fot. M. Rosik
Kiedy biblista podejmuje pracę badawczą nad określoną ideą, zazwyczaj pierwszym jego krokiem jest sporządzenie listy wszystkich miejsc, w których pojęcie określające tę ideę pojawia się w Biblii. Następnie wyszukuje te fragmenty, w których interesująca go idea jest obecna, choć samo pojęcie ją określające się w nich nie pojawia. Po analizie egzegetycznej obydwu grup tekstów badacz jest w stanie zaprezentować w miarę adekwatny biblijny obraz danej idei. Według Konkordancji do Biblii Tysiąclecia (J. Flis, Warszawa 1991, s. 1295) w całym Piśmie Świętym termin „skrucha” pojawia się zaledwie jeden raz (Jr 44,10). Jeśli więc chcemy się przyjrzeć postawie skruchy w narracjach ewangelii, musimy sięgnąć po epizody, w których dostrzegamy ową postawę, jednak nienazwaną wprost.
Przygotowując ten artykuł, zapytałem studentów seminarium magisterskiego z biblistyki na Papieskim Wydziale Teologicznym we Wrocławiu, jakie teksty najlepiej – ich zdaniem – ukazują postawę skruchy. Propozycji było kilka. Wskazano najpierw na Jezusową przypowieść o faryzeuszu i celniku (Łk 18,9-14). Ten ostatni przecież nie śmiał nawet oczu wznieść ku niebu, tylko bił się w piersi. Ktoś inny wspomniał o Dobrym Łotrze wiszącym na krzyżu obok Jezusa (Łk 23,39-43). Ten okazał skruchę w ostatnich chwilach swego życia. Pięknym przykładem skruchy jest także nierządnica, która oblała stopy Jezusa łzami i wytarła je swoimi włosami (Łk 7,36-50). Postawę skruchy opisuje także przypowieść o synu marnotrawnym i jego miłosiernym ojcu (Łk 15,11-32). Studenci zwrócili także uwagę na trzy postacie, w których życiu na różne sposoby ujawniła się skrucha z powodu autorefleksji na temat popełnionych przez nie złych uczynków. To Zacheusz, Piotr i Judasz. Właśnie oni staną się bohaterami naszej opowieści.
Zacheusz
Sykomorę – ponoć tę samą, na którą miał się wdrapać Zacheusz, żeby ujrzeć Jezusa – można na przydrożnej połaci trawnika podziwiać do dziś. Rozłożyste konary drzewa, o ile w ogóle pamiętają czasy Zacheuszowej akrobacji, rzeczywiście nadawałyby się na wygodne gniazdo dla niewielkiego wzrostem celnika. To właśnie tam – na drzewie – rozpoczął się jeden z najważniejszych epizodów jego życia: nawrócenie, którego istotnym elementem było okazanie skruchy (Łk 19,1-10). Wydaje się, że samo Zacheuszowe pragnienie ujrzenia Jezusa świadczyło o tym, iż proces jego nawracania się już się rozpoczął w jego sercu. Być może nie było on jeszcze wtedy uświadomiony, ale w stadium zalążkowym sygnalizował pragnienie przemiany całego życia.
Zauważmy, że to Jezus jako pierwszy zwrócił się do Zacheusza. Skierował do niego wezwanie, by zszedł z drzewa i udzielił Mu gościny: „Zacheuszu, zejdź prędko, bo dziś muszę zatrzymać się w twoim domu” (Łk 19,5). Miłość Boga jest miłością uprzedzającą. To ona doprowadza do skruchy. Ewangelista wspomina, że Zacheusz przyjął Jezusa „rozradowany”. Radość jest owocem nawrócenia, darem Bożym wypełniającym serce z powodu otrzymania przebaczenia grzechów. Co więcej, radość towarzyszy nie tylko temu, który przebaczenie otrzymał, ale także Temu, który jest jego Dawcą – samemu Bogu. Łukasz Ewangelista wielokrotnie nawiązuje do motywu radości, będącej owocem nawrócenia, przebaczenia i pojednania.
W rozmowie z Jezusem Zacheusz rozpoczyna swoje wyznanie od zawołania „Panie” (Kyrios). W teologicznym odczytaniu Ewangelii nie jest to jedynie zwrot grzecznościowy, ale ma on także walor chrystologiczny. Zacheusz zdaje sobie sprawę, że ma do czynienia z przedstawicielem samego Boga na ziemi. Następnie słowa: „jeśli kogoś w czymś skrzywdziłem…” (Łk 19,8c), świadczą o świadomej autorefleksji Zacheusza. Czynności, o których mówi („Panie, oto połowę mego majątku daję ubogim, a jeśli kogo w czym skrzywdziłem, zwracam poczwórnie”), są jednoznaczną wskazówką, że owo „jeśli” to tylko stylistycznie tryb warunkowy, gdyż przywódca celników doskonale zdaje sobie sprawę, iż bez wątpienia skrzywdził wiele osób – i właśnie dlatego chce podjąć kroki naprawcze. Przywodzi go do tego refleksja, którą nazwać by można rachunkiem sumienia. Decyzja Zacheusza, ażeby aż poczwórnie wynagrodzić wyrządzoną innym krzywdę, świadczy nie tylko o jego pragnieniu zadośćuczynienia, ale także o wielkości żalu, jaki pojawił się u niego wskutek uświadomienia sobie własnych winy.
Piotr
Skrucha Piotra wiąże się z jego trzykrotnym zaparciem się znajomości z Jezusem (Mt 26,69-75). To w tej scenie najpełniej ujawnia się lęk pierwszego z apostołów – lęk, który nader często opanowywał Piotra. Zdrada Piotra opisywana jest w Ewangelii Mateusza w kontraście do wcześniejszego zapewnienia apostoła: „Choćby wszyscy zwątpili w Ciebie, ja nigdy nie zwątpię” (Mt 26,33).
Kiedy Piotr trzeci raz zapiera się swej znajomości z Jezusem, neguje wówczas także swoje uczniostwo: wypiera się nie tylko relacji z Nauczycielem, ale także z grupą uczniów, kiedy przecząco odpowiada na zaczepkę: „Na pewno i ty jesteś jednym z nich, bo i twoja mowa cię zdradza” (Mt 26,72). Tym samym Piotr wyłącza się ze wspólnoty. W pierwszych gminach chrześcijańskich tego typu postawa równoznaczna była z autoekskomuniką. O ile przyznanie się do uczestnictwa w społeczności wierzących równoznaczne było ze świadectwem, prowadzącym niekiedy do męczeństwa (łac. martyriumoznacza zarówno świadectwo, jak i męczeństwo), o tyle postawa przeciwna uchodziła za anty-świadectwo. Dwie reakcje apostoła wskazują, że natychmiast żałował on swego zachowania, jednak strach okazał się silniejszy. Pierwszą z nich jest płacz (Mt 26,75), drugą nieunikanie spojrzenia Pana (Łk 22,61-62), w którym być może dostrzegł znak łaski. Kto grzeszy, najczęściej unika wzroku tego, przeciw któremu grzeszy. Piotr natomiast poddaje się pod osąd Jezusa. Wie, że zdradził i zasłużył na karę, jednak sam sobie kary tej nie wymierza; szuka przebaczenia. Świadomym zabiegiem Jana jest podkreślenie na końcu swojej Ewangelii trzykrotnego wyznania Piotra: „Panie, Ty wiesz, że Cię kocham” (J 21,15.16.17). Trzykrotna zdrada kontrastuje z trzykrotnym wyznaniem miłości. To właśnie miłość pokonała strach. Ten sam Jan Ewangelista, u schyłku swych lat, wyrazi wprost tę prawdę: „W miłości nie ma lęku, lecz doskonała miłość usuwa lęk, ponieważ lęk kojarzy się z karą. Każdy, kto się lęka, nie wydoskonalił się w miłości” (1 J 4,18). Miłość pokonująca lęk sprawia, że Piotr powraca do wspólnoty uczniów: „Paś baranki moje” (J 21,15.16.17) – otrzymuje władzę przewodzenia rodzącemu się Kościołowi. W ten sposób spełnia się zapowiedź przekazania mu prymatu (Mt 16,18).
Judasz
Scena, w której Piotr otrzymuje władzę pasterską (J 21,15-19), ujawnia, że naturą grzechu apostoła był strach (1); Piotr jednak poddał się pod osąd Boga (2); szukał przebaczenia u Jezusa (3) i powrócił do wspólnoty uczniów (4). Te cztery cechy jego postawy ewangeliści ukazują tak, ażeby przeciwstawić je postawie Judasza, ucznia, który również dokonał zdrady swego Mistrza. Uczynił to w sposób przewrotny, gdyż posłużył się pocałunkiem, znakiem miłości, przywiązania i życzliwości. Podobnym znakiem w mentalności starożytnego Bliskiego Wschodu było podanie najlepszej potrawy lub pierwszego kęsa podczas uczty osobie uważanej za przyjaciela. Ten właśnie gest wykonał Jezus, gdy podczas ostatniej wieczerzy padło pytanie o zdrajcę: „Umoczywszy więc kawałek [chleba], wziął i podał Judaszowi, synowi Szymona Iskarioty” (J 13,26). W przeciwieństwie do przypadku Piotra naturą grzechu Judasza był nie strach, lecz pycha. Judasz przedłożył swoją własną wizję ponad plany Boże.
Uległszy grzechowi pychy, Judasz zdał sobie sprawę z wagi swej decyzji; nie był jednak zdolny – jak Piotr – poddać się pod osąd Jezusa. Osądził się sam: „Rzuciwszy srebrniki ku przybytkowi, oddalił się, potem poszedł i powiesił się” (Mt 27,5). Czyn ten był nie tylko samosądem; świadczył on też o niezdolności Judasza do szukania przebaczenia u źródła: u samego Jezusa. Z tego też powodu oddalił się od wspólnoty uczniów, pogrążając się w samotności. Ci, z którymi próbował się sprzymierzyć, odrzucili go: „[Judasz] zwrócił trzydzieści srebrników arcykapłanom i starszym i rzekł: «Zgrzeszyłem, wydawszy krew niewinną». Lecz oni odparli: «Co nas to obchodzi? To twoja sprawa»” (Mt 27,3-4). Egzegeza o podłożu egzystencjalnym właśnie w samotności Judasza widzi czynnik, który doprowadził go do zguby. Była to samotność wynikająca z pychy.
* * *
Oto trzy postacie, które w bardzo różny sposób okazały skruchę po popełnionym grzechu. Po swoistym rachunku sumienia Zacheusz zdał sobie sprawę, że skrzywdził wielu ludzi. Postanowił więc to wynagrodzić, rozdając swój majątek. Paradoksalnie utracie majątku towarzyszy radość. To właśnie postawa skruchy przewartościowała całe jego dotychczasowe życie: czystość serca i wartości duchowe przedłożył ponad dobra materialne.
Inaczej postawa skruchy ujawniła się w życiu dwóch spośród apostołów Jezusa. Zarówno Piotr, jak i Judasz dopuścili się zdrady względem Mistrza. Naturą grzechu Piotra był strach, w przypadku Judasza chodziło o pychę. Piotr poddał się osądowi Jezusa, u którego szukał przebaczenia, Judasz przeciwnie. Dużą rolę w historii obydwu apostołów odgrywa także motyw wspólnoty. Piotr pokonał swoją samotność, Judasz pogrążył się w niej całkowicie. Skrucha, która zrodziła się w lękliwym sercu Piotra, doprowadziła go do trzykrotnego wyznania miłości wobec Mistrza. Skrucha, której zalążek pojawił się w pysznym sercu Judasza, była zbyt słaba, ażeby wrócić do Jezusa i wspólnoty uczniów, czyli do rodzącego się Kościoła. A właśnie Kościół jest najwłaściwszym miejscem okazywania skruchy przed Panem. Bo „Pan jest blisko skruszonych w sercu” (Ps 34,19).
„Postawa skruchy”, Tota Tua 11 (2022) 3, 86-95.
Polub stronę na Facebook