiennictwo wyniesionych na ołtarze i dzięki niemu możemy modlić się za naszych drogich zmarłych. I w czasie naszej doczesnej pielgrzymki taki kontakt musi nam wystarczyć.