Wbrew przekonaniom niektórych Kościół niezwykle rzadko formułuje dogmaty. Ostatni z nich ogłosił Pius XII niemal siedemdziesiąt lat temu. Dotyczył prawdy o wniebowzięciu Maryi, prawdy obecnej w przekonaniach chrześcijan już od pierwszych wieków. Analogicznie rzecz miała się z dogmatem ogłoszonym na Soborze we Florencji w 1442 roku. Brzmi on: poza Kościołem nie ma zbawienia. Po raz pierwszy zasadę tę sformułował w połowie III stulecia św. Cyprian, biskup Kartaginy. Oznacza ona tyle, że każdy, kto będzie zbawiony – chrześcijanin, muzułmanin, buddysta czy ateista – będzie zbawiony przez pośrednictwo Kościoła, który z woli Chrystusa stał się sakramentem zbawienia.

Jezusowa przypowieść o królu, który na ucztę zaprosił absolutnie wszystkich, rodzi pewną trudność intelektualną. Skoro biesiadnicy przyszli na salę weselną z „rozstajnych dróg”, jakże król może się dziwić, że nie mają stroju weselnego? Co więcej, taki przygodny weselnik jest za to surowo ukarany: „Zwiążcie mu ręce i nogi i wyrzućcie go na zewnątrz, w ciemności!” (Mt 22,13). Wielu egzegetów, wyjaśniając tę trudność, odwołuje się do zwyczaju ponoć dobrze znanego w starożytności. Urządzający przyjęcie miał wręczać w bramie pałacu stroje zaproszonym gościom. A skoro tak, oznacza to, że Jezusowy bohater nie wszedł na salę tak jak wszyscy, by móc otrzymać strój weselny. Chciał dostać się do wnętrza na własny sposób. Właśnie dlatego nie zagrzał długo miejsca w rozświetlonej sali balowej, lecz został wyrzucony w ciemności.

Ta między innymi przypowieść, odczytana alegorycznie, stoi u podstaw dogmatycznej zasady: poza Kościołem nie ma zbawienia. Bo tylko przez bramę Kościoła można wejść do pałacu zbawienia.