Żydowskie święto Paschy jest wspomnieniem wyzwolenia Izraelitów z Egiptu. Podstawowym pokarmem na uczcie paschalnej jest baranina, gdyż dokładnie to mięso spożywali prowadzeni przez Mojżesza członkowie narodu wybranego. Zadziwiające jednak jest to, że gdy wczytujemy się uważnie w nowotestamentowe opisy Ostatniej Wieczerzy, w żadnym z nich nie znajdziemy wzmianki o baranku paschalnym. Nie wspomina o nim ani Mateusz, który dzieło swe adresuje do chrześcijan pochodzenia żydowskiego, ani faryzeusz Paweł w korespondencji z Koryntianami. Nie mówi o nim ani Marek, ani Łukasz. W żadnym z czterech przekazów o ustanowieniu Eucharystii nie pada nawet słowo na temat tego, czy apostołowie z Jezusem jedli baraninę, jak wymagało tego Prawo. Czyżby o czymś zapomnieli? Czyżby nie przygotowali się właściwie do tej uczty? A może to ewangeliści po prostu nie zapisali tej informacji?
Nie, nie ma tu przypadku. Wszystko jest doskonale przemyślane. Zarówno Paweł, jak i ewangeliści pisali o ustanowieniu Eucharystii już po zmartwychwstaniu Jezusa. Wtedy zdawali już sobie doskonale sprawę, że na tamtej uczcie to przecież sam Jezus był barankiem paschalnym. To o Nim mówił Jan Chrzciciel: „Oto Baranek Boży, który gładzi grzech świata” (J 1,29). Skrzętnie przemilczeli informację na temat baraniny, aby skierować wzrok na Jezusa.
Podczas każdej Eucharystii możemy spożyć Baranka Bożego, który niczym nowy Mojżesz prowadzi nas do wolności.