Wypowiedzianemu słowu przypisywano w starożytności moc sprawczą. Wierzono, że gdy ktoś został pobłogosławiony – spotka go pomyślność i dobrobyt, gdy zaś kogoś przeklinano – spadnie na niego nieszczęście. Przekonanie to obecne jest również w Biblii, zwłaszcza w psalmach.

W krajach Żyznego Półksiężyca, a więc również w starożytnym Izraelu, słowu przypisywano moc sprawczą. Przekonanie to znalazło swój wyraz już na pierwszej stronie Biblii: „Rzekł Bóg… – i stało się…”. Również słowu ludzkiemu przypisywano podobne właściwości. Wierzono, że gdy ktoś został pobłogosławiony – spotka go pomyślność i dobrobyt, gdy zaś kogoś przeklinano – spadnie na niego nieszczęście. Przekonanie o realnym wpływie wypowiadanych słów na życie człowieka najbardziej uwidacznia się psalmach.

Spośród stu pięćdziesięciu psalmów kilka zaliczonych zostało do grupy tzw. psalmów złorzeczących. Są one trudne w interpretacji, gdyż zawierają złorzeczenie wobec wrogów. Z tego powodu Kościół nie włączył ich do liturgii godzin, codziennej modlitwy kapłanów i całego ludu Bożego. Jak zatem należy je interpretować? Dlaczego znalazły się w Piśmie Świętym, skoro sprzeciwiają się miłości bliźniego? Czy w ogóle powinniśmy je czytać?

Wymyślne nieszczęścia

Pomysłowość autora Psalmu 137 co do źródeł nieszczęścia bije na głowę scenariusze dzisiejszych horrorów. Obraz roztrzaskanych o twarde skały dziecięcych główek jest bardziej wymowny niż potępiana przez twórców demokracji praktyka pozostawiania schorowanych niemowląt na wzgórzach Tajgetos. W końcu mieszkańcy Sparty porzucali dzieci na pastwę dzikich zwierząt i niepogody, ale nie lubowali się w widoku rozbryzgującej się krwi. Tymczasem dla psalmisty taki widok jest źródłem upojnego szczęścia:

„Córka Babilonu jest niszczycielką.
Szczęśliwy ten, co ci odpłaci
za to, coś nam wyrządziła.
Szczęśliwy ten, co chwyci i roztrzaska
o skałę twoje małe dzieci”
(Ps 137,8-9).

Słowa te, użyte w podniosłym klimacie modlitwy, skierowane są przeciwko najeźdźcom, którzy zamienili w gruzy świątynię Pańską, zburzyli miasto, a jego mieszkańców w smutnym korowodzie poprowadzili do niewoli. Gdy jeńcy przekraczali bramy Babilonu, nad ich głowami górował ozdobny posąg bogini Isztar. Niewola nie miała zatem tylko charakteru politycznego, lecz także duchowy. Żydzi wkraczali do miasta pogańskich bożków, które „mają usta, ale nie mówią; oczy mają, ale nie widzą. Mają uszy, ale nie słyszą; nozdrza mają, ale nie czują zapachu” (Ps 115,5-6).

Życzenie zła najeźdźcy motywowane jest więc religijnie: Babilończycy zburzyli świątynię, skradli Arkę Przymierza i uwięzili jeńców w pogańskim mieście. Ta właśnie religijna motywacja posłużyła po wiekach biskupowi Hippony do ukucia zasady, według której interpretować należy wiele psalmów złorzeczących. Augustyn zachęca, by złorzeczenia i przekleństwa odnosić nie do grzesznika, który przecież zawsze ma szansę na nawrócenie, lecz do demonów, które wciąż atakują chrześcijan.

Kąpiel w krwi

Złorzeczenia i przekleństwa kieruje psalmista także do niegodziwych przywódców, władców i rządców, którzy uciskają ubogich i wiernych Panu, ponieważ „zeszli na bezdroża, od urodzenia zbłądzili” (Ps 58,4). Ku uciesze prawych nie ujdą oni przed karą: „Sprawiedliwy się cieszy, kiedy widzi karę, myje swoje nogi we krwi niegodziwca” (Ps 58,11). Kąpiel we krwi to bez wątpienia obraz dość drastyczny dla tych, którzy nie dostrzegają tu nawiązania do jesiennego tłoczenia winogron, namiętnie deptanych stopami. Do nich należał przypuszczalnie tłumacz Septuaginty, greckiego przekładu Biblii Hebrajskiej, który w celu złagodzenia wymowy wiersza woli mówić o rękach, nie o nogach.

Psalmy złorzeczące są modlitwą człowieka, który Bogu pozostawia pomstę, nie chce bowiem sam wymierzać sprawiedliwości. Prosi Jahwe o ukaranie niegodziwców, wyrażając tym samym własny dramat jako osoby uciskanej i doznającej niesprawiedliwości.

Kardynał Gianfranco Ravasi sądzi, że złorzeczenia niemal emanują miłością, ponieważ są jednocześnie wyrazem oddania ubogich Bogu. Tryumf bezbożnych postrzegano bowiem jako zwycięstwo nieprzyjaciół Boga i przymierza z Nim.

Przeklęci niegodziwcy

Przeklętym w psalmach jest ten, kto schodzi z drogi przymierza i odstępuje od Bożego prawa: „Przeklęci odstępujący od Twych przykazań” (Ps 119,21). Psalmista dziwi się niegodziwcom, których akrobatyczne zdolności przyrównuje do naskakiwania na ścianę: „Dokądże będziecie napadać na człowieka i wszyscy go przewracać jak ścianę pochyloną, jak mur, co się wali? Oni tylko knują podstępy i lubią zwodzić; kłamliwymi ustami swymi błogosławią, a przeklinają w sercu” (Ps 62,4-5). Autor chętnie przeklina przeklinających: „Miłował złorzeczenie: niech się nań obróci; w błogosławieństwie nie miał upodobania: niech od niego odstąpi! Niech się odzieje przekleństwem jak szatą; niech ono przeniknie jak woda do jego wnętrzności i jak oliwa wejdzie w jego kości” (Ps 109,17-18). Odkrywa nawet, że jego własne imię może być użyte jako przekleństwo: „Każdego dnia znieważają mnie moi wrogowie, srożąc się na mnie, przeklinają moim imieniem” (Ps 102,9).

Przeklęci w psalmach są poganie i ich bożki, które w Biblii Hebrajskiej (Ps 96,5) stanowią „ułudę” (hebr. hewel), jednak w tłumaczeniu greckim (Septuaginta) stają się już demonami (gr. daimonia). Przeklęci są najeźdźcy, którzy odważyli się wznieść swą rękę przeciw świątyni. Przeklęci są także ci, którzy za nic mają przykazania Prawa.

Niełatwa modlitwa

W historii egzegezy chrześcijańskiej psalmy złorzeczące, nielicujące z przykazaniem miłości, doczekały się różnorakich interpretacji. Jedni – idąc po linii interioryzacji – postanowili złorzeczenia odnieść do grzesznika, który mieszka w każdym człowieku, piętnując w ten sposób osobiste przywiązanie do zła. Inni mówili, że psalmy te potępiają sam grzech, nie zaś grzesznika. Zwolennicy trendów eschatologicznych widzą w nich proroctwo ostatecznego losu tych, którzy się nie nawrócą. Co bardziej uduchowieni twierdzą natomiast, że złorzeczenia odnieść należy do szatana i jego demonów.

Każda z zaproponowanych interpretacji psalmów złorzeczących sprawia, że chrześcijanin nie musi się wzdragać przed ich lekturą, lecz może odmawiać je z całą gorliwością.