Formuła rozgrzeszenia, którą penitent słyszy w konfesjonale, głosi, że skutkiem sakramentu pojednania jest „przebaczenie i pokój”. To tu znajdują wypełnienie Jezusowe słowa: „Pokój zostawiam wam, pokój mój wam daję. Nie tak, jak daje świat, Ja wam daję. Niech się nie trwoży serce wasze ani się nie lęka” (J 14,27). Obydwa te wymiary – przebaczenie i pokój – są zazwyczaj nierozerwalne. Fakt otrzymania przebaczenia grzechów najczęściej pociąga za sobą wewnętrzny pokój i pogodę ducha. Obydwie te wartości wynikają przede wszystkim z nadprzyrodzonego charakteru spowiedzi, dużo mniej zaś z jej wymiaru psychologicznego. Tak twierdzi Jan Paweł II w wypowiedzi zapisanej w przesłaniu do spowiedników, które trafiło w 2002 roku na ręce arcybiskupa Luigiego de Magistro, Propenitencjarza Większego: „Warto także podkreślić, że sakrament pokuty nie jest aktem terapii psychologicznej, ale rzeczywistością nadprzyrodzoną, mającą przywrócić w sercu pogodę ducha i pokój, które są owocami łaski. Nawet gdyby uznano za użyteczne zastosowanie metod psychologicznych zewnętrznych w stosunku do sakramentu, mogłyby one być z roztropnością zalecane, ale absolutnie nie narzucone” (Niezastąpiona wartość sakramentu pokuty 5).
Pokój, który gości w sercu po otrzymaniu przebaczenia nie oznacza jednak tylko harmonii z Bogiem. Głęboko przeżyty sakrament winien prowadzić także do uładzenia relacji z ludźmi. Przebaczenie bowiem łączy nie tylko z Bogiem, ale także włącza na nowo do wspólnoty Kościoła. Nazwa „sakrament pojednania” wskazuje nie tylko na jedność z Bogiem, ale także i braćmi. Tę drugą jednak najpełniej osiąga się przez naprawienie wyrządzonych krzywd. Dopiero wtedy w sercu zagości pełnia pokoju.