Czas na tekst pełen uczuć, miłości i czułości! Prawdziwy romans, czyli Pieśń nad Pieśniami.
W historii egzegezy Pnp doczekała się także interpretacji mistycznej. Na czoło wysuwają się tu imiona związane z zakonem karmelitańskim: św. Teresy z Avila, Jana od Krzyża czy Teresy Benedykty od Krzyża. Zatrzymajmy się egzemplarycznie na interpretacji tej ostatniej postaci[1]. Właściwie od momentu wstąpienia do zakonu, Edyta Stein zaczęła stosować wobec siebie samej kategorię „oblubienicy”. Kiedy jej dawna uczennica, która również przywdziała habit karmelitański, zapytała ją pewnego razu „Jak Siostrze na duszy?”, usłyszała znamienną odpowiedź: „Jak oblubienicy Baranka”. Sądziła, że każdy, kto odkrył miłość Boga, może utożsamiać się z oblubienicą. We Wiedzy krzyża napisała: „Bogu zależy na każdej duszy, gdyż każdą zdobył jako oblubienicę miłością najdelikatniejszą, i każdą otoczył ojcowską wiernością. W jaki sposób miłość Boża ściga człowieka, nie dając mu spokoju, wyraża doskonale Pismo św. w Pieśni nad pieśniami”[2]. W swoim alegorycznym odczytaniu Pnp, Stein zwraca uwagę na różne motywy interpretowane symbolicznie. Zatrzymajmy się na trzech: ogród, rzeka i wiatr:
Ogród
Ogród sam w sobie jest symbolem życia i piękna. W Biblii jawi się jako miejsce szczęścia i zamieszkiwania Boga. Wystarczy wspomnieć o Edenie, zasadzonym przez Jahwe, również po to, by mógł się po nim przechadzać. Pnp ukazuje ogród jako miejsce ulubione przez oblubieńca: „Miły mój zszedł do swego ogrodu, ku grzędom balsamicznym, aby paść stado swoje w ogrodachi zbierać lilie” (6,2)[3]. Ogród jest miejscem, w którym rozkwita miłość oblubieńca i jego ukochanej. Idąc tym torem, Teresa Benedykta pisze: „[Bóg] wprowadza duszę do upragnionego ogrodu, gdzie może w błogosławionej ciszy trwać przy Nim i w najgłębszej samotności zgłębiać ukryte tajemnice Mądrości Bożej, cała płonąc miłością. Żadne stworzenie nie ujrzy tego, co przygotował Bóg duszy na zawsze w Nim ukrytej” (s. 262). Kwiaty owego ogrodu to dla Stein poszczególne cnoty duszy. Są one rozbudzane do życia przez delikatny powiew wiatru. Sprawia go sam Duch Święty. W innym miejscu odnajdujemy u Stein niemal bezpośredni komentarz do wyznania oblubieńca, który nazywa swą ukochaną ogrodem: „Ogrodemzamkniętym jesteś, siostro ma, oblubienico, ogrodemzamkniętym, źródłem zapieczętowanym” (4,12). Autorka Wiedzy krzyża zauważa: „Oblubienicy zdobnej cnotami, udzielonymi jej szczodrze z Bożego miłosierdzia, wydaje się, że jej wnętrze jest ogrodem pełnym pachnących kwiatów albo kwitnącą winnicą. W sercu wyczuwa obecność Umiłowanego, spoczywającego jakby w swoim własnym łożu. Chciałaby Mu się oddać w całym bogactwie swego kwiecia, aby Go uradować ofiarą doskonałego poddania i oddalić wszelką przeszkodę”[4]. O ile więc w Pnp motywy związane z rajem zostały przekształcone w romantyczną opowieść o silnej miłości, o tyle Edyta Stein przenosi ten symbol na relację duszy z upragnionym przez nią Bogiem.
Rzeka
Autor Pnp posłużył się motywem rzeki do ukazania siły miłości: „Wody wielkie nie zdołają ugasić miłości, nie zatopią jej rzeki. Jeśliby kto oddał za miłość całe bogactwo swego domu, pogardzą nim tylko” (8,7). Edyta nieco odwraca ten symbol; to dusza rozmiłowana w Bogu podobna jest do rzeki, której wody wypełniają wszystko: „Wysokie góry, pełne kwiatów i woni – to coś ze wzniosłości i piękna Umiłowanego. Dusza odpoczywa w Jego pokoju jakby w cienistej, cichej i samotnej dolinie. Poznanie Boga odkrywa przed nią nowy, cudowny świat. Podobna jest do wezbranej rzeki, która wszystko zalewa i zatapia, wypełnia głębiny i ogłusza swoim szumem”[5].
Wiatr
Jeśli oblubienica przyrównana jest w Pnp do tajemniczego ogrodu, to naturalnym jest, że ogród przeszywany jest wiatrem: „Powstań, wietrzepółnocny, nadleć, wietrzez południa, wiej poprzez ogród mój, niech popłyną jego wonności! Niech wejdzie miły mój do swego ogrodu i spożywa jego najlepsze owoce!” (4,16). Stein, komentując ten werset zauważa, że kiedy dążenie do zjednoczenia między duszą a Bogiem jest już bliskie realizacji, ale jeszcze niespełnione, zawsze istnieje niebezpieczeństwo, że coś będzie chciało mu przeszkodzić. Wtedy dusza „jak zimnego wiatru z północy, mrożącego kwiat, lęka się oschłości. Aby ją przetrwać, zwraca się ku modlitwie i ucieka do ćwiczeń duchowych. Lecz na tym stopniu życia duchowego, łaski, których Bóg jej udziela, są tak wewnętrzne, że nie osiągnie ich żadnym działaniem swych władz. Wzywa przeto na pomoc wilgotny i ciepły wietrzyk południowy – Ducha Świętego”[6]. W innym miejscu Teresa Benedykta stwierdza: „Przy tchnieniu wiatru wyczuwa dusza w swoim wnętrzu słodki głos Oblubieńca i łączy z Nim swój własny głos w szczęśliwym śpiewie radości. Jak śpiewa słowik w porze wiosennej, gdy miną już zimna, deszcze i zmienne okresy zimowej pogody, tak pobrzmiewa pieśń miłości w nowej wiośnie duszy”.
Na audycję zapraszają dr Anna Rambiert-Kwaśniewska i ks. prof. Mariusz Rosik.
Polub stronę na Facebook