Edyta Stein jako młoda dziewczyna zainteresowała się sztuką. Był to czas, kiedy porzucając judaizm i świadomie wybierając ateizm rozpoczęła studia na Uniwersytecie Wrocławskim. Początkowo wybrała germanistykę i psychologię, z czasem jej zainteresowanie przeciągnęła filozofia. Otóż właśnie jako studentka Edyta wybrała się pewnego razu z przyjaciółkami do Frankfurtu. Postanowiły zwiedzić katedrę, zwracając uwagę przede wszystkim na rzeźby i obrazy. Gdy jednak Edyta weszła do kościoła, jej uwaga skupiła się nie na dziełach sztuki, lecz na modlącej się kobiecie, którą studentki kilka minut wcześniej widziały na targu. Kosz z owocami stał przed ławką, w której przysiadła na chwilę kobieta – jak można sądzić z wyglądu – z jednej z pobliskich wiosek. Zamknęła oczy i zatopiła się w modlitwie. Edyta Stein nie mogła oderwać od niej wzroku. „Ona przecież z kimś rozmawia, choć tu nikogo nie ma” – myślała. Nie wiedziała jeszcze wtedy, czym jest tabernakulum ani na czym polega adoracja Najświętszego Sakramentu. Do sceny tej powracała potem wielokrotnie w swoich wspomnieniach. Ostatecznie widok pełnej miłości do Jezusa Eucharystycznego kobiety stał się jednym z impulsów do późniejszego nawrócenia przyszłej Teresy Benedykty od Krzyża, dziś patronki Europy.
„Kto Mnie zobaczył, zobaczył także i Ojca” – wyjaśniał niegdyś Jezus apostołom. Trwanie na adoracji Najświętszego Sakramentu tu nic innego, jak zanurzanie się w Bożej obecności. Tego doświadczenia nie mógł znać psalmista, choć jego słowa dobrze oddają klimat modlitwy adoracyjnej:
„Panie, przenikasz i znasz mnie cały,
Ty wiesz, kiedy siedzę i wstaję.
Z daleka przenikasz moje zamysły,
Widzisz moje działanie i mój spoczynek,
I wszystkie moje drogi są Ci znane.
Choć jeszcze nie ma słowa na moim języku,
Ty, Panie, już znasz je w całości” (Ps 139, 1-4).
Doświadczenie mistycznej obecności Boga podczas adoracji tysiące razy natomiast było udziałem Jana Vianney, który zwykł mawiać, że gdybyśmy wiedzieli, czym jest Eucharystia, musielibyśmy umrzeć ze szczęścia. Właśnie dlatego wieki temu św. Tomasz z Akwinu dowodził, że aniołowie zazdroszczą nam jednego – iż możemy przyjmować Jezusa w Eucharystii.