Teofor znaczy niosący Boga. Taki przydomek nadano drugiemu z kolei biskupowi Antiochii Syryjskiej, Ignacemu. Według jednej z tradycji miał zastąpić na stolicy biskupiej samego Piotra Apostoła, który przewodził Kościołowi antiocheńskiemu jeszcze przed udaniem się do Rzymu. Przypuszczalnie w 107 roku osiemdziesięcioletni Ignacy został skazany na śmierć przez namiestnika Syrii. Działo się to podczas prześladowań wszczętych przez Trajana. Gdy Ignacy odbywał swą podróż do Rzymu, by tam być rzuconym na pożarcie przez dzikie zwierzęta, napisał siedem listów do chrześcijan w różnych miastach. Przestrzegał ich, aby przypadkiem nie wpadli na pomysł, by go uwolnić z rąk prześladowców! Chciał cierpieć dla Chrystusa, który powiedział: „Kto chce znaleźć swe życie, straci je, a kto straci swe życie z mego powodu, znajdzie je” (Mt 10,39).
Ciekawostką jest to, że mówiąc o zbliżającej się śmierci, Ignacy używa języka eucharystycznego. W Liście do Rzymian pisał: „Jestem Bożą pszenicą. Zostanę starty zębami dzikich zwierząt, aby się stać czystym chlebem Chrystusa. Proście za mną Chrystusa, abym za sprawą owych zwierząt stał się żertwą ofiarną dla Boga”. Pszenica, z której przygotowuje się hostie, czysty chleb Chrystusa, żertwa – wszystko to wskazuje na Eucharystię. Karmiąc się nią, biskup Antiochii przygotowywał się, by samemu złożyć życie Bogu w ofierze.
Wpatrując się w tę świetlaną postać z początków chrześcijaństwa, warto odświeżyć takie właśnie spojrzenie na Mszę świętą: jest ona nie tylko ucztą, ale także ofiarą. Przysposabia nas do składania Bogu codziennych ofiar z trudów i przeciwności, na jakie napotykamy.