By czytać Biblię sercem

Aby czytać Biblię, warto zarezerwować sobie właściwy czas na lekturę. Właściwy to znaczy taki, kiedy nie będziemy zbyt zmęczeni, gdyż zmęczenie utrudnia percepcję, ale też taki, gdy nie będziemy zbyt pobudzeni i zajęci sprawami codziennego dnia, gdyż to z kolei utrudnia skupienie. Niektórzy wybierają spokój wieczoru, inni wolą czytać Biblię o brzasku dnia. Niektórzy czynią to codziennie po kilka minut, inni raz czy dwa razy w tygodniu przez dłuższy czas. Warto też pomyśleć o dogodnym miejscu, gdzie łatwo osiągnąć spokój i gdzie nie będzie zbyt wielu rzeczy, które mogą odciągnąć uwagę od lektury.

Rozpoczynając spotkanie z Biblią należy przyjąć konkretny plan lektury. Nie wszyscy winni czytać Biblię od pierwszego rozdziału Księgi Rodzaju do ostatniej strony Apokalipsy. Taka lektura może być zbyt trudna i nużąca, trudno bowiem przebrnąć przez niektóre księgi Starego Testamentu. Dobrze jest rozpoczynać lekturę od ksiąg łatwiejszych i bliższych nam, na przykład od ewangelii, Dziejów Apostolskich, listów Pawłowych. Dopiero z czasem przejść do ksiąg trudniejszych. Nie zaleca się także lektury na „chybił trafił”. Staje się ona wówczas nieuporządkowana i może sprawiać wrażenie magicznego podejścia do Biblii. Można także czytać Pismo święte zgodnie z liturgicznym rytmem Kościoła, to znaczy pochylać się codziennie nad czytaniami mszalnymi przeznaczonymi na dany dzień. Ich wykaz odnaleźć można w różnych agendach, kalendarzach czy na stronach internetowych.

Poniżej zaproponowano jedną z najprostszych metod prywatnej lektury Pisma świętego. Mówiąc o lekturze prywatnej ma się na myśli nie tylko indywidualne spotkanie z Biblią, ale także spotkanie w grupach nieformalnych czy wspólnotach modlitewnych. Bez wątpienia lektura taka odbywać się powinna w klimacie modlitwy, skupienia i otwarcia na głos Boga przemawiającego przez karty Biblii. Oto kilka kroków, które ułatwić mogą lekturę.

Świadomość obecności Boga

Do spotkania ze słowami Pisma świętego przystąpić należy ze świadomością, że są to słowa samego Boga. Należy więc w pierwszym rzędzie uświadomić sobie obecność Boga. Można to uczynić na kilka sposobów. Niektórzy wybierają kilka chwil ciszy i wewnętrznego skupienia, by pozwolić się ogarnąć Bożej obecności. Aby było to możliwe, należy starać się także o wyciszenie zewnętrzne. Inni wolą odmówić krótką modlitwę, która wprowadza w klimat bliskości Boga. Może to być jakaś znana modlitwa lub też spontaniczna, płynąca z serca i wypowiedziana własnymi słowami. Jeszcze inni rozpoczynają lekturę Biblii od modlitw w niej zawartych. Pięknym wprowadzeniem w klimat obecności Boga są początkowe słowa Psalmu 139:

Panie, przenikasz i znasz mnie,

Ty wiesz, kiedy siadam i wstaję. Z daleka przenikasz moje zamysły,

widzisz moje działanie i mój spoczynek i wszystkie moje drogi są Ci znane.

Choć jeszcze nie ma słowa na języku: Ty, Panie, już znasz je w całości.

Ty ogarniasz mnie zewsząd i kładziesz na mnie swą rękę (Ps 139, 1-5).

Lektura

Przystępujemy do lektury wcześniej przygotowanego fragmentu. Jej celem jest zrozumienie literalnego znaczenia tekstu, to znaczy tego, które było pierwotnym zamierzeniem autora i które pragnął przekazać swym czytelnikom. Należy zapytać, kto jest autorem księgi, kiedy powstała, w jakich okolicznościach, do kogo była adresowana, jaki jest jej zasadniczy cel i jaka jest jej przewodnia myśl. Ważna jest świadomość gatunku literackiego tekstu i jego bezpośredniego kontekstu, który również wpływać może na interpretację. Owocne może się okazać sięgnięcie do fragmentów paralelnych, jeśli takie są. Na tym etapie lektury pomocne mogą okazać się komentarze biblijne, a już na pewno trzeba sięgnąć po przypisy i słowniczek zamieszczony w wielu wydaniach Pisma Świętego. Istotą lektury jest odkrycie religijnego znaczenia obranego tekstu dla pierwotnego adresata. Niekiedy, celem głębszego wniknięcia w treści wybranego fragmentu, można powtórzyć czytanie dwu- lub trzykrotnie.

Medytacja

Refleksja nad znaczeniem religijnym tekstu stanowi etap drugi, zwany medytacją lub rozmyślaniem. Pytanie, które stawia sobie teraz modlący się czytelnik Biblii brzmi: jaki jest sens danego fragmentu dla mnie, w czasie i miejscu, w którym żyję? Nie chodzi już więc o poszukiwanie pierwotnego znaczenia, przeznaczonego dla pierwszych adresatów, ale o jego przełożenie na obecną kulturę i sytuację konkretnego człowieka. Sens religijny tekstu w obydwu sytuacjach, pierwotnej i obecnej, pozostaje niezmieniony, jednak musi on zostać zaktualizowany i odczytany w kontekście czasów obecnych.

Medytacja prowadzi do odkrycia prawdy o samym sobie – jaki jestem przed Bogiem. Prawda ta jednak nigdy nie łączy się z uczuciem potępienia czy odrzucenia, gdyż Bóg nawet wtedy, gdy ukazuje człowiekowi jego słabość, czyni to w tym celu, aby go podnieść. Medytacja nad tekstem i poszukiwanie jego zastosowania w osobistym życiu winna kończyć się konkretnym postanowieniem: co należy uczynić, a czego zaniechać, by autentycznie wprowadzić w czyn przeczytane słowo? W ten sposób realizuje się wezwanie Jakuba, który w swoim liście zachęcał: „Wprowadzajcie zaś słowo w czyn, a nie bądźcie tylko słuchaczami oszukującymi samych siebie” (Jk 1,22).

Modlitwa

Ostatnim etapem prywatnej lektury Pisma świętego jest modlitwa. Jest ona spontaniczną reakcją serca człowieka wierzącego, do którego przemawia Bóg. Jest odpowiedzią na wezwanie zawarte w czytanym tekście. W zależności od konkluzji, do której prowadzi medytacja, modlitwa może przybierać formę prośby w konkretnej sprawie lub o pożądaną postawę, może być dziękczynieniem za odkrytą prawdę natury religijnej lub za Boże dary, o których wzmiankuje tekst, może być uwielbieniem Boga w Jego wielkości czy też może skłaniać do rachunku sumienia i przeproszenia za słabość i zaniedbania. Duch Święty towarzyszył pisaniu tekstu natchnionego i oświecał umysł przy jego lekturze; ten sam Duch Święty daje natchnienie do modlitwy w oparciu o rozważane Słowo Boga.

Modlitwa zmienia sposób widzenia świata, Boga, ludzi, zmienia sposób widzenia samego siebie. Niekiedy codzienność sprawia, że nasze spojrzenie na świat staje się nieostre. Rzeczy błahe urastają do olbrzymich rozmiarów, sprawy istotne zaś uciekają z pola widzenia. Modlitwa przywraca właściwe rozmiary rzeczom. Pozwala nabrać pewnego dystansu do spraw, w które na co dzień jesteśmy włączeni. Pozwala spojrzeć na siebie z pewnego oddalenia. Bo przecież „nie tak widzi człowiek, jak widzi Bóg. Człowiek patrzy na to, co widoczne dla oczu, Bóg natomiast patrzy w serce” (1Sm 16,7).

 

Od czytania do spotkania

Czytając Biblię, spotykamy Chrystusa. Czytając słowa Biblii, spotykamy Słowo Wcielone. Jeśli więc Słowo w Biblii jest Osobą, jak Ją rozpoznać? Chrystusa, rozpoznaje się nie poprzez słyszenie o Nim, lecz poprzez nawiązanie relacji z Nim. Jest to relacja głęboka i intymna, relacja, która jest odpowiedzią serca na pukanie Jezusa: „Oto stoję u drzwi i kołaczę: jeśli kto posłyszy mój głos i drzwi otworzy, wejdę do niego i będę z nim wieczerzał, a on ze Mną” (Ap 3,20). O Bogu może mówić prawdziwie jedynie ten, kto ma doświadczenie spotkania Go. To samo twierdzenie dotyczące Jezusa może budzić całkiem inne reakcje, gdy jest wypowiedziane przez osobę, która trwa w głębokiej z Nim relacji i osobę, która nie utrzymuje więzi z Bogiem.

Przykładu dostarcza nam sama Biblia. Pewnego razu, gdy na drodze Jezusa stanęli dwaj opętani, zły duch przemówił przez nich, zwracając się do Jezusa: „Czego chcesz od nas, Synu Boży?” (Mt 8,29). Jezus nakazał im milczenie. Innym razem Piotr powiedział do Jezusa: „Ty jesteś Mesjasz, Syn Boga żywego” (Mt 16,16). Jezus pochwalił go za to wyznanie. To samo stwierdzenie, iż Jezus jest Synem Bożym, pada z ust demonów i z ust apostoła, reakcja Jezusa jest jednak całkowicie odmienna. Oto, w jaki sposób komentuje te sceny św. Augustyn: „Wybaczcie! Jakież to słowa wypowiedziały demony? „Wiemy, kim jesteś: Synem Bożym”. Odpowiedzią było: „Zamilczcie!” Lecz czyż nie wypowiedziały one tych samych słów, które wypowie Piotr, kiedy Jezus badając apostołów, zapytał: „Za kogo uważają Mnie ludzie?”. Po tym, jak przytoczyli mu opinie innych, Jezus dołączył precyzyjne pytanie: „A wy, za kogo Mnie uważacie?”. Piotr odpowiedział: „Ty jesteś Mesjasz, Syn Boga żywego”. Ta sama odpowiedź u demonów i u Piotra, ta sama odpowiedź u złych duchów i u Apostoła. A jednak demonom odpowiedziano: „Zamilczcie!”, podczas gdy Piotrowi: „Błogosławiony jesteś!”. To, co stanowiło element odróżniający, niech będzie nim dziś dla nas. Co popychało demony do wykrzykiwania tego, co wykrzykiwały? Strach. Co popychało Piotra? Miłość. Sami zatem wybierajcie!” (Sermo 234,3).

Innymi słowy: demony pozostawały poza relacją z Chrystusem, Słowem Wcielonym; Piotr poszukiwał głębokiej, intymnej więzi ze swym Mistrzem; więzi miłości. O Bogu może mówić jedynie ten, kto pozostaje z Nim w głębokiej więzi. Kto twierdzi cokolwiek na temat Boga poza relacją z Nim, usłyszy nakaz: „Zamilcz”. W takim kontekście lektura Biblii nie może pozostać na poziomie czytania o Bogu. Musi zamienić się w spotkanie z Bogiem. Winna prowadzić od czytania do spotkania. Właśnie do tego wzywał papież Benedykt XVI, gdy w kilka miesięcy po swoim wyborze mówił: „Nikomu nigdy nie wolno zapominać, że Słowo Boże jest lampą dla naszych kroków i światłem na naszej drodze. (…) Gorliwe czytanie Pisma Świętego, któremu towarzyszy modlitwa, umożliwia tą intymną rozmowę, w której przez czytanie – człowiek słyszy mówiącego Boga, a przez modlitwę –  odpowiada z ufną otwartością serca”.