Malutka wyspa Bornholm, oblana wodami Bałtyku, zachwyca ciszą i naturą. Życie toczy się tu spokojnie, pewnie dlatego, że Duńczycy zrobili co w ich mocy, by zatrzeć tu ślady wielkich aglomeracji. Olbrzymie supermarkety zamienili na przytulne sklepiki, samochody na rowery, a huczne puby w niemieckim stylu na małe restauracje z owocami morza.
Równie charakterystycznym elementem bornholmskiego krajobrazu są niewielkie kościoły – rotundy, budowane na kształcie owalu osiem wieków wstecz. W Olskirke w niewielkim Olsker, drogocennym zabytkiem kultury sakralnej jest rzeźbiona ambona i stylowe freski, które nadają klimat całemu wnętrzu. Niezwykłe w swej wymowie są wizerunki czterech ewangelistów. Każdy wygląda odmiennie, jak odmienne są dzieła powstałe pod ich wprawnym piórem. A dzieła te są różne, gdyż każdy inaczej widział postać Jezusa z Nazaretu.
Adepci sztuki malarskiej doskonale zdają sobie sprawę, że rezultat portretowania zależy od wielu czynników. Dużą rolę gra przyjęta pozycja artysty, kąt padania światła, perspektywa, dobór kolorów i przyjęta konwencja tła.
Stosując metaforę malarską do trzech pierwszych ewangelii, zwanych synoptycznymi, łatwo dostrzec, że każdy z ewangelistów kreślących portret Jezusa przyjął nieco inne założenia programowe, które uwzględniają tak jego własne zapatrywania, jak i potrzeby wspólnoty, do której dzieło było adresowane. Odmienna perspektywa spojrzenia na postać Mistrza z Nazaretu, inaczej zarysowane tło środowiskowe, różnie oddana gra światła i cienia – wszystko to świadczy o dokonanej interpretacji faktu, którego doczekało się wydarzenie Jezusa Chrystusa. Ewangelia bowiem jako dzieło pisane to nic innego, jak fakt historyczny oraz jego interpretacja teologiczna.
Mateusz, Marek i Łukasz są więc trzema portrecistami Jezusa.
Więcej: tutaj.