Zwykła pomyłka?

Był opatem na Monte Casino. Jadał pizzę w Neapolu. Porzucił zakon benedyktynów. Wolał dominikanów. W stole, przy którym jadał posiłki, wycięto owalne wgłębienie, by mógł zmieścić się jego brzuch. Nazywano go osłem, jednak jego nauczyciel przepowiedział, że gdy ten osioł zaryczy, usłyszy go cały świat. Był tytanem pracy. Jego dzieła zajmują kilka półek w największych bibliotekach świata. Pod koniec życia zwierzył się, że wszystko, co napisał, to słoma i sieczka.

Na grobie Tomasza z Akwinu w Tuluzie napisano: „Panie, Ty wiesz lepiej aniżeli ja sam, że się starzeję i pewnego dnia będę stary. Zachowaj mnie od zgubnego nawyku mniemania, że muszę coś powiedzieć na każdy temat i przy każdej okazji […]. Nie śmiem Cię prosić o lepszą pamięć, ale proszę Cię o większą pokorę i mniej niezachwianą pewność, gdy moje wspomnienia wydają się sprzeczne z cudzymi. Użycz mi chwalebnego poczucia, że czasami mogę się mylić”.

Poczucie, iż czasem można się mylić, jest rzeczywiście chwalebne. Nie mieli się jednak czym chwalić dzierżawcy winnicy z Jezusowej przypowieści. Gdy właściciel chciał odebrać plon, jednego sługę pobili, drugiego przyprawili o śmierć, a trzeciego kamienowali. W końcu zabili syna właściciela. Mówili bowiem: „To jest dziedzic; chodźcie zabijmy go, a posiądziemy jego dziedzictwo” (Mt 21,38). I to była zła decyzja. Najgorsza decyzja ich życia. Zabili Tego, który przyszedł ich ocalić. Odebrali życie Temu, który miał przywrócić ich życie. Nawet nie wiedzieli, że są martwi. Nie tylko nie posiedli Jego dziedzictwa, ale utracili swoje. W swojej zachłanności po prostu popełnili błąd. Tak zwyczajnie zabrakło im chwalebnego poczucia, że czasami mogą się mylić…

Boży zasiew

W 586 roku przed Chr. Izraelici w smutnej procesji poprowadzeni zostali na wygnanie babilońskie. Ze spuszczonymi głowami przechodzili przez wspaniałą bramę bogini Isztar w stolicy mocarstwa, bramę, której rekonstrukcję dziś podziwiać można w Muzeum Pergamońskim w Berlinie. Wystarczyło pół wieku, by zarzucili swój ojczysty język. Hebrajski uległ procesowi sakralizacji. Stał się językiem Biblii. Przestano także wypowiadać imię Boże, ze względu na szacunek dla niego. Za to na co dzień zaczęto mówić po aramejsku.

Kiedy pięćdziesiąt lat później Izraelici mogli wrócić do umiłowanej Jerozolimy, przynieśli ze sobą język najeźdźców. I taka też była sytuacja w czasach Jezusa. W synagogach czytano po hebrajsku, a na co dzień rozmawiano po aramejsku. Z czasem zaczęto tworzyć gry słowne na bazie obydwu języków. Jedna z nich wydaje się pomagać w interpretacji Jezusowych przypowieści rolniczych. Otóż słowo „bar” po hebrajsku znaczy „ziarno”, po aramejsku zaś – „syn”.

W przypowieści o dzierżawcach winnicy syn jej właściciela zostaje przez nich zabity. Gospodarz może uczynić tylko jedno: „Nędzników marnie wytraci, a winnicę odda w dzierżawę innym rolnikom, takim, którzy będą mu oddawali plon we właściwej porze” (Mt 21,41). Oczywistym jest, że Jezus czyni tu aluzję do własnej śmierci. Jezus, Syn Boży niczym ziarno zostaje złożony do grobu, by trzeciego dnia przynieść obfity plon zmartwychwstania. Bo przecież tylko ziarno, które obumrze, przynosi plon obfity.

Zamyślenia z lampką wina

Produkcja wina sięga na terenach dzisiejszego Izraela zgoła pięć tysięcy lat. Najlepsze pochodzą ze Wzgórz Golan, ale wytwarzano je wszędzie. Nazwa Karmel to dawne Kerem-El, „Winnica Pana”. Dziś najsłynniejsza jest winnica Mizrachi, choć salezjanie z Cremisan też mają się czym poszczycić. Nic lepszego nad ich białe wino o głębokim zapachu, serwowane przy wieczornych świecach do ryb i owoców morza nad brzegami Genezaret! A w szabat przed wychyleniem lampki wina odmówić należy modlitwę: „Błogosławiony jesteś Panie, Boże wszechświata, bo stworzyłeś owoc winnego krzewu!”. Izraelskie Ministerstwo Turystyki ma ciekawe logo: dwóch mężczyzn, wysłanych przez Mojżesza, by zbadać Kanaan i powracających z kiścią winogron.

Zbiorem kiści winogron zajmowali się przewrotni rolnicy z Jezusowej przypowieści. Nie chcąc oddać plonów, zabili sługi właściciela winnicy, a ostatecznie także jego syna. Utożsamiając się z nim, Jezus kończy opowieść słowami: „Właśnie ten kamień, który odrzucili budujących, stał się głowicą węgła” (Mt 21,42). Używając alegorycznego języka, Jezus po raz kolejny przestrzega duchowych przywódców Izraela przez skutkami odrzucenia Jego nauki. To On sam jest „kamieniem węgielnym”, czyli tym, na którym opiera się cała budowla. Został definitywnie odrzucony, gdy zasunięto kamieniem wejście do Jego grobu.

Trzy dni później jednak wszystko się zmieniło. W niedzielny poranek wejście odsunięto, a wokół odrzuconego „kamienia węgielnego” zaczęła powstawać budowla – Kościół. Budowla, która choć trwa już dwa tysiąclecia, nigdy nie może być w pełni ukończona, bo powstaje z żywych kamieni. Prace wciąż trwają. Jest to gmach otwarty dla wszystkich. Jest to budowla, która czeka, by najęli się przy niej do pracy współcześni robotnicy z winnicy.

Przewrotni rolnicy

Obraz winnicy wskazujący na naród wybrany obecny był wielokrotnie w Starym Testamencie. Pierwsze zdanie Jezusowej przypowieści: „Był pewien gospodarz, który założył winnice, otoczył ją murem, wykopał w niej tłocznie, wybudował wieżę”, nawiązuje bez wątpienia do fragmentu księgi proroka Izajasza (Iz 5,2).Właścicielem winnicy jest sam Bóg, On troszczy się o nią, otacza ją murem, kopie tłocznie, buduje wieże – wszystkie te zabiegi są wyrazem troski, jaką Bóg ma wobec narodu wybranego. Winnicę właściciel oddaje w dzierżawę. Dzierżawa w starożytnym Izraelu polegała na tym, że rolnicy mogli czerpać zyski z uprawianej winnicy; mogli sprzedawać należne plony, ale część zarobków musieli oddawać właścicielowi. Dzięki dzierżawie byli w stanie utrzymać siebie i swoją rodzinę, ale także zyski bogaciły kieszeń właściciela winnicy.

Kiedy gospodarz posłał do rolników swoje sługi, ci postąpili z nimi brutalnie: jednych pobili, a innych obrzucili kamieniami. Nie ulega wątpliwości, że w obrazie owych sług, kryją się starotestamentalni prorocy, których Bóg posyłał do narodu wybranego, a którzy byli przez Żydów wielokrotnie odrzucani. Gospodarz kilkukrotnie posyła swoje sługi, ale wszystkich rolnicy traktują tak samo. W końcu gospodarz winnicy postanawia posłać do rolników swojego syna, ci jednak postępują z nim jeszcze brutalniej – zabijają go. Jezus mówi tu o sobie samym jako o Mesjaszu, którego Żydzi odrzucili. Kontynuując ten wątek, wskazuje, iż Mesjasz jest kamieniem węgielnym: „Ten właśnie kamień, który odrzucili budujący stał się głowicą węgła. Pan to sprawia i cudem jest w naszych oczach” (Ps 118,22-23).

Wyjaśniając ten cytat, Jezus stwierdza, że oto otwiera się droga zbawienia dla pogan, a każdy, kto przyjmie wiarę w Tego, który jest kamieniem węgielnym, może uzyskać zbawienie. Arcykapłani i faryzeusze zrozumieli, że Jezus o nich mówił tę przypowieść: to właśnie oni są odrzucającymi Mesjasza. Teraz jednak jeszcze nie przystępują do pojmania Jezusa, albowiem tłumy chętnie Go słuchają, uważając za proroka.

Audycja „Głos na pustyni” w Radio „Wrocław” w każdą niedzielę o 6.50

Polub stronę na Facebook