Każdy, kto odwiedzał Ziemię Świętą jeszcze przed końcem ubiegłego stulecia i zamierzał upamiętnić chrzest Jezusa w Jordanie, prowadzony był przez przewodników niemal do źródeł rzeki na północy Izraela. Po podpisaniu traktatu pokojowego pomiędzy Haszymidzkim Królestwem Jordanii a Izraelem w 1994 roku sytuacja całkowicie się zmieniła. Traktat daje możliwość prowadzenia wykopalisk na terenach nietkniętych niemal do tego czasu łopatą archeologów. Niedaleko Jerycha na wschodnim brzegu Jordanu odkryto szczątki jedenastu bizantyjskich kościołów i pięciu baptysteriów. Dziś zasadniczo nikt nie ma już wątpliwości, że w tym miejscu Jezus przyjął chrzest.
Poświadczają to nie tylko wykopaliska wskazujące, że niemal od początków to miejsce było identyfikowane z działalnością Jana Chrzciciela, ale także źródła literackie. Na początku IV stulecia anonimowy pielgrzym z Bordeaux lokalizował w relacji z podróży chrzest Jezusa w miejscu połączenia potoku al-Charrar z rzeką Jordan. W VI w. niejaki Teodozjusz opisywał stojący tu kościół pod wezwaniem poprzednika Pańskiego. Podobna lokalizacja widoczna jest w kościele w pobliskiej Madabie, na wspaniałej mozaice podłogowej. Kto więc pójdzie tym śladem, ten, przedzierając się przez las tamaryszków, po żółtych i pełnych pyłu drogach dojść może do samego Jordanu. A tu niektórych czeka rozczarowanie: rzeka okazuje się wąskim i pełnym mułu strumieniem. Jedyne, co przypomina o chrzcie udzielanym przez Jana to wspaniała chrzcielnica, wykuta w kamieniu i pełna przefiltrowanej wody z Jordanu. I choć to bardzo niewiele, to przecież ten właśnie symbol – chrzcielnica, najwyraźniej wskazuje na sens pielgrzymowania nad brzegi Jordanu.
Tak więc w myśl zapisków pielgrzymów potwierdzonych badaniami archeologów, to tu Jan Chrzciciel udzielał chrztu, wzywając do nawrócenia. Według wspomnianego wyżej Teodozjusza, „w miejscu, gdzie Pan był ochrzczony, znajduje się marmurowa kolumna, a na kolumnie zawieszono żelazny krzyż. Jest tu także kościół Jana Chrzciciela, który wybudował cesarz Anastazy”. Rzeczywiście dzisiejsi pielgrzymi natrafią tu na stanowisko archeologiczne, w którym odkrywane są szczątki dawnego kościoła. Kościół ten uchodził za najbardziej monumentalną budowlę poświęconą Janowi Chrzcicielowi na wschodnim brzegu Jordanu.
Przez wieki tradycja ukazywała to właśnie miejsce jako „chrzcielnicę” dla Jezusa. Odkrycia z 1996 rok stały się znacznym przyczynkiem do rozwoju tej hipotezy. Przedmioty znalezione w czasie wykopalisk, a wśród nich ceramika i monety, które znacznie ułatwiają datację, potwierdzają, że teren był zamieszkały w czasach Chrystusa i Jana Chrzciciela. Tuż obok przepływa naturalny potok, zwany obecnie Wadi al-Charrar, utożsamiany z biblijnym potokiem Kerit, gdzie Eliasz znalazł schronienie przed gniewem Achaba i Izebel.
Betanię po drogiej stronie Jordanu owiewają liczne legendy. Jedna z nich opowiada o św. Marii Egipskiej, która wiodła rozwiązłe życie w Aleksandrii, jednak nawróciła się podczas pielgrzymki do Jerozolimy. W czasie modlitwy usłyszała głos Matki Bożej: „Przekrocz Jordan, a tam znajdziesz wytchnienie”. Po przejściu na wschodni brzeg rzeki, czterdzieści siedem lat oddawała się modlitwom i postom. Jawnogrzesznica stała się ascetką.
O miejscu chrztu Chrystusa wzmiankują w swych zapiskach już od IV w. chrześcijanie odwiedzający drugi brzeg Jordanu. Pochodzący z Bordeaux pielgrzym do Ziemi Świętej około 333 roku zanotował: „Od Jordanu, gdzie Pan został ochrzczony, jest tu zaledwie pięć mil. Jest miejsce na brzegu Jordanu, niewielkie wzgórze, z którego Eliasz został wzięty do nieba”. Rzymskie pięć mil to dzisiejsze półtora mili angielskiej. Pielgrzym wspomina o kościele wybudowanym w tym miejscu i wyraźnie zaznacza, że ma na myśli wschodni brzeg Jordanu.
Podobnym echem brzmi anonimowy tekst o św. Helenie, matce cesarza Konstantyna, o której mówi się, że „dotarła do rzeki, w której nasz Chrystus i Bóg był ochrzczony dla naszego zbawienia i kiedy przekroczyła Jordan i dotarła do groty, w której żył poprzednik (Pański), zdecydowała o budowie kościoła pod imieniem Jana Chrzciciela”.
Z VI w. pochodzi notatka Antoniego Męczennika: „Po tej stronie Jordanu znajduje się źródło, gdzie Jan udzielał chrztu. Stąd do Jordanu jest dwie mile. W samej dolinie zatrzymał się Eliasz, a kruk przynosił mu chleb i mięso. Z tej strony doliny żyje całe mnóstwo eremitów”.
Również w VI stuleciu pochodzący z Damaszku mnich Jan Moschus opowiada historię innego mnicha Jerozolimy, który wybrał się z pielgrzymką na górę Synaj. Po przekroczeniu Jordanu złapała go nagła gorączka i musiał zatrzymać się w Betanii po drugiej stronie Jordanu. Trzy dni później objawił mu się we śnie Jan Chrzciciel, który rzekł: „Ta mała jaskinia jest większa niż góra Synaj. Nasz Pan Jezus Chrystus złożył mi tu wizytę’. Gdy mnich wyzdrowiał, przekształcił grotę w kościół przeznaczony na użytek eremitom mieszkającym na tych terenach. Moschus kończy swą relację: „Działo się to w miejscu, które zostało nazwane Laura Safsafas, niedaleko Jordanu”.
W sto lat później, około 670 roku, niejaki Arcluf zapisał: „Czcigodne miejsce, w którym Pan był ochrzczony przez Jana, jest zawsze pokryte wodami Jordanu; w tym miejscu został postawiony drewniany krzyż”. Autor wspomina także o istnieniu kościoła ku czci Jana Chrzciciela.
Pewien rosyjski pielgrzym był pod wrażeniem Wzgórza Eliasza, gdy w 1106 roku pisał: „Niezbyt daleko od rzeki, zaledwie na dystans dwóch wystrzałów z łuku, znajduje się miejsce, z którego prorok Eliasz został wzięty do nieba na ognistym rydwanie. Jest tu także grota św. Jana Chrzciciela. Wspaniały strumień pełen wody płynie po kamieniach w kierunku Jordanu; woda jest bardzo zimna i ma bardzo dobry smak; jest to ta sama woda, którą pił Jan, gdy mieszkał w grocie”.