Grota Mleczna, Betlejem (fot. M. Rosik)

Kongregacja ds. Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów poinformowała dziś, że Papież Franciszek postanowił wprowadzić do Litanii Loretańskiej ku czci Najświętszej Maryi Panny nowe wezwania. Jedno z nich brzmi „Pocieszycielko migrantów”. Czy są ku temu podstawy biblijne? Oczywiście. Zapraszam do refleksji!

***

Egipcjanie zwykli mawiać: „Każdy boi się czasu, ale czas boi się piramid”. Kiedy Europejczyk o chrześcijańskim rodowodzie odwiedza Egipt, myśli oczywiście o czasach, kiedy żyli w tym kraju Abraham, Jakub i Mojżesz. Przypomina sobie stronice Biblii rysujące przed oczyma widmo egipskich plag i poszukuje śladów Jezusa, który jako Dziecko wraz ze swymi Rodzicami tu właśnie znalazł schronienie.

Niewiele jednak śladów pozostało po bohaterach biblijnych w kraju, który świetność faraonów wynosił zawsze ponad wszelkie inne ludy – również lud synów Izraela. Mimo to dla chrześcijan kraj egipski pozostanie zawsze miejscem szczególnym. Przypomina o Bogu, który wyzwala. Przypomina o Bogu, który jest wierny swoim obietnicom. Przypomina o Bogu, który okazuje miłość tym, którzy Mu ufają. Przypomina nie tylko przejście Izraelitów przez morze, ale także przejście Syna Bożego ze śmierci do życia. Jest więc Egipt wyzwaniem – wyzwaniem ku wolności. Właśnie wolności szukali tam Maryja i Józef z malutkim Jezusem.

***

Sama konieczność ucieczki, by chronić życie ludzkie, jest wystarczającym świadectwem pogwałcenia ludzkich praw. Święta Rodzina musi udać się do Egiptu, by uniknąć gniewu Heroda, który postanowił zgładzić nowonarodzonego Jezusa:

anioł Pański ukazał się Józefowi we śnie i rzekł: «Wstań, weź Dziecię i Jego Matkę i uchodź do Egiptu; pozostań tam, aż ci powiem; bo Herod będzie szukał Dziecięcia, aby Je zgładzić». On wstał, wziął w nocy Dziecię i Jego Matkę i udał się do Egiptu; tam pozostał aż do śmierci Heroda. Tak miało się spełnić słowo, które Pan powiedział przez Proroka: Z Egiptu wezwałem Syna mego(Mt 2,13-15).

Opowiadanie to jest echem starożytnego przekazu Księgi Wyjścia o postanowieniu faraona, by zgładzić wszystkie nowonarodzone dzieci hebrajskie. Postanowienie to znalazło swój wyraz w słowach faraona, skierowanych do położnych kobiet hebrajskich: „Jeśli będziecie przy porodach kobiet hebrajskich, to patrzcie na płeć noworodka. Jeśli będzie to chłopiec, to winniście go zabić” (Wj 1,16).

Rozpoczynając narrację, Mateusz posługuje się typowym dla siebie określeniem: „oto anioł Pański ukazał się Józefowi we śnie” (Mt 2,13). Sen jest jednym ze sposobów komunikowania się Boga z człowiekiem w Mateuszowej Ewangelii Dziecięctwa. Autor, jak wiemy, kilkukrotnie podkreśla znaczenie snów. Służą one jako ostrzeżenia skierowane do Józefa i mędrców.

Przypuszczalnie ewangelista znał starożytną legendę żydowską, według której za czasów niewoli egipskiej astrologowie ostrzegli faraona, że narodził się Mojżesz, który miał poprowadzić Izraelitów ku wyzwoleniu. Ojciec Mojżesza jednak został przez boską interwencję ostrzeżony we śnie o tym, że faraon zamierza zabić wszystkich chłopców hebrajskich, i ratując się ucieczką, ocalił życie syna. O legendzie tej wspomina piszący w I wieku historyk żydowski Józef Flawiusz:

Ulitował się nad nim [Amaramem, ojcem Mojżesza] Bóg, wzruszony jego błaganiem, i ukazując mu się we śnie upomniał go, by nie tracił nadziei na poprawę losu; On bowiem pamięta o ich pobożności i nigdy nie przestanie wynagradzać za nią; przecież to z Jego łaski nieliczni przodkowie Izraelitów rozmnożyli się w plemię tak potężne (Starożytności żydowskie 2,7,2).

Analogia pomiędzy obiema historiami wydaje się ewidentna.

Zagrożenie życia dziecka jest zawsze powodem strachu rodziców, czyli także cierpienia matki. Można w tym kontekście odczytać starotestamentalne zapewnienie o Bożej miłości wobec Izraela, w którym Jahwe powołuje się na przykład matki troszczącej się o swe dziecko: „Czy może niewiasta zapomnieć o swym niemowlęciu? Ta, która kocha syna swego łona? A nawet gdyby ona zapomniała, Ja nie zapomnę o Tobie. Oto wyryłem cię na obu mych dłoniach” (Iz 49,15-16).

Anioł poleca Józefowi udać się do Egiptu, gdyż kraj ten w tradycji starotestamentalnej widziany jest nie tylko przez pryzmat zniewolenia, ale także jako miejsce ucieczki. Może nie wszystkim czytelnikom wiele mówią imiona w poniższych cytatach, ale najważniejsze jest to, że Egipt wspomina się w nich jako kraj ucieczki. Kiedy w XI wieku przed Chr. Salomon poszukiwał Jeroboama, aby go zabić, ten „schronił się do Egiptu, do Szeszonka, króla egipskiego, i został w Egipcie aż do śmierci Salomona” (1Krl 11,40). Podobnie rzecz miała się w przypadku Uriasza, syna Szemajasza z Kiriat-Jearim, którego prorocze słowa nie spodobały się królowi Jojakimowi. Gdy król postanowił zabić proroka, „Uriasz usłyszał o tym, przeraził się i uciekając przybył do Egiptu” (Jr 26,21). Tutaj również w czasach Machabeuszów schronił się najwyższy kapłan Oniasz IV.

Egipt był jednak przede wszystkim krajem, w którym przez długie lata mieszkali Izraelici. Podróż Jezusa do Egiptu wyobraża wędrówkę Izraela z Kanaanu do Egiptu. Rozszerzeniu takiej interpretacji służy postać Józefa, noszącego przecież imię patriarchy, który przyprowadził do Egiptu Jakuba-Izraela.

Cel poszukiwania Jezusa przez Heroda określa Mateusz zdaniem celowym: „aby Go zgładzić” (Mt 2,13). Można tu widzieć zapowiedź wydarzeń związanych ze śmiercią Jezusa, ewangelista bowiem posługuje się tym samym określeniem (Mt 27,20). Już sama mowa o chęci zgładzenia Jezusa jest pierwszą realizacją proroctwa Symeona. Bez wątpienia jednak Mateusz, posługując się analogią Jezus – Mojżesz, nawiązuje w uzasadnieniu nakazu do podwójnej tradycji Księgi Wyjścia: do nakazu faraona, by zabijać hebrajskie dzieci (Wj 1,22) oraz do usiłowań faraona, by stracić Mojżesza (Wj 2,15). Wspomniany przed chwilą Józef Flawiusz pisał właśnie o tym wydarzeniu:

Otóż jeden z kapłanów (a są tam [w Egipcie] kapłani bardzo biegli w przepowiadaniu przyszłości) oznajmił królowi, że teraz właśnie ma się narodzić wśród Izraelitów dziecię, które, gdy wyrośnie na męża, ukróci potęgę Egipcjan, a wzmocni Izraelitów, przewyższając wszystkich ludzi męstwem i zdobywając sławę wiecznotrwałą. Uląkł się król; i za radą owego kapłana rozkazał, by każde nowo narodzone dziecię płci męskiej z rodziców izraelskich topiono w rzece i pilnowano połogów niewiast hebrajskich(Starożytności żydowskie2,8,2).

Co ciekawe, Mateusz interpretuje całe wydarzenie jako spełnienie się proroctwa Ozeasza: „Z Egiptu wezwałem syna mego” (Oz 11,1). Jezus przedstawiony w dotychczasowych perykopach Ewangelii Dziecięctwa jest synem Maryi i Józefa, synem Dawida i synem Abrahama. Teraz jest przede wszystkim „moim Synem”, czyli Synem Bożym. Maryja ucieka do Egiptu, by chronić Syna Bożego.

***

Rozmyślam nad tym wszystkim, gdy podczas wędrówki trafiam do synagogi najstarszej w całym Egipcie, postawionej w miejscu narodzenia Mojżesza. Tradycja głosi, że w tej synagodze modlili się również Maryja z Józefem i Jezusem podczas swego pobytu na obczyźnie. Jest tu bardzo ubogo, powiedziałbym nawet biednie. Bożnica jest niewielka i prawie brak w niej miejsc siedzących. Jedynie przepiękne siedmioramienne świeczniki wyłamują się z ponurego klimatu tego miejsca, nadając mu swoistego majestatu.

Kiedy się pomyśli, że być może w tym miejscu stał Jezus, w sercu pojawia się drżenie i uczucie sacrum zalewa duszę.

***

Maryjo, Pocieszycielko migrantów – módl się za nami!

Polub stronę na Facebook