Strata oswojona
Urodzony w Eisenach i żyjący na przełomie XIX i XX wieku niemiecki pisarz Walter Flex zasłynął często powtarzanym zdaniem:
„Bóg widzi śmierć inaczej niż my. My widzimy ją jako ciemny mur – Bóg jako bramę”.
Refleksja Flexa nad przemijaniem, śmiercią i stratą nabrała dojrzałych kształtów podczas pierwszej wojny światowej, gdy musiał zmagać się z utratą bliskich. Sam odszedł na drugi brzeg w 1917 roku, w wieku zaledwie trzydziestu lat. Został śmiertelnie ranny w bitwie pod Oti Manor na największej wyspie Estonii. Ta śmierć, jak każda, pozostawiła bliskich w żałobie.
Psychologowie potrafią wyznaczyć etapy przeżywania żałoby. Mówią o konieczności akceptacji zaistniałej straty po pierwszym szoku i etapie przeżywania doskwierającego bólu. Twierdzą, że trzeba na nowo uczyć się żyć w świecie pozbawionym obecności bliskiej osoby, gdyż dopiero to pozwoli po długim procesie przemiany na nowo odzyskać radość życia. Niektórzy zmagają się z utratą bliskich miesiącami, inni – latami, jeszcze inni nigdy nie potrafią się z tym pogodzić.
A jak wygląda Jezusowa lekcja przeżywania żałoby? „Gdy Jezus usłyszał o śmierci Jana Chrzciciela, oddalił się stamtąd na miejsce pustynne, osobno” (Mt 14,13). Skądinąd wiadomo, że Jezus oddalał się na miejsca pustynne, aby się modlić. Niekiedy spędzał tam całe noce. Opłakiwanie starty swego poprzednika rozpoczyna więc od modlitwy. Paradoksalnie, oswajanie śmierci rozpoczyna się od bliskości z Tym, który śmierci nie uczynił i nie cieszy się ze zguby żyjących.
Gospodarz i Nauczyciel
Typową dla Mateusza cechą literacką jest ukazywanie tak zwanego „magnetyzmu” Jezusa: gdziekolwiek pojawiał się Jezus natychmiast towarzyszyły Mu tłumy. Również i tym razem Jezus nie mógł pozostać w samotności. W tłumie znajdowało się wielu ludzi chorych; Jezus zdjęty litością, uzdrawiał ich. Podkreślanie motywu litości to również jedna z charakterystycznych cech Ewangelii Mateuszowej.
Z kontekstu możemy przypuszczać, że Jezus po przeprawieniu się przez jezioro niemal cały dzień spędził na uzdrawianiu chorych. Pod wieczór okazało się, że tłumy nie mają żywności. Apostołowie proszą Jezusa, by odprawił tłumy do domu, spotykają się jednak z kłopotliwym nakazem: „Wy dajcie im jeść!”. Okazało się, że uczniowie Jezusa również nie mają żywności, posiadają tylko pięć chlebów i dwie ryby. Zarówno chleb, jak i ryba były typowym pożywieniem dla mieszkańców Palestyny za czasów Jezusa; mięso jedzono tylko przy szczególnie uroczystych okazjach. Łatwo było o ryby: z jednej strony ich kraj otoczony był Morzem Śródziemnym z drugiej Jeziorem Galilejskim i rzeką Jordan. Wszędzie tam można było dokonywać połowów.
Nie było zwyczajem starożytnych nauczycieli żydowskich, aby karmić swoich uczniów – uczniowie sami musieli zatroszczyć się o swój wikt – tutaj jednak Jezus bierze na siebie rolę gospodarza domu, jako Nauczyciel zamierza nakarmić nie tylko tłumy, ale i swoich własnych uczniów.
Zapowiedź Eucharystii
Po wyznaniu uczniów, że mają zaledwie pięć chlebów i dwie ryby, słyszą nakaz Jezusa: „Przynieście je tutaj”. Zakłopotani spełniają nakaz. Mateusz zauważa, że Jezus nakazał tłumom usiąść na trawie. Niektórzy egzegeci przypuszczają, że wzmianka o trawie wskazuje, iż była to pora wiosenna, a więc pora, w której świętowano Paschę. W ten sposób rozmnożenie chleba miało być zapowiedzią paschy Chrystusa.
Gdy Jezus otrzymuje chleby, postępuje według jasno określonego rytuału: patrzy w niebo, odmawia błogosławieństwo, łamie chleby, daje je uczniom, uczniowie zaś przekazują je tłumom. Spotykamy tutaj ciąg czterech czasowników: chodzi mianowicie o terminy: „wziąć”, „łamać”, „rozdawać” i „odmówić błogosławieństwo”. Wszystkie użyte są również w opisie ustanowienia Eucharystii. Podczas Ostatniej Wieczerzy Jezus również wziął chleby, odmówił błogosławieństwo, połamał je i dawał uczniom.
Pierwsze rozmnożenie chleba było wyrazem misji Jezusa skierowanej do Żydów. Inaczej będzie przy drugim rozmnożeniu chleba, dokonanym na terenach pogańskich; tam Jezus ofiarowuje dary zbawcze również poganom. W obrazie rzesz kroczących za Jezusem i karmiących się chlebem, możemy dostrzec symbol Kościoła, który idzie za Jezusem i od Niego czerpie chleb eucharystyczny. Ci, którzy do Kościoła przynależą, nigdy nie upadną z wyczerpania, albowiem sam Jezus, dawca chleba dającego życie, jest pomiędzy nimi.
Audycja „Głos na pustyni” w Radio „Wrocław” w każdą niedzielę o 6.50
Polub stronę na Facebook