Radość powołania źródłem świętości. Refleksja nad powołaniem pierwszych apostołów (Mt 4, 18-22)

W posynodalnej adhortacji apostolskiej Vita consecrata św. Jan Paweł II zawarł zachętę skierowaną do osób życia konsekrowanego: „Szczere i odnowione dążenie osób konsekrowanych do świętości jest dziś szczególnie potrzebne także dlatego, że należy popierać i umacniać w każdym chrześcijaninie pragnienie doskonałości. Trzeba rozbudzić w każdym wierzącym prawdziwą tęsknotę za świętością, mocne pragnienie nawrócenia i osobistej odnowy w klimacie coraz żarliwszej modlitwy i solidarności z bliźnimi, zwłaszcza z tymi najbardziej potrzebującymi” (Vita consecrata 39). Jednym ze źródeł takiego dążenia do świętości, o którym pisze Jan Paweł II, jest radość płynąca z faktu powołania.

Sięgnijmy więc po krótki opis sceny powołania przez Jezusa czterech pierwszych uczniów, starając się dostrzec naturę samego powołania w ujęciu biblijnym i wynikającą z niego dynamikę dążenia do świętości: „Gdy [Jezus] przechodził obok Jeziora Galilejskiego, ujrzał dwóch braci: Szymona, zwanego Piotrem, i brata jego, Andrzeja, jak zarzucali sieć w jezioro; byli bowiem rybakami. I rzekł do nich: «Pójdźcie za Mną, a uczynię was rybakami ludzi». Oni natychmiast zostawili sieci i poszli za Nim. A gdy poszedł stamtąd dalej, ujrzał innych dwóch braci: Jakuba, syna Zebedeusza, i brata jego, Jana, jak z ojcem swym Zebedeuszem naprawiali w łodzi swe sieci. Ich też powołał. A oni natychmiast zostawili łódź i ojca i poszli za Nim.” (Mt 4,18-22).

Jezus powołujący uczniów (Mt 4,18-22)

Jezus znajduje się najprawdopodobniej w okolicach Kafarnaum, na co wskazuje kontekst omawianej perykopy. To właśnie tam, na brzegu Jeziora Galilejskiego, powołuje czterech pierwszych uczniów. Są nimi Szymon Piotr, jego brat Andrzej, Jakub i jego brat Jan. Jezus przechodząc brzegiem pierwszy ich zobaczył. Fakt ten wskazuje na inicjatywę powołującego. Jako pierwszy powołany pojawia się Szymon. Nie jest to przypadek. Piotr występuje zawsze na czele katalogu apostołów, co poświadcza pośrednio późniejszy jego prymat. Już tutaj, w scenie powołania, nazwany jest Piotrem, choć nadanie tego imienia nastąpi dużo później.

W tradycji biblijnej imię wskazuje często na misję osoby, która je nosi. Dobór imienia tuż po narodzinach dziecka był niezwykle istotny. Tak było zresztą w przypadku wszystkich ludów semickich. Wierzono, że imię wpływa na los człowieka, w pewien sposób determinuje jego przeznaczenie. Przez etymologię imienia próbowano niekiedy odgadnąć przyszłość nowonarodzonego. Stary Testament zna imiona, których znaczenie oddaje konkretną sytuację historyczną: Kain – „otrzymany od Jahwe” (Rdz 4,1); Samuel – „Bóg wysłuchał” (1Sm 1,20); Gerszom – „cudzoziemiec” (Wj 2,22). Największe znaczenie miały imiona teoforyczne, w których (często w formie skróconej) pojawiało się imię Boga. Przykłady takich imion to Natan, Jeremiasz, Ezechiel, Jerubbal czy Jezus. We wcześniejszych epokach historii Izraela dużo częściej stosowano imiona teoforyczne. Onomastka biblijna zna np. około czterdziestu imion odwołujących się do idei ojcostwa Bożego, zawierających morfem ab. Poza imionami własnymi unikano jednak w Izraelu nazywania Boga Ojcem. Jest jedynie kilka wyjątków od tej zasady (Ps 2,7; 89,27; 1Krn 28,6). W biblijnej historii zbawienia zmiana imienia związana jest niekiedy z powierzeniem misji (Abram – Abraham, Saraj – Sara, Jakub – Izrael). Nazwanie Szymona Piotrem już w scenie powołania wskazuje na późniejszą misję apostoła: Piotr to po aramejsku Kefa, czyli „skała”. Właśnie na tej skale Jezus budować będzie wspólnotę Kościoła.

Drugi z powołanych to Andrzej, brat Szymona. Pochodził z Betsaidy i był uczniem Jana Chrzciciela (J 1,35-49). Według relacji Janowej, usłyszawszy słowa Chrzciciela o Jezusie przyprowadził do Niego także Szymona. Tradycja umieszcza jego późniejszą działalność misyjną w Scytii i Achai, gdzie poniósł śmierć męczeńską na ukośnym krzyżu, zwanym krzyżem św. Andrzeja. Jezus powołuje tych dwóch braci podczas ich codziennych czynności. Byli rybakami, a więc trudnili się pracą na Jeziorze Galilejskim. Mateusz zauważa, że właśnie zarzucali sieci. Sieci obciążone były na końcach kamieniami, które powodowały szybkie ich zanurzanie i uniemożliwiały schwytanym rybom ucieczkę.

Jezus wzywa dwóch pierwszych uczniów za pomocą tzw. formuły powołaniowej: „Pójdźcie za mną, a uczynię was rybakami ludzi” (Mt 4,19). Podobne formuły w formie rozkazu znane są ze Starego Testamentu (1Krl 11,31; 19,15-21; 1Sm 16,1). Nakaz zawarty w formule obejmuje „pójście za” Jezusem, czyli wyraża ideę naśladowania. Metafora „rybaków ludzi” nawiązuje do gromadzenia ludzi w nowo tworzonej wspólnocie – wspólnocie Kościoła. Jak rybacy gromadzą wyłowione ryby w jednej sieci, tak uczniowie Jezusa będą gromadzić w Kościele wszystkich przyjmujących wiarę. Niektórzy metaforę ciągną jeszcze dalej: ponieważ skutkiem działania rybaków jest śmierć ryb, skutkiem działania uczniów Jezusa będzie śmierć ludzi dla grzechu, a więc nawrócenie. Szymon i Andrzej nie okazują żadnego wahania w przyjęciu wezwania; sieci zostawiają „natychmiast”. Ważne jest podkreślenie, że bracia porzucili wykonywaną pracę („zostawiwszy sieci”). W tradycji żydowskiej, gdy rabini wzywali kogoś do naśladownictwa, nie nakazywali mu porzucać dotychczasowych zajęć. W tej radykalnej zmianie przejawia się więc novum działalności Jezusa, która odbiega od tradycyjnych form.

Dwóch innych braci, Jakuba i Jana, synów Zebedeusza, Jezus również zastaje przy zwykłej czynności rybaków – przy naprawianiu sieci. Chodzi o Jakuba Starszego, który został stracony za Agrypy I w 44 roku oraz o Jana, który po zmartwychwstaniu był jednym z filarów gminy jerozolimskiej. Temu ostatniemu tradycja przypisuje autorstwo pięciu pism Nowego Testamentu: Ewangelii, trzech listów i Apokalipsy. Obaj zwani byli także „synami gromu” (Boanerges), co sugerowało niektórym biblistom, iż przynależeli do grona zelotów, gorących zwolenników utworzenia królestwa Izraela po zbrojnym wystąpieniu przeciw Rzymianom. Również i w tym wypadku Mateusz podkreśla natychmiastowość decyzji braci: „natychmiast zostawili łódź i ojca i poszli za Nim” (Mt 4,22). Jeśli widzieć tę wzmiankę na tle starotestamentalnego opowiadania o powołaniu Elizeusza przez Eliasza, narzuca się duży kontrast. Elizeusz prosi o możliwość pożegnania się z rodzicami (1Krl 19,19-21). W przypadku Jakuba i Jana podkreślony zostaje fakt, że zostawili oni ojca, a fakt ten znajduje wytłumaczenie w Mowie Misyjnej: „Kto miłuje ojca lub matkę bardziej niż Mnie, nie jest mnie godzien” (Mt 10,37).

Osobista więź ze Zmartwychwstałym – źródłem radości

Trzej spośród czterech powołanych uczniów, Piotr, Jakub i Jan, byli przygotowywani przez Jezusa na szczególnych świadków zmartwychwstania. Byli obecni przy wskrzeszeniu córki Jaira, gdy Jezus okazał swą władzę nad śmiercią (Mk 5,21-24.35-43). Byli świadkami przemienienia na górze Tabor, gdzie Jezus mówił o swoim odejściu, a więc również o powstaniu z martwych (Mk 9,2-11). Wreszcie towarzyszyli Jezusowi podczas modlitwy w Ogrodzie Oliwnym, a więc w wydarzeniu rozpoczynającym Jego mękę, która poprzez śmierć prowadzi do zmartwychwstania (Mk 14,32-42). Te trzy wydarzenia, których świadkami byli Piotr, Jakub i Jan, udowodniło im, że Jezus ma władzę nad śmiercią, a pokonując ją, dokonuje zbawienia.

Narracje opisujące te wydarzenia rozmieszczone są z dużą precyzją niemal równomiernie na kartach dzieła Markowego. Relacja o przemienieniu usytuowana zastała centralnie, natomiast dwie pozostałe zajmują centralne pozycje w pierwszej i drugiej części Markowej ewangelii. Już samo rozmieszczenie perykop w strukturze dzieła sugerować może zamiar teologiczny autora: wraz z progresywnym ujawnianiem tożsamości Jezusa, ewangelista stopniowo przygotowuje trójkę apostołów na autorytatywnych świadków swego zmartwychwstania. We wszystkich trzech narracjach pojawia się implicite lub expressis verbis motyw śmierci i zmartwychwstania. Wskrzeszenie córki Jaira, jak każde wskrzeszenie opisane przez ewangelistów, jest pośrednią zapowiedzią zmartwychwstania: jak Jezus pokonał śmierć przywracając zmarłych do życia, tak też pokona ostatecznie panowanie śmierci powstając z grobu. Przy zejściu z góry przemienienia Jezus wprost zapowiada zmartwychwstanie Syna Człowieczego; z relacji paralelnych wiadomo, że śmierć i zmartwychwstanie Jezusa było także przedmiotem rozmowy Jezusa z Mojżeszem i Eliaszem. Wreszcie scena modlitwy w Getsemani jest już bezpośrednim przygotowaniem do śmierci i zmartwychwstania. Jezus modli się, by wypełniła się wola Ojca i do modlitwy zachęca trzykrotnie zmożonych snem swoich uczniów.  Trzy perykopy, w których pojawiają się Piotr, Jakub i Jan, ułożone zostały przez ewangelistę na zasadzie climaxu: początkowo apostołowie poznają jedynie moc Jezusa nad śmiercią, następnie słyszą bezpośrednią zapowiedź zmartwychwstania i wreszcie sami uczestniczą w wydarzeniach bezpośrednio prowadzących do śmierci i powstania z martwych Jezusa. Motyw zmartwychwstania z każdym opowiadaniem zarysowuje się więc coraz silniej. Piotr, Jakub i Jan są przygotowani, by stać się świadkami zmartwychwstania: widzieli przywróconą do życia dziewczynkę, słyszeli z ust Mistrza zapowiedź powstania z grobu i wreszcie sami uczestniczyli w początkach męki Jezusa. W prawie żydowskim cyfra trzech świadków jest optymalna, by potwierdzić jakieś wydarzenia: choć dla uwiarygodnienia wydarzenia wystarczało świadectwo dwóch osób, potrójne świadectwo niwelowało wszelkie wątpliwości: Jezus żyje i tef fakt staje się przyczyną szaleńczej radości uczniów! Jako osoby przez Niego powołane zawsze będą mogli cieszyć się Jego obecnością i bliskością.

Natura powołania w scenach biblijnych

Na kanwie opowiadania o powołaniu pierwszych apostołów w sposób naturalny rodzi się refleksja nad naturą powołania. W języku biblijnym jest to wezwanie Boga do spełnienia powierzonej misji. Obejmuje ono wszystkie wymiary życia powołanego i ustanawia zupełnie nową jakość relacji z Bogiem. Powołanie jest decyzją Boga, na którą nie można zasłużyć i dokonuje się ze względu na innych, nie ze względu na samego powołanego. Nie jest więc nagrodą, lecz wezwaniem do służby. Klasyczne sceny powołania przedstawione w Biblii składają się zazwyczaj z trzech elementów: (1) deklaracja wyboru i powierzenia misji  (2) obiekcje powołanego oraz (3) zapewnienie Bożej asystencji. Według tego modelu strukturowane są opowiadania o powołaniu innych charyzmatycznych przywódców Izraela: Mojżesza (Wj 3-4), Gedeona (Sdz 6,11-17), Saula (1Sm 9,17-10,7) czy Jeremiasza (Jr 1,4-8). Element pierwszy do formuła powołaniowa i powierzenia misji. W przypadku Piotra i Andrzeja brzmiała: „Pójdźcie za Mną, a uczynię was rybakami ludzi” (Mt 4,19). Dwa pozostałe elementy (obiekcje i zapewnienie asystencji) zostały w tym wypadku pominięte. U podstaw obiekcji przeciw podjęciu wezwania leży najczęściej lęk w różnych jego odcieniach: lęk przed nieumiejętnością przeprowadzenia pomyślnie wyznaczonego posłannictwa, lęk przed prześladowaniami ze strony słuchaczy słowa bądź lęk przed majestatem Powołującego, wobec którego powołany czuje się niegodny. Obiekcje ze strony powołanego nie mogą stać się odpowiednim motywem do odrzucenia powołania, gdyż obietnica asystencji Bożej niweluje przyczyny wszelkich obiekcji. Model: wybór, powołanie, powierzenie misji – obiekcje powołanego – zapewnienie o Bożej asystencji, stanowi schemat, w którym odnajduje się każda osoba powołana. Każdy powołany odczuwa w pewnym momencie swego życia przynaglenie do służby Bożej, przynaglenie, które odczytuje właśnie jako powołanie. Każdemu również towarzyszą obawy i poczucie niegodności wyznaczonej misji. Obietnica Bożej asystencji (w księgach prorockich wyrażana najczęściej za pomocą formuły: „Ja jestem z tobą”), pozwala jednak pokonać lęk i z ufnością podjąć zadanie wyznaczone przez Boga. Odpowiedź na dar powołania pozostaje zawsze wolną decyzją człowieka. Można go przyjąć bądź odrzucić. A jeśli serce targane jest wątpliwościami, czy przynaglenie rzeczywiście pochodzi od Boga, św. Paweł wzywa do zwrócenia uwagi na swe własne pragnienia. Jeśli osoba, która odczuwa wewnętrzne przynaglenie, pragnie, choć nie bez lęku, wkroczenia na drogę służby Bożej, można to pragnienie odczytać jako głos Boży, „albowiem to Bóg jest sprawcą chcenia [pragnienia] i działania zgodnie w Jego wolą” (Flp 2,13).

Powołani wezwani do świętości

Realizację powołania cechuje dynamizm. Nie jest ono bowiem biernym oczekiwaniem przyszłości zbawczej, ale praktykowaniem wiary, która wyraża się w głębokiej, intymnej i dynamicznej zarazem więzi z Bogiem i Jego Synem Jezusem Chrystusem w Duchu Świętym. Jest to droga uświęcenia, do jakiej wzywa św. Jan ewangelista: „Każdy zaś, kto pokłada w Nim tę nadzieję, uświęca się, podobnie jak On jest święty” (1J 3,3). Warto zwrócić uwagę na używaną przez Jana terminologię. Czasownik „uświęca się” oddaje za pomocą greckiego hagnidzo, natomiast „święty” to hagnos. Zazwyczaj czytelnik oczekiwałby tu terminów hagiadzo i hagios, po które często sięga św. Paweł. Jednak u Pawła zarówno czasownik, jak i przymiotnik mogą wskazywać na stan ontyczny, nie moralny (chrześcijanie są „święci”, gdyż przyjęli chrzest). Tymczasem, aby podkreślić konieczność moralnego wysiłku chrześcijan, Jan wybiera terminy, które go akcentują, a które można także oddać za pomocą „stać się nieskalanym” i „nieskalany”; takie terminy z pewnością mają konotacje moralne. Choć więc chrześcijanin już jest dzieckiem Bożym, może w pewnym sensie stawać się nim bardziej poprzez proces uświęcania się. Motywacją do podjęcia wysiłku moralnego jest pragnienie, by stać się nieskalanym jak Chrystus. Tylko osoba o czystym, nieskalanym sercu, będzie mogła cieszyć się bliskością Chrystusa w gronie zbawionych. Dla Żydów jawna wydaje się tu aluzja do psalmów wstępowania do świątyni – mieszkania Boga. Jeden z nich głosi:

„Kto wstąpi na górę Pana
lub kto stanie w Jego świętym miejscu?
Człowiek rąk nieskalanych i czystego serca,
który nie skłonił swej duszy ku marnościom” (Ps 24,3).

Psalmista stwierdza, że oblicze Boga oglądać mogą na Syjonie tylko ci, których serce jest czyste. Chodzi więc o coś więcej, niż tylko zachowanie przepisów rytualnych. Wstępujący do świątyni winien mieć „serce czyste”, czyli być wolny od grzechu. Wiadomą jest rzeczą, że te starotestamentowe oczekiwania oglądania oblicza Boga nie spełniły się; przeniesiono je na czasy mesjańskie, kiedy to zakróluje oczekiwany Boży Pomazaniec. W tym sensie właśnie chrześcijaństwo przejęło obietnice mesjańskie, ukazując ich wypełnienie w Chrystusie. Wierzący w Niego będą oglądać Go takim, jakim jest, gdyż serce ich będzie uświęcone.

Konkluzja

Analiza Mateuszowego opisu powołania przez Jezusa pierwszych uczniów prowadzi do wniosku, że powołanie realizuje się na drodze nieustannego towarzyszenia Jezusowi (gr. akoluthein – „iść za”). Staje się to możliwe dzięki zmartwychwstaniu Jezusa. Fakt ten jest największym źródłem radości dla tych, którzy szczerym sercem odpowiadają na Boże wezwanie. Zmartwychwstały wciąż żyje i wciąż wzywa kolejnych uczniów i uczennice na drogę powołania. Droga ta jest drogą uświęcania się, zgodnie ze słowami Jana Pawła II: „Wszystkie dzieci Kościoła, powołane przez Ojca, aby słuchać Chrystusa, muszą odczuwać głęboką potrzebę nawrócenia i świętości. Jak jednak podkreślano na Synodzie, potrzeba ta odnosi się przede wszystkim do życia konsekrowanego. Istotnie, powołanie skierowane do osób konsekrowanych, aby szukały najpierw Królestwa Bożego, jest nade wszystko wezwaniem do pełnego nawrócenia, to znaczy do wyrzeczenia się samych siebie i do życia wyłącznie dla Pana, tak aby Bóg był wszystkim we wszystkich” (Vita consecrata 35).