Edgar Mitchell w 1971 roku, jako pilot Apollo 14, został szóstym człowiekiem, który postawił swą nogę na srebrnym globie. Astronauta tak wspomina tamte chwile: „Pierwszą rzeczą, która przyszła mi na myśl, kiedy patrzyłem za Ziemię, było jej niewiarygodne piękno. Nawet najbardziej spektakularne fotografie nie są w stanie tego oddać. To był majestatyczny widok. Wspaniały niebieskobiały klejnot zawieszony na tle atłasowego nieba. W punkcie kulminacyjnym tego przeżycia obecność Boga stała się niemal namacalna i zdałem sobie sprawę, że to On jest Królem Wszechświata”.
Nie potrafimy wyznaczyć granic Jego królestwa. Brak w nim punktów granicznych, murów obronnych i określonego terytorium. Granice królestwa Bożego biegną przez ludzkie serca. Kto więc należy do królestwa Bożego? Kto może się poszczycić, że ma Chrystusa za Króla? Poszukajmy odpowiedzi na te pytania w słowach samego Jezusa. Jego nauczanie często dotyczyło królestwa Bożego. Co sam mówił o swoim królestwie?
„Szukajcie najpierw królestwa Bożego i jego sprawiedliwości, a wszystko inne będzie wam dodane”
Do królestwa Bożego należy więc ten, kto szuka sprawiedliwości. Jeden ze starożytnych filozofów, Diogenes, w samo południe przy pełnym słońcu zapalał pochodnię i chodził po ateńskim rynku wołając: „Hominem quero!” („Szukam człowieka”). Zadziwieni przechodnie drwili: „Oszalałeś? Otaczają cię tłumy, a ty mówisz: szukam człowieka”. Diogenes miał odpowiedzieć: „Szukam człowieka, który jest godny swego miana – człowieka sprawiedliwego”. Do królestwa Bożego należą ci, którzy starają się o sprawiedliwość. Autor psalmu stwierdza wprost: „Nie ma sprawiedliwego ani jednego”. To prawda, że każdy z nas obciążony jest grzechem. Naszym zadaniem jest jednak dążenie do sprawiedliwości, szukanie sprawiedliwości. A to oznacza najpierw pokorne uznanie swego grzechu i prośbę o przebaczenie. Kościół wskazuje nam konfesjonał jako miejsce pojednania z Bogiem.
Amerykański pisarz i psycholog zarazem, John Powell, opowiada w jednej ze swoich książek o kobiecie, która prowadziła grzeszne życie i później czuła wielką pogardę do samej siebie. Pomyślała, że takie życie nie ma sensu. Wyszła na brzeg morza z tą myślą, że popłynie tak daleko, jak wystarczy jej sił, a później woda dokona reszty. Gdy weszła do wody, odwróciła się na chwilę i zobaczyła, w jaki sposób morskie fale zmywają ślady jej stóp na piasku. I wtedy przyszła jej do głowy nieoczekiwana myśl: „Tak samo mogą zostać zmyte moje grzechy”. Zawróciła i skierowała swe kroki do konfesjonału. To był moment zwrotny w całym jej życiu. Do królestwa Bożego należy więc ten, kto pomimo swoich grzechów wciąż szuka sprawiedliwości.
„Nie każdy, który mówi mi: Panie, Panie!, wejdzie do królestwa Bożego, lecz ten, kto spełnia wolę Ojca mojego”
Warunkiem wejścia do królestwa Bożego jest wypełnienie woli Boga. Aby ją wypełnić, trzeba ją najpierw rozpoznać. W jaki sposób rozpoznać wolę Boga dla mojego życia? Nikt nie ma wątpliwości, że grzech nie jest wolą Boga. Rezygnacja z grzechu – o czym wspomnieliśmy już wcześniej – jest więc podstawowym wypełnieniem woli Bożej. A dalej naszym zadaniem jest rozpoznanie głosu Boga, który mówi do nas. W tym właśnie głosie odczytamy wolę Bożą wobec nas. Bóg mówi do nas na różne sposoby: przez słowa Pisma Świętego, na modlitwie, przez innych ludzi czy przez wydarzenia z naszego życia. Gdy w ciszy i skupieniu przewracamy stronice Biblii, sam Bóg mówi do nas – wtedy łatwiej odczytać Jego wolę. Podobnie dzieje się na modlitwie, gdy traktujemy ją poważnie. Często myśli, które kołaczą się wtedy w naszych sercach mogą pochodzić od Boga. Niekiedy Bóg może przemówić do nas przez innych ludzi – zwłaszcza tych, którzy żyją blisko Niego, którzy unikają grzechu. Również poprzez wydarzenia z naszego życia Bóg może skierować do nas swoje słowo. Często to, co nazywamy przypadkiem czy zbiegiem okoliczności jest po prostu mową Boga skierowaną do nas. Tak więc do królestwa Bożego należy ten, kto spełnia wolę Boga.
„Jeśli nie staniecie się jak dzieci, nie wejdziecie do królestwa Bożego”
Jedną z naturalnych cech dzieci jest zaufanie; przede wszystkim zaufanie wobec swoich rodziców. Telewizja powtarzała niedawno reportaż o porwaniu samolotu. Po długich pertraktacjach udało się obezwładnić terrorystów i uwolnić zakładników. Kamera pokazywała zbliżenia twarzy ludzi opuszczających pokład. Nie którze były przerażone, inne jakby nieobecne, w oczach rysował się strach. Uwagę zwrócił pewien ojciec, który trzymał w ramionach kilkuletnie dziecko. Dziewczynka słodko spała, uśmiechając się przez sen, zupełnia nieświadoma grozy sytuacji. Czuła się bezpieczna w ramionach ojca. Podobnie bezpiecznym może czuć się ten, dla którego Ojcem i Królem jest Bóg. Poczucie bezpieczeństwa rodzi się z ufności złożonej w Bogu; dziecko czuje się bezpieczne, dlatego że ufa swojemu ojcu. Podobnie i chrześcijanin może czuć się bezpiecznie, jeśli ufa w dobroć i potęgę Boga. Taki z pewnością należy do królestwa Bożego.
Do królestwa Jezusa Chrystusa Króla Wszechświata należą ci, którzy szukają sprawiedliwości; ci, którzy pełnią wolę Boga; i ci, którzy jak dzieci mają zaufanie do swego Ojca w niebie. A skoro Bóg jest naszym Królem, to nie musimy chodzić po tym świecie z pochyloną głową. Odkryjmy swoją godność – godność dzieci królewskich. Tej godności uczył nas przed laty ksiądz Popiełuszko, gdy wołał: „Musicie mieć w sobie coś z orłów, serce orle i wzrok orli. Musicie ducha hartować i wznosić się wysoko, ponad inne ptaki. Pamiętajcie, orły to wolne ptaki, bo szybują nad ziemią wysoko, a nie pełzają nisko po ziemi”.
UROCZYSTOŚĆ KRÓLA WSZECHŚWIATA B (XXXIV B)